Podróż FRANCJA : International Folk Festival
Jako że na Hawaje wybrałem się w tym roku sam , to obiecałem
mojej dziewczynie że oczywiście z nią polecę na jakieś Last minute jak będzie
miała urlop. A przy jej obecnym trybie pracy o ten urlop jest bardzo ciężko.
Któż mógł przewidzieć że lasty w tym roku są jakieś takie drogie i któż mógł
przewidzieć że akurat w tym terminie dostanę propozycję darmowego wyjazdu do
Francji na tydzień na Międzynarodowy Festiwal Folkowy. Chyba bym się pochlastał
siedząc w kurorcie i wiedząc że wydałem 3 tysie a mogłem nic nie wydać. Dwoiłem
się i troiłem, dawałem różne propozycje żeby było dobrze dla niej i dla mnie,
jednakże nie udało nam się połączyć naszych urlopów - ja pojechałem do Francji
a ona do Chorwacji ze znajomymi. I co? No wiadomo ze obydwoje wróciliśmy
zadowoleni:)
DZIEŃ 1 2013-08-05
Startujemy o 5:30. Ja + 5 osób stanowiących mój team oraz 25 osób z Młodzieżowej Orkiestry Dętej. Zajęliśmy wygodne miejsca na tyłach, otworzyliśmy jedną flaszeczkę na smaczek z dziewczynami, później drugą na drugą nóżkę i trzecią na zaostrzenie apetytu. Nowy kolega skutecznie odmawiał przy dwóch pierwszych butelkach jednakże nasza gościnność nie miała umiaru , w końcu się skusił. Nic przecież nie przełamuje lodów i nie zbliża ludzi jak wspólne celebrowanie :)
DZIEŃ 2 2013-08-06
Podróż autokarem zajęła nam 23 godziny więc dojechaliśmy jakoś o 4
Baśniowa kraina do której zmierzaliśmy zwała się Port-sur-Saône, położona w regionie Franche-Comté, w departamencie Górna Saona - jakieś 100 km od granicy z Niemcami.
Jak się okazało wino leją tam cały czas, przed każdym posiłkiem i do każdego posiłku i jak weźmiesz łyka tzn. że ci ubyło i trzeba ci już dolać:)
W tym wesołym stanie poszliśmy wziąć udział w ceremonii otwarcia akademika. Elegancko ubrany przemierzałem korytarze w moich okularach przeciw słonecznych - nie ściągam ich w pomieszczeniach przez co dostałem kiedyś ksywkę Stevie od Stevie'go Wondera:) Moja koleżanka Katarzyna dorwała się zaś do aparatu i bawiła się w paparazzi, jak już robią zdjęcia to wezmę przy pozuję żeby było jakieś wyjściowe to zdjęcie. W tym momencie przechodził Burmistrz Port-sur-Saône z którym się nie znałem na tamtą chwile jeszcze ale wyminął tłum ludzi i uścisnął mi rękę...heh myślał pewnie że jakaś ważna persona przyjechała albo celebryta skoro tak błyskają flesze:)
Być we Francji po raz pierwszy to za mało, lubię robić nowe rzeczy w nowych miejscach, cokolwiek naprawdę. Tym razem pierwszy raz w życiu brałem udział w paradzie. Szliśmy ulicami miasteczka - Ja trzymający tablice z napisem POLOGNE tuż za naszą orkiestrą która rozpoczynała pochód i inne zespoły folkowe z przeróżnych zakątków świata ( Sri Lanka, Benin, Dagestan, Rosja, Mołdawia, Litwa, Niemcy, Hiszpania, Bośnia i Hercegowina, Białoruś, Albania,Wybrzeże Kości Słoniowej, Chile).Tłum wiwatował a my pozdrawialiśmy zgromadzonych gorąco.
