Indonezja to bajeczna kraina!!!!!. Ten olbrzymi,wyspiarski kraj rozrzucony jest na ponad 17 tysiącach wysp. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Najczęstszą propozycją biur podróży od wielu lat pozostaje malutka, jak na indonezyjskie warunki, wyspa Bali. Należy ona do archipelagu Małych Wysp Sundajskich. Jej powierzchnia zajmuje zaledwie 5,6 tys. km2. Różni się jednak znacznie od pozostałej części kraju- dominuje tu"hinduizm balijski",który odróżnia wyspę od reszty muzułmańskiej Indonezji.
Bali od setek lat kultywuje swoją odrębność, co widać w mniejszym lub większym stopniu na każdym kroku.Według dawnego manuskryptu opisującego stworzenie Świata Bali spoczywa na grzbiecie gigantycznego żółwia Bedawang,który unosi się na falach oceanu.To jedno z najbardziej uduchowianych miejsc na świecie.Zadziwia bogactwem świątyń,rytuałów i tradycyjnych dzieł sztuki.Na wyspie panuje radosny styl życia ,a cechami mieszkańców jest serdeczne nastawienie,głęboko zakorzenione wierzenia i kult zmarłych.Ale czy tak jest do dzisiaj?. Kto poznał Bali dwadzieścia lat temu, na pewno się w niej zakochał .Obecnie nie wygląda to już tak "różowo". Miliony turystów odwiedzających tą tak zachwalaną i reklamowaną wyspę odcisnęły na niej swoje cywilizacyjne piętno.Wszechobecna komercjalizacja zatarła prawdziwą i niepowtarzalną "duszę Bali". To bolączka tego rajskiego jeszcze tak do niedawna miejsca. Można śmiało powiedzieć, że Bali jest jak Kuba - trzeba ją szybko zobaczyć, bo za kilka lat całkowicie pogrąży się w turystycznym chaosie.
Niewątpliwie religia ukształtowała całą Bali łącznie z jej mieszkańcami.Kiedy w XV wieku na sąsiedniej Jawie dominującą religią stał się islam wielu wyznawców hinduizmu oraz wielu innych religii przeniosło się na Bali.Wraz z rdzenną ludnością storzyli dynamiczne społeczeństwo z oryginalna sztuka i obrzędami.Do dziś żaden dzień nie może rozpocząć się ani skończyć bez złożenia ofiary-złe demony należy przebłagać, a dobrym podziękować.Podarki znajdziemy niemal wszędzie.Przyjemnie jest obserwować z jakim oddaniem i wdziękiem Balijczycy wypełniają te religijne obowiązki.
Sama wyspa nie jest najlepszym pomysłem na dwutygodniowy pobyt na plaży. Nie znajdziemy tu idealnie białych plaż,turkusowej wody itd. -Tajlandia ,Sri Lanka (południowe wybrzeże),Filipiny biją Bali pod tym względem na głowę. Nie skreślajmy jednak Bali,bo to bardzo piękna i malownicza wyspa.
Zwiedza się ją podróżując!!!!!! Koniecznie trzeba wyjechać z kurortów czy nawet całkowicie zamkniętych enklaw (Nusa Dua-wypełniona w większości przez naszych sąsiadów zza wschodniej granicy), jakie oferują nam biura podróży. Tylko tak poczujemy ginący już smak prawdziwej i mistycznej Bali. Wybierając pobyt nad morzem na Bali mamy do wyboru kilka miejsc.Pamiętajmy jednak że nie znajdziemy tu turkusowej wody czy białych plaż.Kto takich szuka niech przeniesie się na sąsiedni Lombok-szczególnie na jego południowe wybrzeże,gdzie w przeciwieństwie do zachodniego wybrzeża poczujemy się jak w prawdziwym raju.
Na Bali mamy do wyboru kilka kurortów:
Kuta-(nazwa szeroko pojęta-południowo-zachodnia część wyspy) w jej skład wchodzi kilka wiosek-takie centrum rozrywki wyspy,z 1000 restauracji,z dyskotekami,wszechobecnym zgiełkiem i hałasem.Centrum surfingu na wyspie.Bardzo głośnie i tłoczne miejsce.Plaże szerokie w większości z łagodnym zejściem do morza.Piękne zachody słońca(czym dalej na wschód tym bardziej intymie).
Nusa Dua-zamknięta enklawa dla turystów,w większości wypełniona rosyjskimi turystami.Drogie hotele z niebotycznymi cenami.Plaże jak na balijskie warunki ładne,zadbane.Duże odpływy psują wrażenia.Piękne wschody słońca.Tanjung Benoa-to jak gdyby kontynuacja Nusa Dua-to juz nie enklawa,więc ceny dużo niższe,plaże troszkę gorsze ,ale zadbane.Odpływy psują wrażenie.Piękne wschody słońca.
Sanur-najstarszy kurort Bali,z obecnością miasteczka wzdłuż plaży,plaża dość ładna,zadbana w odcinkach przy hotelach.Odpływy psują wrażenie.Piękne wschody słońca.
Candidasa-wioska we wschodniej części wyspy.Zdecydowanie miejsce mniej tłoczne.Plaża z wieloma sztucznie usypanymi falochronami,które łącznie z odpływami psuja wrażenie.Piękne wschody słońca.
Lovina-wspólna nazwa dla kilku wiosek na północy wyspy.Plaże o ciemnym,wulkanicznym piasku.Niestety plaże zaniedbane-turyści okupuja hotelowe baseny.Piękne wschody i zachody słońca.
Amed-umowna nazwa wybrzeża na północno-wchodnim krańcu wyspy.Raj dla nurków -najlepsze rafy koralowe na Bali.Wybrzeże w wiekszości kamieniste z drobnymi łachami piasku.Kameralne hoteliki,bardzo mało turystów.Piękne wschody słońca i przecudowne widoki na Lombok z najwyższym wulkanem Rinjani(3726 m.n.p.m-wciąż czynny).To najbardziej popularne miejsca wypoczynku na wyspie.
Warto też zainteresować się małymi wysepkami w najbliższej okolicy Bali:
Lembongan-jeszcze klika lat temu rajska wyspa, w chwili obecnej jednodniowi turyści z Bali zalewają wysepkę.Fajne plaże,fajne miejsce do nurkowania.Odpływy psuja wrażenie.Większość plaż pokrywają plantacje glonów-alg.
Menjangan-wysepka na północno-zachodnim krańcu wyspy.Rajska wysepka i zdecydowanie najładniejsze plaże na Bali.Mało turystów tu dociera,Najlepsze miejsce do nurkowania z rurka.
4-5 dniowy objazd wyspy wydaje mi się najbardziej optymalnym rozwiązaniem. Można wycieczkę zaplanować samemu korzystając z tysiąca propozycji internetowych wybierając miejsca,które nam się najbardziej podobają. Można też spokojnie zaufać miejscowym przewodnikom, których setki ogłaszają się na stronach internetowych. Jest naprawdę ogromny wybór i to zarówno ofert, jak i cen. Koszt za 8-12 godzinną podróż z kierowcą (plus paliwo) kształtuje się w granicach 35-60 dolarów w zależności od ilości miejsc w samochodzie. Łatwo obliczyć , że za 5-dniową wycieczkę zapłacimy 35-60x5. Nie jest to zbyt wygórowana cena, zważywszy, że kierowca jest również przewodnikiem i nie ma żadnych ukrytych opłat. Oczywiście opłaty za zakwaterowanie i wyżywienie oraz wszelkie wstępy leżą po naszej stronie i są to osobne kwoty.
