Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. aagawka
    aagawka (13.07.2013 20:22)
    Wspaniała przygoda:) super zdjęcia!
  2. milusie1
    milusie1 (21.12.2012 22:45)
    jestem pod wrażeniem, super wyprawa, nakręcam się coraz bardziej na taki wypad.
  3. 3ale3
    3ale3 (01.08.2011 13:49) +1
    Po wizycie w Kolumbii zachorowałam na Amerykę Południową [ a może byłam chora już wczesniej ? ]. To choroba o łagodnym przebiegu, tyle że, jak podejrzewam, nie do wyleczenia :) Cieszę się , że nie napisałeś dziennika z podróży, ja też za nimi nieprzepadam, a Twoją relację dobrze się czyta, bo choć - jak na taką podróż jest bardzo skrótowa, to jednocześnie bardzo intrygująca przez niedopowiedzenia. Kiedy już zaplanuję kolejną wyprawę w tamtą stronę , na pewno poproszę o rady :) Pozdrawiam
  4. anna.wujec
    anna.wujec (24.04.2011 23:37) +1
    Ciekawy komentarz do zrealizowanej wyprawy, cudowne krajobrazy. Chodzi mi po głowie Argentyna i Chile.
  5. wojtass83
    wojtass83 (08.01.2011 11:08) +1
    Fajnie się czyta o tak wspaniałej podróży
  6. traveluk
    traveluk (23.01.2010 2:04) +1
    Hey, swietny opis, z polotem i jajem... takie cos sie czyta i chce sie wracac w takie miejsca. Podobna podroz odbylem w 2003 roku z kumplem, ktory wlasciwie za ubranie mnie wzial i wywiozl z Polski, gdy zaoferowalemm sie ze pojade. I choc przejechalismy tylko Boliwie i Peru, to owe 70 dni spedzonych w podrozy, stopem, autobusami "cama" , "camioneta" czy busikami bylo czysm niesamowitym , barwnym, szalonym i tak mocno naladowanym klimatem i dynamika niektorych miejsc, ze rok pozniej zrobilismy maly "replay" na poludniowy kontynent i ponad 15tys kilometrow od wybrzeza wenezuelskiego na poludnie kontynentu, przez delte Orinoko i Brazylie, wybrzeze az do Rio. Karnawal zastalismy w Manaos i z perspektywy czasu mysle, ze to byl strzal w dziesiatke, bo Rio nie mialo juz wtedy dobrej opini... i choc nie mam porownania, z tym co dzieje sie na sambodromie w Rio , to ferie kolorow jaka zobaczylem na karnawale w Manaus zapamietalem na zawsze. Tak poza tym , przejzalem zdjecia i ujecia z Peru i Boliwii, kreca lezke w oku... te same miejsca podobne klimaty! Hmm, musze wrzucic opis wypadu, choc tez wszystko gdzies na dysku w kompie upchane. Faktem jest rowniez to, ze gdyby kumpel nie wyciagnal mnie na ten szalony wojaz wbrew woli calej rodziny, to chyba sam nie odwazylbym sie na taka akcje...a wyjazd, mysle ze byl tez poczatkiem fascynacji wyjazdami, przygody i klimatami, jak najbardziej przeciwnymi od L.Planet.
  7. s.wawelski
    s.wawelski (13.04.2009 21:22) +1
    Napiecie i kontakty w calym Nowym Swiecie jest takie samo: 110 V i plaskie wtyczki.
  8. zfiesz
    zfiesz (19.03.2009 2:49) +1
    jeszcze jedna sprawa... właśnie mi się przypomniało... jakie oni tam mają kontakty? europejskie, amerykańskie, czy jeszcze jakieś inne? i napięcie prądu jakie?
  9. radekdudek26
    radekdudek26 (16.02.2009 17:51) +1
    Dziękuję za ciepłe słowo. Pozdrawiam!
  10. duzinek
    duzinek (16.02.2009 13:02) +1
    Stanowczo sie ciesze, że dałeś sie przekonać. Czyta się suuuper. i foty też fajne :)
  11. zfiesz
    zfiesz (14.02.2009 8:00) +1
    p.s. widzisz? jak chcesz to potrafisz coś napisać;-p
  12. zfiesz
    zfiesz (14.02.2009 7:58) +1
    qrcze, radek, otra vez, muchas gracias:-) chwilowo muszę się oswoić z dotychczasową wiedzą. a że po nocce w pracy jestem, najważniejsze pytanie jakie sobie zadaję brzmi: "gdzie ja do cholery mam przód!!":-) więcej pytań pojawi sie na pewno w trakcie opracowywania konkretnej trasy.

