Nie wiem, czy przypominacie sobie balladkę Wojciecha Młynarskiego z 1982 roku pt. "Po Krakowskim w noc majową"? Tam jest odpowiedź dlaczego gościa zamurowało:
Po Krakowskim w noc majową szedłem kiedyś moi mili,
i mniej więcej przy Karowej usłyszałem, jak ktoś kwili:
Siedli na mnie całą zgrają, i tokują i gruchają:
“Dość tej złości, dość bierności, dość milczenia!
Wiemy jakie są realia, z jakich kart się składa talia
i nawiązać pora nić porozumienia”
Zarzucają mi negację i wewnętrzną emigrację,
z coraz cięższej artylerii do mnie walą,
siedzą na mnie i do ucha tłum zajadły wciąż mi grucha:
“Nawiąż dialog, nawiąż dialog, nawiąż dialog!”
A mnie, wyznam państwu szczerze, do dialogu chęć nie bierze,
Patrzę tępo w wyszczerbiony bruk ulicy
Czując wśród gruchania tego coś lepkiego i wstrętnego,
co bez przerwy ścieka mi po potylicy
Ciecz to wstrętna, biała rzadka -
- i tu wreszczie by balladka
ujawniła są dramaturgiczną głębię:
Wyznać bierze mnie pokusa, że to kwilił pomnik Prusa,
Dialog zaś proponowały mu gołębie…
Już balladkę kończyć pora, jeszcze tylko skromny morał
jej przyczepię, jak do psiego chwosta rzep;
By nie zgorszyć pań prześlicznych, ujmę rzecz eufemistycznie:
Trudny dialog z kimś, kto wciąż ci sra na łeb.”
Trudny dialog był w Polsce A.D. 1982, ale w sytuacji którą "eufemistycznie" ujął Pan Wojciech - może gościa zamurować także i na Sycylii.
Po Krakowskim w noc majową szedłem kiedyś moi mili,
i mniej więcej przy Karowej usłyszałem, jak ktoś kwili:
Siedli na mnie całą zgrają, i tokują i gruchają:
“Dość tej złości, dość bierności, dość milczenia!
Wiemy jakie są realia, z jakich kart się składa talia
i nawiązać pora nić porozumienia”
Zarzucają mi negację i wewnętrzną emigrację,
z coraz cięższej artylerii do mnie walą,
siedzą na mnie i do ucha tłum zajadły wciąż mi grucha:
“Nawiąż dialog, nawiąż dialog, nawiąż dialog!”
A mnie, wyznam państwu szczerze, do dialogu chęć nie bierze,
Patrzę tępo w wyszczerbiony bruk ulicy
Czując wśród gruchania tego coś lepkiego i wstrętnego,
co bez przerwy ścieka mi po potylicy
Ciecz to wstrętna, biała rzadka -
- i tu wreszczie by balladka
ujawniła są dramaturgiczną głębię:
Wyznać bierze mnie pokusa, że to kwilił pomnik Prusa,
Dialog zaś proponowały mu gołębie…
Już balladkę kończyć pora, jeszcze tylko skromny morał
jej przyczepię, jak do psiego chwosta rzep;
By nie zgorszyć pań prześlicznych, ujmę rzecz eufemistycznie:
Trudny dialog z kimś, kto wciąż ci sra na łeb.”
Trudny dialog był w Polsce A.D. 1982, ale w sytuacji którą "eufemistycznie" ujął Pan Wojciech - może gościa zamurować także i na Sycylii.