Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. fotokresy
    fotokresy (20.09.2010 16:34) +1
    Powiem tak: inspirujące.
    Gdyby nie Twoj opis pewnie nie trafilibysmy do Boldogkőváralja (kurcze, jak to sie wymawia ?!), choć widziałam zdjecia, nie wiedziałam, gdzie tego szukać.
    Ja wlasnie spisuje nasza podroz po Wegrzech, wrażenia nieco odmienne od Twoich.
  2. bartek_sleczka
    bartek_sleczka (08.07.2010 23:25) +1
    Robercie, wiele miejsc przypomniałeś mi z wcześniejszych wojaży. Bardzo kwiecista opowieść, choć nie jest łatwo ją czytać :) Ale doceniam Twój styl.
    Dzięki za ciekawą relację.
    Pzdr/bARtek
  3. milanello80
    milanello80 (19.02.2010 0:32)
    I ja początkowo planowałem odpuścić Budapeszt, niemniej ostatecznie uznałem,że węgierskie wojaże omijające szerokim łukiem stolicę, wszem i wobec wielbioną, byłyby w pewien sposób niekompletne. Bez odwiedzenia stolicy nie mógłbym snuć własnych sądów na temat kraju madziarskiego, wszak czymże jest tort bez przysłowiowej wisieńki.
    Samochód w mieście rzeczywiście nie jest dobrym pomysłem. Nasz stał cały czas na parkingu hotelowym, więc nie stanowił zbytniego problemu.
    Miejsca, które wymieniłeś rzeczywiście warte są odwiedzin, mnie szczególnie ujęła twierdza w Boldogkőváralja. Do listy tej dodałbym również przepiękny Eger oraz malowniczą, być może zbyt skromnie tu opisaną, miejscowość śródgórską Lillafured - naprawdę warto ją odwiedzić.
    Z tą sympatią jest różnie, czasem trzeba jej trochę na siłę szukać, być może problemy, Węgrami targające aktualnie, mają na to wpływ. Niemniej zwłaszcza w małych miejscowościach - jak choćby Hollókő, sympatię miejscowych da się odczuć.
  4. city_hopper
    city_hopper (18.02.2010 16:17) +1
    I ogólnie: trasa bardzo ciekawa. Raczej odpuściłbym sobie Budapeszt i zostawił na oddzielną wizytę (w mieście samochód nie jest potrzebny, a wręcz przeciwnie). Najbardziej zachęciłeś mnie do Hollókő, Somoskő i Boldogkőváralja. Ale na Węgrzech najbardziej interesuje mnie akurat część przez Ciebie pominięta, czyli wschód. Czy sympatia do nas wśród Madziarów nadal istnieje? Bo z tego co wiem, to w latach 80-tych różnie z tym bywało ;-).
  5. city_hopper
    city_hopper (16.02.2010 1:14) +1
    Etapy 12 i 13. Oba miasta są warte zobaczenia. Przy czym Szentendre jest bardziej turystyczne i takie lekko zalatujące cepelią. Mówiąc krótko (przynajmniej latem) żyje z turystów. Ale naprawde malownicze i pozbawione socjalistycznych 'upiększaczy terenu'. Esztergom z kolei na mnie zrobił wrażenie zapyziałego, prowincionalnego miasteczka z przeskalowaną na jego tle - ale pięknie położoną - bazyliką. Potwierdzam piękny widok z kopuły bazyliki. Natomiast wszystkich tam udających się przestrzegam: 1) nigdy nie jedźcie pociągiem z Budapesztu do Esztergomu (chyba jest polski egzonim - Ostrzyhom). 2) za żadne skarby nie jedźcie autobusem z Esztegogom (Ostrzyhomia) do Szentendre.
  6. milanello80
    milanello80 (15.02.2010 21:59) +1
    Dzięki za miłe słowa. Polecam dogłębniejsze zwiedzenie Budapesztu niż mnie było dane. Głownie podążałem tropem zabytków Budy, a miasto ma jednak zdecydowanie więcej do powiedzenia.
  7. city_hopper
    city_hopper (13.02.2010 13:36) +1
    Etapy 10 i 11. Jak pamiętam Gödöllő jest ciekawe, ale cena wstępu w połączeniu z opłatą za filmowanie i foty zdecydowanie przeszacowana. Z kuchni węgierskiej dużo bardziej od porkoltu, po którym trzeba się smarować od wewnątrz Unicum ;-), smakowały nam np. zupa rybna halaszle czy na deser Gundel palacsinta ;-). Budapeszt z kolei budzi nasze mieszane uczucia - miasta coraz bardziej zaniedbanego i coraz mniej wielkomiejskiego. I Twoje (i nie tylko) zdjęcia to potwierdzają. Ale z punktu widzenia wycieczki z dziećmi to trasę po mieście wybrałeś optymalną :-)
  8. mimbla.londyn
    mimbla.londyn (13.02.2010 11:47) +2
    Robercie,

    chcialabym byc takim dzieciakiem, ktorego zabierasz na wyprawe :)


