2010-03-18 - 2010-04-28

Podróż Supraśl-Podlaska Ziemia Obiecana

Opisywane miejsca: Supraśl
Typ: Blog z podróży

Niewielkie, malownicze miasteczko położone 15 km od Białegostoku pośrodku Puszczy Knyszyńskiej.  Z którejkolwiek strony nie wyjdziesz-las. Bez żadnej strfey przejściwej. Po prostu na płotem posesji rozsną już potężne drzewa puszczańskie, śpiewają ptaki, stukają dzięcioły a w powietrzu czuć żywiczny zapach sosen.

Ze względu na swoisty mikroklimat i bogate złoża borowin miasto w 1999r. uzyskało status uzdrowiska, mają tu powstawać sanatoria. Gdy staniemy nad brzegiem przepływającej obok miasta rzeki Supraśl, widać górujący nad miastem prawosławny monaster z jedyną w Polsce cerkwią o charakterze obronnym.

Już przed wiekami w tym miejscu rósł święty gaj, spełniający rolę pogańskiej świątyni, gdzie oddawano hołd siłom przyrody. Na początku XVI wieku przybyli tu bazylianie, i jak zwykle palce w tym maczała Opatrzność, o czym piszę w innym miescu.

Dzielni bazylianie nie próżnowali. Zbudowali cerkiew, monaster, papiernię, drukarnię,  ba -nawet wykonali sztuczny system wodny z 2,5-kilometrowym kanałem, na końcu którego stanęły młyny i powstała osada młynowa, zorganizowali wspaniałą biobliotekę, wokół monasteru powstały użytkowe ogrody  i pola uprawne .

Jedli ryby z własnych stawów hodowalnych, popijając winem z własnej winnicy, lub-dla odmiany-piwem z własnego browaru, i w rzadkich chwilach wytchnienia od codziennego wysiłku obserwowali motylki fruwające po ich wspaniałych ogrodach. Przez 300 lat pracowici i zaradni braciszkowie mieszkali tu jak u Pana Boga za piecem  wraz z osadą liczącą ok. 100 dusz, i pewnie wiedliby swój żywot cichy a spokojny do dnia dzisiejszego gdyby nie zawirowania historii.

Oto bowiem władze carskie wprowadzają w 1834r. wysokie cło na towary  z Królestwa Polskiego, i każdy szanujący się XIX-wieczny biznesmen prowadzący interesy z Rosją szukał miejsca które pozwoliłoby mu ominąć bariery celne. Tym miescem okazał się obwód białostocki, w tym i Supraśl, znajdujący się pod zaborem rosyjskim.

Od tego czasu datuje się gwałtowny rozwój Supraśla, który staje się głównym ośrodkiem tkacta i sukiennictwa. Ściągają tu niemieccy fabrykanci-Zachertowie, Buchholtzowie, Jansenowie, a wraz z nimi cała rzesza rzemieślników zamieniając klasztorną osadę w gwarne miasteczko, budując fabryki, manufaktury sukiennicze, i swoje wspaniałe rezydencje na wzór magnackich pałaców.

I jak to w kresowym masteczku, wszystko się miesza. Język niemiecki z jidysz, polski z rosyjskim, a ewngelicka kircha z kościołem katolickim. I właściwie wszystko w Supraślu stoi, jak stało 200 lat temu, jakby zatrzymane w czasie- okazała rezydencja Buchholtzów, drewniane domy tkaczy z połowy XIX wieku wciąż zamieszkałe przez zwykłych ludzi, budynki fabryczne, cmentarz poewangelicki z okazałymi grobowcami  niemieckich bogaczy, między nimi kościoły -katolicki i ewangelicki, a na wzgórzu nieprzerwanie od 500 lat stoi prawosławny monaster.

Epoka sukiennicza trwała w Supraślu ok.100 lat i ostatecznie skończyła się w czasie II wojny światowej. Jest dziś Supraśl sennym, kresowym miasteczkiem pełnym uroku i tajemnicy historii.

Tu czas płynie wolniej, koty wylegują się w słońcu na parapetach obserując spod zmrużonych powiek ludzi,  którzy śpieszą się mniej niż gdzie indziej, mają czas przystanąć i opowiedzieć o swoim życiu, wojennych i powojennych zawirowaniach, jak zrobiła to jedna z mieszkanek zaczepiając mnie na ulicy:

-Wie pani-ciągnęła swoją opowieść-całe życie tu spędziłam, ojciec po wojnie osiedlił się tutaj, przyjechał z Grodna. Szukał miejsca podobnego do tego, które zmuszony był zostawić-pięknego,otoczonego lasami, koniecznie z rzeką jak Niemen, rozlewającą szeroko, on kochał pływać łodką...Mieszkam na głównej ulicy, w zabytkowym, drewnianym  domu sprzed ponad 100 lat. Jak się  mieszka ? Nic specjalnego. Ale byliśmy tu szczęśliwi...