Nasze latanie zaczynamy w Budapeszcie.Tym razem wybór padła na Turkish Air.Przez Istambuł lecimy do Bangkoku i po 4 dniach przerwy Air Asia zawiezie nas na indonezyjską wyspę Bali.W Bangkoku po raz kolejny mamy zarezerwowane noclegi w Prince Palace Hotel. Olbrzymi hotel zbudowany w latach 70 ubiegłego wieku,który jednak wewnętrznymi przestrzeniami i wyposażeniem robi do dziś ogromne wrażenie.Nienaganna czystość i miła obsługa to dodatkowe zalety.Hotel zajmuje piętra od 11 do 32 co gwarantuje najpiękniejsze widoki.Hotel jest bardzo duży,praktycznie widoczny w każdej części Bangkoku,co zawsze ułatwia orientację w tym nieziemskim mieście.Hotel położony przy ulicy Damrongrak i przy kanale Mahanak.Idealne położenie gwarantuje że większość atrakcji miasta pozostaje w zasięgu ręki.Przykładowe odległości:Khaosan Road-2km(5 min tuk-tukiem,Grand Palace-2,5km(10 min tuk-tukiem),Golden Mount 1km,nowoczesne centra handlowe ok.2 km.Wszystkie te atrakcje są dostępne również autobusem(przystanek przy hotelu),jak również łodziami(przystanek przy hotelu). Prince Palace Hotel ma też jeszcze jedną ważną zaletę-pierwsze kilkanaście pięter zajmuje największa i chyba najtańsza hurtownia odzieżowa w Bangkoku(nieco wyższe ceny na Khaosan Road,dużo wyższe w centrach handlowych).Przykładowe ceny:koszulki 100-200 Bath,koszule 200 Bath,krótkie spodenki 200-250 Bath,spodnie od 300 Bath. Na brak rozrywek w hotelu nie można narzekać,choć uważam że sam Bangkok jest największą atrakcją.Są dwa piękne baseny na wolnym powietrzu z palmami i niespotykaną perspektywą Bangkoku.Basen na 11 piętrze dodatkowo z barkiem(drogo) i basen dużo większy na 12 piętrze(nie wszyscy o nim wiedzą i przez 4 dni pływaliśmy tam sami( w nocy pięknie podświetlony).Jest również sauna,jacuzzi,olbrzymia sala fitness z panoramicznym widokiem na Bangkok i sala masażu(prócz basenów wszystko dodatkowo płatne).Oczywiście Bangkok jest cudownym miastem i 4 dni naszego pobytu spędziliśmy na zwiedzaniu tego egzotycznego ale też bardzo nowoczesnego miasta,pełnego niesamowitych kontrastów.Hotelu nigdy ale to nigdy nie należy rezerwować poprzez jego stronę internetową-my za cztery dni łącznie ze śniadaniem zapłaciliśmy połowę ceny proponowanej przez hotel! ( rezerwacja poprzez Asia Rooms).Kwestia dojazdu-lotnisko oddalone jest od miasta o jakieś 30 km.Taksówka kosztuje ok.400-500 Bath.My przewóz zarezerwowaliśmy łącznie z noclegami(koszt dla 7 osób) 1500 Bath-gdzie uprzejma Tajka czekała na nas w hali przylotów a kierowca zawiózł nas pod sam hotel.Koszt porównywalny do kosztu 3 taksówek bo tle musielibyśmy zamówić dla 7 osób z dużymi walizkami. Można również z lotniska dojechać autobusem(najtańsza opcja-ale dość męcząca) oraz szybką kolejką,która dowiezie nas do centrum-potem trzeba kawałek dojechać taksówką lub tuk-tukiem. Jeżeli chodzi o wymianę pieniędzy to najkorzystniej w kantorach na Khaosan Road.
Pierwszym miejscem gdzie się zatrzymaliśmy na Bali było Ubud.Wybraliśmy hotel Tegal Sari.Lokalizacja to zdecydowanie największa zaleta.Hotel w sumie w centrum,ale jednak na uboczu.Nie docierają tu zgiełki z ulicy,nie zobaczymy tu tłumów ludzi.Otaczające pola ryżowe zapewniają nam cudowne widoki i całkowita intymność.Do ścisłego centrum(Ubud Palace) jest 1300 m,do Monkey Forest zaledwie 5 min spacerkiem.W zakresie Ubud i okolicy mamy do dyzpozycji darmowy hotelowy busik.Tegal Sari to niezwykle kameralny hotelik z 27 pokojami porozrzucanymi wśród bajecznych pół ryżowych.Zakwaterowanie dość zróżnicowane.
Sa tu pokoje:
-superior w cenie 300000 plus 10% vat
-delux w cenie 450000 plus 10% vat
-pokoje drewniane w cenie 450000 plus 10% vat
-super delux w cenie 600000 plus 10%vat
-duplex(mieszkanie na dwóch poziomach) w cenie 750000 plus 10%vat
Osobiście polecam pokój typu Super Delux -taki własnie jest widoczny na filmie. Pokój typu Super Delux ma około 50 m2.Znajduje się na piętrze ,ma olbrzymi taras skąd rozpościera się cudowny widok na rozległe pola ryżowe.Na tarasie stolik z krzesłami oraz leżanka.Pokój obszerny z dużym podwójnym łóżkiem z moskitierą.Samo łóżko na podwyższeniu -nawet leżąc widzimy poprzez przeszkloną ścianę pola ryzowe.Łazienka z wanna(dużą) i prysznicem.Pokój robi naprawdę duże wrażenie.Szczególnie taras jest godny polecenia zwłaszcza rano i wieczorem kiedy gra świateł nadaje polom ryżowym niesamowite barwy a dochodzące odgłosy zwierząt tylko to wrażenie potęgują.Sam pokój i meble w nienagannym stanie.Klimatyzacja działająca bez zarzutu,nad łóżkiem dodatkowo wentylator.Hotel bardzo zadbany,nienagannie czysty z basenem,z masażami(dodatkowo płatne) z małą restauracyjką.Śniadania są osobno płatne -cena od 3do 6 dolarów.Prócz śniadań restauracja oferuje całodzienne menu,napoje,drinki.Rezerwacja hotelu tylko i wyłącznie poprzez stronę internetową hotelu-odpowiedz bardzo szybka.Uwaga rezerwacje co najmniej 6 miesięcy wcześniej-ten hotel ma wielu swoich stałych klientów a znakomite recenzje na forach internetowych przyciągają nowych zainteresowanych.Ale co ważne w hotelu nigdy nie jest tłoczno-jedynie w czasie śniadań mamy okazję poznać naszych sąsiadów.Stosunek ceny do jakości nie do pobicia w Ubud i okolicach(dla pokoju super delux). Okolica cudowna,widoki niezapomniane-szczerze polecam.Wokół hotelu liczne restauracje z przystępnymi cenami,sklepiki.
Kiedyś Ubud było zwykłą balijską wioską.Obecnie to gwarne miasteczko,jednak nie jest pozbawione uroku.Ubud to idealne miejsce na spacery.Do najpopularniejszych celów wycieczek należy Monkey Forest,położone zaledwie 5 min od hotelu.To nic innego jak kawałek dżungli z alejkami ,świątynią i licznymi rzeźbami.Największą atrakcja są tu jednak małpy-makaki,które dostarczą nam wiele emocji-uwaga na kolczyki i inne świecidełka.Monkey Forest czynnej jest od 8 do 17.Warto być wcześnie rano lub późnym popołudniem gdzie temperatura jest niższa,ludzi już praktycznie nie ma,a poranne czy popołudniowe słońce czyni magię tego miejsca.Liczne rzeźby w Monkey Forest i wszechdobylskie makaki nadają temu miejscu wiele uroku i tajemniczości.Ubud to również centrum kultury wyspy.Znajduje się tu wiele muzeów i galerii.Warto wstapić do któregoś.Najlepsza galeria w samym Ubud to Muzeum Sztuki Neka . Warto odwiedzić miejscowy tag(centrum) zwłaszcza rano gdzie ceny są "balijskie" Wielka atrakcją i to szczerze polecam są wycieczki po okolicznych wioskach.To tu właśnie możemy poczuć ducha starej mistycznej Bali.Najlepiej wynająć skuter razem z kaskiem(potrzebne międzynarodowe prawo jazdy-jego brak to 20 dolarów łapówki-mandatu).Skutery dostępne naprawdę wszędzie za 5 dolarów za dzień.Koszt paliwa -2,25 za litr benzyny.Skuterki to w całości automaty-każdy da radę.Inną opcja jest wynajęcie roweru.
