Podróż Praskie smaki i smaczki
Praga, Paryż, Mediolan czy może Barcelona? A może Walia lub Szkocja? Takie pytanie zadaliśmy sobie na kilka dni przed polskim długim łikendem. Właściwie pomysł wyjazdu wpadł nam do głowy bez jakiegoś wcześniejszego planowania, tak po prostu. Zaczęliśmy od wyboru krótkiej listy miejsc które nam się podobają, które znamy i do których chcieliśmy ponownie pojechać, albo takich, które zobaczyłem na Kolumberze i które zaczęły mnie korcić.
Zaczęliśmy od przeglądania listy tanich połączeń lotniczych dostępnych z leżących blisko nas dwóch lotnisk, czyli z Katowic i Krakowa. Tu pierwsze rozczarowanie. Lecieć na tydzień można bez większych problemów, ale lecieć na 4 dni, to już problem. Siatka połączeń jest dziuuuuuurawa i tyle.
Nie wchodząc w dalsze szczegółowe rozważania, stanęło na samochodzie jako na środku komunikacji zależnym od nas, a to spowodowało że nasza lista skurczyła się do jednej pozycji – Pragi.
Mamy do tego miasta sentyment. Spędziliśmy już w Pradze długi weekend kilka lat temu, ale był to weekend jesienny, zawierający w sobie 11-go listopada. Cóż, pogoda nas wtedy nie rozpieszczała, ale wieczorne spacery połączone z degustacją śliwowicy popijanej wraz z gorącą herbatą w kolejnych restauracjach i to w ogródkach ogrzewani ciepłem z gazowych grzejników zapadły nam w pamięć.
Hotel co prawda nie był wtedy najmocniejszym punktem programu, właściwie przypominał bardziej taki przybytek na godziny – przynajmniej z wystroju, a położony był jakieś 30 minut marszem od centrum. Tym razem postanowiliśmy wybrać coś znacznie bliżej Placu Karola.
Poszukiwania na jednej ze stron WWW połączone z przeglądaniem opinii klientów (ale jestem naiwny) dało w końcu wynik. Padło na Hotel „U Stare Pani” położony dosłownie 200m od Placu Karola w jednej z uroczych wąskich praskich uliczek. Hotel okazał się dobrym wyborem, łącząc bliskość do centrum, w miarę rozsądną cenę (oczywiście to rzecz względna) z możliwym do przyjęcia standardem. Oczywiście jest to jednak hotel turystyczny i czwarta gwiazdka jest nieco na wyrost. Specjalnie wziąłem apartament na ostatnim piętrze (pokój 41) reklamowany jako „pokój z widokiem na miasto”. Ponieważ różnica w cenie do ‘normalnego’ pokoju była około 120 zł za trzy noce, postanowiłem go zarezerwować. Założyłem że skoro ten jest tak reklamowanym to reszta pewnie nie ma widoku. Rzeczywiście tak było. Apartament miał w części centralnej dwa okna, z których roztaczał się widok na czerwone dachy Pragi. Całkiem ładnie to wyglądało, szczególnie o poranku. Pokój miał dwie wady, a mianowicie bardzo kiepsko urządzoną łazienkę (ale czystą) i brak klimatyzacji, co w bardzo upalne dni może być sporym kłopotem. Przy upałach chyba lepiej zalogować się gdzieś niżej.
Reszta w zasadzie bez zarzutu. Całkiem dobre śniadania, co jak zauważyłem w Pradze było zwykle mocno krytykowane przez turystów, a także, co ważne, winda. To jest rzadkość w tego typu hotelikach ulokowanych w starych kamienicach.
Na parterze restauracja – poza śniadaniami nie próbowaliśmy, a w piwnicy klub jazzowy, którego także nie weryfikowaliśmy, spędzając wieczory raczej na włóczeniu się po Pradze.
To tyle tytułem wstępu organizacyjnego.
Teraz co do zdjęć. Praga jest tak często fotografowana, że zastanawiałem się, czy wziąć aparat. Oczywiście to zastanawianie był raczej formalnością, bo decyzja zapadła wcześniej, ale dla dodania dramatyzmu niech będzie :) Podczas poprzedniego wyjazdu dysponowałem jeszcze analogiem i Canonem G5 jako narzędziem podręcznym. Nie byłem zadowolony z tych zdjęć, więc tym bardziej nie mogłem nie wziąć aparatu licząc jednak na lepszy skutek. Mimo wszystko kilka zamieściłem jako uzupełnienie nowej opowieści. Zastanawiałem się bardzo jak podejść do tematu Praga. Szukałem jakiegoś innego punktu widzenia, czegoś innego. Oczywiście w celach ogólno-dokumentacyjnych zrobiłem także zdjęcia typowe, tego co zapisane jest na terabajtach zdjęć robionych przez większość turystów. Nic odkrywczego, ale jakoś nie mogłem się powstrzymać.
