2009-01-28

Podróż Kalifornijska podróż szlakiem wina

Opisywane miejsca: Kalifornia, Napa Valley, Sonoma Valley (217 km)
Typ: Album z opisami
Europa ma Prowansję i Toskanię, Ameryka Kalifornię. Miejsca, gdzie czas płynie inaczej, krajobrazy są piękne, ludzie sympatyczni, a wina genialne. Największe wrażenie zrobiła na mnie słoneczna, bogata Kalifornia.

 

W Kalifornii łatwo pokochać życie. Zwłaszcza, gdy wyjedziesz już z kosmopolitycznego San Francisco, skierujesz się w stronę lądu i spojrzysz na okoliczne wzgórza - kolorowe, słoneczne, jak okiem sięgnąć porośnięte winoroślą. Łagodny klimat i sympatyczni ludzie sprawiają, że chciałoby się tu zostać na zawsze.

 

Zwiedzając winnice w Dolinach Napa i Sonoma, odniosłam wrażenie, że turyści w ogóle nie przeszkadzają winiarzom. Wręcz przeciwnie. Uprzejmość i gościnność gospodarzy potęgują wrażenie piękna otoczenia, w którym powstają wyborne trunki.

  • winnica w Kalifornii
  • Doliny Napa i Sonoma
Podobnie jak w Toskanii, również w Napie i Sonomie ciągle pojawiają się ludzie, którzy już dorobili się pieniędzy i tu właśnie postanowili je wydać. Kupują plantacje winorośli, budują nastrojowe winiarnie, bary z malowniczymi tarasami, zatrudniają najlepszych winemakerów, słowem - spełniają marzenia. Tworzą klimat. A klimat jest przecież najważniejszy. Ten przyjazny, który powstaje dzięki ludziom, i ten bardziej konkretny, na który składają się pogoda, temperatura, położenie i rzeźba terenu, ciśnienie, wiatr, deszcze. W Dolinie Centralnej (Central Valley), na ogromnym płaskim obszarze między Sacramento na północy i Bakersfield na południu, bywa niesamowicie gorąco, słupek rtęci potrafi skoczyć do 40, nawet 45 stopni. Wysokie temperatury łagodzi zimna ściana mgły wisząca stale nad Pacyfikiem. Chłodna wilgoć przenika w wąskie doliny, właśnie tam, gdzie rośnie wino. Opóźnia to dojrzewanie owoców, które dzięki temu mają czas, aby rozwinąć interesujące smaki i ciekawą strukturę tanin, a także osiągnąć wysoki poziom cukru, który potem, podczas fermentacji, zmienia się w alkohol. Geograficzne położenie Kalifornii, którą Amerykanie nazywają "fruit basket" (kosz z owocami), to główna przyczyna tamtejszych sukcesów winiarskich. Efektem ubocznym jest największa w świecie produkcja rodzynek.
  • Z5873510x

W Kalifornii jest 1605 winnic, zajmują ponad 208 tys. ha! Ale tylko posiadanie ziemi w Dolinie Napa spełnia marzenia snobistycznych winiarzy, gwarantuje sławę i sukcesy finansowe.

Z tego prestiżowego regionu pochodzą najdroższe wina świata. To królestwo cabernet sauvignon. Co roku ekstrawaganccy kolekcjonerzy z Ameryki spotykają się, aby licytować kultowe cabernety z Napy. Padają rekordy - w 2000 r. za butelkę magnum Screaming Eagle '96 zapłacono ponad 10 tys. dolarów!

Ten medal ma dwie strony. W opinii konkurencji ze świata i innych regionów Kalifornii moda na wina z Napy znacznie i w nieuzasadniony sposób podnosi ich wartość. Cóż, w winiarstwie, jak w każdej innej branży, płaci się za produkt i marzenie o wielkiej marce.

Zagorzali przeciwnicy Napy to jednak na ogół zwykli zawistnicy, bo prestiż przyciąga w dolinę najlepszych winemakerów. To tu koncentrują się winiarskie ambicje i postęp, z czego ostatecznie czerpią wszyscy.

Z wiedzy i kreatywności Roberta Mondaviego skorzystał cały region. Już w 1966 r. założył pierwszą nowoczesną winiarnię, rozpoczął badania nad starzeniem win w dębie, jest głównym sponsorem Copia Center - pięknie położonego centrum wina, potraw i sztuki. Za jedyne 10 dolarów można tam przejść krótki kurs winiarstwa i degustować trunki podczas lunchu.

