Podróż tam,gdzie ludzie są bardziej szczęśliwi - Kreta 2009
decyzja 2011-02-11
gettin' there 2009-09-17
przytulonego do skały; budząc śpiacego na sofie delikwenta – jak się później okzazało,ma na imię Dimitri.Jeszcze tylko zimny z koniecznosci ( nie ma ciepłej wody) prysznic,kłade się a do snu szumi mi palma.Jest 6 am.
poranek 2009-09-17
Mija chwila,otwieram oczy po 2 godzinach snu -czas na śniadanie, zrywam się z łóżka prosto na balkon….i widze dokładnie to, co na zdjeciu znalezionym kilka tygodni wczesniej na stronie biura podrozy.Jestem w raju;-)
śniadanie na tarasie z widokiem na zatoke,upał,cisza i spokój…czuje, że moja spontaniczna decyzja była strzalem w dziesiatke.
chillout 2009-09-17
Jaki jest plan? Jestem sama a zatem – nie ma planu – zaleznie od nastroju mogę leniuchowac lub zwiedzac,nic na siłe.Sobie sterem,żeglarzem, okrętem;-) Chcę odpocząc od miasta,tlumu,imprez więc nie przeszkadza mi, że w Damnoni nie ma dosłownie NIC – prócz niemieckiego hotelu o standardzie o niebo lepszym niż mój.I emerytowanych Niemcow i Niemek w topless….Who cares!
Damnoni to kilka schowanych między skałami plaż…..Największa – publiczna i niejako dzielona z hotelem niemieckim;mala plaża dla naturystów,na którą schodzi się stromą ścieżką – nie odważyłam się zejśc,czego teraz żałuję... I najbardziej oddalona – 20 min spacer po kamieniach,ale zwrócona ku
zachodzącemu słońcu,więc idealna żeby spędzić tam czas,czekając aż schowa się w Morzu Libijskim.Do najbliższego miasteczka jakieś 3 km,oczywiście po górach i zakrętach wzdłuż szosy( trasę przemierzałam wielokrotnie)
Plakias– nic ciekawego,brzydsza plaża i więcej ludzi,ale za to tani market żeby zaopatrzyc się w wodę i owoce,etc na plażę.A także kilka sklepów z odpowiednio kiczowatymi pamiątkami dla znajomych i rodziny. Jeśli pragnie się zwiedzac Kretę autobusem ( lub nie ma prawa jazdy,jak wyżej podpisana) na przystanek również schodzi się kilkaset metrów w stronę miasteczka
Pierwsze dni spedzam na plazy z kolorowymi magazynami wsluchując się w szum morza i z radością opalając topless,bo nikogo to nie szokuje i nie dziwi a rytm mojego dnia wyznaczaja sniadanie i obiadokolacja serwowane w hotelu.Ciepła,czysta i słona woda;brak tłumu,spokój,cisza.Ktoregoś dnia,czekając na zachód słońca na…plaży zostaję sama,samiuteńka….aż zapada zmrok.Nie jest jednak tak łatwo uciec od imprez i pogrążyc się w chilloucie – przemiły i prześmieszny barman czatuje na mnie,kiedy wracam z plaży – nie ma innej drogi niż koło baru i wlewa we mnie rakije; wieczorem tez nie dany mi jest powrót do pokoju,bo Dimitri wręcz nalega,żebym została na drinka.Zmęczona słońcem i "nicnierobieniem" nie mam ochoty,ale z drugiej strony…
autobusem przez Kretę 2009-09-19
Pierwsza wycieczka to Retymnon,docieram autobusem,po jednej stronie skała po drugiej przepaśc,wolę nawet nie patrzec się w dół i nie myślec,co będzie jeśli kierowca wykona jeden fałszywy ruch…Tak jest tylko za pierwszym razem; potem tylko podziwiam krajobrazy,do strachu przed smiercią w przepaści można się jednak przyzwyczaic. Wysiadam,pogoda się psuje,stwierdzam że nia ma tu nic ciekawego ( może zbyt pohopnie)….i spontanicznie wsiadam w pierwszy autobus do Chanii,zapchany ludźmi….Po drodze widzę pasma górskie,podejrzewam, że tam będzie moja wycieczka do wawozu Samaria.Wysiadam po 1.5 godz jazdy na obskurnym dworcu i ruszam w strone portu,atrakcji turystycznej.Port zatłoczony,ale ładny, błąkam się bez celu i bez pospiechu,upał daje się we znaki,ale na horyzoncie pojawia się Starbucks i cywlizacja;-)
Calipso Village 2009-09-18
Mrożona kawa w palącym slońcu w Chanii, relaks.Powrót do Damnoni OK. 18….wciąż jeszcze sporo czasu do zachodu słońca.Zamiast, jak każdy normalny człowiek zasiąśc na tarasie z drinkiem,udaję się na spacer asfaltową droga za hotelem, gdzie rzekomo kryje się wykuty w skale hotel Calipso.Pnę się pod górę, a słońce świeci mi w oczy, pali niemiłosiernie ( pewnie od asfaltu) choc jest już po 18; zaczynam żałowac pomysłu – jak ja potem wrócę tą drogą skoro już opadam z sił?W końcu wyłania się Kalipso – i rzeczywiscie jest na co popatrzec, schowany wśród skał,bez plaży, za to z wykutymi zejsciami do morza.Full wypas, można powiedziec…schodzę na dół i…czy ja dobrze widzę?Schody na skale?Nie mogę w to uwierzyc – okazuje się ze jednak z hotelu można wrócic inną drogą – pnąc się po wykutych w skale schodach na sam szczyt,ze spektakularnym widokiem na hotel,góry i morze oczywiście.Stoję oczarowana – wracam do Damnoni wąską scieżką przylepioną do skały,nic tylko ja,morze i niebo….Przeżycie niemal mistyczne;dokładnie tego było mi trzeba żeby wyrzucic z siebie magazynowany przez miesiące stres.Przepiękne miejsce,spoglądam na morze i patrze w strone Afryki,jakbym chciala dostrzec jej brzegi.