    i rzeczywiście, ja od ludzi nie stronię. mało tego, spotkania z tubylcami uważam za jeden z najważniejszych i najprzyjemniejszych elementów podrózowania. widoczki to se na fotkach mogę poogladać, ale wypić piwko z kimś kto jest TAM u siebie... bezcenne:-)

    z miejsc wokół buenos, jak narazie znalazłem sanktuarium maryjne jakieś sto kilometrów od stolicy. nie żebym był szczególnie wierzący, ale lubie taki folklor:-) aaa... i jest jeszcze jedno folklorystyczne miejsce... nie pamietam teraz jak się nazywa, a nie chce mi się wstawać po przewodnik... podobno kultowe i esencjonalne dla kultury argentyńskich gauczów. zastanawiam sie tez nad opcja lotu nad wodospady iguazu, albo... w druga stronę... do regionu cuyo słynącego z winnic. zobaczymy...

    keep the fire burnin'
  13. radekdudek26
    radekdudek26 (14.02.2009 0:48) +3
    Oj zfieszu! Ja jestem taki zwierz co to ludzi nie lubi, więc byś mnie nie namówił na hospitality club za żadne skarby. Prawda jest taka, że na całym kontynencie jedne z droższych hoteli to te nieznośne hostele, gdzie wszyscy grają w pingponga i chcą z Tobą rozmawiać o pierdołach i oczywiście są numer jeden w lonely planet. Ja ich nie znoszę, więc zatrzymuję się w dobitych hotelikach bez szyldu, gdzie prysznice wiszą wprost nad kiblem:) Zawsze taniej. Coś mi się zdaję, że Ty od ludzi nie stronisz, więc sam dokonaj decyzji w tej kwestii. Co do niebezpieczeństwa to ja też przeżyłem w środku nocy w karnawale w Rio, ale w portkach miałem pełno. Z drugiej strony mój znajomy został napadnięty w Buenos, ale on aż sie rzuca w oczy swoim amerykańskim sposobem bycia, więc tu raczej powinieneś mieć szanse na spokój. Prom do Colonie del Sacramento nie był specjalnie drogi i bardzo przyjemny. Terminal trochę jak na lotnisku. Fajna sprawa. Proponuję rozejrzeć się za noclegiem w Colonia, bo bywa ciężko, w związku z tym, że to mała mieścina. Do Montevideo promu albo nie ma, albo jest drogi, bo nawet nie pamiętam, żebyśmy go rozważali. Nie polecam autobusów z Buenos do Urugwaju, bo tam zawsze strajkują i blokują ulice, a poza tym to chyba z 8 godzin się jedzie. Colonia jest przyjemna i rzut beretem od Montevideo, w którym nie spędzaj za dużo czasu. Nie zakochałem się w tym mieście, bo byłem tam od razu po Buenos, więc trochę niesprawiedliwie oceniać Monte po jednym z najfantastyczniejszych miejsc na świecie. Co do jednodniowych wycieczek, nie mam nic do zaoferowania. My skupiliśmy się na miastach. Wiem, że jedno z bardziej popularnych plażowych miejsc w regionie to Punta del Este, nieopodal Monte, gdzie jest raj dla surferów. Tyle słyszałem od znajomych. Czekam na więcej pytań! Pozdrawiam
  14. zfiesz
    zfiesz (13.02.2009 15:53) +1
    gracias jak nie wiem co radek! ;-) jeśli chodzi o zakwaterowanie, zastanwaiam się nad hospitality clubem albo couchsurfingiem. choć nigdy tego nie próbowałem. zawsze musi być ten pierwszy raz:-) bo pobieżnie sprawdzając, wyszło mi, że buenos jest dość drogie.

