Otrzymane komentarze dla użytkownika kubdu, strona 354
Przejdź do głównej strony użytkownika kubdu
-
Ojej, a ja stałam tam na górze, na tym murze, wysoko i patrzyłam w tą stronę!
-
Cudnie! Pewnie nie tą ulicą, ale jednak, pamiętam busik pędzący, normalnie wirujący po serpentynach, strach się bać!
-
ojej, kiedy ja tam byłam takich uliczek tam chyba nie było...
-
no bo oni się tłoczą do Grotta Azzurra a wy wracacie - czemu?
-
Marina Grande, tak! A jechaliście kolejką na górę?
-
czyli, dopłynęliście tam???
-
właściwa, w sensie? Marina Grande?
-
jak to na?
-
Ech, wspomnienia... Wiesz, dwa razy byłam w Neapolu - raz w sierpniu 1976, po Castello, a drugi raz w 2002 r, w maju.
Dwa razy nic nie widziałam w Neapolu:
- pierwszy raz, bo musiałam zwiewać przed natarczywością napoletani, zbyt czułych na wdzięki blondynki z niebieskimi oczami, w dodatku dobrze utuczonej na cudownej kuchni w Castello, (pokręciłam się za to wtedy na Capri, Lazurowa Grota była zalana przez przypływ, więc miałam masę czasu na obejście i objechanie wyspy gdzie na nikogo moje pulchne niebieskookie blondyństwo nie działało...
- a drugi raz, bo liczyłam na to, że mój znajomy pokaże mi Neapol, a on wciąż nie miał czasu i w końcu powiedział - jedź sama. Pojechałam, nikt mnie już, na szczęście, nie zdobywał (zmiana zwyczajów, mój wiek, czy jedno i drugie?) ale bez planu miasta, przewodnika i jakiegokolwiek przygotowania nie miałam pojęcia w którym kierunku iść żeby coś zobaczyć... Snułam się z przekonaniem, że ten Neapol który zobaczyć - i umrzeć - jest całkiem z innej strony...
A po drugie, za pierwszym razem, w sierpniu, pogoda była jak u nas w kwietniu, tyle że ciepło: chwilę słońce, potem deszcz i tak na zmianę. Za drugim razem, w maju, było chłodno, a w dzień kiedy kolega podrzucił mnie do Circumvesuviana (bo mieszkałam w Castellamare di Stabia), rano było pięknie, więc ubrałam się na lato, a potem zrobiło się pochmurno, zaczęło lać i zmarzłam na kość.
A Ty piszesz, że pogoda była brzydka... No to jak to jest z tym Neapolem? :)
Ech, marzy mi się - Neapol, Procida z porządnym planem i przygotowaniem, co tam śmieci i nieporządek, ważne żeby wiedzieć gdzie pójść... Zazdroszczę!!!
-
Klameczka od katedralnych drzwi Ci się nie podoba ? Dobra - pomyślę nad tym.
-
Ojej, a ja stałam tam na górze, na tym murze, wysoko i patrzyłam w tą stronę!
-
Cudnie! Pewnie nie tą ulicą, ale jednak, pamiętam busik pędzący, normalnie wirujący po serpentynach, strach się bać!
-
ojej, kiedy ja tam byłam takich uliczek tam chyba nie było...
-
no bo oni się tłoczą do Grotta Azzurra a wy wracacie - czemu?
-
Marina Grande, tak! A jechaliście kolejką na górę?
-
czyli, dopłynęliście tam???
-
właściwa, w sensie? Marina Grande?
-
jak to na?
-
Ech, wspomnienia... Wiesz, dwa razy byłam w Neapolu - raz w sierpniu 1976, po Castello, a drugi raz w 2002 r, w maju.
Dwa razy nic nie widziałam w Neapolu:
- pierwszy raz, bo musiałam zwiewać przed natarczywością napoletani, zbyt czułych na wdzięki blondynki z niebieskimi oczami, w dodatku dobrze utuczonej na cudownej kuchni w Castello, (pokręciłam się za to wtedy na Capri, Lazurowa Grota była zalana przez przypływ, więc miałam masę czasu na obejście i objechanie wyspy gdzie na nikogo moje pulchne niebieskookie blondyństwo nie działało...
- a drugi raz, bo liczyłam na to, że mój znajomy pokaże mi Neapol, a on wciąż nie miał czasu i w końcu powiedział - jedź sama. Pojechałam, nikt mnie już, na szczęście, nie zdobywał (zmiana zwyczajów, mój wiek, czy jedno i drugie?) ale bez planu miasta, przewodnika i jakiegokolwiek przygotowania nie miałam pojęcia w którym kierunku iść żeby coś zobaczyć... Snułam się z przekonaniem, że ten Neapol który zobaczyć - i umrzeć - jest całkiem z innej strony...
A po drugie, za pierwszym razem, w sierpniu, pogoda była jak u nas w kwietniu, tyle że ciepło: chwilę słońce, potem deszcz i tak na zmianę. Za drugim razem, w maju, było chłodno, a w dzień kiedy kolega podrzucił mnie do Circumvesuviana (bo mieszkałam w Castellamare di Stabia), rano było pięknie, więc ubrałam się na lato, a potem zrobiło się pochmurno, zaczęło lać i zmarzłam na kość.
A Ty piszesz, że pogoda była brzydka... No to jak to jest z tym Neapolem? :)
Ech, marzy mi się - Neapol, Procida z porządnym planem i przygotowaniem, co tam śmieci i nieporządek, ważne żeby wiedzieć gdzie pójść... Zazdroszczę!!! -
Klameczka od katedralnych drzwi Ci się nie podoba ? Dobra - pomyślę nad tym.