W naszym pensjonacie byli ulokowani Mołdawianie, Białorusini, Niemcy i Litwini. Zanim się obejrzeliśmy Mołdawianie i Białorusini się już ze sobą spiknęli i w kilkanaście osób celebrowali chwile. Problemem był na początku język. Nikt z nas nie mówił po rosyjsku ani francusku, nikt z nich nie mówił po angielsku. Pojawiła się bariera...ale to my mieliśmy magnetofon, przygotowałem na pendrivie 15 giga najlepszej muzyki z różnych gatunków jednakże nie chciał działać więc byliśmy skazani na jedną płytę z tak zwaną przeze mnie "ścierwo muzą" ale jak się nie ma co się lubi to...trzeba się napić. Wyciągneliśmy wszystko co było w lodówce, przekąski wina , piwa, poleciałem po flaszkę. Zaczęło się . Myślałem że się nie zacznie że będzie kicha że w 6 osób posiedzimy we własnym gronie nikt do nas nie przyjdzie i jak głupi będziemy tanczyć sami, czułem zażenowanie na początku...ale zaczęło się to był strzał w 10. Niebawem przyszli do nas Mołdawianie, Białorusini, Rosjanie, zjawili się Francuzi którzy przyprowadzili Litwinki oraz jedna Włoszka która zrzuciła swój obów i zaczęła pląsać na bosaka. Litwinki troiły mi się w oczach zdąrzyłem tylko zapamiętać jedno imię - Ice Tea, na drugi dzień i tak zastanawiałem się czy sie zemnie nabijała czy coś źle zrozumiałem i przekręciłem i czy aby napewno Ice Tea czy też może Nestea, Coca Cola? Wspólna celebracja przełamuje wszelkie bariery, wszyscy tańczyli pili i śpiewali, rozmawialiśmy językiem łamanym o wszystkim min. Arvidasie Sabonisie najlepszym koszykarzu litewskim. Tak jak mówiłem po kielichu dogadam się nawet w "Dialekcie Kongo" i taki właśnie będzie tytuł naszej następnej płyty:)
Zjawili się również Rosjanie, mieli w zanadrzu swój koniak, wziąłem łyka myślałem że to koniec ale udało się , przełknąłem. Mój Kolega z pokoju niestety nie miał tyle szczęścia co ja i chyba nie przewidział skutków ubocznych wymieszania większej ilości koniaku z tym co wprowadziliśmy wcześniej. Jak tylko przyjechaliśmy zacząłem się do niego zwracać "Książę" od tak dla draki, czym więcej pytał czemu go tak nazywam, tym częściej tego używałem. Można powiedzieć że wykrakałem. Kolega siedział już nieprzytomny pod ścianą, musiałem go stamtąd zabrać , ale sił mi starczyło tylko by dotransportować go do łazienki. I co nie Książę? Nosić sie każe w mordę no :) zostawiłem go tam żeby mu sie zrobiło lepiej jednakże Książe w toalecie się walnął plackiem na posadzce gdzie przeleżał kilka godzin :)
Imprezkę integracyjną zakończyliśmy koło 4 co dawało nam również 4 godziny snu.
DZIEŃ 3 2013-08-07
Wstałem na śniadanie zjadłem kanapkę...poszedłem spać.
Tego dnia chodziłem trochę śnięty. Posłuchałem jak gra nasza orkiestra pod wodzą Pana Ryszarda Klechy trochę się poszwendałem i wróciłem na kwaterę by zrobić drzemkę. Jak się okazało był to błąd gdyż ponoć zespół taneczny z Dagestanu zrobił takie show że głowa mała. Nigdy nawet nie słyszałem o takim państwie jak się okazało jest to autonomiczna republika wchodząca w skład Federacji Rosyjskiej granicząca z Gruzją i Azerbejdżanem.
Większość mieszkańców Dagestanu jest wyznawcami islamu (sufizm) co dało się zaobserwować. Tamtejsze dziewczyny nie pojawiały się nawet na disco #Tradycja przede wszystkim.