Wokół Ubud jest wiele wspaniałych miejsc,które warto odwiedzić.Nieco dalej tez znajdziemy prawdziwe perełki:
-tarasy ryżowe Tegalalang
-Goa Gajah
-Celuk-wieś złotników i jubilerów
-wieś Sukawati z najtańszym na wyspie targiem sztuk
i-wieś Mas z rzeźbami
-Park Ptaków i Gadów
-Gunung Kawi Temple
-Tirta Empul Temple
To tylko niektóre z atrakcji,wszystkie dostępne z Ubud(do godziny drogi).Inną wielka atrakcja są tradycyjne tańce balijskie.Niezwykłym tańcom towarzyszy orkiestra złozona z muzyków grających na wielu instrumentach –ta muzyka będzie nam towarzyszyła w wielu nadmorskich hotelach i nie tylko,a brzmienie najbardziej charakterystycznego instrumentu Bali-gamelonu będzie nam na długie lata przypominała pobyt na wyspie.To trzeba koniecznie zobaczyć.W samym Ubud i najbliższej okolicy istnieje kilka scen dla artystów, gdzie prawie codziennie są wystawiane przedstawienia.Półtora godzinny występ robi naprawdę duże wrażenie-polecam taniec Legong lub Kecak.W samym Ubud polecam którąś ze scen :Ubud Palace(w samym centrum),Pura Dalem(w samym centrum) i Padang Tegal w Monkey Forest.Kto chce siedzieć w pierwszym czy drugim rzędzie to musi być 45-30 min wczesniej(szczegółnie ważne to dla fotografów-światło wystarczające dla zdj. z ręki).Koszt wstępu 8 dolarów.W wielu hotelach w kurortach organizowane są przedstawienia hotelowe,jednak sceny w Ubud są traktowane przez Balijczyków jako najlepsze-to taki Teatr Wielki.W hotelach zobaczycie jedynie namiastkę i gorszych aktorów.
Rozkład przedstawień w Ubud:
PoniedziałekLegong 19.30 Ubud Palace
Wtorek Barong&Kris 19.00 Padang Tegal(Monkey Forest)Kecak 19.30 Pura Dalem (centrum Ubud)
Środa:Legong 19.30 Pura Dalem (centrum Ubud)Ramayana Ballet 19.30 Ubud PalaceKecak 19.30 Padang Tegal(Monkey Forest)
CzwartekGabor Dance 19.30 Ubud Palace
PiątekBarong 19.00 Ubud Palace Kecak 19.30 Pura Dalem (centrum Ubud).
SobotaLegong 19.30 Ubud PalaceKecak 19.30 Padang Tegal (Monkey Forest)
NiedzielaLegong 19.30 Ubud Palace. Nie byłem w Padang Tegal w Monkey Forest.
W Ubud Palace jest lepsza atmosfera w Pura Dalem jest lepsze światło(dla fotografów) ale scena usytuowana trochę gorzej.Polecam Ubud Palace.
W Ubud istnieje bardzo wiele salonów masażu.Powstały na potrzeby turystów.Ceny są niezykle przystępne więc warto skorzystać.Polecam Venezia Spa-50 m od Tegal Sari.Czynne w godzinach 10-21.Przykładowa cena:Tradycyjny masaż, peeling, maseczka z mleka,kąpiel w mleku z kwiatami -całość 2 godziny-koszt 15 dolarów.
Pierwszy dzień w Ubud upłyną nam na spacerach po Monkey Forest i dalej po miasteczku.Wieczorem zaś podziwialiśmy piękne balijskie tańce.
Na kolejny dzień było zaplanowane błogie lenistwo.Odwiedziliśmy też salon masażu.
Kolejny dzień to całodniowa wycieczka.Zaczynamy od Parku Motyli około 40 min jazdy z Ubud(7 km na północ od dużego miasta Tabanan).Piękne miejsce gdzie możemy podziwiać niezliczona ilość egzotycznych motyli,ale nie tylko-są też chrząszcze.Raj dla fotografów-warto być wcześnie rano
.Kolejnym etapem są tarasy ryżowe w Jatiluwih.Oczywiście wjazd na tereny ryżowe jak to na Bali za opłatą(opłata symboliczna).Widoki zapierają dech w piersiach ,ale pamiętajmy że czym dalej jedziemy tym robi się ładniej-nie poprzestawajmy na pierwszym czy drugim miejscu widokowym.
Po dwóch godzinach spacerów pośród tarasów ryżowych jedziemy dalej w kierunku północnym do Ulun Danu Bratan Temple w Bedugul.Same miasteczko jest usytuowane na wysokości 1300 m.n.p.m nad pięknym jeziorem wypełniającym krater dawnego wulkanu.To właśnie nad brzegiem jeziora jest usytuowana najważniejsza irygacyjna świątynia Bali-Pura Ulun Danu Bratan.Niestety częste mgły mogą skutecznie przysłonić nam piękne widoki.
W Bedugul warto tez odwiedzić Balijskie Ogrody Botaniczne.Na 130 h powierzchni rośnie 650 gatunków drzew,a w ich cieniu wytyczona bardzo przyjemne ścieżki spacerowe.Park słynie z przepięknych storczyków(około 400 gatunków).
W drodze powrotnej do Ubud odwiedzamy jedną z wielu na Bali farm małych łasicowatych zwierzątek(Paradoxurus hermaphroditus). Luwak(potoczna nazwa na Bali) chętnie zjada owoce kawowca, ale nie trawi jego nasion, a jedynie miąższ. Po nadtrawieniu przez enzymy trawienne i lekkim sfermentowaniu przez bakterie produkujące kwas mlekowy ziarna przechodzą przez przewód pokarmowy i są wydalane. Zwierzę zjada tylko najlepsze owoce, a przez przejście przez przewód pokarmowy luwaka ziarna kawy tracą gorzki smak i kawa z nich wytwarzana zyskuje nowy, łagodny aromat. Po oczyszczeniu kawę przetwarza się w typowy sposób.Uzyskiwana w ten sposób kawa o nazwie Kopi luwak jest najdroższą kawą na świecie - kilogram kosztuje około tysiąca euro.Na Bali oczywiście jest dużo tańsza i faktycznie bardzo dobra.
Powoli żegnamy się z Ubud,rano przemieszczamy się na północ wyspy.Naszym celem jest grupa nadmorskich wiosek o wspólnej nazwie Lovina.Po drodze jednak mamy w planie do zobaczenia kilka rzeczy.
Pierwszym naszym postojem w drodze do Lovini będą tarasy ryżowe Tegallalang. Piękne tarasy ryżowe niedaleko Ubud. Kto ma szczęście trafi na dojrzewający ryż i wtedy jest znacznie bardziej malowniczo. Na skraju tarasów liczne knajpki z kawą i napojami. Ale lepszym rozwiązaniem jest dość mozolny spacer pośród tarasów. Z całą premedytacją zrezygnowaliśmy z wizyty w największej balijskiej świątyni-Besakish. Wybraliśmy mniejsze ale nie mniej urocze i wolne od tłumów.
Pierwszą taka świątynia będzie Pura Gunung Kawi. XI wieczna świątynia w wykutej skale. Jak w każdej balijskie świątyni obowiązują nas sarongi. Można je wypożyczyć albo kupić-pamiętajmy o targowaniu się.
Drugą świątynia jest Pura Tirtha Gunung Kawi. Znajduje się tu święta sadzawka zasilona wodami spływającymi kaskadami z urwiska. Drewniane sanktuaria oraz baseny kąpielowe są chętnie odwiedzane przez Balijczyków. Przy świątyni rozległe targowisko z bardzo umiarkowanymi cenami
.Kolejnym etapem naszej podróży do Lovini będzie Kintamani. To mała miejscowość na wysokości 1500 m.n.p.m. Pamiętajmy że tu panuje już inny klimat i warto mieć coś ciepłego do ubrania. Jeśli tylko chmury nie przesłonią nam horyzontu widoki są tu cudne. Poniżej miejscowości widzimy olbrzymie jezioro w kraterze wulkanu-Danau Batur. Powyżej zaś zobaczymy szczyty trzech wulkanów-Gunung Batur(1717 m.n.p.m), Gunung Abang(2153 m.n.p.m) i najwyższy z balijskich wulkanów Gunung Agung (3142 m.n.p.m). Guang Agung to wciąż czynny wulkan. Ostatnia jego erupcja miała miejsce w 1963 roku, pochłaniając wiele ofiar śmiertelnych. Dla chętnych i lubiących wspinaczkę polecam podziwianie wschodu słońca z wulkamu Batur. Podobno widoki niezrównane. Wzdłuż drogi bardzo liczne restauracje z specjalnie przygotowanymi tarasami i wystawionymi tam stolikami. Warto się tu zatrzymać.Nieco dalej zatrzymujemy się w Pura Ulun Danu Batur. To druga najważniejsza światynia na wyspie po Pura Besakih. Dwie misternie rzeźbione bramy wiodą nas na rozległy dziedziniec wysypany czarnym żwirem. Wysokie pagody(meru) robią niesamowite wrażenie.Stromymi serpentynami kierujemy się w stronę północnego wybrzeża i Morza Jawajskiego.