    Majowe podrozowanie rozpoczne od Krainy Bratankow ...
  9. city_hopper
    city_hopper (11.02.2010 17:25) +1
    Po etapach 7-9 - dla mnie chyba najciekawszy fragment. Zapuszczenie zabytków przez Madziarów mnie nie dziwi. Ich stolica z każdą kolejną nasza wizytą wygląda na coraz bardziej zaniedbaną. Ale ruiny ciekawe a wieś Połowców wygląda niezwykle zachęcająco :-).
  10. s.wawelski
    s.wawelski (06.02.2010 17:00) +2
    Szkoda, ze ja takiego wujka w dzicinstwie nie mialem :-) Bardzo mila podroz. Dzieci, domyslam sie, byly w siodmym niebie - ja bym byl!! Przyjemnie mi bylo powspominac ten maly fragment Wegier, ktory znamy wspolnie. Kawal dobrej lektury!
  11. milanello80
    milanello80 (05.02.2010 15:39) +1
    Nasi rodacy dalej tłumnie odwiedzają Węgry, równie popularnym dla nas miejscem jest też Eger. O winie zbytnio nie chciałem się rozwodzić, wszak kto to widział się nad nim rozpływać w obecności bratanków :) Trochę o węgeierskich winach nadmieniłem w epilogu.
  12. city_hopper
    city_hopper (04.02.2010 20:06) +1
    Po etapach 4-6 - no właśnie - jakoś mało o winie z Egeru i okolic - lekki niedosyt bo ... nie narobiłeś mi smaku ;-) Eger z Twjejrelacji przypominam mi typowe miasta imperium Habsburgów z wszechobecnym barokiem jako niemal jedynym stylem. Zaskoczyłeś mnie naszymi rodakami w Miszkolcu - myślałem, że jeżdżą tylko do Hajdúszoboszló ?
  13. milanello80
    milanello80 (03.02.2010 16:00) +1
    Odnośnie poszczególnych komentarzy :

    - Hopperku - sam mam niebagatelny problem z owym zwierzątkiem, od przewodnika wyciągnąłem, że, tak zrozumiałem, jest to jakiś żuczek czy coś podobnego, a poszukując wiedzy na jego temat w internecie,nic nie mogłem znaleźć. Wszyscy piszą, że owo coś tam jest, ale nikt nie wie do końca co to jest i jak to się je :)
    Palinki nie smakowałem, ale choćby słynne eger bikavri już tak, w przeszłości także najsławniejsze węgierskie wino - tokaj. Polecam z kolei węgierskie piwo, zwłaszcza Soproni, jest całkiem smaczne.

    - Węgry polecam, głównie z powodów, o których już w tekście, a zwłaszcza jego epilogu pisałem. Teraz nie jest chyba najlepsza pora na wojaże węgierskie, podejrzewam, że wiosna może być tam niezwykle pociągająca. Piękne górskie okolice, kwitnące drzewa morelowe, no i nieobecność wysokich, upalnych temperatur.
  14. przedpole
    przedpole (03.02.2010 8:42) +2
    Znakomita wyprawa-równie znakomicie pokazana i opisana.
  15. zbiggniew
    zbiggniew (03.02.2010 4:45) +2
    Tufy, bazalty, kras - ile tu atrakcji geologicznych! ;-) Super podróż i świetny opis. Zaraz się pakuję i jadę na Węgry! :-)
  16. city_hopper
    city_hopper (02.02.2010 18:21) +1
    Po prologu i dwóch pierwszych etapach - zaczęło się ciekawie. Co to jest ślepy biegacz węgierski? I czy zakupiliście na miejscu może jakąś barak palinke albo miejscowe wino?
  17. milanello80
    milanello80 (01.02.2010 22:33)
    Słyszałem o niej, ale nie miałem okazji czytać. Postaram się to nadrobić, zwłaszcza po Twoim jej zarekomendowaniu.
  18. arnold.layne
    arnold.layne (01.02.2010 22:19) +1
    Dokończyłem ;-). Polecam Ci książkę Krzysztofa Vargi "Gulasz z turula". Doskonała :-).
  19. sagnes80
    sagnes80 (01.02.2010 22:01) +2
    lubię czytać te Twoje opowieści Robercie :) wspaniałą podróż! pozdrawiam:)
  20. milanello80
    milanello80 (01.02.2010 10:25) +1
    Kuniu :
    Jak to brzmi po węgiersku napisałem w relacji. Węgry polecam odwiedzić, dlaczego również napisałem.
    Arnoldzie :
    Zapraszam na małe wojaże po kraju bratanków :)
  21. arnold.layne
    arnold.layne (31.01.2010 20:47) +2
    Imienniku, na razie plus na podróż oraz budapeszteńskie. Ale z przyjemnością powrócę na Twój profil kontynuowac wędrówki z bratankami u bratanków :-))
  22. kuniu_ock
    kuniu_ock (29.01.2010 16:26) +2
    Zamkowy Robert ;)
    Hmm, mieliśmy w pracy pracowników węgierskich - firma zewnętrzna. Ugościliśmy ich, powiedzieli nam po węgiersku: "Polak, Węgier - dwa bratanki!" ale nie pamiętam już jak to było :( Bardzo sympatyczni ludzie, po rozmowach z nimi nabrałem ochoty zwiedzenia Węgier. Mam nadzieję, że kiedyś się uda..
milanello80

milanello80

Robert Stoszek
Punkty: 50314