Wieczorem poszliśmy na występy i wtedy zobaczyłem na własne oczy występ zespołu z Dagestanu, rzeczywiście był fantastyczny już więcej nie opuściłem ich występów robiąc starannie zdjęcia i filmiki. Byłem oczarowany podczas gdy mój kolega zwany Księciem siedział sam w pokoju...poszedłem do niego żeby go namówić na ten fantastyczny występ ale stwierdził że on teraz słucha sobie muzyki na laptopie...oniemiałem...za jakiś czas skończyło mi się miejsce na karcie w telefonie więc wróciłem po aparat, znowu próbując go namówić żeby zemną poszedł ale odparł że on teraz gra w sapera i spytał czy lubię ...oniemiałem po raz drugi... jesteśmy na tripie we Francji za free gdzie jest zajebista zabawa a on siedzi w pokoju i gra w sapera...nie spotkałem się z czymś takim chyba odkąd chodzę po tym padole. Gdyby to była jeszcze inna gra to bym przysiadł może na pół godzinki no ale no saper? Nigga Please..
Tego wieczora też zrobiliśmy disco na sali u nas w pensjonacie, skład się trochę przerzedził ale też wymienił. Nie wpadł nasz Książę za to odwiedzili nas ludzie z Dagestanu właśnie, Francuzi, oraz Niemcy i Albańczycy. Ponownie było bardzo sympatycznie. Kac mniejszy ale snu wcale nie więcej.
DZIEŃ 4 2013-08-08
Od rana zwiedzaliśmy okolice min. Vesoul. Po powrocie dziewczyny poszły spać. A ja z Gosią za wszelką cenę chcieliśmy wziąć udział w nauce dagestańskiego tańca. Ależ szybko im chodzą te nóżki aż ciężko nadążyć.
Wieczorem zrobiliśmy u nas before party i udaliśmy się na Disco na halę.
No dyskoteki kluby i imprezy wszelaki nie są mi obce baaa wręcz mam je w małym palcu ale nie powiem, potrafili mnie zadziwić już na wejściu.
Obecnie jest na fali piosenka jak i taniec zwane Gangnam Style nie rozumiem tego fenomenu, nie popieram i sam określam ten twór właśnie jako "ścierwo muzę". Jednakże w tym małym miasteczku na wspomnianym wcześniej disco już na wejściu trafiłem na tą piosenkę, i ku mojemu zdziwieniu wszyscy zebrani na parkiecie jak jeden mąż tańczyli ten taniec okey to za mało żeby mnie zaszokować idziemy dalej, okazało się że DJ puścił podrząd 6 innych piosenek różnych wykonawców których już nie znałem, bazujących na tym samym. Cała sala zna kroki i tańczy równo heh oczywiście nie nadążałem i zastanawiałem się czy cała impreza będzie tak wyglądała baa zastanawiałem się czy przypadkiem na całym świecie nie zmienił się styl tańca w dyskotekach lub czy może w Polsce już nawet to sie wdarło od czasu jak ostatni raz byłem w klubie :) ...po pół godziny wszystko wróciło do normalności poleciała Beyonce a lokalni młodzi bboye zaprosili do kółeczka by z nimi tańczyć :) Wróciliśmy do pensjonatu gdzie zrobiliśmy after, posiedzieliśmy do 3 a następnie zdrzemnąłem się 2 godzinki. Dziewczyny siedziały dużej stwierdziwszy że nie opłaca sie nawet kłaść spać gdyż...
