2009-02-01
Podróż Ameryka Południowa
rio de janeiro brazylia karnawał samba chile san pedro de atacama puerto natales torres del paine chiloe santiago patagonia urugwaj montevideo colonia sacramento parilla asuncion paragwaj boliwia solnisko uyuni sucre potosi salar laguna colorada tekst argentyna buenos aires tango stek wołowina trelew bariloche el calafate peru macchu pichu lima titicaca inkowie puno arequipa pisco paracas ceviche cuzco ollaytantambo
Opisywane miejsca:
(3554 km)
Typ: Album z opisami
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Wspaniała przygoda:) super zdjęcia!
-
jestem pod wrażeniem, super wyprawa, nakręcam się coraz bardziej na taki wypad.
-
Po wizycie w Kolumbii zachorowałam na Amerykę Południową [ a może byłam chora już wczesniej ? ]. To choroba o łagodnym przebiegu, tyle że, jak podejrzewam, nie do wyleczenia :) Cieszę się , że nie napisałeś dziennika z podróży, ja też za nimi nieprzepadam, a Twoją relację dobrze się czyta, bo choć - jak na taką podróż jest bardzo skrótowa, to jednocześnie bardzo intrygująca przez niedopowiedzenia. Kiedy już zaplanuję kolejną wyprawę w tamtą stronę , na pewno poproszę o rady :) Pozdrawiam
-
Ciekawy komentarz do zrealizowanej wyprawy, cudowne krajobrazy. Chodzi mi po głowie Argentyna i Chile.
-
Fajnie się czyta o tak wspaniałej podróży
-
Hey, swietny opis, z polotem i jajem... takie cos sie czyta i chce sie wracac w takie miejsca. Podobna podroz odbylem w 2003 roku z kumplem, ktory wlasciwie za ubranie mnie wzial i wywiozl z Polski, gdy zaoferowalemm sie ze pojade. I choc przejechalismy tylko Boliwie i Peru, to owe 70 dni spedzonych w podrozy, stopem, autobusami "cama" , "camioneta" czy busikami bylo czysm niesamowitym , barwnym, szalonym i tak mocno naladowanym klimatem i dynamika niektorych miejsc, ze rok pozniej zrobilismy maly "replay" na poludniowy kontynent i ponad 15tys kilometrow od wybrzeza wenezuelskiego na poludnie kontynentu, przez delte Orinoko i Brazylie, wybrzeze az do Rio. Karnawal zastalismy w Manaos i z perspektywy czasu mysle, ze to byl strzal w dziesiatke, bo Rio nie mialo juz wtedy dobrej opini... i choc nie mam porownania, z tym co dzieje sie na sambodromie w Rio , to ferie kolorow jaka zobaczylem na karnawale w Manaus zapamietalem na zawsze. Tak poza tym , przejzalem zdjecia i ujecia z Peru i Boliwii, kreca lezke w oku... te same miejsca podobne klimaty! Hmm, musze wrzucic opis wypadu, choc tez wszystko gdzies na dysku w kompie upchane. Faktem jest rowniez to, ze gdyby kumpel nie wyciagnal mnie na ten szalony wojaz wbrew woli calej rodziny, to chyba sam nie odwazylbym sie na taka akcje...a wyjazd, mysle ze byl tez poczatkiem fascynacji wyjazdami, przygody i klimatami, jak najbardziej przeciwnymi od L.Planet.
-
Napiecie i kontakty w calym Nowym Swiecie jest takie samo: 110 V i plaskie wtyczki.
-
jeszcze jedna sprawa... właśnie mi się przypomniało... jakie oni tam mają kontakty? europejskie, amerykańskie, czy jeszcze jakieś inne? i napięcie prądu jakie?
-
Dziękuję za ciepłe słowo. Pozdrawiam!
