• 4

ArgentynaPikieta kombatantów przy Plaza de Mayo

Podróż: Buenos z przymiotnikami
Miejsce: Buenos Aires, Argentyna, Ameryka Południowa

  • Pikieta kombatantów przy Plaza de Mayo
  • Na Placu Majowym bije serce argentyńskiej stolicy. To nie zwykły miejski plac, na którym od wielkiego dzwonu odbywają się pompatyczne, patriotyczne uroczystości. To jarmark, hyde park, niekończąca się lekcja historii i sumienie narodu w jednym. Co najmniej! Bo gdyby się zastanowić, znalazłoby się pewnie jeszcze kilka "zastosowań" Plaza de Mayo.



    My, w ciągu zaledwie tygodnia, tylko przechodząc przez Plac byliśmy świadkami dwóch demonstracji: gigantycznej, przypominającej ofiary "brudnej wojny"; i cichej pikiety kombatantów wojny o Falklandy. A pomiędzy... Rozłożyły się kramy z narodowymi symbolami (bo przecież nieważne jak bardzo się protestuje, zawsze protestuje się w imieniu wszystkich Argentyńczyków), srają gołębie, na ławkach śpią bezdomni, a zakochane pary, rodzice z dziećmi i turyści, zachowują się, jakby mieli Plac tylko dla siebie. Słowem, absolutna harmonia.



    Aha, uwaga lingwistyczna: dla Argentyńczyków to Plaza de Maźo...

Komentarze

  1. zfiesz
    zfiesz (03.09.2010 13:13)
    wszystko się zgadza leszku. jednak w przypadku tej pikiety, podobnie jak w przypadku wielu innych pikiet kombatantów różnych wojen na świecie, chodzi zapewne bardziej o zwrócenie uwagi na los tych, których najpierw wykorzystano, a później pozostawiono samym sobie. w dzisiejszych czasach bohaterowie są, niestety, bohaterami tak długo, jak długo daje się na nich "ugrać" coś w polityce.

    co się zaś tyczy samych falkandów, jedynym "plusem" tej wojny, było osłabienie i w efekcie upadek brutalnej junty. jakkolwiek bezdusznie może to zabrzmieć, ofiara przeszło sześciuset argentyńskich nie poszła w tym kontekscie na marne...

    a perfidne wykorzystywanie sporów historycznych do podsycania nacjonalistycznych nastrojów nie jest chyba specjalnością wyłącznie argentyńską. wystarczy poczytać/posłuchać/pooglądać polskie media...
  2. lmichorowski
    lmichorowski (10.08.2010 21:53) +1
    Las Malvinas son Argentinas... Niestety, prawda jest taka, że ludność tego archipelagu to około 2900 osób z czego 70% pochodzenia brytyjskiego, pozostali to potomkowie Skandynawów, mieszkańcy Ameryki Południowej (głównie z Chile) oraz mieszkańcy Świętej Heleny, którzy przybyli na wyspy w poszukiwaniu pracy. Argentyńczyków tam po prostu nie ma. Wyspy zostały odkryte w XVI wieku przez angielskiego kapitana Johna Davisa. Anglia ustanowiła swoje zwierzchnictwo nad nimi w 1761. Następnie należały do Francji. W 1764 roku Louis de Bougainville założył na wyspach pierwszą kolonię (Port Louis). Potem wyspy należały do Hiszpanii, która przejęła wyspy od Francuzów w 1767 roku. Hiszpanie zmienili nazwę głównego miasta na Puerto Soledad. Następnie Hiszpania w układzie z 22 stycznia 1771 roku scedowała Malwiny na rzecz Wielkiej Brytanii. Argentyna swoje pretensje do wysp zgłosiła w 1820 roku, a w rok później stworzyła w Port Louis garnizon wojskowy i ciężki obóz karny, jednakże w wyniku buntu miasto i wyspy przeszły pod władzę dawnych więźniów. W 1831 roku miasto zostało zburzone, by w roku 1833 powrócić do Wielkiej Brytanii. Zwierzchnictwo argentyńskie nad Falklandami/Malvinami było w ich historii właściwie epizodem. W początkach 1982 roku powstał plan przeprowadzenia zwycięskiej operacji zbrojnej, która mogłaby podreperować w społeczeństwie argentyńskim nadszarpnięty prestiż rządu w Buenos Aires (rządy sprawowała wówczas junta wojskowa, kierowana przez generałów Jorge Videlę, Roberto Violę i Leopoldo Galtieriego) oraz przywrócić spokój wewnętrzny. Poglądy na temat Falklandów, nazywanych przez Argentyńczyków Malwinami, były zawsze przykładem narodowej jedności, a wzmocnienie tej jedności mogło odwrócić uwagę społeczeństwa od problemów wewnętrznych kraju. Szkoda tylko, że ta falklandzka awantura kosztowała życie 649 Argentyńczyków, 258 Anglików i 3 mieszkańców Falklandów.


zfiesz

zfiesz

Zwierz Meksykański
Punkty: 143738