  • Supraśl
  • Supraśl
  • Supraśl
  • Supraśl
  • Supraśl
  • Supraśl
  • Supraśl
  • Supraśl
  • Supraśl
  • Supraśl
  • Supraśl
  • Supraśl
  • Supraśl
  • Supraśl
  • Supraśl
Wokół mnie zaległa ciemność.Nagle przestrzeń wypełniły tony niskich, wielogłosowych śpiewów w języku staro-cerkiewno-słowiańskim. Powoli dookoła mnie rozjaśniały się małe punkciki. Po chwili byłam otoczona wyłaniającymi się z ciemności postaciami prawosławnych świętych, wpatrujących się we mnie z uwagą.   

Takich, i nie tylko takich wrażeń dostarcza wizyta w supraskim Muzeum Ikon. Muzeum działa od 3 lat, dostarczając niezapomnianych wrażeń i wprowadzając w klimat i nastrój prawosławia, poprzez multimedialną kompilację światła, dźwięku, koloru, filmu, fotografii, słowa pisanego...

Zgromadzono tu największą w kraju kolekcję ikon. Najstarsze z nich datuje się na wiek XVII. Zwiedzanie rozpoczynamy w sali stylizowanej na rzymskie katakumby w których ukrywali się pierwsi chrześcijanie. Kolejne sale przenoszą nas w duchową atmosferę cerkwi prawosławnej i ikony.  

Ostatnim punktem jest ekspozycja unikalnych fresków z XVI wieku wykonanych techniką wapienno-temperową. Freski ocalały dzięki temu że mieściły sie na filarach świątyni, która wysadzona przez Niemców w 1944r. zamieniła się w kupę gruzu...Świątynię odbudowano, a w jej wnętrzu wciąż prowadzone są prace.

Zaskakujących niespodzianek przygotowano sporo, więc nie będę ich opisywać. Przyjedźcie i przeżyjcie sami!     

Muzeum mieści się w jednym z przyklasztornych budynków, otaczających  Cerkiew Zwiastowania N.M.P. Cerkiew powstała w latach 1501-1511 za przyczyną sprowadzonych na te ziemie przez Aleksandra Chodkiewicza bazylianów. Jest to jedyna w Polsce i jedna z trzech w Europie cerkiew o charakterze obronnym.  

Architektura budowli świadczy o tak charakterystycznym dla Podlasia mieszaniu się kultury zachodnioeuropejskiej z bizantyjskim wschodem, przedstawiającym: "dziwne zharmonizowanie greckiego obrzędu z łacińską kulturą, coś jakby wschód z zachodem tu sobie wzajemnie podały dłonie, jednego Christa po słowiańsku i łacinie sławiąc...".

Zresztą, przez prawie 250 lat klasztor poddany był Unii Brzeskiej, aż do roku 1839, kiedy to carat zlikwidował cerkiew grecko-unicką, włączając monaster i wiernych do Rosyjskiej Cerkwii Prawosławnej.      Powróćmy jednak do początków, bowiem historia powstania cerkwi obfituje w niezywkłe wydarzenia świadczące o ingerencji sił boskich.

Oto bowiem bazylianie osadzeni początkowo w niedalekim Gródku nie byli zadowoleni ze zbyt gwarnej, ich zdaniem, atmosfery miasta. Postanowili poszukać więc nowego miesca, bardziej odpowiedniego dla szukających wyciszenia braciszków. Po kilkudniowych modłach w tej sprawie postanowili zaufać Opatrzności. Wykonali tratwę, na której umieścili krzyż z płonącymi świecami ofiarnymi. Gdziekolwiek krzyż, puszczony z biegiem rzeki Supraśl miał się zatrzymać-tam sam Pan Bóg miał im wskazać miejsce na osiedlenie. Krzyż zatrzymał się w miescu, gdzie dziś stoi cerkiew.     

Przez wiele stuleci monastyr w Supraślu był ważnym ośrodkiem kulturotwórczym, promieniującym na cały kraj. Mieściła się tu papiernia, biblioteka, drukarnia, w której przez 108 lat wydrukowano 452 pozycje, m.in. "Podróże Guliwera".  W biblitece przechowywano słynny "Kodeks supraski" z XI wieku, który dziś zalicza się do jednego z najcenniejszych dzieł Biblioteki Narodowej w Warszawie.  

Bazylianie wybudowani cały kompleks budynków przyklasztornych, założyli ogrody, pola uprawne, winnice, stawy rybne. Przekopano 2,5-kilometrowy kanał na rzece Supraśl, na końcu którego postawiono młyny, a wkrótce wyrosła osada młynarska. W XVII wieku obok monasteru zbudowano katakumby, gdzie chowano zmarłych współbraci. Możemy je zobaczyć po drugiej stronie ulicy, gdzie z ziemi wyłaniają się murowane wnęki przeznaczone do pochówków.

