Podróż Duzinka podróże małe i duże - cz. 3 Pomorskie opowieści
Doszliśmy z Panem Duzinkiem do tego wieku, kiedy to znajomi gromadnie się żenią i wychodzą za mąż. Więc żyjemy sobie od jednego ślubu do drugiego rozbijając się prawie po całej Polsce.
13 czerwca przypadło nam gościć na ślubie i weselu mojej najlepszej przyjaciólki. Los chciał, że pochodzi ona z Karlina i tam własnie odbyła się ceremonia. Z kolei na miejsce wesela młodzi wybrali pałacyk w pobliskim Nosowie.
Obiekt ten przeczy hasłu ogłoszonego konkursu - jest doskonałym przykładem jak wykorzystać spuściznę po przodkach. Budynek powstał ok. 1850 roku, prawdopodobnie na zlecenie ówczesnego pana tych okolic - barona von Springera. Neorenesansowy pałac stoi pośrodku 20-hektarowego parku w stylu angielskim, przez który przepływa rzeka Radew.
Dziś jest to gospodarstwo pomocnicze przy centrum kształcenia i wychowania OHP. Oferuje organizację przyjęć, szkoleń, imprez. W ofercie jest możliwość noclegu i pełnego wyżywienia. Bardzo się cieszę, że ten zabytek nie popadł w ruinę.
Poranny spacer 2009-06-14
Niestety nie wszystkie aspekty wyprawy na centralne wybrzeże utwierdzały nas w przekonaniu, że Polska nie ginie. Po niedługiej drzemce, nazajutrz rano po weselu wstaliśmy dość wcześnie, aby wpaść na krótki spacer do Koszalina i zdążyć wrócić na tzw. poprawiny.
Koszalin z pewnością nie jest najbardziej zabytkowym miastem naszego kraju (2.5 godzinki wystarczyło, żeby zobaczyć prawie wszystko co polecał nasz przewodnik). Zaskoczyło nas jednak, że jego mieszkańcy nie są świadomi jakie zabytki się w nim znajdują. Siłą rzeczy w weselu uczestniczyło sporo mieszkańców Koszalina i okolic. Gdy rozmawialiśmy z nimi opowiadając co widzieliśmy robili coraz większe oczy: "to my coś takiego mamy w Koszalinie?!". To przykre, że mieszkańcy nie znają swojego własnego miasta - w ten sposób historia umiera szybciej!
Jeden z "zabytków" które wszyscy kojarzyli były "płonące ptaki" - dzieło Władysława Hasiora. Niegdyś płonęły niczym znicze, ku pamięci tych, którzy walczyli o polskość i wolność Pomorza. Dziś stoją, rdzewieją ale raczej nie zdobią...
Drugi znany zabytek to XIV-wieczna katedra Niepokalanego Poczęcia NMP. Niestety nie było nam dane podziwiać jej w pełnej krasie, gdyż była włąśnie remontowana. Wewnątrz zachowały się figury świętych z XVI wieku, stanowiące element dzisiejszego ołtarza. Ten ostatni jest bardzo nietypowy, gdyż rzeźby stoją niejako na rusztowaniu - dziwny widok.
Ratusz miasta Koszalina nie szczyci się długą historią - druga połowa XX wieku i dość nieciekawa fasada...
Przejdźmy do zabytków, których poznani przez nas koszalinianie nie kojarzą. Są to dwie średniowieczne kamieniczki i gotycka kaplica św. Gertrudy z XIV wieku. Jedną z kamieniczek mieszkańcy są w stanie zlokalizować jak się im podpowie, że dziś mieści się w niej Pałac Ślubów, ale już Dom Kata z amatorskim teatrem Dialog... Z kolei kaplica, zbudowana na planie ośmioboku, miała nawiązywać do kaplicy Grobu Świętego w Jerozolimie. Dziś należy do ewangelistów i jest używana raz do roku (jeżeli dobrze zapamiętałam zapis na tablicy obok). Może dlatego jest zapomniana przez innych mieszkańców?
Ciekawym miejscem jest również Pałac Młynarzy z mieszczącym się wewnątrz Muzeum Okręgowym oraz miniskansen obok niego. XVIII-wieczna zagroda rybacka i zabudowania gospodarcze zostały tu przniesiona znad jeziora Jamna - miejsce gdzie narodził się Koszalin.
