2008-12-21 - 2008-12-26

Podróż Nikaragua

Opisywane miejsca: Managua, Masaya, La Boquita, Granada (61 km)
Typ: Inna

Managua to miasto, które można zwiedzić w ciągu jednego dnia. Zostało całkowicie zniszczone podczas trzęsienia ziemi i jako takie nie oferuje wielkich atrakcji turystycznych.

Problemem po przybyciu do miasta może być brak adresów. Aby dotrzeć w konkretne miejsce należy znać jego nazwę i mieć nadzieję, że taksówkarz, czy też osoba której pyta się o drogę też zna to miejsce. Podstawą jest znanie punktów orientacyjnych. Najdziwniejszym „adresem”, o którym słyszałem i który był w oficjalnym obiegu był „koło restauracji X tam gdzie kiedyś głośno szczekał pies”. Nie należy się dziwić gdy ktoś poda adres „300 metrów za restauracją X” czy też „koło ambasady”.

W większości miejsc płacić można dolarami, przy czym resztę dostaniemy w Cordobach. Nie warto wymieniać pieniędzy w oficjalnych punktach wymiany (w sumie nawet takiego nie odwiedziłem). O wiele korzystniejszy kurs mają tzw „Los Coyotes” - czyli cinkciarze. Należy jedynie uważać czy na pewno dostaliśmy tyle pieniędzy ile wynosi z przeliczenia.

Podstawowym środkiem komunikacji miejskiej są żółte, wycofane w USA autobusy szkolne. Idealne dla lubiących przygody w zatłoczonej „komunikacji miejskiej”. Warto się raz przejechać nie polecam zabierania na przejażdżkę niczego cennego – kieszonkowcy. Oczywiście nie istnieją rozkłady jazdy. Obsługę autobusu stanowią kierowca i naganiacz, u którego wnosi się opłatę za przejazd. Wygodniejszym środkiem transportu są taksówki. Jest ich dużo, w większości zdezelowane i tanie. Nie istnieje pojęcie taksometru, należy ustalić cenę za przejazd przy wsiadaniu. Z taksówkarzami można się targować. Przy pewnej wprawie i zorientowaniu się w cenach można zejść nawet z połowy ceny, jednak większą skuteczność ma zaproponowanie własnej ceny za przejazd.

Będąc w Managui należy zobaczyć zrujnowaną przez trzęsienie ziemi katedrę. Wstęp do środka jest zabroniony, zawsze jednak można próbować przekonać stróża, żeby wpuścił nas w drodze wyjątku.

Na pewno warto zwiedzić Mercado Central Roberto Huembes (zwany wimbledonem). Jest to targ na którym mieszkańcy dokonują swoich codziennych i odświętnych zakupów. Można tu kupić wszystko: od jajek do pralki automatycznej. Znajdą się tu także rzeczy, które można kupić jako pamiątki.

Polecam życie nocne. Huczna, tania, latynoska zabawa. Należy koniecznie wyjść na miasto w czwartek - tzw noche de mujeres. Ceny w porównaniu do okolicznych krajow (nie mówiac o europejskich) nawet w najdroższych lokalach sa bardzo niskie, no i oczywiscie barra libre - po wejściu rum i piwo za darmo, czyli płacimy za wstęp i bawimy się do rana.

  • willa

Ok 30 km od Managui znajduje się Masaya, miasteczko znane głównie z tego, że właśnie tam zaopatrują się mieszkańcy stolicy. Niedaleko miasteczka znajduje się Park Masaya i czynny wulkan o tej samej nazwie. Do samego krateru wulkanu prowadzi droga, którą można przebyć pieszo jak i samochodem. Poruszanie się pieszo nie jest zbyt mile widziane przez strażników, aczkolwiek nikt tego nie zabrania. Wszystko ze względów bezpieczeństwa (jakkolwiek nieprawdopodobnie to brzmi w kontekście Centralnej Ameryki). Wulkan cały czas przejawia aktywność, na parkingu przy kraterze jest obowiązek, co dziwne przestrzegany, parkowania przodem do zjazdu z wulkanu. Przy samym kraterze znajduje się krzyż. Jest to miejsce gdzie wulkan przebłagiwany był aby nie wybuchał. Poprzez złożenie w ofierze ludzi.

Kilka kilometrów dalej znajduje się Laguna Apoyo. Jest to wygasły, zalany przez wodę krater wulkanu Masaya. Znajduje się on w obrębie Parku Masaya. Często można spotkać tu małpy, tukany czy też innych przedstawicieli miejscowej fauny. Miejsce nie jest tłumnie uczęszczane, a na brzegu laguny znajduje się kilka ciekawych knajpek, w których miło można spędzić czas. Polecam szczególnie w niedzielę jako wypoczynek po sobotniej nocy w Managui.

  • laguna apoyo
Granada to typowe kolonialne miasteczko, jedno z ładniejszych miejsc w Nikaragui, cel wielu turystów oraz miejsce weekendowych wypadów mieszkańców stolicy. Miasto „gościło” kilkakrotnie piratów dopływających do miasta poprzez rzekę San Juan oraz jezioro Nikaragua. Będąc w Granadzie warto popłynąć na Las Isletas, oraz odwiedzić miejscowy cmentarz. Można tu odnieść wrażenie, że groby są okazalsze niż domy. Co ciekawe, na grobach ofiar morderstw można przeczytać oprócz standardowego opisu kto jest pochowany, także nazwiska osób skazanych za dane morderstwo.
  • Granada - cmentarz
  • Granada

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż