Była to moja pierwsza podróż do Turcji w 1997 roku. Typowa wyprawa wypoczynkowa. Przez 2 lata nie miałem urlopu, chciałem na całego poleniuchować. Moje informacje o pobycie o kurorcie Alanya i możliwościach dodatkowych podróży fakultatywnych ,były tylko katalogowe. Wylądowaliśmy w Antalii ,o godzinie pierwszej w nocy. Transport do hotelu trwał godzinę. Byłem bardzo zmęczony i padłem jak „kawka”. Jakież było moje zdziwienie, kiedy o 5 rano ,obudziło mnie nawoływanie muezina na poranną modlitwę. Okazało się, że tuż przy hotelu był meczet. Po kilku dniach, przyzwyczaiłem się do tego.
Miałem to szczęście, że wtedy jeszcze podawano prawdziwa kawę parzoną po turecku w specjalnym tygielku w podgrzewanym piasku. Wprawdzie robiono to niechętnie, bo wygodniej i szybciej było zrobić nescafe esprsso. Jedną atrakcje jaką sobie zafundowałem był fish picnic. Była to okazja zobaczenia wybrzeża, połowu ryb i kąpieli na głębokiej wodzie. Bardzo lubiłem spacery do portu, gdzie było dużo kafejek w których oprócz kawy ,można było wypić schłodzone piwo. Bazar zwiedziłem bardziej z ciekawości niż po to by coś nabyć. W tamtym czasie, nachalność sprzedawców, była dla mnie bardzo zaskakująca. Niewątpliwie najciekawszą wycieczką była wyprawa do Kapadocji. Wiedziałem, że to bardzo ciekawe miejsce, ale gdy zobaczyłem je na własne oczy ,to „szczęka mi opadła”. Przed wyjazdem ,przewodnik prosił nas ,żeby zabrać ze sobą ciepłe ubrania. Na wybrzeżu był upał ,więc prośba ta ,była trochę dziwna. Później na równinie anatolijskiej, nie dość że podał deszcz to przez chwilę również śnieg. Była to połowa czerwca. Zakwaterowani byliśmy w Göreme. Niesamowitym przeżyciem był spacery wśród fantastycznych klifów i tufowych stożków. Od rana zwiedzaliśmy Park Narodowy w Göreme , będący skupiskiem wykutych w skale bizantyjskich kościołów, kaplic i klasztorów. Wtedy nikomu nie śniło się ,że będzie można to miejsce oglądać z lotu balonem.
Potem zwiedzaliśmy Hierapolis – na zboczu góry Cökelez, powyżej wapiennych tarasów Pamukkale. Zostało założone najprawdopodobniej przez króla Pergamonu Eumenesa II na początku II wieku p.n.e.. Nazwa miasta wiązana jest z imieniem Hiery, żony Telefosa, króla Myzji, któremu oddawano w Pergamonie cześć jako herosowi i legendarnemu założycielowi. Później było Pamukale i kąpiel w wodach termalnych. Woda miała temperaturę ok.30C,a powietrza tylko 19C. Po kąpieli, zamiast wytrzeć się i przebrać, ganiałem w kąpielówkach ,by zrobić trochę fotografii. Już w drodze powrotnej czułem ,że boli mnie gardło. Ktoś dał mi aspirynę, ale na wiele się to nie zdało. Dopadła mnie angina. Na wybrzeżu 35 C ,a mnie boli gardło tak, że jeść nie mogę. A smakowitości nie brakowało. Uratował mnie dość szybko antybiotyk, który kupiłem w tamtejszej aptece. Ten incydent, nie zniechęcił mnie do bywania w Turcji. Z poprzednich prezentowanych tu podróży wynika ,że bywałem tam kilkakrotnie.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Właśnie się zastanawiamy nad jakims kierunkiem kwiecień / maj i być może wyruszymy Twoim sladem. Do tej pory Turcję zawsze omijałam z daleka, ale może warto? Twoje zdjęcia jak najbardziej zachęcają.
-
Są miejsca na świecie, do których jadę, podziwiam, zachwycam się i starczy... Turcja to jedno z moich kilku miejsc gdzie mogę wracać i wracać... i tak bez końca. A Twoja podróż jest jak najbardziej sentymentalna :-). Pozdrawiam
-
Widze, ze juz jakis czas temu zaczalem te podroz ogladac, a pozniej gdzies mi zniknela z oczu... :-)
-
a ja wybieram się do Turcji za 2 tyg, dziękuję więc za retrospekcję. pozdrawiam:))
-
piękna ta Turcja ...
-
..fajnie tam...
-
hmmm - jeszcze w Turcji nie byłem....kiedyś to trzeba będzie naprawić....
piękne zdjęcia z ciekawych miejsc -
nie ma sprawy - przyjemność po mojej stronie ;) do turcji zawsze jestem gotowa wracać ;)
-
piękna podróż i zdjęcia:)
-
Byłam z Turcji ale planuję jeszcze tam wrócić i pojechać do Kapadocji :)
-
a dla mnie to podróż marzeń, bo jeszcze tam nie byłam.
A balonikiem to nie leciało się? to też jedno z moich marzeń. -
dzieki twoim zdjecia moglem odbyc wlasnie tez moja sentymentalna podroz - zwlaszcza po Kapadocji :-)