Błądząc po mieście można jeszcze odnaleźć amfiteatr, resztki murów obronnych, cerkiew, resztki Pałacu Biskupów, ciekawy bydynek poczty i wiele innych... Może w każdym mieście drzemei potencjał?
W Uzdrowisku 2009-06-14
Po skończonej imprezie kontynuowaliśmy zwiedzanie okolic. Tym razem padło na Kołobrzeg. Choć była to dopiero połowa czerwca, miasto było już pełne kuracjuszy i gości. Oczywiście na każdym kroku widać reklamy domów zdrojowych ze zdrowymi kąpielami błotnymi i innymi tego typu usługami.
Kołobrzeg to miejsce drugich zaślubin Polski z morzem. Pierwsze odbyły się w 190 roku w Pucku. W Kołobrzegu ceremonię powtórzono w roku 1945. Pomnik upamiętniający to wydarzenie, choć zdecydowanie bardziej okazały niż ten w Pucku (tam w porcie stoi taki duży kamień z pamiątkową tablicą), nie należy jednak do najpiękniejszych pomników jakie dane było mi oglądać.
Kołobrzeg ma swoją latarnię morską, śliczną plażę, port (również wojskowy), ratusz z I połowy XIX wieku przypominający zamek i pięcionawową bazylikę. Ta ostatnia jest chyba najcenniejszą budowlą miasta. Wewnątrz wiszą min. tablice opowiadające historię kościoła. Świątynia zostałą pierwotnie wzniesiona na przełomie XIV i XV wieku. Niestety wydarzenia II wojny światowej zaowocowały zupełnym zniszczeniem Bazyliki. Na szczęście mieszkańcy podjęli trud odbudowy i dziś możemy podziwiać nie tylko samą światynię ale również fotoreportaż z odbudowy...
Nie starczyło nam niestety czasu na zwiedzanie nietypowej atrakcji - Podczela, które obecnie jest dzielnicą Kołobrzegu. Co w tym niezwykłego - otóż jest to miejsce bazy lotniczej i koszarów Armii Czerwonej. Mieszkańcy wykorzystali historię i dziś w dzielnicy organizowane są "militarne gry i zabawy". Zachowały się hangary, pasy startowe i poligon. Cóż trzeba sobie coś zostawić na później.
Zabytkowa wieś 2009-06-14
Ostatni punkt podróży okazał się wielkim niewypałem. "Jedyna w Polsce wieś rybacka wpisana do rejestru zabytków" - głosił nasz przewodnik. Mieliśmy tu znaleźć "kilka starych domów z XIXw, ozdobionych ludowymi malowidłami". No to się skusiliśmy. Zastaliśmy coś zupełnie innego. Wieś nie jest rozległa, więc raczej wątpliwe żebyśmy nie zobaczyli malowideł, bo nie dotarliśmy w ich okolice. Albo te ludowe wzory były wewnątrz chałup, albo zostały zamalowane (wiele budynków miało nowe elewacje). Cięzko mi było dopatrzeć się jakiegoś tradycyjnego układu rybackiej osady - ot główna droga z kilkoma bocznymi, wzdłuż których ciągną się zabudowania.
Jedyne co nas nie zawiodło to kolorowe kutry rybackie na plaży. Rzeczywiście są, są kolorowe i bardzo fotogeniczne.
Z plaży wróciliśmy do auta, a że zaczynało się robić późno udaliśmy się w drogę powrotną do trójmiasta. I tylko żal mi było tych ludowych malowideł, których nie zobaczyłam - czy jeszcze wogóle tam są?
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
No to mnie zfieszu na banale przyłapał... Tego "może" mogłoby rzeczywiście nie być!
-
"Może w każdym mieście drzemie potencjał?" no to akurat nic odkrywczego, ale święta prawda! tylko z marketingiem, jak piszesz, raczej kiepsko...
-
Nawet wesele może być przyczynkiem do zwiedzania okolicy...Fajnie tak połączyć przyjemność z jakby nie było trochę obowiązkiem rodzinnym.
Dużo informacji Marysiu - dzięki :) -
miłe memu sercu okolice :)