DZIEŃ 5 2013-08-09
... O 5 rano wyruszyliśmy do Paryża. Twierdziły że wyśpią się w autokarze ale sie okazało ze mimo zmęczenia nie mogły zmrużyć oczu, Pozdrawiam :)
Ja zarzuciłem słuchawki na uszy i włączyłem na fulla jakiś stary set który sobie przygotowałem na ten wypad. Padło na najbardziej hałaśliwą muzykę z mi znanych czyli SHRANZ tzw. pociągi, niegdyś jak chodziłem na tego typu imprezy min. do owianej złą sławą warszawskiej Lokomotywy to jeszcze przez pare dni po imprezie jadąc pociągiem do szkoły chciało mi się tańczyć. Mimo tego że dudniło mi w uszach na lajcie zasypiałem raz po raz, ładnie mnie kołysało. Więc od tej chwili mam nową teorię, jeśli naprawde chce Ci sie spać to zaśniesz. Nie ma czegoś takiego że za oknem i ci ktoś hałasuje i przez to nie możesz spać albo że muzyka gra za głośno. Problem polega w Tobie że nasłuchujesz i przez to nie skupiasz sie na śnie , więc kto jest winny - ty:) więc prosze mi więcej nie przyciszać muzyki i nie mów nic zabawa trwa świat się kręci a my z nim :)
Dojeżdżając do Paryża zmieniłem już muzykę na moje ulubione francuskie rapsy. Ajjj wspaniale było odbyć tą przejażdżkę zasłuchując się w utworach takich wykonawców jak Supreme NTM, IAM, Fonky Family, Passi, ROHFF,113, Rim'K, Mafia K'1 Fry,Sinik, Sniper, Relic
Na zwiedzanie Paryża mieliśmy kilka godzin, było to jak lizanie loda przez papierek ale cóż dobre i to. Odbyliśmy godzinny rejs po Sekwanie. Następnie udaliśmy się na obiad do restauracji ulokowanej przy Polach Elizejskich. No znowu się zaskoczyłem. Cały czas obserwuję europejskie standardy w toaletach, tutaj znowu poprzeczka poszła w górę. Deska sedesowa obleczona jest folią i gdy się skończy naciska się przycisk a używana folia automatycznie zastępowana jest nową czystą # rewelka.
Czasu starczyło nam tyle żeby zrobić pamiątkowe zdjęcie pod Łukiem Triumfalnym i wrócić Polami Elizejskimi do autokaru. No nic po prostu trzeba będzie tam koniecznie wrócić.
Po powrocie do Port-sur-Saône ani myśleliśmy o odpoczynku, znowu udaliśmy się na disco gdzie odbywały się zawody tańca - niestety nie było reprezentacji z Polski. Na pierwszy ogień poszły dziewczyny, Hiszpanki tańczyły gorąco i namiętnie zarzucając spódnicami na wszystkie strony ale nagrodę z przed nosa zgarnęła im reprezentantka Bośni i Hercegowiny która biegała w kółko robiąc ruchy delikatne niczym łabądź. Następnie na parkiecie pojawili się chłopaki, Hiszpanie znowu chcieli przejąć parkiet, tym razem na wesoło, dwoili się i troili tarzając po podłodze za to już od pierwszych nut wydobywających się z głośników chłopaki z Sri Lanki zaczęli swój układ taneczny. Wierzę, że jaka by muzyka nie poleciała to oni by wykonali ten sam układ taneczny w tym samym tempie heh no właśnie dziwne pojęcie mają ci Sri Lanczycy o tańczeniu do rytmu. Każdy kraj miał kilku reprezentantów, na uboczu tego wszystkiego pląsał sobie jeden samotny Dagestańczyk, który z każdą chwilą rozkręcał się coraz bardziej robiąc swoje charakterystyczne zejścia na kolana , piruety obroty aż w końcu wykonał salto do tyłu a ja wraz z jego rodakami skandowałem DA-GE-STAN !! DA-GE-STAN !! - Oczywiście zgarnął pierwsze miejsce.
W konkurencji w której tańczyły pary , Dagestańczycy nie mogli już wystąpić gdyż ich dziewczyny na disco się nie pojawiały.
Konkurs tańca w parach wygrała ponownie Bośnia i Hercegowina.
DZIEŃ 6 2013-08-10
Były osoby na tym wyjeździe, które gdy widziały że coś się dzieje ciekawego atrakcyjnego dajmy na to po prawej stronie to szły w lewo. No cóż ja nie należę do tych osób, ciągnie mnie do miejsc gdzie jest gwarno, tłumnie, gdzie zabawa i śpiew.