W Lovini zatrzymaliśmy się w Sunari Villa and Spa. Sunari Villa & Spa położony jest na północnym wybrzeżu Bali, około 6 km od drugiego pod względem wielkości miasta wyspy-Singaraya. W latach 60 ubiegłego wieku kilka wiosek przybrało wspólna nazwę Lovina. To własnie tutaj znajduje się hotel. 10 kilometrowy pas piaszczystej plaży został częściowo zagospodarowany i powstało tu wiele hoteli, hotelików i pensjonatów -każdy bez trudu znajdzie coś w różnym przedziale cenowym.
Życie toczy się tu wyraźnie wolniej w porównaniu z kurortami południa wyspy. Dociera tu znacznie mniej turystów (właściwie żadne biuro podróży nie ma w swojej ofercie zakwaterowania w tej okolicy). Plaże są tu publiczne,trochę zaniedbane, usiane łodziami miejscowych rybaków. Jest jednak coś co je wyróżnia- ciemny wulkaniczny piasek. Czy warto tu przyjechać?na dłuższy pobyt zapewne nie! Ale jako miejsce noclegowe w czasie objazdu Bali jest OK. 1-2 dni spędzone w Lovini nas nie rozczaruje.
W pobliżu hotelu parę sklepików, parę restauracyjek.Sunari Villa & Spa jest dużym hotelem, ale na tyle rozłożystym, że nie czuje się jego wielkości. Tym bardziej że niewielu turystów tu gości. W czasie naszego pobytu zajętych było zaledwie kilka pokoi. Całość w zabudowie jednopiętrowej. Bardzo prosto trafić do hotelu, każdy z miejscowych wskaże nam drogę. Skręcając z drogi głównej na prawo jedziemy około 250 m olbrzymim hotelowym podjazdem kończącym sie parkingiem i recepcją. Dalej znajduje się kompleks pokoi, kończący się restauracją i dużym basenem i plażą. Plaża niestety dość zaniedbana, jak w większości północnego wybrzeża wyspy, dość szczelnie wypełniona łodziami miejscowych rybaków. Hotel z dużą ilością pokoi, do dyspozycji mamy:
- pokoje superior
- Garden View Villa
_Familly Villa
_President Suita
Nasz wybór padł za Superior,które okazały się całkowicie wystarczający. Rezerwacji dokonaliśmy poprzez Booking.com, płacąc 120 dolarów za dwa noclegi ze śniadaniami za pokój 2 osobowy.Pokój w wersji Superior całkiem wystarczający, dość obszerny z sprawnie działającą klimatyzacją i sejfem. Ciekawostką są łazienki, gdzie część pomieszczenia leży na wolnym powietrzu. Dość oryginalnie to wygląda.Łóżka duże, wygodne, lodówka sprawna, dobrze zaopatrzony mini barek(za dodatkową opłatą). Wielkim minusem jest niewielki taras. Większość pokoi ma tarasy wychodzące na tyły innych pokoi, gdzie działająca klimatyzacja (dlaczego działają skoro pokoje puste?) jeszcze podwyższają temperaturę powietrza. Taras niestety nie sprawdza się. WI-FII w pokojach bardzo ślamazarny - najlepszy jest w restauracji- obsługa nawet wskazała przy którym stoliku działa najlepiej. W hotelu znajduje się jedna dość duża restauracja- w czasie naszego pobytu świeciła pustkami- zresztą jak cały hotel. Śniadania bardzo dobre i obfite-szwedzki stół. Jedliśmy tu również kolację- a la carte- również bez zarzutu. Danie główne (europejskie) plus piwo to koszt ok.10 dolarów. Znacznie tańsze jedzenie balijskie. Miłą niespodzianką było, że w ostatnim dniu naszego pobytu i wczesnym wyjeździe dnia następnego obsługa sama zaproponowała przygotowanie "suchego prowiantu".
O godzinie 5 rano wszystko na nas czekało przygotowane, a "suchy prowiant" okazał się całkiem obfity.
Planując dwa noclegi w Sunari miałem bardzo szczegółowo zaplanowany program zwiedzania. Faktycznie to co zaplanowałem bardzo sie sprawdziło i dlatego z czystym sumieniem polecę to co sam zobaczyłem w Lovini i okolicach. Myśle że dla koneserów może być faktycznie interesująca wyprawa na łodziach w poszukiwaniu delfinów. To atrakcja reklamowana na całej wyspie, polegająca na tym że przed 6 rano kilkadziesiąt łodzi wypływa w morze w poszukiwaniu delfinów. Gdy te się pojawiają łódki na wyścigi próbują się do nich zbliżyć jak najbliżej. Koszt takiej eskapady to ok 6-8 dolarów od osoby. Dla mnie największym plusem jest tu podziwianie wschodu słońca z perspektywy łódki. Dla śpiochów jest też inne wyjście. W sąsiednim hotelu Melka jest delfin trzymany w basenie- za opłatą można z nim popływać.
Po śniadaniu warto wybrać się nad przepiękne i nieznane jeszcze wodospady Sekumpul. To prawdziwa perełka- nie można jej w żaden sposób porównać do dużo mniejszych i bardzo zatłoczonych wodospadów Git-Git. Choć są piękne i największe na Bali wcale nie jest łatwo do nich trafić. Mało przewodników balijskich wie jak tam dojechać. Dlatego warto przy wyborze wycieczki już w Polsce zaznaczyć ten etap podróży. Pamiętajmy że nawet miejscowi w Lovini kręcą przecząco głowami proponując znany wszystkim wodospad Git-Git. Warto poszukać bo Sekumpul to coś naprawdę pięknego. Z Lovini można się tam dostać na dwa sposoby. Wynajmując kierowce z samochodem- koszt takiej 4-8 godzinnej wycieczki to 30-40 dolarów(za samochód 6 osobowy). Druga opcja to wypożyczenie skuterów wszechobecnych na Bali(potrzebne międzynarodowe prawo jazdy). Koszt benzyny to w przeliczeniu na złote 2,30 więc tankowanie nie nabije nam dodatkowych kosztów. W drugim wariancie największym problemem jest przejechanie przez drugie pod względem wielkości miasto Bali-Singaraya. To dość duże wyzwanie zważywszy na bardzo duży lewostronny ruch i swoiste obyczaje miejscowych kierowców. Ale po przejechaniu Singarayi jest juz dużo łatwiej, po skręcie z głównej drogi widzimy już Bali taka jaka była kiedyś. Małe wioski pośród egzotycznej roślinności robią wrażenie. Po zjechaniu z głównej drogi mijamy wioskę Jagaraga. To miejsce krwawej bitwy z roku 1849 gdzie wielu Balijczyków zginęło z walce z Holendrami. Polecam zrobić sobie krótka przerwę i zwiedzić Pura Dalem-piękne płaskorzeźby nawiązujące do bitwy. Dalej droga pnie się do góry prawie na wysokość 1000 m. W końcu dojeżdżamy w okolice wodospadu.
