Otrzymane komentarze dla użytkownika amused.to.death, strona 221
Przejdź do głównej strony użytkownika amused.to.death
-
"drugiej" afryki ci nie odpuszczę. azja bedzie musiała poczekac na jakis nagły przypływ wolnego czasu. tymczasem dzięki za odwiedziny:-)
-
"no, facet niczego sobie"
"Nie wierz nigdy kobiecie, nie ustępuj na krok" ;-))
-
Łojojoj ;-))
-
Cokolwiek zakłopotało mnie to zdjęcie, szybko przechodzę do następnego ;-))
-
To jakiś bawół jest, nie krowa ;-). Prawdziwe krowy są na okładce płyty kamandy Pinka Fłojda :-)).
Plusa daję, bo co by to nie było, zdjęcie fajne :-)
-
Zmogło małego ;-)
-
Ale zestaw skromny, dwa werbelki, bęben basowy i dwa małe talerzyki ;-))
-
No patrzcie państwo, a w rock and rollu wystarczy jeden bębniarz, a tu czterech - jak w orkiestrze symfonicznej :-)
-
Monika, bardzo ciekawy reportaż "popełniłaś" ;-), będę musiał - z przyjemnością :-) - przeczytać jeszcze raz, i dodać komentarze które mi się nasunęły podczas lektury :-).
Na gorąco :
"A więc płuczemy dokładnie wypłukując każdego małego czarnego robaczka, a J. mówi: ‘Wiesz, ja widziałam, że zawsze w tym ryżu co jedliśmy na obiady były takie małe czarne punkty, ale myślałam, że to sezam…."
"Jakaś kobieta sprzedaje grillowane ‘robale’ więc ja koniecznie muszę spróbować. Hmmmm….larwy są nawet dobre – delikatniejsze niż kurczak, ale koniki ‘fuj’ – nóżki są za bardzo chrupkie i mało w nich mięsa"
Znajomy, który kilka lat temu był w Indonezji, pokazywał zdjęcia z tego kraju. Między innymi były tam fotki potrawy zwanej przez miejscowych "momo". Krajowcy wrzucali do ziemi gorące kamienie - czynnik grzewczy ;-)- oraz potrawę właściwą. Czyli całość zwierzęcia razem z futrem, bebechami, etc. Czynniki niejadalne oddzielały się w trakcie pieczenia od jadalnych, które były "wzbogacane" przez robaki, larwy, itp. Remik niechcący wysypał się przed żoną, bo stwierdził, że "momo" było bardzo smaczne. Osłupiała, i na moment zaniemówiła. "Remik, zapytała ze zgrozą, i ty TO jadłeś??"
Z niewiarygodnym trudem zachowałem powagę, teraz nie muszę :-)))
-
dzięki za plusa dla latającego dywanu
-
"drugiej" afryki ci nie odpuszczę. azja bedzie musiała poczekac na jakis nagły przypływ wolnego czasu. tymczasem dzięki za odwiedziny:-)
-
"no, facet niczego sobie"
"Nie wierz nigdy kobiecie, nie ustępuj na krok" ;-)) -
Łojojoj ;-))
-
Cokolwiek zakłopotało mnie to zdjęcie, szybko przechodzę do następnego ;-))
-
To jakiś bawół jest, nie krowa ;-). Prawdziwe krowy są na okładce płyty kamandy Pinka Fłojda :-)).
Plusa daję, bo co by to nie było, zdjęcie fajne :-) -
Zmogło małego ;-)
-
Ale zestaw skromny, dwa werbelki, bęben basowy i dwa małe talerzyki ;-))
-
No patrzcie państwo, a w rock and rollu wystarczy jeden bębniarz, a tu czterech - jak w orkiestrze symfonicznej :-)
-
Monika, bardzo ciekawy reportaż "popełniłaś" ;-), będę musiał - z przyjemnością :-) - przeczytać jeszcze raz, i dodać komentarze które mi się nasunęły podczas lektury :-).
Na gorąco :
"A więc płuczemy dokładnie wypłukując każdego małego czarnego robaczka, a J. mówi: ‘Wiesz, ja widziałam, że zawsze w tym ryżu co jedliśmy na obiady były takie małe czarne punkty, ale myślałam, że to sezam…."
"Jakaś kobieta sprzedaje grillowane ‘robale’ więc ja koniecznie muszę spróbować. Hmmmm….larwy są nawet dobre – delikatniejsze niż kurczak, ale koniki ‘fuj’ – nóżki są za bardzo chrupkie i mało w nich mięsa"
Znajomy, który kilka lat temu był w Indonezji, pokazywał zdjęcia z tego kraju. Między innymi były tam fotki potrawy zwanej przez miejscowych "momo". Krajowcy wrzucali do ziemi gorące kamienie - czynnik grzewczy ;-)- oraz potrawę właściwą. Czyli całość zwierzęcia razem z futrem, bebechami, etc. Czynniki niejadalne oddzielały się w trakcie pieczenia od jadalnych, które były "wzbogacane" przez robaki, larwy, itp. Remik niechcący wysypał się przed żoną, bo stwierdził, że "momo" było bardzo smaczne. Osłupiała, i na moment zaniemówiła. "Remik, zapytała ze zgrozą, i ty TO jadłeś??"
Z niewiarygodnym trudem zachowałem powagę, teraz nie muszę :-))) -
dzięki za plusa dla latającego dywanu