Komentarze
-
No nie wiem, Twoje wpisy na mój temat ciągle tu są :)
-
Mam rozumieć, że topór wojenny zakopany?:)
-
Na moją prośbę, moje komentarze zostały usunięte.
-
"...to fakt. co innego życzliwie komuś podpowiedzieć..." i ja tak własnie robię!:-)
z trzecim akapitem twojego komentarza zgadzam sie w całości, a rzucanie mistrzami (takie poważne) i korzenie się przed nimi (wybaczcie wszyscy, którzy poczują sie urażeni:-), uważam za conajmniej niesmaczne... -
to przeklejam (czasem szkoda, że nie ma edycji):
co do hongkongu... sorry, wodzowie, voyager ma o tyle rację, o ile tak po prostu jest po polsku, i tyle. mało osób o tym wie, więc żaden wstyd - wystarczy się zdziwić i zaakceptować, zamiast dzielić włos na czworo i wymyślać na siłę usprawiedliwienia ;p
http://so.pwn.pl/lista.php?co=hongkong ;)))
upartym polecam dyskusję z sojp, ewentualnie radą języka polskiego - oni są otwarci na sugestie ;) śmiało, trzeba zmieniać świat na lepsze!
nie podoba mi się natomiast nadmierna czepliwość i małostkowość - to
fakt. co innego życzliwie komuś podpowiedzieć, co innego czepiać się
złośliwie. i racja, że najważniejsze jest, że wszyscy wiemy, o co
chodzi. a jak wiemy jeszcze, jak coś pisać poprawniej, to już w ogóle
powód do toastu, a nie kłótni i dąsów ;)
no i już dorzucając ostatnie trzy grosze do tej wojenki, tfu - wątku ;) ...: o tym, że wrzucanie tu swoich wspomnień i relacji z odwiedzonych miejsc ma być przyjemnością, piszę już od paru miesięcy. mniej terroru. świetnie, że jedni robią zdjęcia niemal profesjonalne, git. ale inni nie, i może to ich nawet w ogóle nie interesować. dla nich jest ten portal w takim samym stopniu, jak dla nas - szalonych gaduł i fotomaniaków ;) -
dino, w pierwszym zdaniu radka z tajlandii było coś o transwestytach - o to ci chodziło?
w takim razie chciałam wam, chłopcy, powiedzieć, że już nie musicie tak daleko wyjeżdżać, żeby się przebierać... be yourself! ;) -
jezu, zfieszu, co ja mam do dyplomacji?? Staram sie na zycie patrzec praktycznie, w koncu nie z jednego pieca chleb sie jadlo, a priorytety zalezą od sytuacji zyciowej, Warto, byśmy wszyscy o tym pamietali :-)
Jesli czlowiek się dopiero ożenił i nie ma pracy, to ma się na czym skupić, a jeśli chce się z nami podzielić swimi doświadczeniami to chwała mu a to. Ja też mam chwilowo inne priorytety, ale też mam wspomnień mnóstwo i nie pozwolę sobie na marnowanie tego. Skupmy się więc na podróżach, bo to super sprawa :-) -
dino, dzięki że mnie wyręczyłeś:-) bo znów rebel by mnie od seksistów wyzwała:-p
-
Kto by pomyślał, że obecność żony może wywołać drewno, znaczy wilka z lasu...
-
wystarczy pierwsze zdanie z podróży do Tajlandii,
drewno do lasu wozić... -
a co to oznacza, zfieszu? co prawda nie mam żony, ale bardzo chętnie się dowiem ;ppp
-
coż... sądząc po relacjach "kilka" miejsc już widziałeś. kuba może trochę poczekać. a poza tym jechać z żoną na kubę, to lekkie przegięcie:-)
-
Po pierwsze, to dopiero co dostałem pozwolenie na podróż (jestem świeżo po ślubie, moja żona jest Amerykanką), po drugie nie chce ryzykować odmowy aplikacji imigracyjnej na tej obcej ziemi:), a po trzecie jestem bezrobotny i biedny jak mysz kościelna, więc choć blisko na Kubę, to jednak daleko!
-
ale ty masz chyba bliżej?:-) więc na co czekasz? (ze stanów możesz chyba lecieć przez kanadę, albo meksyk?)
-
Dziękuję jeszcze raz, bo rzeczywiście straszne to było niedopatrzenie. Spuśćmy nad tym zasłonę milczenia i przejdźmy dalej. Nawet nie wiesz, jak cholernie zazdroszczę Ci Kuby!!!