Mondavi, energiczny 95-latek, promuje kulturę wina, która jego zdaniem podnosi jakość życia. Co to znaczy? Najlepiej zobaczyć na własne oczy, odwiedzając choć jedną z jego posiadłości. Ja trafiłam do Oakville i nie wiedziałam, czy jestem w winiarni, czy w wypielęgnowanym ogrodzie, czy też w przestrzennym i eleganckim centrum restauracyjno-shoppingowym...

Uwaga! Wina klasy "reserva" smakowały naprawdę znacznie lepiej od pozostałych.

Kultowych miejsc w Napa jest więcej. Reżyser Francis Ford Coppola kupił jedną z najstarszych winnic w Kalifornii i zamienił ją na muzeum poświęcone dziejom posiadłości. Można tam też obejrzeć jego filmowe pamiątki i pięć Oscarów. "Rosso and Bianco" w Geyserville to przyjemne miejsce do odpoczynku, z klimatycznym winebarem i dużą restauracją. Trudno oprzeć się wrażeniu, że reżyser kupił posiadłość, by odreagować mroczne klimaty "Czasu Apokalipsy".

 

 

  • Dolina Napa (Nape Valley)
  • F.F.Coppola w dolinie Napa

Sonoma uważana jest za ubogą krewną Napy, ale chyba tylko dlatego, że miała mniej szczęścia do specjalistów od marketingu. Każdy, kto tam trafi, pokocha jej pejzaże, wybitne wina, no i ceny - na ogół niższe niż w Napie.

Zróżnicowany klimat doliny sprawia, że udaje się tu wiele odmian. Bliżej Pacyfiku robi się najlepsze w całej Kalifornii chardonnay i pinot noir. Najniższe regiony doliny i stoki wschodnie są cieplejsze, stwarzają więc idealne warunki dla zinfandela i szczepów bordoskich. Sonoma to dobre miejsce dla wyznawców sloganu "anything but chardonnay" (ABC - cokolwiek, byle nie chardonnay). blanc i gewürztraminery.

Też nie przepadałam za płaskim i nijakim winem. Łatwo jednak zmienić zdanie, bo sonomskie chardonnay zaskakuje, i to bardzo. Wielbiciele amerykańskiej wersji tego szczepu nadają imię Chardonnay swoim córkom. Fajne imię. A wino? Orzeźwiające, z intensywnie wyczuwalnym smakiem zielonych i tropikalnych owoców. Mniej popularne, ale równie udane, są tamtejsze pełne ekstraktu sauvignon.

Chardonnay to nie jedyne specialité de la maison Sonomy. I nie jedyne zaskoczenie. Jadąc do Kalifornii, spodziewałam się wariactwa na punkcie pinot noir, zwłaszcza po sukcesie filmu "Bezdroża". Owszem, pinot jest ciągle oczkiem w głowie wielu winiarzy, ale to zinfandel o soczystym, dżemowym, jagodowym aromacie oraz gładkich i miękkich taninach stał się miejscowym hitem. Na punkcie tego szczepu oszalała cała Kalifornia, zarażając przy okazji inne stany USA. To wizytówka amerykańskiego winiarstwa. Szczep spokrewniony jest co prawda z dalmatyńskim crljenakiem i włoskim primitivo, ale Amerykanie zrobili z niego zupełnie nowe, jedyne w swoim rodzaju wino. Stawiają na jego rozwój i promocję, założyli nawet specjalne stowarzyszenie Zinfandel Advocates & Producers www.zinfandel.org, które we współpracy z uniwersytetem prowadzi badania nad tą odmianą. Co roku organizuje też festiwal zinfandeli w San Francisco, który przyciąga tysięczne tłumy. To tylko jedna z form rozsławiania w świecie "zina"- bo tak pieszczotliwie nazywają go Amerykanie. Ambicją każdego winiarza jest zrobić wielkiego zinfandela. Ja, po spróbowaniu kilku miejscowych marek, zrozumiałam ich pasję.

