2012-07-22
Podróż Ameryka 2012 (4) - Niagara
Typ: Album z opisami
Początkowo planowaliśmy, że Gettysburg będzie ostatnim punktem naszej podróży po wschodnich stanach USA. Zamierzaliśmy wrócić stąd do New Jersey i relaksowo spędzić pozostałe kilka dni urlopu. Jednak po krótkim namyśle zdecydowaliśmy się poświęcić dwa dodatkowe dni na wyprawę nad Niagarę. Skierowaliśmy się więc na północ. Droga wiodła malowniczym brzegiem rzeki Susquehanna, przecinającej Pensylwanię z północy na południe. Już grubo po zmroku dojechaliśmy do Williamsport, gdzie przenocowaliśmy, a rankiem ruszyliśmy dalej. Po przejechaniu pięknego górskiego pasma Bal Eagle Mountains, należącego do Appalachów wjechaliśmy na teren stanu Nowy Jork. Po kilkunastu kilometrach niebo zaniosło się ołowianymi chmurami i obdarzyło nas deszczem, który szybko przerodził się w potężną ulewę. Lało jak z cebra prawie przez godzinę, ale potem z każdą przebytą milą pogoda stawała się coraz lepsza. Gdy wjeżdżaliśmy do hrabstwa Erie na błękitnym niebie świeciło już oślepiające słońce. Minęliśmy położone nad jeziorem Erie Buffalo, i wkrótce dotarliśmy do miasta Niagara Falls na granicy USA i Kanady. Samo miasto jest mało ciekawe i stanowi jedynie zaplecze położonej na jego skraju jednej z największych atrakcji turystycznych Stanów - wodospadów Niagara.
Choć wodospady Niagara nie są ani najwyższymi, ani najpotężniejszymi na świecie, to niewątpliwie należą do najbardziej znanych. I w pełni zasługują na swoją sławę. Choć niemal połowa wody jest kierowana bezpośrednio do turbin hydroelektrowni, to i tak to, co dociera do skalnych progów i spada z hukiem z ponad 50-metrowego urwiska robi ogromne wrażenie, a widok spienionych kaskad pozostaje na zawsze w pamięci. Warto wybrać się do stóp kaskad amerykańskich, na Hurricane Deck - platformę położoną bardzo blisko kurtyny wodnej wodospadu Bridal Veil. Kaskadę Horseshoe najlepiej natomiast obejrzeć z pokładu statku Maid of the Mist. Jeżeli dysponujemy większą ilością czasu i wizą kanadyjską lub paszportem biometrycznym można przejść Tęczowym Mostem na stronę kanadyjską, skąd roztacza się najpiękniejszy widok na wszystkie kaskady Niagary. Jedynym mankamentem tego miejsca są tłumy turystów, których nie unikniemy przybywając tu latem.
Nad Niagarą spędziliśmy prawie cały dzień, a i tak zabrakło nam czasu na wszystkie atrakcje. Najbardziej żałuję, że nie udało nam się popłynąć statkiem pod kaskadę Horseshoe, jednak kolejka oczekujących na bilety była olbrzymia, a czekało nas jeszcze poszukiwanie noclegu. Do zmroku udało nam się jeszcze dojechać w okolice Rochester, gdzie spędziliśmy noc. Rankiem następnego dnia zrezygnowaliśmy z podróży autostradą międzystanową i pojechaliśmy lokalnymi drogami przez region tzw. Finger Lakes. Jego nazwa pochodzi od polodowcowych jezior, rozciągających się z północy na południe niczym palce gigantycznych rąk. Okolica jest przepiękna. Łagodne, porośnięte lasami wzgórza, piękne jeziora i liczne, położone na ich brzegach winnice dodają uroku tej krainie. Dotarliśmy do Seneca Falls, gdzie zatrzymaliśmy się na obiad, po czym skierowaliśmy się na południe wzdłuż zachodniego brzegu jeziora Cayuga. Ma ono długość 64 km i przeciętną szerokość prawie 3 km i jest najdłuższym akwenem Finger Lakes i drugim pod względem powierzchni. W jednej z okolicznych winnic kupiliśmy butelkę pysznego - jak się okazało wieczorem – chardonnay, a po kilkunastu dalszych kilometrach skręciliśmy do Parku Stanowego Taughannock Falls ze wspaniałym wodospadem i skalnym amfiteatrem zatopionym w zieleni otaczających je drzew. Po nasyceniu oczu tymi cudami natury i krótkim odpoczynku, przez ładną miejscowość Ithaca skierowaliśmy się ku Pensylwanii.
Tym razem w Pensylwanii nie zatrzymywaliśmy się na dłużej. Zrobiliśmy jedynie dwa krótkie postoje na kawę i tankowanie. Wczesnym wieczorem byliśmy już z powrotem w Perth Amboy w New Jersey. Pozostałe trzy dni pobytu w Ameryce poświęciliśmy na krótki wypad do krainy amiszów w hrabstwie Lancaster w Pensylwanii i wycieczkę na Ellis Island i Liberty Island w New Jersey (które opisałem i zilustrowałem zdjęciami w 1. i 2. części mojej relacji z tegorocznej podróży po USA).
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
...aż ekran zawilgotniał!...
-
Wielkie wodospady zawsze robią wrażenie i są widowiskowe. Zazdraszczam...
-
Czego serdecznie Ci życzę i też pozdrawiam.
-
Ja zazdroszczę tej podróży, jak wszystko wypali może uda się wyjechać w przyszłym roku :) pozdrawiam serdecznie :)
-
wielki plus za Niagarę, wrócę jutro :)