-
o! zgadzam się w kwestii zdjęć. też uważam, że kolumber to nie portal dla fachowców od fotek. a błąd wytknąłem ci tylko jeden i to strasznie rażący. no bo co byś powiedział na kOMpiel w zimnej wodzie, zamiast jej kubła?;-)
-
Chyba się wszyscy zapędziliśmy w kozi róg. Ja nie jestem perfekcjonistą, filologiem, ani fotografem. Zdjęcia z ziarnem, czy bez są pamiątką dla mnie. Nie twórzmy portali dla podróżników, nie nazywajmy go kolumberem, po to by publikować tu wyłącznie profesjonalne fotografie i wytykać sobie błędy ortograficzne. Pozdrawiam wszystkich. Dziękuję za poparcie mnie w kwestii nazewnictwa i powitanie zimnym kubłem wody:)
-
Mnie ortografia nie razi, czy jest błędnie czy nie nawet nie wiem, wiem za to o jakie miejsce chodzi i to mi wystarczy. Razi mnie natomiast ziarno i nieostrość zdjęcia bo w końcu to serwis gdzie publikujemy zdjecia i je raczej powinniśmy jesli już komentowac niż podpisy pod nimi, co do których nie wiemy przecież czy są opatrzone błędem czy celowo pisane przez autorów w ten a nie inny sposób jako pewnego rodzaju zamysł artystyczny czy estetyczny
-
kaśka, ty cholerna dyplomatko!!!:-)
-
zfieszu, ja też po amerykańsku się wmieszam, bo poruszyłeś temt bliski memu sercu.
Też mi się od voyagera dostało za Hong Kong i ogromnie zdziwiona odkryłam, że to można pisać inaczej, niż w wersji oryginalnej, którą uważam za nadrzędną mimo polskości tego portalu. Siedząc w Polsce o wielu miejscach nie mamy pojęcia, dopiero podróżując uczymy się świata, a pisowni nazw geograficznych z biletów podróżnych, więc po co to blokować jakąś drobiazgowością.
Efekt tych spolszczeń jest taki, że większości lokalizacji zwyczajnie nie można odnaleźć. Są miejsca oczywiste, a są i takie, gdzie spolszczanie brzmi sztucznie, jak deszczochron zamiast parasola, bo obcy :-)
Voyager, przyjacielu, bez obrazy, ale odpuść trochę :-) -
wbijać się nieproszonym w cudzą wojenkę jest trochę nierozsądnie, ale to takie amerykańskie;-)
panowie... dajcie sobie spokój! radek, jesteś tu nowy (serdecznie witamy!;-) więc jeszcze nie wiesz, że sławek jest tutejszym perfekcjonistą jeśli chodzi o nazewnictwo i kąt nachylenia horyzontów (i jeszcze w kilku kwestiach, ale o tym pewnie zdążysz się przekonać:-). przy tym swoich racji broni jak niepodległości i nie ma przeproś. taki typ! ale naprawdę jest kochany i bardzo wrażliwy. szybko sie unosi i dąsa. dlatego proszę kulturalnie podać sobie wirtualne ręce i zacząć jeszcze raz. plisssss!:-)
a co do nazewnictwa, poza tym naprawdę powszechnie przyjętym (paryż, londyn, lizbona) jestem zwolennikiem nazw oryginalnych. podobnie jak nie lubię spolszczania obcojęzycznych nazwisk. -
Nie jestem studentem z USA, tylko absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie pisałem pracę magisterską z zakresu lingwistyki. Studiowanie nie zaszkodzi nikomu. Kultura też nie. Uczmy się razem.
-
Jestem pewien, że ze swoją dumą i patriotyzmem jest Pan fantastycznym przykładem turysty z kijkiem w tyłku, za którego ja muszę nadrabiać:) Taka ze mnie mądra Polonia, jak z Pana mądry podróżnik. Miłego podziwiania "dużo lepszych zdjęć"!
-
A ja jestem za unifikacją terminów geograficznych, bo są mylące i wielokrotnie nieaktualne. Widzę, że stoimy w opozycji. Proponuję skupić się na tym co w podróżowaniu najważniejsze: podziwianiu i odkrywaniu, nie tłumaczeniu z cudzego na nasze Panie Sławku. Proszę szukać kolejnych "stokrotek" wśród moich zdjęć, bo pewnie kilka jeszcze się znajdzie. Oj, niedola moja!
-
Co nie oznacza, że polska terminologia jest bezbłędna w tej kwestii. Patrz Bombaj. Jeżeli rzeczywiście razi Pana oryginalna pisownia, nie mam nic na swoją obronę. Pozdrawiam.
R. -
Tak, i po polsku Beijing to Pekin, choć to już dawno nieaktualne;)