Otrzymane komentarze dla użytkownika freemarti, strona 490
Przejdź do głównej strony użytkownika freemarti
-
Bażanty potrafią napędzic stracha. Jak mój kot wybierze się na sąsiednie - zapuszczone - działki, i słyszymy bażancie wrzaski to na 100% wiadomo, że Łaciak zaraz wróci do domu. Kiedy nie wie, że jego rejterada przed wrzaskliwym kurakiem jest obserwowana pędzi jak szalony przez chaszcze, ale kiedy zorientuje się, że jest obserwowany w trakcie "wycofywania się na z góry upatrzone pozycje", przysiądzie, poliże się starannie tu i ówdzie, po czym wyprostuje ogon i z godnością wraca. Tak miało byc. Kot się nie przestraszył;-), kot sprawdził kto tak hałasuje i wraca zdac raport ;-))
-
No chyba 5 tu jest tych bąbelków, nie dwa ;-))
-
Zipiz napisał:
"... żółty jesienny liść... "
A dalej? Nie pamiętasz? ;-). Było tak:
"Prawdę mi opowiedział" :-))
To oczywiście z repertuaru Janusza Laskowskiego, tego od "Beaty" oraz innych pieśni ;-)
Reszty nie znam. Tych kilka słów zawsze dzieliło mnie od radia które natychmiast wyłączałem ;-))
-
Jeśli to huba to nie skarb tylko pasożyt ;-). A i na zakąskę się nie nadaje ;-))
-
A zdjęcia "W wodzie" też się doczekam? ;-)
-
Jeśli "mucho" to "besame" ;-)), a jeśli w moro, to "maczo" ;-))
-
W pełni i w liściach ;-)
-
Znam z doświadczenia takie zakąski jak śledź w oliwie, grzybki w occie, ale o "grzybkach w liściach" nie słyszałem ;-). Warte spróbowania? ;-)
-
To nie blat ;-), to mi wygląda na kanię :-). Ale wygląda smakowicie. Nie zaimponujesz nam Marto ;-). Jesienią 2001 roku moja żona wypatrzyła z okna podtatrzańskiej "elektriczki" dwie imponujące kanie. Stały sobie spokojnie w lesie pomiędzy Wyżnimi Hagami i przystankiem Popradzki Staw. Na drugi dzień przejeżdżaliśmy tam samochodem i odnalazła je! To były okazy - większy miał kapelusz o średnicy 45cm, mniejszy 35cm. Gospodarz pensjonatu w którym mieszkaliśmy na ich widok zbaraniał. Odzyskał rezon jak mu przynieśliśmy do skosztowania ;-). Nie wspomnę o tym, że smażone kanie wybornie smakują jako zakąska do słowackiej śliwowicy :-)))
-
Marto, dziękuję za odwiedziny i rodyjskie plusy, których ilośc dorównuje ilości kotów na tej wyspie ;-))
-
Bażanty potrafią napędzic stracha. Jak mój kot wybierze się na sąsiednie - zapuszczone - działki, i słyszymy bażancie wrzaski to na 100% wiadomo, że Łaciak zaraz wróci do domu. Kiedy nie wie, że jego rejterada przed wrzaskliwym kurakiem jest obserwowana pędzi jak szalony przez chaszcze, ale kiedy zorientuje się, że jest obserwowany w trakcie "wycofywania się na z góry upatrzone pozycje", przysiądzie, poliże się starannie tu i ówdzie, po czym wyprostuje ogon i z godnością wraca. Tak miało byc. Kot się nie przestraszył;-), kot sprawdził kto tak hałasuje i wraca zdac raport ;-))
-
No chyba 5 tu jest tych bąbelków, nie dwa ;-))
-
Zipiz napisał:
"... żółty jesienny liść... "
A dalej? Nie pamiętasz? ;-). Było tak:
"Prawdę mi opowiedział" :-))
To oczywiście z repertuaru Janusza Laskowskiego, tego od "Beaty" oraz innych pieśni ;-)
Reszty nie znam. Tych kilka słów zawsze dzieliło mnie od radia które natychmiast wyłączałem ;-)) -
Jeśli to huba to nie skarb tylko pasożyt ;-). A i na zakąskę się nie nadaje ;-))
-
A zdjęcia "W wodzie" też się doczekam? ;-)
-
Jeśli "mucho" to "besame" ;-)), a jeśli w moro, to "maczo" ;-))
-
W pełni i w liściach ;-)
-
Znam z doświadczenia takie zakąski jak śledź w oliwie, grzybki w occie, ale o "grzybkach w liściach" nie słyszałem ;-). Warte spróbowania? ;-)
-
To nie blat ;-), to mi wygląda na kanię :-). Ale wygląda smakowicie. Nie zaimponujesz nam Marto ;-). Jesienią 2001 roku moja żona wypatrzyła z okna podtatrzańskiej "elektriczki" dwie imponujące kanie. Stały sobie spokojnie w lesie pomiędzy Wyżnimi Hagami i przystankiem Popradzki Staw. Na drugi dzień przejeżdżaliśmy tam samochodem i odnalazła je! To były okazy - większy miał kapelusz o średnicy 45cm, mniejszy 35cm. Gospodarz pensjonatu w którym mieszkaliśmy na ich widok zbaraniał. Odzyskał rezon jak mu przynieśliśmy do skosztowania ;-). Nie wspomnę o tym, że smażone kanie wybornie smakują jako zakąska do słowackiej śliwowicy :-)))
-
Marto, dziękuję za odwiedziny i rodyjskie plusy, których ilośc dorównuje ilości kotów na tej wyspie ;-))