Co w takim razie innego? Postanowiłem mianowicie poszukać odbić i pokazać praskie smaczki w trochę inny sposób. Drugim tematem były detale, różne ozdobniki jakie można spotkać na frontach kamienic, na bramach i w ogóle wszędzie.
Dodatkowo udało mi się zaraz na drugi dzień, wybiec na miasto wcześniejszym porankiem, czyli około siódmej. Jak na Pragę to wczesny świt. Jak w wielu wcześniej odwiedzonych miejscach, Praga pokazuje się z innej strony. Podobny spacer wykonałem kilka lat temu i kilka zdjęć z tamtej wycieczki także dołączyłem.
Tym razem odwiedziliśmy także trzy miejsca, które nie znalazły się w programie poprzedniego wałęsania się po tym pięknym mieście.
Poszliśmy pod praski metronom, czyli do miejsca w którym stał kiedyś wielki pomnik Stalina – podobno największy na świecie. Został zburzony w 1962 roku pod naciskiem Rosjan. Rzeczywiście, poza Praskim Hradem nie ma lepszego miejsca nad Wełtawą, aby pokazać dominację nad miastem i ludźmi. Teraz zamiast pomnika Stalina, czas odmierza wielka czerwona wskazówka powoli kołysząca się na łożyskach, napędzana silnikiem elektrycznym. Widok spod metronomu jest wart zachodu i wspinaczki po kilkudziesięciu schodach a potem podejściu zakosami asfaltową alejką.
Drugim miejscem był pomnik Jana Żiżki wznoszący się dumnie nad Pragą na Witkowej Górze. Niestety pomnik okazał się akurat w remoncie, a widok spod pomnika na Pragę był nieco przereklamowany.
Trzecim miejscem które wcześniej nie znalazło się w programie był stadion Strachov.
Na koniec moje subiektywne podsumowanie praskich kulinariów. Cóż, z czeskiej kuchni najbardziej cenię sobie piwo. Pozostałe typowo czeskie dania nie zwalają mnie z nóg, co więcej, piszę to prosząc o wybaczenie naszych sąsiadów, czeska kuchnia nie jest moją ulubioną, jest wręcz odwrotnie. Nie oznacza to, że w Pradze nie można dobrze zjeść – jest wręcz odwrotnie. Są restauracje z dowolnego końca świata, włącznie z moim ulubionym sushi. Ale czeska kuchnia pasuje tylko w miejscach takich jak „U Fleku” albo w nieco mniej znanej restauracji „Novomestsky browar” na ulicy Vodickovej 20 bardzo niedaleko Vaclavskego Namesti. W takim miejscu, z takim świeżym mętnym niefiltrowanym piwem, czeska kuchnia sprawdza się znakomicie.
Praga jak zwykle nas urzekła i z pewnością nie była to ostatnia nasza wizyta w tym mieście.
A teraz moje poszukiwania smaków i smaczków w detalach praskich kamieniczek i budynków bardziej i mniej znanych.
A Praski Hrad mruga do nas okiem zewsząd (prawie) ...
Trzecim miejscem które wcześniej nie znalazło się w programie był stadion Strachov. Za Wikipedii przytaczam opis, który mnie bardzo zdumiał. Nie miałem pojęcia, że w Pradze jest taki gigant. Niestety nie udało się wejść do środka, więc tylko kilka zdjęć z zewnątrz. Nie oddają może wielkości tego obiektu, który ewidentnie rozpada się powoli, ale miejsce dość zaskakujące.
Stadion Strahov (czes. także Velký strahovský stadion, Strahovský stadion) – największy stadion piłkarski i drugi co do wielkości obiekt sportowy świata[1], znajdujący się w Republice Czeskiej w praskiej dzielnicy Strahov (Břevnov, Praha 6) na południowy zachód odMalej Strany w kompleksie sportowym Strahov.
Płyta główna stadionu ma rozmiary 310,5 x 202,5 m i zajmuje powierzchnię ponad 62 876 m².
