Otrzymane komentarze dla użytkownika amused.to.death, strona 221

Przejdź do głównej strony użytkownika amused.to.death

  1. zfiesz
    zfiesz (11.06.2010 3:33)
    "drugiej" afryki ci nie odpuszczę. azja bedzie musiała poczekac na jakis nagły przypływ wolnego czasu. tymczasem dzięki za odwiedziny:-)
  2. arnold.layne
    arnold.layne (10.06.2010 23:16)
    "no, facet niczego sobie"
    "Nie wierz nigdy kobiecie, nie ustępuj na krok" ;-))
  3. arnold.layne
    arnold.layne (10.06.2010 23:13)
    Łojojoj ;-))
  4. arnold.layne
    arnold.layne (10.06.2010 23:11)
    Cokolwiek zakłopotało mnie to zdjęcie, szybko przechodzę do następnego ;-))
  5. arnold.layne
    arnold.layne (10.06.2010 23:07)
    To jakiś bawół jest, nie krowa ;-). Prawdziwe krowy są na okładce płyty kamandy Pinka Fłojda :-)).
    Plusa daję, bo co by to nie było, zdjęcie fajne :-)
  6. arnold.layne
    arnold.layne (10.06.2010 22:52)
    Zmogło małego ;-)
  7. arnold.layne
    arnold.layne (10.06.2010 22:49)
    Ale zestaw skromny, dwa werbelki, bęben basowy i dwa małe talerzyki ;-))
  8. arnold.layne
    arnold.layne (10.06.2010 22:48)
    No patrzcie państwo, a w rock and rollu wystarczy jeden bębniarz, a tu czterech - jak w orkiestrze symfonicznej :-)
  9. arnold.layne
    arnold.layne (10.06.2010 22:40)
    Monika, bardzo ciekawy reportaż "popełniłaś" ;-), będę musiał - z przyjemnością :-) - przeczytać jeszcze raz, i dodać komentarze które mi się nasunęły podczas lektury :-).
    Na gorąco :

    "A więc płuczemy dokładnie wypłukując każdego małego czarnego robaczka, a J. mówi: ‘Wiesz, ja widziałam, że zawsze w tym ryżu co jedliśmy na obiady były takie małe czarne punkty, ale myślałam, że to sezam…."

    "Jakaś kobieta sprzedaje grillowane ‘robale’ więc ja koniecznie muszę spróbować. Hmmmm….larwy są nawet dobre – delikatniejsze niż kurczak, ale koniki ‘fuj’ – nóżki są za bardzo chrupkie i mało w nich mięsa"

    Znajomy, który kilka lat temu był w Indonezji, pokazywał zdjęcia z tego kraju. Między innymi były tam fotki potrawy zwanej przez miejscowych "momo". Krajowcy wrzucali do ziemi gorące kamienie - czynnik grzewczy ;-)- oraz potrawę właściwą. Czyli całość zwierzęcia razem z futrem, bebechami, etc. Czynniki niejadalne oddzielały się w trakcie pieczenia od jadalnych, które były "wzbogacane" przez robaki, larwy, itp. Remik niechcący wysypał się przed żoną, bo stwierdził, że "momo" było bardzo smaczne. Osłupiała, i na moment zaniemówiła. "Remik, zapytała ze zgrozą, i ty TO jadłeś??"
    Z niewiarygodnym trudem zachowałem powagę, teraz nie muszę :-)))
  10. mj1945
    mj1945 (10.06.2010 22:33)
    dzięki za plusa dla latającego dywanu