    a jak to jest z tym niebezpieczeństwem? bo wiesz, ja i w mieście meksyk nocą po ulicach łaziłem (i to bynajmniej nie w centrum:-). jeszcze żyję!!:-) nie lubię kusić losu, ale z drugiej strony nie kręci mnie siedzenie w nocy w hotelu.

    wiesz może jak wygląda sprawa z promami z buenos do montevideo? jak przekracza sie tę granicę?

    no i co ewentualnie mozna zobaczyć wokół tych miast podczas szybkich, jedniodniowych wypadów?
  15. zfiesz
    zfiesz (13.02.2009 8:18) +1
    ups!!! całkowita zmiana planów wakacyjnych. nie bedzie szetlandów (bo tam ciągle pada... albo bardziej pada:-), nie będzie jemenu (bo tam nie szanują kobiet...:-). będzie za to boskie buenos aires i montevideo!

    wszystkich, którzy maja jakiekolwiek doświadczenia związane z tymi miastami i niezbyt odległa okolicą, proszę o informacje. hotele, ceny, ciekawe miejsca, menu... wszystko może się przydać. thx:-)
  16. zfiesz
    zfiesz (09.02.2009 14:03) +1
    każdy by tak wolał!

    co do LP i RG... niestety coraz częściej okazuje się, że podróżnicy/turyści są mądrzejsi od tych wydawnictw. wygląda na to, że spoczęli na laurach i nie chce im się aktualizowac informacji. ale to temat na inną dyskusję.

    no i fakt... ja tam zdjęcia traktuje tylko jako miły dodatek. niezbędny głównie jako przerywnik w czytaniu długich tekstów:-) tylko powiedz, czy dla mnie nie warto się starać? hmmm? ;-) pamiętaj o zagubionej owieczce...:-)
  17. radekdudek26
    radekdudek26 (09.02.2009 0:22) +1
    :) Ale ja to bym wolał, żeby mi ktoś zadał pytanie, to z chęcią odpowiem. A jak mam sam z siebie, to nawet nie wiem o czym. I tak mądrzejszy od lonely planet ani rough guide'a nie jestem, więc sobie poleciałem metafizycznie. Poza tym, Ty chyba jesteś jedyną osobą, która czyta te dzienniki, reszta się pastwi nad ostrością zdjęć:)
  18. zfiesz
    zfiesz (09.02.2009 0:12) +1
    oj radek.... ja rozumiem potrzebą oryginalności... sam się nawet czasem staram odstawać:-)... ale w przypadku takich wyjazdów, praktyczne info jest nieocenione. zresztą, sam pewnie doskonale o tym wiesz:-)

