Komentarze
-
To co widzi mój aparat to jest dla mnie duża niewiadoma. Jak już pisałam, może przez rodzaj aparatu, a też i przez fakt że noszę okulary i i tak nie widzę idealnie, nigdy do końca nie wiem, co aparat widzi, gdzie są granice zdjęcia.
-
rozumienie słów - ty to rozumiesz zapewne jako profesjonalista.
Ja to słowo poznałam, kiedy jako dziecko z wypiekami na policzkach siedziałam w ciemni, gdzie mój tata (amator) wywoływał odbitki. Do dziś nie zapomnę uczucia, jak na białej kartce zanurzonej do wody, przy czerwonym świetle pokazywały się po długim oczekiwaniu cienie... Magia...
Potem razem oglądaliśmy odbitkę i często tata mówił - trzeba wykadrować, tu przesunąć, to odsunąć, to powiększyć. Bardzo mi się to podobało. I to nazywaliśmy kadrowaniem. A jak to się powinno nazywać?
Ja każde zdjęcie jakie zrzucę z aparatu do komputera oglądam uważnie i staram się znaleźć właściwy kadr, wyciąć to co mi przeszkadza, czasem znaleźć jakiś wycinek zdjęcia wart pokazania i bezlitośnie wyrzucić wszystko inne.
To nie jest kadrowanie? -
Slawko - juz wiem o co chodzi! Zupelnie inaczej rozumiemy slowo "kadrowanie"! Dla mnie oznacza ono jaki obraz widzi moj aparat w momencie fotografowania ...no i taka jest w zasadzie klasyczna tego slowa definicja :) To nie to, co pozniej tniesz, tylko to, co w polu widzenia filmu, czy sensora :)
-
No właśnie! To zrobił aparat, nie ja:) Gdybym zrobiła bardziej w dół, nie byłoby tego problemu, ale ja tego po prostu nie widzę w aparacie. A kadrowaniem tego nie poprawie, chyba, że zamalują tę osobę dechami z chatki;) No bo jak się wezmę za przycinanie od dołu to mi dach zostanie - :)
-
hmmm- a co z tym siedzacym, ktorego zgilotynowalas w pasie? :)
-
To już jest problem związany z widzeniem tego co robię. Ja naprawdę robiąc zdjęcie mało widzę. Patrzę najpierw bez aparatu w stronę którą chcę pstryknąć (celowo nie mówię fotografować, bo to słowo jest zarezerwowane dla profesjonalistów), potem kieruję tam aparat i w przybliżeniu oceniam co mi się tam zmieści a co nie. Ale czy zmieści się trochę więcej czy trochę mniej (z reguły staram się żeby weszło więcej, bo wtedy można wykadrować), to już kwestia przypadku.
Po drugie, choć ja robię zdjęcia absolutnie i tylko reporterskie, szybkie, to mój aparat jest wybitnie powolny, dlatego nigdy nie wiem co mi w kadr wejdzie lub czy to co ma wejść, z niego nie wyjdzie. Kiedy ja pstrykałam, tego kogoś tam nie było. No a kadrując - gdybym go wycięła, to bym przecięła tę górę nad nim na pół, i to by dało marny efekt. Dlatego zostawiłam tak jak jest, bo bardziej chciałam pokazać to miejsce, ten szyld, niż pokazać jaka to ja jestem dobra w robieniu zdjęć... -
tutaj swobodnie moglas dodac wiecej dolu. Rowniez poczekac na to, zeby osoba po lewej albo mocniej weszla w kadr, albo z kadru zniknela. Niemal zawsze ( oprocz sytuacji , gdzie masz do czynienia z tlumem) ciecie osob (tych bedacych sztafazem) zle wyglada na zdjeciach.