-
Stanowczo sie ciesze, że dałeś sie przekonać. Czyta się suuuper. i foty też fajne :)
-
p.s. widzisz? jak chcesz to potrafisz coś napisać;-p
-
qrcze, radek, otra vez, muchas gracias:-) chwilowo muszę się oswoić z dotychczasową wiedzą. a że po nocce w pracy jestem, najważniejsze pytanie jakie sobie zadaję brzmi: "gdzie ja do cholery mam przód!!":-) więcej pytań pojawi sie na pewno w trakcie opracowywania konkretnej trasy.
i rzeczywiście, ja od ludzi nie stronię. mało tego, spotkania z tubylcami uważam za jeden z najważniejszych i najprzyjemniejszych elementów podrózowania. widoczki to se na fotkach mogę poogladać, ale wypić piwko z kimś kto jest TAM u siebie... bezcenne:-)
z miejsc wokół buenos, jak narazie znalazłem sanktuarium maryjne jakieś sto kilometrów od stolicy. nie żebym był szczególnie wierzący, ale lubie taki folklor:-) aaa... i jest jeszcze jedno folklorystyczne miejsce... nie pamietam teraz jak się nazywa, a nie chce mi się wstawać po przewodnik... podobno kultowe i esencjonalne dla kultury argentyńskich gauczów. zastanawiam sie tez nad opcja lotu nad wodospady iguazu, albo... w druga stronę... do regionu cuyo słynącego z winnic. zobaczymy...
keep the fire burnin' -
Oj zfieszu! Ja jestem taki zwierz co to ludzi nie lubi, więc byś mnie nie namówił na hospitality club za żadne skarby. Prawda jest taka, że na całym kontynencie jedne z droższych hoteli to te nieznośne hostele, gdzie wszyscy grają w pingponga i chcą z Tobą rozmawiać o pierdołach i oczywiście są numer jeden w lonely planet. Ja ich nie znoszę, więc zatrzymuję się w dobitych hotelikach bez szyldu, gdzie prysznice wiszą wprost nad kiblem:) Zawsze taniej. Coś mi się zdaję, że Ty od ludzi nie stronisz, więc sam dokonaj decyzji w tej kwestii. Co do niebezpieczeństwa to ja też przeżyłem w środku nocy w karnawale w Rio, ale w portkach miałem pełno. Z drugiej strony mój znajomy został napadnięty w Buenos, ale on aż sie rzuca w oczy swoim amerykańskim sposobem bycia, więc tu raczej powinieneś mieć szanse na spokój. Prom do Colonie del Sacramento nie był specjalnie drogi i bardzo przyjemny. Terminal trochę jak na lotnisku. Fajna sprawa. Proponuję rozejrzeć się za noclegiem w Colonia, bo bywa ciężko, w związku z tym, że to mała mieścina. Do Montevideo promu albo nie ma, albo jest drogi, bo nawet nie pamiętam, żebyśmy go rozważali. Nie polecam autobusów z Buenos do Urugwaju, bo tam zawsze strajkują i blokują ulice, a poza tym to chyba z 8 godzin się jedzie. Colonia jest przyjemna i rzut beretem od Montevideo, w którym nie spędzaj za dużo czasu. Nie zakochałem się w tym mieście, bo byłem tam od razu po Buenos, więc trochę niesprawiedliwie oceniać Monte po jednym z najfantastyczniejszych miejsc na świecie. Co do jednodniowych wycieczek, nie mam nic do zaoferowania. My skupiliśmy się na miastach. Wiem, że jedno z bardziej popularnych plażowych miejsc w regionie to Punta del Este, nieopodal Monte, gdzie jest raj dla surferów. Tyle słyszałem od znajomych. Czekam na więcej pytań! Pozdrawiam
-
gracias jak nie wiem co radek! ;-) jeśli chodzi o zakwaterowanie, zastanwaiam się nad hospitality clubem albo couchsurfingiem. choć nigdy tego nie próbowałem. zawsze musi być ten pierwszy raz:-) bo pobieżnie sprawdzając, wyszło mi, że buenos jest dość drogie.
a jak to jest z tym niebezpieczeństwem? bo wiesz, ja i w mieście meksyk nocą po ulicach łaziłem (i to bynajmniej nie w centrum:-). jeszcze żyję!!:-) nie lubię kusić losu, ale z drugiej strony nie kręci mnie siedzenie w nocy w hotelu.
wiesz może jak wygląda sprawa z promami z buenos do montevideo? jak przekracza sie tę granicę?
no i co ewentualnie mozna zobaczyć wokół tych miast podczas szybkich, jedniodniowych wypadów? -
ups!!! całkowita zmiana planów wakacyjnych. nie bedzie szetlandów (bo tam ciągle pada... albo bardziej pada:-), nie będzie jemenu (bo tam nie szanują kobiet...:-). będzie za to boskie buenos aires i montevideo!
