Podróż Florencka Kawusia
Kiedy rozmawiam z moimi przyjaciółmi i rodziną, połowa z nich zazdrości mi naszych ekstremalnych podróży, połowa zastanawia się kiedy w końcu dorośniemy. Prawda jest taka, że sami nie do końca wiemy, gdzie i jak popchnąć nasze losy. Ufamy bardziej zasadzie: to co nam się trafi, to bierzemy i nogi za pas. Tak też zimę spędzamy w maleńkim mieszkanku przy Via de Cerratani w samym sercu Florencji. A za oknem historia, historia i jeszcze raz historia. W związku z tym, że Florencja to kolebka renesansu, przyszedł czas na oświecenie Panie Dudek. Kawusia zaparzona i czytamy...
Aha, zdjęcia będą pojawiały się sukcesywnie, więc warto rzucić okiem, po to by chociaż sprawdzić pogodę u Makaroniarzy:)
No i już nas nie ma. Od dziś zapraszam do nowej podróży-Bałkany. Ciao Bella!
Nienawidzą się, rywalizują ze sobą i mają zagorzałych zwolenników uznających wyższość jednej nad drugą. Florencja i Siena, dwie perły Toskanii mają do zaoferowania niezliczoną ilość atrakcji. Problem w tym, że dla mnie werdykt jest prosty (w przeciwności do tego z rodzimego podwórka). Siena choć śliczna i urokliwa jest o stopień niżej od swojej grubszej siostry. Nie znaczy to, że nie warto wyrwać się choćby na kilka godzin i zobaczyć co ma w zanadrzu konkurencja.
Florencja, choć zdecydowanie większa i atrakcyjniejsza od Pizy, nie posiada międzynarodowego lotniska, które obsługiwane jest przez nasze ulubione europejskie tanie linie lotnicze. Ci, co są wierni Ryan Air i innym muszą się udać do Pizy, skąd już tylko niewiele ponad godzinę pociągiem do rywalki nad Arno. Pizy jednak ominąc nie wypada, za sprawą jednej z najcharakterystyczniejszych budowli na świecie. Fotografuje się wręcz rewelacyjnie.
Po raz drugi odwiedzam moje ulubione miasto na świecie. Tym razem w towarzystwie nie tylko mojej żony, ale również mamy i cioci. Jak zwykle piękna i magiczna Wenecja powitała nas barwą karnawału. Baśniowe postacie pozowały do zdjęć na kążdym kroku, bawiąc nas i resztę turystów niepowtarzalnym klimatem niemych spotkań. Pizzeria Sportivi na Piazza Santa Margherita po raz kolejny dowiodła, że nie ma sobie w świecie równych. Cienka i pięknie wypieczona, pokryta plasterkami bresoli, brie i grubą warstwą roszponki. Mniam!!!
Przyznaję na początku, że nie łątwo ulegam wszelkiego rodzaju maniom. Irytowała i wciąż irytuje mnie sezonowa fascynacja byle czym lub kim. Fenomenu jednak nie da się zignorować. Nie tyle ja, co moja żona wciąż szukająca przyczyny swojego zainteresowania serią opowiastek o zakochanym wampirze (ja tę przyczynę znam od samego początku), marzyła wręcz o kilku godzinach w Montepulciano, toskańskim miasteczku okupującym jedno ze wzgórz na południu. Padło na Walentynki, w końcu o miłości te wypociny Stephanie Meyer. Montepulciano zostało pięknie sfilmowane w ostatniej ekranizacji powieści "Księżyc w nowiu", gdzie grało rolę innej, mniej widowiskowej toskańskiej wioski Volterry. Mnie z pewnością urzekło, a dla mojej żony miało dodatkowy atut nieuniknionej obecności Roberta Pattisona. Caffe Poliziano, to najpiękniejsza kafejka na świecie-już tęsknimy!