Tego dnia odbywało się wiele konkurencji sportowych dla zespołów artystycznych które tam przyjechały. Nasza orkiestra dużo ćwiczyła więc suma sumarum załapali się tylko na wyścigi kajaków. Trzeba było zeskoczyć z paro metrowego mostu do rzeki dopłynąć do kajaka, wtedy druga osoba skakała i gdy dopłynęła do kajaku to wtedy mogli ruszyć. Była to jedyna konkurencja w której brali udział ale za to walczyli dzielnie dochodząc do finału z Dagestanem i wygrywając puchar za pierwsze miejsce.
Wieczorem udaliśmy się na elegancką kolację na Zamek gdzie wręczane były podarki i podziękowania. Takie tam formalności...ale na koniec znowu było disco . To było disco ostateczne, nogi ruszały się same w zawrotnym tempie a partnerki zmieniały jeszcze szybciej - świat zawirował a ja wykonałem swój popisowy śizg na kolanach. Piękny zamek, wspaniała kolacja , cudowny wieczór ale spodnie to całe upier$%&^ne po tym ślizgu miałem :D Przynajmniej w całości się ostały a nie tak jak na ostatnim weselu u Pajdy :)
Disco ostateczne się zakończyło ... MAŁO!!...Po powrocie idziemy na after po disco ostatecznym na halę w Port-sur-Saône i pląsamy do 3 gdzie na finiszu leci utwór " Life is Life la la la la ..."
DZIEŃ 7 2013-08-11
Kac gigant rano co niedziela nieważne w jakim kraju się znajduję ta reguła się powtarza. Zwlekłem się z łóżka , zrobiłem na bóstwo na tyle na ile mogłem i udałem się na uroczystą mszę do kościoła. Miałem zamiar stanąć sobie z tyłu i po cichaczu wymodlić lepsze samopoczucie zamiast tego zostałem wkręcony w trzymanie tabliczki znowu. Także pełen kościół ludzi, hiszpański chór coś śpiewa, w pierwszych rzędach vipy przed nimi ołtarz ksiądz i zanim ja z tabliczką w centrum zamieszania:) Z każdą chwilą było coraz ciężej, czym więcej o tym myślałem tym bardziej ciemno sie robiło a zimny pot zaczął oblewać moje czoło. Zastanawiałem się czy faktycznie mogę zemdleć na oczach tych wszystkich ludzi czy też jeszcze coś gorszego może się zdarzyć...wolałem nie sprawdzać tego. Wyszedłem na świeże powietrze, dotleniłem się i wszystko wróciło do normy:)
Wyjechaliśmy o 18, droga powrotna zajęła nam 23 godziny.
EPILOG 2013-08-12
Przez wiele lat nie opuszczałem Polski gdyż twierdziłem że nie dogadam się z dziewczynami za granicą. Oczywiście byłbym w stanie wymienić podstawowe informacje ale nie miałbym tego swojego charakterystycznego wesołego flow, którym tak dobrze operuję w języku ojczystym i dzięki któremu czuję własną moc. Chłopaki mówili " dawaj leć z nami do Egiptu tam nie musisz wcale gadać same idą" - to się kłóciło z moimi oczekiwaniami, wolałem właśnie zostać nad polskim morzem ale czuć ten przelot międzyludzki, tą moc i energię czerpaną z poznawania nowych ludzi to było zawsze dla mnie niczym naładowanie akumulatora.
Na nowo podróżować po świecie zacząłem w 2012 roku, odwiedziłem wiele wspaniałych miejsc ale to właśnie ten ostatni trip do małego francuskiego miasteczka Port-sur-Saône zmienił ponownie moje postrzeganie podróży. Pokonałem tam kolejną barierę językową, dogadywałem się ze wszystkimi, poznałem wielu ludzi, wszyscy uśmiechnięci serdeczni chętni do rozmowy. Świetny kontakt nawiązałem z ludźmi którzy niemalże wcale nie mówili po angielsku bo tak naprawdę liczyły się wibracje międzyludzkie i uśmiech na twarzy:) I teraz aż się rwę żeby znów z kimś pogadać po angielsku bo wiem że dogadam się nawet w Dialekcie z Dorzecza Kongo !!
Super podróż.
Pozdrawiam-)