a, nie zmieścił się cały tytuł zdjęcia, więc jeszcze opowiastka:
nasz uroczy kierowca mniej więcej po 10 minutach wspólnej jazdy stwierdził, że koniecznie musi nas czymś ugościć i zatrzymał się przy najbliższym stoisku z pieczoną kukurydzą. kupił nam po kolbie i... i rozpoznał w sprzedawcy swojego kumpla z wojska! właśnie w związku z powyższym buziakom i trzymaniu za rączkę niemal nie było końca. w rytuale oczywiście nie uczestniczyłyśmy, kurczowo ściskając kolby... ;)
nasz uroczy kierowca mniej więcej po 10 minutach wspólnej jazdy stwierdził, że koniecznie musi nas czymś ugościć i zatrzymał się przy najbliższym stoisku z pieczoną kukurydzą. kupił nam po kolbie i... i rozpoznał w sprzedawcy swojego kumpla z wojska! właśnie w związku z powyższym buziakom i trzymaniu za rączkę niemal nie było końca. w rytuale oczywiście nie uczestniczyłyśmy, kurczowo ściskając kolby... ;)