Otrzymane komentarze dla użytkownika jendell, strona 5

Przejdź do głównej strony użytkownika jendell

  1. lmichorowski
    lmichorowski (12.01.2010 23:44)
    Ale włoskie też są. Niestety nie pamiętam już jak to szło, ale początek był: "trenta tre Trentini ...." i coś tam było dalej o tych trzydziestu trzech Trydentczykach...
  2. lmichorowski
    lmichorowski (12.01.2010 23:38)
    Chyba tak..., bo jak inaczej wytłumaczyć taką rejestrację? W aż taki przypadek nie chce mi się wierzyć...
  3. jendell
    jendell (12.01.2010 22:42)
    Rozumiem, że zapalony historyk? :D
  4. jendell
    jendell (12.01.2010 22:39)
    Z tymi drzewami, to dla mnie było zadziwiające, że potrafią tam wyrosnąć i się utrzymać.
  5. zfiesz
    zfiesz (12.01.2010 22:38)
    ale to hiszpańska trabalengua:-D
  6. jendell
    jendell (12.01.2010 22:36)
    szukałam tego włoskiego od kilku miesięcy. Ktoś mi kiedyś to powiedział, a jak pytałam innych włochów, to mówili, że u nich nie ma tongue twisterów.
  7. zfiesz
    zfiesz (12.01.2010 17:11)
    tres tristes tigres tragaban trigo en un trigal en tres tristes trastos:-)
  8. zfiesz
    zfiesz (12.01.2010 16:53)
    widzę, że amerykańskie parki wyglądają podobnie jak ich brytyjskie odpowiedniki. w sensie organizacyjnym oczywiście! tu też raczej trdno znaleź obszary ścisle chronione, część parkowych gruntów jest normalnie uprawiana, część stanowi właśność prywatną, na którą, mimo że lezy w obrębie parku, nie mozna wchodzić, itp. może i te "ułatwienia" i niezbyt restrykcyjna ochrona mają swoje zalety i trochę przybliżają, czy też "otwierają" parki dla zwiedzających, ale czy przypadkiem ochrona przyrody nie jest ich celem nadrzędnm?

    nevermind... ciekawa relacja. szczególnie dla laika:-)
  9. lmichorowski
    lmichorowski (12.01.2010 13:00)
    Ech, Kalifornia... miłe wspomnienia podróży sprzed kilku lat, Fajna relacja i zdjęcia. Pozdrowienia.
  10. lmichorowski
    lmichorowski (12.01.2010 12:52)
    Gratulacje! Mnie w USA nie udało się zaliczyć niedźwiedzia. Widzieliśmy i wapiti, i bizony, i kojoty, ale misia - nie. Choć mieliśmy szanse, bo już rozbijaliśmy namiot na puściutkim polu campingowym koło Pahaska (przy wschodnim wjeździe do Yellowstone), ale żona zauważyła tablicę z napisem "Warning. Grizzly frequented area. Camping at your own risk." i nie zdecydowała się na to ryzyko.