Po uiszczeniu symbolicznej opłaty czeka nas godzinny spacer(można przejść w 30 min). Po drodze mijamy punkty widokowe i dalej schodzimy po bezpiecznych ale dość stromych schodach-dochodzimy do górskiego potoku, który musimy przejść wpław(weźmy dobre buty-boso też da się przejść). Tu kończy nam się szlak ale jest już na tyle blisko, że na pewno się nie zgubimy. Warto wynająć miejscowego przewodnika, z tym nie będzie kłopotu, tam gdzie parkujemy natkniemy się na tubylców, którzy za symboliczną opłatą oprowadzą nas, tym bardziej że Sekumpul to nie jeden, ale kilka olbrzymich kaskad(80 m). Filmowanie czy robienie zdjęć bezpośrednio pod wodospadem odpada- tam ciągle "pada". Ale sama kapiel pod wodospadem to mistyczne przeżycie. Spadająca z wielkim hałasem woda, zewsząd otaczająca nas dżungla robi wrażenie na każdym. Niestety droga powrotna to wspinaczka. Droga męcząca zważywszy na temperaturę i dużą wilgotność. Ale od niedawna została wytyczona inna droga powrotna z mniejszą ilością schodów. Droga na szczęście w większości w cieniu a na górze czeka na nas prowizoryczna knajpka z zimnymi napojami.
W całym rejonie Lovini bardzo popularne są walki kogutów. Niezwykle brutalne (koguty do nóg maja przytwierdzone noże)są właściwie rozrywka hazardową, która zabroniona jest w Indonezji. Ale pod cichym przyzwoleniem prawie codziennie organizowane są takie przedstawienia. My trafiliśmy na takie wracając z Sekumpul. Może też traficie a jak nie i jesteście zainteresowani to warto w samej Lovini popytać się miejscowych- na pewno wskażą Wam miejsca gdzie można to zobaczyć.
Wieczorem z kolei proponuję spędzenie wieczoru w Spice Beach Club. Warto zerknąć na You Tube i wpisać: Spice Beach Club Lovina by zobaczyć czy się podoba. To nowy, otwarty wiosna tego roku kompleks zaledwie 2 km od Sunari Villa and Spa. To restauracja,barek,baseny,butik i centrum nurkowe w jednym. Wszystko w białej skórze jak z bajki niezbyt pasującej do tutejszych realiów. Brak ludzi-byliśmy jedynymi gośćmi. Warto wcześniej zarezerwować stolik(rezerwacja mailem) nie dlatego ze tak tam tłoczno ale dlatego by obsługa przygotowała stolik na plaży- oczywiście koniecznie w godzinach zachodu słońca-ok.18. Naprawdę warto a ceny jak w restauracji hotelowej. Wielkim plusem jest też bezpłatny dowóz i odwóz gości.
Powoli że gnamy się z Bali, ale jeszcze tu wrócimy. Dziś mamy wylot na sąsiednia wyspę Lombok. Ale samolot mamy dopiero o 16 więc wystarczająco dużo czasu na drogę powrotną i dalsze zwiedzanie. Wstajemy wcześnie rano i zaopatrzeni w suchy prowiant jedziemy na dołudnie wyspy. Wybieramy droge nieco okrężną, wzdłuż wschodniego brzegu wyspy. To najmniej turystyczna część Bali. Droga wije się pośród wzgórz z pięknymi widokami na ocean.
Pierwszym naszym przystankiem jest Tirtagangga. Jesteśmy tam o 8 rano-pieknie bo jesteśmy sami. Tirtagangga to kompleks uroczych basenów w pięknym orientalnym ogrodzie. Wiele tu rzeźb i posągów oraz wspaniałych fontann. Jest też bardzo klimatyczna restauracyjka. Wzdłuż ogrodów rozciągają się bardzo malownicze pola ryżowe. Parę kilometrów dalej zatrzymujemy się przy kompleksie sadzawek i willi w nadmorskiej miejscowości Ujung.Podążając dalej w kierunku Denpasar droga wije się wzdłuż morza.
Ostatnim naszym przystankiem jest Pura Goa Lawah. To święta jaskinia zamieszkiwana przez tysiące nietoperzy.O godzinie 16 wylatujemy na wyspę Lombok. Ale na Bali jeszcze wrócimy.
Indonezyjska wyspa Bali nieco mnie rozczarowała. Wiedziałem, że nie odwiedza się jej dla pięknych plaż, ale dla kultury i panującego mistycyzmu. Wszędobylska komercjalizacja wypiera niestety mistycyzm, dlatego strzałem z przysłowiową dziesiątkę okazał się pobyt na sąsiedniej wyspie Lombok.Wybór po wnikliwej analizie padł na na 8 dniowy pobyt w Novotel Lombok,na południu wyspy, niedaleko wioski Kuta
.Hotel oczarował nas wszystkich. Jest ideałem pod każdym względem. To jedno z dwóch miejsc na świecie (drugie to Palm Paradise Cabanas na południu Sri Lanki), gdzie byłem w pełni zauroczony dosłownie wszystkim. Na Sri Lanke już wróciłem, na Lombok do Novotelu tez wrócę. Większość turystów odwiedza na szczęście zachodnie brzegi Lomboku- jest tam bardziej po "balijsku". Większa komercjalizacja i znacznie większy tłok. Warto tez wspomnieć o małych wysepkach Gili leżących na północno-zachodnim skraju Lomboku. To przepiękne wysepki(3) z wspaniałymi rafami koralowymi- to tez trzeba koniecznie zobaczyć. Optymalne jest połączenie pobytu paru dni na wyspach Gili i z pobytem na południu Lomboku.
Zachodnie wybrzeże Lomboku z czystym sumieniem możemy sobie odpuścić.Na Lombok z Bali dostaniemy się bez trudu. Od dwóch lat działa międzynarodowe, nowoczesne lotnisko na Lomboku(w środkowo-południowej części wyspy. Lot z Bali odbywa się regularnie kilka razy dziennie(pamiętajmy o opłacie wylotowej-8 $.
Sam lot trawa 30 min. Tutaj wykaz lini lotniczych obsługujących to połączenie:Garuda Air,Merpati Air,Lion Air,Trans Nusa Dua,Batavia Air,Wings Air.Koszt połączenia w obie strony to 50-55 $(Garuda nieco droższa).
Inną alternatywa jest podróż promem z Padang-Padang (Bali)- koszt to 4 dolary a podróż trwa 5-6 godzin(nieco męczące ale za to jakie widoki!!!).
Można również z Sanuru lub Nusa Dua wybrać się szybka łodzią- koszt niestety wyższy niż połączenie lotnicze.
Novotel Lombok dysponuje 100 pokojami. Zakwaterowanie w budynku głównym lub w rozrzuconych w pięknym ogrodzie villach. Całość jest utrzymana w stylu wioski Sasackiej- wszystkie budynki kryte strzechami palmowymi-co nadaje wiele uroku. Otaczające ogrody robią niesamowite wrażenie. Pamiętajmy że Lombok zaliczany jest już do Austaralii i Oceanii. Pomiędzy wyspami przebiega linia Wallacea odcinającą nie tylko kontynenty ale tez i klimaty. I faktycznie widac wielka różnicę. Bali to przewaga roślinności równikowej,Lombok to roślinność zwrotnikowa. Jednak w ogrodach Novotelu dalej czujemy się jak na równiku. Budynki hotelowe o niskiej zabudowie nie wystają powyżej wierzchołków palm. Mimo szczytu sezonu bardzo mało turystów(głownie Australijczycy,Japończycy
. Wszechobecna cisza i wspaniała przyroda sprzyjają komfortowemu wypoczynkowi. W hotelu,tuż przy plaży znajdują się dwie restauracje, oraz dwa bary(jeden na samej plaży). Są dwa baseny oraz jakuzzi.Recepcja na wolnym powietrzu (czynna 24 godziny na dobę), sala konferencyjna, kilka butików, bardzo ładne spa, kantor. Hotel zapewnia również opiekę dla dzieci. Położenie hotelu należy do jego największych plusów.
Cały kompleks zlokalizowany jest przy pięknej 500 m plaży Mandalika. To magiczne miejsce, które związane jest piękna legendą,która głosi ze dawno, dawno temu żyła księżniczka, która nie potrafiła wybrać męża z pośród trzech braci-książąt i rzuciła się ze skały w odchłan oceanu a jej włosy zamieniły się z różnokolorowe robaki pływające na dnie morza. Na pamiątkę tej legendy Sasakowie, czyli rdzenna ludność mieszkająca na indonezyjskiej wyspie Lombok, obchodzą co roku Festiwal Robaków Morskich - Bau Nyale. Całemu wydarzeniu towarzyszą tańce, piknik, procesje przedstawicielstw różnych wiosek i całonocny połów robaków. Niestety tego nie doświadczyliśmy.