wyprawa na stożek 2009-09-18
Nastepny dzień to lekko zachmurzone niebo,a górujący nad zatoką stożkowaty szczyt wzywa.Na podstawie mapy stwierdzam ze od biedy można dojsc tam piechotą,ale po kilkuset metrach wzdluz szosy mam dośc i zaczynam łapac stopa.Nie mija 5 minut a zabiera mnie przemiły tubylec w rozwalającej się furgonetce,usiłujacy mówic po angielsku,i od razu udziela wskazówek jak dotrzec na górę.A raczej góreczkę – jakies 300 m np. m. Narzucam sobie niezłe tempo,godzina i jestem na szczycie – zatrzymuję się po drodze by patrzec na Damnoni i jego plaże w dole.Na szczycie mały kosciółek/kapliczka i grupa niderlandzkich chyba turystów z przewodnikiem; pewnie zapłacili kupę kasy za to ze oprowadził ich na szczyt;moja wycieczka za free.Zapłacilam tylko za colę w puszce i snickersy na podtrzymanie sił.Widoki – bezcenne – wokół pasma górskie, marzę że kiedyś tu wrócę i zdobędę je wszystkie.Spedzam na szczycie godzine lub dwie,nigdzie mi się nie śpieszy,mogę tylko siedziec i cieszyć się ciszą.....
Samaria - najdłuższy wąwóz w Europie 2009-09-21
6.45 am - stoję przed hotelem w półśnie,z plecakiem i z butach trekingowych.Taaa, nadchodzi czas na "must see" - zorganizowaną wycieczkę do wąwozu Samaria, który jest jedną z opisywanych w przewodnikach atrakcji Krety.16 kilometrowa wyprawa przez wąwóz ( w którym kilka lat temu zginęła dwójka Polaków) - rzekomo tylko dla ludzi z dobrą kondycją i w dobrych butach.Buty mam; a kondycja? to się okaże;-)
Do wąwozu,leżącego zachodniej części Krety dojeżdżamy za jakieś dwie godziny - w końcu biuro musi pozbierac ludzi po swoich hotelach.Przewodniczka rozdaje nam prowizoryczną mapkę,ostrzega by nie zbaczac ze szlaku oraz informuje, jaki jest średni czas przejścia ( o ile pamiętam do 5-6 godzin) a także co czeka tych,którzy nie zdążą na czekający u wylotu prom.No i zaczynamy.Jako że schodzi się a nie wchodzi,niemal biegnę w dół po kamieniach....i współczuję tym,którzy na wycieczkę wybrali sie w adidasach lub co gorsza sandałach (!) Szybko wyprzedzam grupę ( przecież nie dla mnie zorganizowane wycieczki) i idę w dół.Upał daje się we znaki,aż strach pomyślec co dzieje się w pełni lata.A sam wąwóz? Jak to wąwóz - atrakcja turystyczna - jest OK.Ale tylko OK; mnie na kolana nie powala; może dlatego że lubię zdobywac szczyty a nie schodzic w dół.Więc idę niejako na akord.....i jestem w miasteczku przyklejonym do skał jakieś 2 godziny przed czasem.Kondycja jest ale czuję każdy mięsień po 16 km spacerze w dół....więc wskakuję w kojące fale Morza Libijskiego,modląc się żeby nikt nie "zaopiekował" się moim dobytkiem ( czarna żwirowa plaża pełna jest wędrowców takich jak ja,szukających ochłody).Do miasteczka nie wiedzie żadna droga,którą mógły dojechac autobus ( mam wrażenie że ŻADNA prócz tej w górę wąwozu) więc uczestnicy wycieczek jak jeden mąż wsiadają na prom,który zawiezie ich do autobusów.A potem - do hotelu spac.
Podsumowując - wąwóz niewątpliwie urok ma - ale drugi raz bym go nie odwiedziła
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
dziękuję bardzo,będzie więcej podróży ale nie mogę się zmobilizowac- najbardziej wkurza mnie zmniejszanie zdjęc.ale już niebawem;)
-
Bardzo miło mi się czytało i oglądało Twoje zdjęcia:) Dużo tu ładnych zdjęć a i tekst bardzo fajny do czytania:) Udany debiut kolumberowy! Czekam na kolejne relacje, a patrząc na Twoją mapkę, jest tego całkiem sporo:)
P.S. A wyprawy samotne też mają swoje duże plusy:) Dwa razy już wsiadałem w samolot rejsowy i leciałem do Turcji aby podróżować po kraju na własną rękę, bez żadnych biur, zdany tylko na siebie i dwa przewodniki w plecaku:) I tak dwa miesiące prawie:) -
Bardzo ciekawie opisana i zilustrowana relacja.
-
Nic sie nie przejnuj, ja tez poszczegolne miejsca odwiedzam tylko raz :-)