wszystkich, którzy maja jakiekolwiek doświadczenia związane z tymi miastami i niezbyt odległa okolicą, proszę o informacje. hotele, ceny, ciekawe miejsca, menu... wszystko może się przydać. thx:-) -
każdy by tak wolał!
co do LP i RG... niestety coraz częściej okazuje się, że podróżnicy/turyści są mądrzejsi od tych wydawnictw. wygląda na to, że spoczęli na laurach i nie chce im się aktualizowac informacji. ale to temat na inną dyskusję.
no i fakt... ja tam zdjęcia traktuje tylko jako miły dodatek. niezbędny głównie jako przerywnik w czytaniu długich tekstów:-) tylko powiedz, czy dla mnie nie warto się starać? hmmm? ;-) pamiętaj o zagubionej owieczce...:-) -
:) Ale ja to bym wolał, żeby mi ktoś zadał pytanie, to z chęcią odpowiem. A jak mam sam z siebie, to nawet nie wiem o czym. I tak mądrzejszy od lonely planet ani rough guide'a nie jestem, więc sobie poleciałem metafizycznie. Poza tym, Ty chyba jesteś jedyną osobą, która czyta te dzienniki, reszta się pastwi nad ostrością zdjęć:)
-
oj radek.... ja rozumiem potrzebą oryginalności... sam się nawet czasem staram odstawać:-)... ale w przypadku takich wyjazdów, praktyczne info jest nieocenione. zresztą, sam pewnie doskonale o tym wiesz:-)
i nie mówię, że kiepski tekst popełniłes, tylko że trochę zbyt... metafizycznie:-) -
Widzisz, tu już jest kilka powiastek w stylu: "moją podróż rozpocząłem od wylotu z Warszawy...". Nie chciało mi się pisać o pierdołach, a raczej skupić się na całości. Wiedziałem, że wyjdzie z tego nieznośny kleks, dlatego też zwlekałem. Teraz mam za swoje. Więcej nie dam się zapędzić w kozi róg przez zfiesza oprawcę:) Pozdrawiam i dzięki za krytykę!
-
qrcze, radek, powiesz, że znowu się czepiam, ale... za dużo w tym tekście filozofii (ładnie opisanej) a za mało podróży:-)
-
a czy ja twierdzę, że nie jest dobrze? absolutnie! tylko pamiętaj, że lepsze jest wrogiem dobrego:-)
-
dobrze, dobrze, teraz kolejne punkty rozwiń :-)))
-
I tak źle i tak nie dobrze!:)
-
ja obiecuję... organizuję sobie lekturę na weekend:-)
-
Radek, ale się rozpisałeś, i kto to teraz przeczyta :-)
-
O żesz Ty niewdzięczniku:)! Ten jeden punkt to tylko ze względu na Twój komentarz. Palę rękopisy:)
-
chcesz się wykręcić jednym punktem? no nie wiem... ;-)
-
No to wyrzeźbiłem!:)
-
Fajna podróż i zdjęcia, w myśl zasady lubimy to co znamy, znamy to co lubimy ;)
-
...tak mam na drugie;-)
-
Oprawca!
-
wymówki:-p
-
Sam wiesz, że krytyki się nie boję, skoro przygodę z kolumberem zacząłem od scysji z Tobą:) Dzienniki mam w Polsce, a w Warszawie będę dopiero w kwietniu. Nie chciałbym rzeźbić w g... tylko po to by coś pod zdjęciem było. Póki co, nici z polowania.
-
@chris... se hace asi... compra un vuelo y va! nada mas!:-) y lo mejor... viaja desde tijuana hasta punta arenas:-)
@radek: krytyki się boisz? no co z ciebie za dziennikarz?:-p my tylko czekamy, żeby się na ciebie rzucić!:-) dawaj dziennik! -
Mój hiszpański ledwo podołał:) Z przyjemnością odpowiem na pytania i podpowiem, gdzie jechać, a gdzie nie. Boliwia nie do pominięcia!!!
-
Owszem, choć nie jestem pewien, że dane mi jest napisać tekst, który nie będzie brzmiał pretensjonalnie. Obawiam się, że zabiję tę podróż nudną wyliczanką miejsc, albo jeszcze gorzej napiszę coś nieznośnego. Podczas podróży pisałem nawet dziennik, ale nie zajrzałem do niego od powrotu do kraju. Zobaczymy. Dzięki za plusy!
-
Materiał zdjęciowy obszerny, przydałoby się do tego proporcjonalnie rozwinąć tekst :-)