Plaża bajeczna, otoczona z dwóch stron wysokimi skałami. Do najbliższej wioski -Kuta niecałe 2 km.
Bardzo dobrym pomysłem jest wypożyczenie skuterów w Kucie(w hotelu drożej) na cały okres naszego pobytu. Koszt wypożyczenia to 4-5 dolarów dziennie za skuter dziennie(koszt benzyny (1 litr) dostępnej w szklanych słoikach dosłownie w co trzecim domu to 0,8 $. Warto mieć te skutery z dwóch względów:
1.Koniecznie trzeba zobaczyć kilka okolicznych plaż,które wydaja się jeszcze piękniejsze niż plaża hotelowa.
2.Warto na zakupy,posiłki pojechać do Kuty,gdzie miejscowe knajpki oferują pyszne dania i napoje w cenie o 1/4 niższe niż ceny hotelowe
.Sama jazda całkowicie automatycznymi skuterami sprawia naprawdę dużo przyjemności,a widoki które zobaczymy pozostaną na zawsze w naszej pamięci. W przeciwieństwie do Bali nie jest nam potrzebne międzynarodowe prawo jazdy, a jazda po pustych drogach nie wymaga tyle wysiłku co na zatłoczonych ulicach Bali( pamiętajmy jednak że obowiązuje ruch lewostronny). Droga z hotelu do Kuty bardzo prosta, dojedziemy tam w niespełna 5 min. Będąc w Novotelu koniecznie trzeba zobaczyć:
-plaża Tanjung Aan-około 6 km na wschód od hotelu, niestety po dość dziurawej szutrowej drodze(ciekawostka to często przechodzące przez drogę warany). Warto zjechać nie tylko przy pierwszym zjeździe, ale też pojechać dalej i dotrzeć do małego półwyspu-bajeczne widoki, kilka straganów z owocami, piwem i napojami.
-plaża Mawum-około 15 km na zachód od hotelu. Od marca 2013 roku piękna, nowa asfaltowa droga. Kierujemy się do kuty a potem dalej na zachód przez wzgórza i dalej zgodnie z drogowskazami skręcamy w lewo. Jedna z najpiękniejszych plaż w zacisznej zatoczce i lazurowym odcieniu morza.Kilka straganów z piwem, napojami i owocami.
-plaża Selong Belanak-kolejna perełka oddalona o 25 km od hotelu, na zachodniej stronie. Jedziemy jak na plaże Mawun(droga idealna-cudowne widoki zwłaszcza popołudniu gdzie słońce nadaje otaczającemu krajobrazowi niesamowite barwy). Plaża rozległa z łagodnym zejściem do morza, z aksamitnym białym piaskiem-za 10 lat będą tu Hiltony i Marrioty. Na miejscu kilka straganów z owocami, piwem i napojami.
-plaża i wzgórze na lewo od Novotelu. Warto tam wjechać(droga szutrowa) dla przecudnych widoków. Można też przejść pieszo z hotelu-uwaga na dziurawy most.Ciekawostką jest że na każdej z tych plaż jest barierka a miejscowi chłopcy pobierają opłatę w wysokości 0,5 $ za pilnowanie skutera.
-plaża w Kucie-rozległa ponad 1,5 kilometrowa plaża, gdzie morze mieni się wszystkimi kolorami od lazuru do intensywnej zieleni. Jedyna uciążliwością są tu dzieci sprzedające spinki, obrączki itp. Parę kolorowych długopisów, portfelików za 2 zł(te cieszyły się największą popularnością) rozwiązuje ten problem, a co więcej zyskuje przyjaciół.
Wszystkie plaże, zwłaszcza Mawun, Selong Belanek i Tanjung Ann najlepiej odwiedzić w dzień powszedni-wtedy plaże są całkowicie puste. W niedzielę wiele miejscowych rodzin plażuje, ale to tez atrakcja -pół plaży robiło sobie z nami zdjęcia(pamiętajmy że Lombok w przeciwieństwie do Bali to muzułmańska kraina) i stroje kąpielowe nie są tam popularne.
Jadąc na plaże Mawun i Selong Belanak jakieś 2-3 km od Kuty na wzniesieniu jest wspaniała restauracja. Koniecznie trzeba się zatrzymać i wejść na taras widokowy.Widoki niezrównane, podobnie jak shake czekoladowy-koniecznie!!!!.Dla koneserów odwiedziny w oddalonej o około 10 km wiosce sasackiej(od Kuty jedziemy w głąb lądu-jak na lotnisko).W pobliskiej Kucie zarezerwujemy bez trudu miejsca noclegowe-miejsca skromne za przysłowiowe grosze.
W Kucie znajdziemy wiele restauracji gdzie za 2-5 dolarów zjemy różnie pyszne dania. Piwo i napoje również znacznie tańsze. A muzykę na żywo zastąpi nam miejscowy koloryt i szum fal, bo prawie każda restauracja ma stoliki na plaży. My zajadaliśmy się owocami morza -5 olbrzymich krewetek-surówka-frytki-5 $. Polecam tez lokalne potrawy-Nasi Gerang (ryż, warzywa, kurczak, jajko) to 2,5 $-to samo w hotelu kosztuje 7,5 $.
Pieniądze wymieniamy na Bali. W Kucie( ale nie w hotelu ) wypożyczamy skutery. Koniecznie zwiedzamy okoliczne plaże.Dla okolicznych dzieci warto zabrać jakieś drobiazgi. Na wyspie dostępne jest piwo w sklepikach. W restauracjach piwo i drinki(drinki od 4 do 7 $). Sklepów monopolowych brak.
Południowy Lombok znacznie różni się od sąsiedniej Bali. Panuje tu spokój i cisza. Brak tu wspaniałych świątyń ale są za to cudowne plaże. Po gwarnej Bali tu właśnie odpoczywaliśmy. 8 dniowy pobyt na Lomboku nas zauroczył. Wspaniały hotel, cudowne plaże, niezrównana atmosfera to wszystko proponuje południowy Lombok. Czas nam tu zleciał bardzo szybko. Pora wracać na Bali. Spędzimy jeszcze 6 dni na wyspie. Nasz wybór padł na miejscowość Sanur i hotel Hyatt Bali. To podobnie jak na Lomboku miał być już tylko pobyt plażowy z paroma wycieczkami. Plaże Bali jednak różnią się znacznie od plaż Lomboku. Kolor pisaku, kolor morza już nie jest tak magiczny. Po 8 dniowym pobycie w raju(Lombok) rajska Bali dla nas przestawała być rajska.
