Otrzymane komentarze dla użytkownika andremuc71, strona 70

Przejdź do głównej strony użytkownika andremuc71

  1. lmichorowski
    lmichorowski (08.10.2009 11:09)
    Ale myślę, że podobnych wrażeń dostarczył Ci wschód słońca na Haleakali. Przecież żeby go zobaczyć, musieliście jechać na szczyt jeszcze w nocy. A gwiazdy są te same i tu i tam.
  2. lmichorowski
    lmichorowski (08.10.2009 11:06)
    Tam chyba zawsze wieje, podczas naszej wycieczki też wiało. Pierwszy i jedyny raz na Hawajach wszyscy byli w ciepłych kurtkach, a w samochodzie kierowca włączył ogrzewanie.
  3. lmichorowski
    lmichorowski (08.10.2009 10:55)
    Zdecydowanie tak. Widoki są niezrównane, a ryzyko uszkodzenia samochodu przy ostrożnej jeździe jest raczej niewielkie.
  4. lmichorowski
    lmichorowski (08.10.2009 10:53)
    My też jechaliśmy tą drogą, ale było słonecznie. Wprawdzie padało jak wyjeżdżaliśmy z Kahului, ale przed właściwą Hana Road wypogodziło się.
  5. lmichorowski
    lmichorowski (08.10.2009 10:41)
    Przywieźliśmy taką jako jedną z pamiątek z podróży.
  6. lmichorowski
    lmichorowski (08.10.2009 10:39)
    Nie wiem jak to się stało, że nie dałem wcześniej plusa za to zdjęcie (jedno z najlepszych w Twojej galerii). Nadrabiam to teraz.
  7. lmichorowski
    lmichorowski (08.10.2009 10:34)
    Nawet ku przestrodze ewentualnych amatorów kąpieli przed "Visitor center" ustawili tablicę z fotografiami osób, które doświadczyły bliskiego spotkania z takimi meduzami. Faktycznie, skóra wygląda jak po wylaniu na nią czajnika wrzątku.
  8. lmichorowski
    lmichorowski (08.10.2009 10:30)
    Czytałem, że piasek był przywieziony statkami.
  9. lmichorowski
    lmichorowski (08.10.2009 10:29)
    Ja na ogół też. Tym razem zrobiliśmy wyjątek (głównie dlatego, że naczytaliśmy się w przewodniku o atrakcji tego ogrodu - odtworzonym fragmencie afrykańskiej sawanny).
  10. lmichorowski
    lmichorowski (08.10.2009 10:25)
    Hotel nazywał się "Lai'e Inn" i - o czym nie pisałem w mojej relacji - niewiele brakowało by tu zakończyła się nasza hawajska przygoda. A było tak: rano, po śniadaniu i zapakowaniu bagaży do samochodu chcieliśmy pójść zapłacić za nocleg. Okazało się, że żona nie ma torebki, w której były paszporty, bilety lotnicze, gotówka i karty kredytowe - zostawiła ją przy stoliku w czasie śniadania. Na szczęście stress był krótkotrwały. Okazało się, że któryś z gości znalazł torebkę i oddał ją do recepcji.