Budowę obiektu rozpoczęto w 1926 roku początkowo z drewnianymi trybunami, które do 1932 sukcesywnie zastąpiono betonowymi. Trybuny mogą pomieścić ok. 250 000 widzów. Stadion był rozbudowywany w latach 1948 i 1975.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Bardzo ciekawy pomysł na Pragę, z przyjemnością przeczytałem i obejrzałem Twoją publikację:) Choć Pragę trochę znam, ale zawsze znajdzie się w tym wspaniałym mieście coś ciekawego i nowego do odkrycia, zwiedzenia i sfotografowania:) Ojj, zrobiłbyś duży błąd, gdybyś nie wziął tego aparatu:)) Pozdrawiam!
-
Praga jest piękna, byliśmy jeden raz z żoną i na pewno tam powrócimy, a jak się poszuka fajnej oferty na hotel to jest jeszcze lepiej, my spaliśmy prawie przy samym moście Karola w 4**** za 200 nocka, znalezione w promocji na booku ale sprawdzajcie też na innych bo czasami u nich jest drożej.
-
ładne zdjęcia pięknej Pragi, myśmy też w Pradze byli i zapewne nie była to ostatnia podróż... pozdrawiam , ahoj...
-
Dzięki za miłe słowa, a mieszkam w Katowicach...
-
A ja nigdy w Pradze nie byłem, pewnie dlatego, że jest za blisko. Fajnie że mogłem ją zwiedzić Twoimi oczami (obiektywami). A swoją drogą ciekawe gdzie mieszkasz że masz te same najbliższe lotniska co ja... może za miedzą?
-
Piękna ta Praga
-
@City, dzięki za miłe słowa. Ja mogę do Pragi jechać w każdej chwili. Ma swój klimat.
-
Brawo, Pragę mogę oglądać zawsze i wszędzie w każdych ilościach :-) Byłem tam wiele razy i ciągle chcę wracać :-) Cieszę się, ze zwróciłeś uwagę na parę rzeczy spoza 'głównego szlaku turystycznego". :-) Bardzo ciekawa relacja. Pzdr
-
Karen, w takim razie zdecydowanie polecam. Dzięki za miłe słowa :)
Pzdr/bARtek -
@fiera - nie ukrywam, że Twoja seria z Barcelony była dla mnie dużą inspiracją. Dziękuję za miły komentarz.
Pzdr/bARtek -
@dingo - bardzo dziękuję za miłe słowa. Chciałem spojrzeć na Pragę nieco inaczej niż zwykle, choć "program obowiązkowy" oczywiście także zaliczyłem.
Bardzo cieszę się, że Ci się podobało.
Pozdrawiam, bARtek -
bardzo widze udana fotograficznie podroz,mnie urzekly detale :)
-
Bartku, sztuką jest widzieć to czego inni nie zauważają, Tobie się to udaje:)
co do literki J , o której pisze smok, zdarza się czasami przy niezgodności fontów i pojawia się zamiast :) - tak mi sie kojarzy, bo kiedyś też się z tym spotkałam -
Agnieszko, dzięki za miłe słowa.
Pzdr/bARtek -
mniam, smakowicie przedstawiłeś Pragę :) świetna galeria:)
to jedno z miast do którego też koniecznie muszę wrócić :) -
@mj - dzięki za ciepłe słowa - To Je Ono :)
Pzdr/bARtek -
Smoku, co prawda Praga nie jest bardzo odległa ale moim zdaniem zdecydowanie warta takiej właśnie weekendowej wyprawy. 3-4 dni "to je ono" :)
Co do literki "J", daj proszę znać mailem...
Pzdr/bARtek -
To moje ulubione miasto.Bywałem tam bardzo często.Jak będziesz miał czas i ochotę, zerknij na moją praską stronę.Interesowały nas, oprócz architektury, inne ciekawostki.
-
Z przyjemnoscia przeczytalem Twoje wrazenia z krotkiego pobytu w Pradze. Do Pragi wybieralem sie pare razy w przeszlosci, w tym rowniez jeszcze w czasach szkolnych, pozniej studenckich, ale jakos nigdy tam nie dotarlem.
Zastanawiam sie jak mam rozumiec pojawiaca sie od czasu do czasu samotna literke J... -
Voy, pamiętam :)
-
mam nadzieję :) duże najlepiej
-
Voy, wybieram się niebawem w dalszą podróż, to i samoloty będę focił :)
Dzięki za miłe słowa,
Pzdr/bARtek -
Fajne fotki, nie ma samolotów, eh... ):
-
Dzięki za miłe słowa. Bardzo lubię to miasto :)
Pzdr/bARtek -
....w bardzo ciekawy sposób dobrane te Twoje Praskie tematy:))))