Jednym z najlepszych hoteli na wyspie jest Bali Hyatt w Sanurze(choc już nieco wiekowy). Powstał w roku 1973 jako jeden z pierwszych na wyspie. To bardzo duży hotel składający się z trzech połączonych pawilonów oraz z licznych budynków zaplecza. Dysponuje 386 pokojami:standardregency club(podwyższony standard) apartamentyWszystkie pokoje z widokiem na ogrody lub na morze.Istnieją również pokoje przystosowane dla niepełnosprawnych- położone na parterze z widokiem na ogrody. To 5 gwiazdkowy hotel(obecnie z racji jego podeszłego wieku) ma 4 i pół gwiazdki. Całość zatopiona jest w przepięknym kilkuhektarowym ogrodzie. Takiego ogrodu hotelowego jeszcze nigdy nie widziałem. Wypieszczony do granic możliwości,z pięknymi alejkami, z altankami, z licznymi oczkami wodnymi- to naprawdę robi wrażenie. Jest atrakcją do takiego stopnia ze dwa razy w tygodniu organizowane są wycieczki po ogrodach dla turystów z poza hotelu. Całość hotelu choć o nieco archaicznym wyglądzie nieskazitelnie czysta i zadbana. Od pamiętnego zamachu terrorystycznego w Kucie w roku 2002 bardzo silnie chroniony przez strażników zarówno od strony plaży jak i wejścia głównego. Na terenie hotelu liczne sklepiki(wysokie ceny), liczne restauracje i bary(ceny wysokie). Dwa wspaniałe baseny- niebieski z barkiem i zielony w stylu balijskim. Choć Sanur w lipcu nie był przepełniony Bali Hyatt był w całości zajęty. Mimo kompletu gości nie czuło się przepełnienia. Jedynie przy hotelowych basenach bywało tłoczno- z miejscem na plaży nigdy nie było kłopotu.Hotel położony w idealnym miejscu. Powstawał jako jeden z pierwszych hoteli na Bali więc zawłaszczył najpiękniejszy 600 m odcinek plaży. Plaża z dość łagodnym zejściem do morza, niestety odpływ popołudniowy nieco psuje wrażenia. Może cofając się odsłania kilkuset metrową starą i zniszczona rafę koralową. Jednak do godzin popołudniowych plaża naprawdę fajna, bardzo zadbana, sprzątana i zamiatana dwa razy dziennie. Z plaży roztacza się piękny widok na pobliskie wyspy i na najwyższy(wciąż czynny) wulkan Bali-niestety często przesłonięty przez chmury. Cudowne wschody słońca-koniecznie trzeba zobaczyć zwłaszcza gdy wulkan nie będzie przesłonięty chmurami. Następnym plusem lokalizacji jest bliskość centrum- jednak rozległy ogród zapewnia ciszę i spokój separuje nas od wszelkich niedogodności miasta.
Poza hotelem w najbliższej odległości są liczne restauracyjki, sklep całonocny z bardzo przystępnymi cenami- z plaży to zaledwie 50 m. Kto chce się wybrać na większe zakupy musi wybrać się do centrum- to około 400. Polecam duży sklep Hardys- tu kupimy dosłownie wszystko- ceny chyba najtańsze na wyspie.
Do centrum można wybrać się z dwoma drogami- promenadą wzdłuż plaży(promenada ciągnie się przez parę kilometrów) lub główna ulicą z licznymi sklepami i butikami. Następnym plusem lokalizacji jest bliskość lotniska-zaledwie 25 min jazdy taksówka. Niebagatelne znaczenie ma tez relatywna bliskość wielu atrakcji wyspy. W Bali Hyatt nikt nudził się nie będzie. Idealnie czysta plaża z leżakami i parasolami, dwa piękne baseny z leżakami( w jednym z basenów grota wodna z sztucznym małym wodospadem),spa ,korty tenisowe- oświetlone z całym zapleczem (darmowe ręczniki,woda mineralna), plac zabaw dla dzieci, wieczorne bufety tematyczne w restauracjach, tradycyjne przedstawienia balijskie, cudowne ogrody. Na plaży siatkówka plażowa oraz dostęp do wszelkich sportów wodnych.
Podczas naszego pobytu w Sanur byliśmy na trzech wycieczkach. Odwiedziliśmy Park Ptaków i Gadów(ok.15 km). Park jest naprawdę imponujący i robi wrażenie, choć wstęp do najtańszych nie należy-ok.25dolarów. Ale uważam że warto tam pojechać. Początek zwiedzania to krótki seans w kinie- film animowany. Później możemy do woli chodzić po rozległym parku z wytyczonymi alejkami i pawilonami, w kórych podziwiamy nie tylko egzotyczne ptaki, ale również roślinność (każdy pawilon odpowiada innej krainie geograficznej). W parku sympatyczna knajpka z zimnymi napojami. Warto zainteresować się pokazami na żywo- odbywaja się z określonych godzinach(kupując bilety trzeba się zapytać o godziny pokazów). Drugą część Parku moim zdaniem nieco mniej widowiskową tworzy park gadów
.Poźnym popołudniem odwiedziliśmy tez dwie chyba najbardziej malowniczo położone świątynie wyspy- Pura Luhur Uluwatu i Tanah Lot. Do zobaczenia koniecznie.
Pierwsza z tych świątyń leży na zachodnim krańcu południowego półwyspu (najbardziej na południe wysunięta część Bali) Bukit Badung. To jedna z najważniejszych morskich świątyń na wyspie, leży na 70 m klifie co gwarantuje nam cudowne widoki. Obok świątyni organizowane są wieczorem tańce balijskie(tance w Ubud ładniejsze). Na południe od świątyni szczytem nadmorskich skał wije się piękna droga widokowa, z której można podziwiać piękno oceanu oraz samą światynie Uluwatu. Polecam szczególnie o zachodzie słońca. Uwaga na złośliwe makaki.Pura Tahan Lot to zdecydowanie najsławniejsza i najczęściej fotografowana świątynia na Bali. Zarówno do Uluwatu jak i Tahan Lot dostaniemy się z każdego zakątka Bali-to bardzo popularne miejsca kilkugodzinnych wycieczek. Sama świątynia Tahan Lot leży nieopodal brzegu na olbrzymiej skale wyrzeźbionej przypływami i odpływami morza. Magiczne miejsce szczególnie o zachodzie słońca. A gdyby nie tłumy ludzi i betonowe wsporniki chroniące budowlę przed erozja to była by bajka.Jedną z najbardziej malowniczych i oryginalnych ceremonii na wyspie jest pogrzeb, kto trafi ten nie będzie żałował. Zmarłego składa się w niezwykle bogato zdobionej trumnie, która jest przenoszona na niezwykłej procesji do miejsca kremacji. Orszakowi towarzyszą grupy muzyków i tancerzy odpędzających złe duchy. W ceremonii bierze udział cała wioska, czasem kilka wiosek. A koszty pochówku są tak wielkie że nie wszystkich stać na taka uroczystą ceremonię.
Zasięg telefonów komórkowych w Sanur i na całej wyspie i bez zarzutu. Ceny piwa w sklepie 2,5 dolar,.cena piwa w restauracji to 3-4 dolar, drink od 3,5 dolara na miejscowym arraku do 7-8 dolarów. Ogólnie alkohole na Bali bardzo drogie. Papierosy(marlboro) niecałe 2 dolary.Pory klimatyczne na bali coraz bardziej sie zazębiają i mieszają. Od maja do września trwa pora sucha. Pora deszczowa z najwyższymi temperaturami i opadami od listopada do marca. Reszta to pory przejściowe. Średnia temperatura na wybrzeżu to 28-32 stopnie.Pieniądze wymieniamy w którymś z kurortów: Sanur, Kuta, Ubud.na lotnisku bardzo zaniżony kurs. W drodze powrotnej fajna strefa wolnocłowa. Wiza Indonezyjska płatna na lotnisku-25 dolarów. Pamiętajmy o zabraniu i i schowaniu karty imigracyjnej- będzie niezbędna przy wyjeździe!!!! Pamiętajmy również o opłacie wylotowej. Wylot z Indonezji to 15 dolarów. Wylot na inne indonezyjskie lotnisko to 8 dolarów. W hotelu można zamówić hotelowe taksówki-wystarczy przejść nieco na lewo od głównego wejścia i taniej wynająć miejscowa taksówkę
.Po 6 dniach wracamy do Bangkoku. I po kolejnych dwóch dniach via Istambuł lądujemy w Budapeszcie i po przejechaniu 350 km jesteśmy w domu. Cała ta wyprawa była bardzo długo planowana. Teraz z perspektywy czasu zastanawiam się co bym zmienił, co ulepszył. I zmienił bym na pewno jedno.6 dniowy pobyt w Sanurze zamienił bym na 6 dniowy pobyt na którejś z wysp Gili.
