Komentarze
-
dobrze, nastepnym razem sprobuje. Ale dzielnego i zacnego rycerza Arnolda dobrze by przy boku miec bylo... :-)
-
Marku, a skoro wejście - po dobroci - niemożliwe się okazało, to trzeba było zamczysko szturmem wziąć, pieszo i konno rzecz jasna, oraz złupić, a na końcu z dymem puścić ;-). To dopiero Twój wyczyn na polach grunwaldzkich śpiewem by sławiono, a niejeden rycerz chwaliłby się, jak to szlachetny Mapew zdzielił go w zakuty łeb... ;-))
Aż łza się w oku kręci na taką wizję :-)