Jeszcze w XIX wieku stała w tym miescu druga cerkiew, ale ze względu na zły stan została rozebrana, a na katakumbach zorganizowano wysypisko śmieci... Dziś na szczęscie teren jest oczyszczony i możemy oglądać podziemne cmantarzysko. Górują nad nim dwa krzyże-katolicki i prawosławny, połączone  ramionami.

  • Muzeum ikon
  • Muzeum ikon
  • Muzeum ikon
  • Ikony
  • cerkiew zwiastowania N.M.P.
  • Krzyże na katakumbach
  • Cerkiew Zwiastowania N.M.P.

-"To robaczywy rodzynek,który trzeba wykreslić z budżetu!"-krzyczał radny sejmiku województwa podlaskiego.
-"Wierszalin, zdobywając liczne krajowe i zagraniczne nagrody, doskonale promuje województwo!"-ripostował mu inny.
- "Niech ich sobie nagradzają w Nowym Jorku i Brukseli, my doskonale wiemy, o co tutaj chodzi.W kolejnej kadencji ten teatr zostanie z Podlasia przegoniony kijami!"


Takie oto dyskusje toczyły się pod szerokim podlaskim niebem. Wierszalin wywołuje skrajne emocje, nie pozostawia obojętym.


Tokio, Chicago, Toronto, Londyn, Sydney,  Hanover,  LA MAMA w Nowym Jorku, wielokrotnie występował w Niemczech, Włoszech, Szwajcarii.
Trzykrotna prestiżowa nagroda Fringe First na światowym festiwalu teatralnym w Edynburgu, dyplom uznania Ministra Spraw Zagranicznych R.P.  za wybitne zasługi dla kultury polskiej na świecie, Nagroda Krytyków Międzynarodowego Instytutu Teatralnego (I T I) w uznaniu wartości wnoszonych do teatru światowego, I nagroda na III Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@port,  itd... itd..

Litania ta mogłaby trwać jeszcze długo.Wielce utytułowany i znany na całym świecie teatr Wierszalin ma swą siedzibę  w drewnianym baraku.Wchodzę do środka. Pomalowane na czerwono ściany ciasnego foyer, na nich mnóstwo dyplomów z wyróżnieniami, wyeksponowane nagrody. I jak zwykle pełne ludzi.

Wchodzimy na salę, tu wszystko pomalowane na czarno. Zgrzebnie, surowo,prosto. Wszystkie 70 krzeseł zajęte. Dziś obejrzymy spektakl "Wierszalin. Reportaż o końcu świata".

Popłynęła historia o wydarzeniach, które rozegrały się na Podlasiu w latach 30-tych ubiegłego wieku, kiedy to samozwańczy prorok Eliasz Klimowicz ze wsi Grzybowszczyzna pociągnał za sobą tysiące wyznawców, i ogłosiwszy się nowym Chrystusem, miał zostać w końcu ukrzyżowany. Sześcioro aktorów za pomocą dosłownie kilku rekwizytów daje niezapomniany spektakl.

Krytycy teatr Wierszalin porównują często do „Teatru LABORATORIUM“ Jerzego Grotowskiego czy "Cricot 2" Tadeusza Kantora. W czasach fast foodów, gdy nawet teatr zaczał unikać stawiania najważniejszych pytań, twórca teatru Piotr  Tomaszuk, wciąż powraca do źródeł i pyta-czym jest człowieczeństwo, świętość, miłość, Bóg?Sztuki Wierszalina grają na najwyższych emocjach, na najgłębszych uczuciach.

I tylko czasem, gdy wyjeżdżaja gdzieś w świat, by pokazać kolejne przedstawienie, zadawane jest pytanie: " gdzieżeście się tacy uchowali?". Na Podlasiu. W Supraślu. W Puszczy Knyszyńskiej.

  • Teatr Wierszalin
  • Teatr Wierszalin

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. rebel.girl
    rebel.girl (10.05.2010 17:43)
    haha, teraz ja robię chórki do kwestii zwierza... i co ja teraz napiszę?
    choć nie - prawda jest taka, że pomyślałam sobie zupełnie nieładnie: "jak dobrze, że komuś się chciało tak to ładnie opisać... ja już nie muszę..." ;) wstyd, rebel, wstyd!!
  2. zfiesz
    zfiesz (24.04.2010 3:38) +3
    ej! zaczynasz mnie wkurzać!:-) i co ja teraz napiszę w swoich, wiecznie niedokończonych relacjach z podlasia?:-p
  3. voyager747
    voyager747 (22.04.2010 22:51)
    pierwszy plus ode mnie :) ładne zdjęcia, ładne światło