I na sam koniec może kilka słów jak dolecieć na Bali. Opcji jest naprawdę wiele. Loty bezpośrednie oferują jedynie loty czarterowe i czasem można coś rozsądnego znaleźć. Ale lepszą opcją wydaje mi się lot z przesiadką w którymś z z wielkich azjatyckich portów przesiadkowych. Mamy do wyboru:Bangkok, Singapur,Hong Kong i Kuala Lampur. Singapur i Hong Kong jest zawsze opcją nieco droższą. Od kilku lat Bangkok jest najtańszą alternatywą. Warto szukać wśród Aerosvit (ukraińskie linie-najtańsze i najmniej wygodne), Qatar(najlepsze), Turkish(porównywalne do Qatar), Emirates(komfort ciut gorszy do dwóch poprzednich- ale z Dubaju do Bangkoku możemy lecieć już najwygodniejszym A-380). Zdarzają się tez promocje Swiss i Finnair (nieco stare samoloty). Kiedy już dolecimy do Bangkoku i Kuala Lampur możemy liczyć na bardzo fają, tanią linie Air Asia(od lat wygrywa rankingi tanich linii lotniczych). W Kuala Lampur jest siedziba Air Asia więc loty są tańsze niż z Bangoku (dystans też mniejszy. My jednak zdecydowaliśmy się na Bangkok. A bilet z Bangkoku na Bali w dwie strony kosztował nas 140 dolarów(za osobe) z posiłakmi i dopłatą za bagaż-20 kg(linie respektują bagaż 15 km i nie oferują posiłków na pokładzie). Cały lot z Budapesztu do Denpasar kosztował nas ok.2650 zł. Oczywiście cena jest taka przy kilkunasto miesięczej wcześniejszej rezerwacji.Bardzo dziekuję za tą wspólna wirtualna podróż. Dla zainteresowanych zawsze służę pomocą czy radą.
Link do filmów:Bali-Lombok cz1 https://www.youtube.com/watch?v=C3XAxAesu4I
Link do filmów:Bali-Lombok cz2. https://www.youtube.com/watch?v=ipKNjlaXzAg
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Tekst "skonsumowałam". Do zdjęć jeszcze wrócę...
-
piękne zdjęcia, pozdrawiam
-
z przyjemnością obejrzałam Twoją relację, pozdrawiam.
-
...niby, jak piszesz, wyspa jest mała, a ile tematów się tam mieści .... :-) ...
-
..pozostał mi pewien niedosyt-podróż na pewno cudna ale w moim zdaniem trochę uboga w części wizualnej
-
Plus na początek, cd jak skończę czytać i oglądać ;-)
-
Piękna podróż. Gratuluję i pozdrawiam.
-
szkoda, ale nic to, parę udało mi się zobaczyć, tylko aparaty słabe, bo to dawno było
-
Niestety nie mam wielu świątyń z Bali.
-
albo Taman Ayun ?
-
np. Pura Tanah Lot ?
-
Obejrzałem wszystkie i jak dla mnie trochę za mało świątyń :) Bali słynie z tego, że jest tam bardzo dużo świątyń, a tu tylko klika zdjęć i to w dodatku w takich odcieniach jak nie lubię. Masz więcej ?
-
Bardzo dziękuję Marku za wizytę i celne poprawki ,z którymi trudno się nie zgodzić.Co do zachodniego brzegu Lomboku to jednak będę się upierał że na południu jest lepiej(lepiej dla mnie co nie znaczy że dla wszystkich).Zachodni brzeg, a właściwie Singiggi jednak jest znacznie gwarniejszym miejscem niż południe wyspy.A dla mnie najważniejsza była taka mała izolacja.Hotel,o którym piszesz też był brany pod uwagę.Miejsce idealne i przy najfajniejszej chyba plaży.Jednak trochę bałem się tak dużej zależności od hotelowych cen posiłków.Wolałem mieć alternatywę małej wioski obok i małych,tanich restauracyjek jak w przypadku Novotelu i wioski Kuta.Pozdrawiam serdecznie.
-
Jacku - rejon , ktory przedstawiasz, to wlasciwie moj "playground"...moja piaskownica :) Nie unikneles kilku drobnych bledow. Na przyklad miejscem namniej na Bali odwiedzanym przez turystow jest jej poludniowo - zachodnie wybrzeze. Plaze sa tam wprawdzie bardzo szerokie i bez czarnego, wulkanicznego piasku, ale wioski paskudnie zaniedbane i brudne.
Wiza wyjazdowa z Indonezji ( exit visa) nie ma ujednoliconej oplaty i jest zalezna od lotniska z ktorego wylatujesz. Na przyklad wylatujac z lotnisk na Jawie, czy Sumatrze, gdzie zdecydowanie mniejszy procent podroznych stanowia turysci placisz mniej).
W zadnym wypadku nie zgadzam sie, z tym, ze zachodnie wybrzeze Lombok nalezy sobie odpuscic. Singiggi to dosyc gwarna miejscowosc, ale daleko jej do nadmorskich obrzezy Denpasar. Do tego droga wyjazdowa na polnoc jest jedna z widokowo najpiekniejszych w calej znanej mi Indonezji http://kolumber.pl/photos/show/golist:147234/page:36
http://kolumber.pl/photos/show/golist:147234/page:25
Dodatkowo - poludniowo zachodni cypel Wyspy, to rowniez uczta dla oczu :
http://kolumber.pl/photos/show/golist:147234/page:194
http://kolumber.pl/photos/show/golist:147234/page:177
Na Lombok warto wypozyczyc auto ( koszt ok 20 USD/dzien). Pozwala to pojezdzic po calej wyspie - rowniez po polnocnej stronie, gdzie znajduja sie spektakularne wodospady, jak rowniez pozwala wjechac na wysokosc ponad 2km npm, na przelecz od wschodniej strony Mt Rinjani. Skuterkiem w 2 osoby raczej tego nie zrobisz, nie wspominajajc juz o tym, ze tam w kazdej chwili moze lac.
Natomiast absolutnie zgadzam sie z Toba, ze jesli ktos chce wypoczynku - niech jedzie na Lombok ( majac wiecej czasu opcje sa znacznie ciekawsze od Lomboku). Bali natomiast tylko i wylacznie na zwiedzanie. Najladniejsza plaza na Bali ( znam je absolutnie wszystkie), to malenka plaza w Uluwatu.
Jacku - szkoda, ze az tak bez umiaru przesycasz barwy na swoich fotach. Z pewnoscia zyskaja one na zachowaniu pewnego umiaru.
Podziwiam widok z Lombok 131. Poniewaz jechalismy ta droga samochodem , to jakos umknal nam z tylu.
Jesli chcesz wrocic do Nowotelu w Kuta - rozwaz ta propozycje:
http://www.sempiakvillas.com/home.php
To zdaje sie 8 willi tworzacych resort prowadzony przez malzenstwo - on z Nowej Zelandii i ona - Indonezyjka. Jeden z najpiekniejszych resortow, jakie widzialem przy jednej z najpiekniejszych plaz, jakie znam. Jednak trzeba zamawiac pol roku na przod ( poza sezonem) i zwykle rok w sezonie. Pozdrawiam! -
Twój tekst przeczytałam wczoraj,dzisiaj obejrzałam zdjęcia.
Obie wyspy są warte odwiedzenia,bo obie są zupełnie inne i oferują wiele dla ciała i dla duszy.
Lombok nie jest jeszcze tak skomercjalizowana i tam można odpocząć od zgiełku na Bali.
Pozdrawiam-:) -
Poniewaz sam od wielu lat filmuje swoje wyjazdy, wiec z ciekawoscia rowniez przyjrzalem sie Twojej tworczosci filmowej :-)
-
A święte słowa,i wersja "to i to"najbardziej by mi odpowiadało.Serdecznie pozdrawiam i dziękuje Wam za wizytę.
-
Zdjecia - uczta dla oczu!!! Na wyspie Lombok nigdy nie bylem, ale Bali poznalem dobrze i z przyjemnoscia tam z Toba wrocilem :-) ...i powspominalem stare czasy :-)
Nawiazujac jeszcze do Waszych tutaj ponizszych komentarzy, to ja moge powiedziec ogolnikowo, ze nie nalezy wybierac miejsc na zasadzie "albo albo", lecz "i to i to" :-)) -
No właśnie widziałem,mały raj za ziemi.Ale chyba tylko nasze zimowe miesiące sprzyjają odwiedzinom Kuby?
-
Bardzo dziękuję za miłe słowa.A mnie zachwyciło Twoje Cayo Guillermo.I już zastanawiam się czy Tajlandia czy Kuba.
Piękne portrety ludzi, cudowne plaże, wschody i zachody słońca....
Raj na ziemi!