Wykorzystujemy pliki cookie, aby dostosować serwis do Twoich potrzeb. Możesz nie wyrazić zgody przez ustawienia przeglądarki internetowej. Szczegóły >
zamknij
-
-
- Nasza łódka zbliża się powoli do ghat Manikarnika. Tutaj już jest zakaz fotografowania, chyba że za specjalną opłatą. Dopływamy do brzegu, mamy na piechotę dotrzeć do miejsca, skąd stosy i to co się dzieje na nich i wokół nich widoczne jest jak na dłoni.
Ogarnia mnie swąd spalenizny, ale nie taki, jaki znam. Ten tutaj jest mdły, a zarazem gryzący. Wypełnia mi usta, nos, mam wrażenie, że zaczyna przenikać mnie całą. Po schodkach docieramy do miejsca, skąd można wszystko dobrze zobaczyć.