Komentarze do podróży Myanmar (Birma) - impresje fotograficzne...
-
Tak sobie Marku zerknęłam, że byłeś w Birmie 2005 roku i zastanawiam się, czy ten kraj po krwawo stłumionych protestach mnichów w 2007 i cyklonie w 2008 wciąż tak wygląda...
-
zdjecia z dalszego przebiegu bede sukcesywnie dodawal, ale z opisem podrozy to u mnie jak wiesz jest ciezko :-)
Ale moze napisze cos pod poszczegolnymi zdjeciami, jak mi sie cos ciekawego nasunie na mysl :-)
W kazdym razie do Birmy naprawde warto pojechac, kraj ten chyba najbardziej mnie zafascynowal do tej pory. Na kazdym kroku odkrywa sie cos nowego, nieznanego, egzotycznego. Wszedzie duzo mnichow, kobiety i dzieci z twarzami pomalowanymi pasta z tanaki, mezczyzni w longyi (cos w rodzaju spodnicy, w sumie prostokatny plat materialu), niezliczone pagody - nawet w najmniejszych wioskach, i przede wszystkim niezwykle sympatyczni mieszkancy.
Ciekawostka jest np. tez to, ze do wszystkich swiatyn (pagod) mozna wstapic tylko boso. I w odroznieniu od innych krajow boso znaczy na prawde boso, tzn. tez bez skarpetek. A do terenu swiatyni zalicza sie nie tylko budynek, lecz i caly obszar wokolo, nieraz bardzo rozlegly. Pamietam np. jaka meczarnia bylo przejscie przez potezny plac z nagrzanymi w sloncu i parzacymi w stopy plytami w drodze do Zlotej Skaly w Kyaikto. I nawet na ruiny olbrzymiej, nieukonczonej pagody w Mingun mozna bylo wejsc tylko boso, po starych i zmurszalych i porosnietych kamieniach. Ciekawe wrazenie. W sumie na ogol zostawialismy czesto nasze obuwie i skaretki juz przy wysiadaniu w naszym mikrobusiku. -
ja też poproszę o więcej :) i opisów choć trochę, bo myślę o wyjeździe do Birmy :)
-
:-)
-
Plus jest na zachętę, bo wiem, że to tylko początek Birmy :-)