    i nie mówię, że kiepski tekst popełniłes, tylko że trochę zbyt... metafizycznie:-)
  19. radekdudek26
    radekdudek26 (08.02.2009 23:50) +1
    Widzisz, tu już jest kilka powiastek w stylu: "moją podróż rozpocząłem od wylotu z Warszawy...". Nie chciało mi się pisać o pierdołach, a raczej skupić się na całości. Wiedziałem, że wyjdzie z tego nieznośny kleks, dlatego też zwlekałem. Teraz mam za swoje. Więcej nie dam się zapędzić w kozi róg przez zfiesza oprawcę:) Pozdrawiam i dzięki za krytykę!
  20. zfiesz
    zfiesz (08.02.2009 19:39) +1
    qrcze, radek, powiesz, że znowu się czepiam, ale... za dużo w tym tekście filozofii (ładnie opisanej) a za mało podróży:-)
  21. zfiesz
    zfiesz (06.02.2009 21:01) +1
    a czy ja twierdzę, że nie jest dobrze? absolutnie! tylko pamiętaj, że lepsze jest wrogiem dobrego:-)
  22. saltus
    saltus (06.02.2009 0:12) +1
    dobrze, dobrze, teraz kolejne punkty rozwiń :-)))
  23. radekdudek26
    radekdudek26 (06.02.2009 0:10) +1
    I tak źle i tak nie dobrze!:)
  24. zfiesz
    zfiesz (06.02.2009 0:01) +1
    ja obiecuję... organizuję sobie lekturę na weekend:-)
  25. saltus
    saltus (06.02.2009 0:00) +1
    Radek, ale się rozpisałeś, i kto to teraz przeczyta :-)
  26. radekdudek26
    radekdudek26 (05.02.2009 23:57) +1
    O żesz Ty niewdzięczniku:)! Ten jeden punkt to tylko ze względu na Twój komentarz. Palę rękopisy:)
  27. zfiesz
    zfiesz (05.02.2009 23:44) +1
    chcesz się wykręcić jednym punktem? no nie wiem... ;-)
  28. radekdudek26
    radekdudek26 (05.02.2009 21:38) +1
    No to wyrzeźbiłem!:)
  29. j.a.rek
    j.a.rek (04.02.2009 23:27) +2
    Fajna podróż i zdjęcia, w myśl zasady lubimy to co znamy, znamy to co lubimy ;)
  30. zfiesz
    zfiesz (04.02.2009 18:47) +1
    ...tak mam na drugie;-)
  31. radekdudek26
    radekdudek26 (04.02.2009 18:44) +1
    Oprawca!
  32. zfiesz
    zfiesz (04.02.2009 18:41) +1
    wymówki:-p
  33. radekdudek26
    radekdudek26 (04.02.2009 18:26) +1
    Sam wiesz, że krytyki się nie boję, skoro przygodę z kolumberem zacząłem od scysji z Tobą:) Dzienniki mam w Polsce, a w Warszawie będę dopiero w kwietniu. Nie chciałbym rzeźbić w g... tylko po to by coś pod zdjęciem było. Póki co, nici z polowania.
  34. zfiesz
    zfiesz (04.02.2009 17:38) +2
    @chris... se hace asi... compra un vuelo y va! nada mas!:-) y lo mejor... viaja desde tijuana hasta punta arenas:-)

    @radek: krytyki się boisz? no co z ciebie za dziennikarz?:-p my tylko czekamy, żeby się na ciebie rzucić!:-) dawaj dziennik!
  35. radekdudek26
    radekdudek26 (04.02.2009 17:35) +1
    Mój hiszpański ledwo podołał:) Z przyjemnością odpowiem na pytania i podpowiem, gdzie jechać, a gdzie nie. Boliwia nie do pominięcia!!!
  36. radekdudek26
    radekdudek26 (04.02.2009 17:31) +1
    Owszem, choć nie jestem pewien, że dane mi jest napisać tekst, który nie będzie brzmiał pretensjonalnie. Obawiam się, że zabiję tę podróż nudną wyliczanką miejsc, albo jeszcze gorzej napiszę coś nieznośnego. Podczas podróży pisałem nawet dziennik, ale nie zajrzałem do niego od powrotu do kraju. Zobaczymy. Dzięki za plusy!
  37. saltus
    saltus (04.02.2009 11:38) +1
    Materiał zdjęciowy obszerny, przydałoby się do tego proporcjonalnie rozwinąć tekst :-)
radekdudek26

radekdudek26

Radosław Dudek
Punkty: 28963