 

Cały tekst Magdaleny Rosłaniec znajdziecie w serwisie Logo24 >>>

  • wyschnięte winogrona
  • winorośl we mgle, Kalifornia

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. lmichorowski
    lmichorowski (17.05.2012 11:14)
    W swoim czasie przejeżdżałem przez te okolice, ale ponieważ pełniłem obowiązki kierowcy - degustacją zajmowała się żona. Ale zgadzam się, kalifornijskie wina są znakomite, z tym że zdecydowanie wolę białe od czerwonych. A tak przy okazji, wydaje mi się, że w tłumaczeniu sloganu ABC (anything but chardonnay) wkradł się bład. Powinno być "cokolwiek - byle chardonnay ". Pozdrawiam
  2. bobi178
    bobi178 (29.01.2009 22:59)
    no dobrze, juz tu nie bede wiecej na temat alkoholu dyskutowac bo jeszcze ktos pomysli, ze jakas alkoholiczka:)
  3. voyager747
    voyager747 (29.01.2009 22:57)
    Trochę tak, ale nie przepadam :)
  4. bobi178
    bobi178 (29.01.2009 22:57)
    @voyager: a wiesz, ze to podobno zdrowo troche wina?
  5. dino
    dino (29.01.2009 22:55)
    ja tam lubię dobre wino i whisky i piwo belgijskie zwłaszcza...
  6. voyager747
    voyager747 (29.01.2009 22:55)
    Wódy, piwa, wina, drinków itp.
  7. bobi178
    bobi178 (29.01.2009 22:54)
    ???
  8. voyager747
    voyager747 (29.01.2009 22:53)
    Alkoholi
  9. bobi178
    bobi178 (29.01.2009 22:52)
    wina? :)))
  10. voyager747
    voyager747 (29.01.2009 22:50)
    Ja prawie w ogóle nie piję.
  11. bobi178
    bobi178 (29.01.2009 22:49)
    chyba tylko ja i Magazyn Logo lubi wino:)))
  12. bobi178
    bobi178 (29.01.2009 22:40)
    no ale to przeciez kwestia gustu:)
  13. bobi178
    bobi178 (29.01.2009 22:34)
    ja nie bardzo:(
  14. voyager747
    voyager747 (29.01.2009 22:22)
    Ja lubię kalifornijskiego Zinfandela.
  15. bobi178
    bobi178 (29.01.2009 22:21)
    bardzo ciekawy tekst! gratuluje odwagi w podjeciu bardzo trudnego tematu!

    Musze jednak dolozyc sprostowanie: Robert Mondavi zmarl w maju 2008 roku a jego wina sa jednymi z najtanszych w USA -oczywiscie sa wyjatki:)

    Co do pinot noir to problem polega na tym, ze wielu probuje je produkowac ale...nie bardzo im to wychodzi . Jest bardzo niewiele miejsc na swiecie, ktore maja odpowiedni klimat do pinot. Jednym z nich sa Santa Rita Hills w okolicach Santa Barbara (pokazane czesciowo na filmie "Sideways"; Napa i Sonoma to zupelnie inna okolica i inny klimat!). Oczywiscie wina zareklamowane w "Sideways" sa winami OK czyli do najlepszych nie naleza. Wiele winnic , zwlaszacza tych malych jest na najwyzszym poziomie i te warto odwiedzic bedac w Kalifornii (te wielkie dla tzw publiki maja sie do prawdziwego na najwyzszym poziomie winiarstwa jak przyslowiowa roza do kozucha!). Trzeba rowniez pamietac, ze nie kazda winnica produkuje winna oraz ze nie kazde winno pochodzi z winnicy. Hitching Post (wino z ta naklejka na butelce pokazane w "Sideways") bylo oryginalnie produkowane na zapleczu restauracji Hitching Post. Wiele osob, sugerujac sie filmem, zachwyca sie tymi winami-dla mnie sa to wina OK, zadna rewelacja.

    Ocena i degustacja wina to juz zupelnie inna historia i ksiazki o tym napisano:)
    Dodam jedynie, ze wcale nie trzeba wydac 10 tys dolarow aby "nauczyc sie czegos o winach i winiarstwie" a wrecz przeciwnie: sama rozmowa i degustacja win w malych winnicach czy domach wina, ktore sa bardzo popularne w Kalifornii to juz wystarczy. Poza tym jesli nie masz tzw "podniebienia do win", jak mowia znawcy, to miliony dolarow wydane na kursy nie pomoga!

    no i na koniec: autorka wspomina ze niektorzy kupuja winnice bo "tak chca wydac swoje oszczednosci"..bardzo to ladnie okreslila:))) Dodam tylko, ze te oszczednosci musza siegac 200-300 mln dolarow, taka jest przynajmniej cena winnic w okolicach Santa Barbara