Nie owijajmy w bawełnę - we Florencji za darmo zwiedzić można naprawdę niewiele, nawet bilety wstępu do parków miejskich zaczynają się od 3 euro wzwyż. Jest kilka kościołów gdzie nikt nie prosi o łajmużnę i zupełnie niedoceniana pobliska miejscowość Fiesole. Zwykłym miejskim autobusem z łatwością można dojechać do oddalonej o 8 km i położonej wysoko ponad Duomo mieściny. Otulone winnicami, sadami oliwkowymi i wielomilionowymi posiadłościami Fiesole z dumą spogląda na swoją młodszą, choć bardziej znaną siostrę. Z atrakcji stricte turystycznych znajdują się tu ruiny datowane na czasy Etrusków, mało atrakcyjne Duomo i kilka kościołów. Nic jednak nie przebija widoku na Florencję.
A tak naprawdę na nich. Mury obronne miejscowości Lucca to jej największy i niepowtarzalny park miejski. Szeroki czterokilometrowy pas dla pieszych i rowerzystów okala miasto unikalne, bo nie zbudowane na górze jak cała reszta charakterystycznych toskańskich miejscowości. Za murami zaś urocze miasteczko, o wiele spokojniejsze niż serce regionu, Florencja, choć wyposażone w te same elementy: Duomo, Campanille, mniejsze i większe Piazze i multum kafejek. Polecam.
To było spełnienie moich marzeń. Pamiętam jak kilka lat temu, moje niedoszła wtedy żona zadzwoniła do mnie z miejsca, o którym nigdy nie słyszałem, dręcząc mnie wręcz peanami na temat jego piękna. Kilka dni później pokazała mi zdjęcia Parku Narodowego Cinque Terre i na zawsze zakochałem się w tych mieścinach nad Morzem Liguryjskim. Monterosso, Vernazza, Riomaggiore, Corniglia i Manarola znajdują się na trasie linii kolejowej, jak i szlaku turystycznego ciągnącego się przez jakieś 10 km. Niestety zimą otwarty jest tylko jego fragment, zapewne ten najbardziej znany przeciętnemu turyście, takiemu jak ja. Spacer po klifie tak urokliwym jak ten uświadomił nam jak bardzo tęsknimy za wodą i choć Florencja jest jednym z naszych ukochanych miast, fantastycznie jest się z niej wywrwać choć na kilka godzin.
Są takie miejsca na świecie, które kocham ponad życie, a miłość ta odwzajemniona jest przez piękno, którym się charakteryzują. To winnice, regiony świata utulone zielenią, spokojem i zapachem świeżości. Dwadzieścia kilka kilometrów za Florencją znajduje się jedno z najsłynniejszych miejsc, o którym każdy somelier myśli z łezką w oku - Chianti. Winnice ciągną się aż po samą Sienę. Ten żyzny region zdaje się być zatrzymany w czasie. Znajduje się tu co prawda kilka mniejszych miasteczek, lecz upchane są tak przeuroczo, że wtapiają się w krajobraz. Nam udało się zobaczyć większe Greve i miniaturowe Montefioralle.
Po Andorze przyszedł czas na San Marino, które bije poprzedniczkę na głowę. Stolica miniaturowego państwa położona jest w Apeninach na szczycie Monte Titano. Charakterystyczne baszty i mury obronne okalają starówkę, wyniesioną 749 m n.p.m. O zgrozo, zimą miejscowość pełna była jedynie tanich podróbek perfum i skórzanych torebek, a to dzięki wszechobecnemu rosyjskiemu turyście, który wydawał się być jedynym obcym gatunkiem w maciupkiej republice. No cóż, Egipt w końcu też się może znudzić:)
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Zfieszu, taż trzeba mnie było zawołać, Kolumber wielki jest, dopiero teraz tu trafiłam, i to przypadkiem... I pewno tylko Manarolę zdążę odwiedzić ponownie, na resztę pewnie czasu nie stanie, ale zobaczymy...
-
Ajjj piękne te Włochy! Zdjęcia cudne :)
-
jakoś tak mi zawsze do bardziej zakurzonych miejsc pasowałeś radku, a tu proszę - refleksyjny italiano się w tobie obudził:-)
btw... dlaczego sławy tu jeszcze nie było?:-) -
Dziękuję ślicznie za ciepłe słowa!!!
-
i ja bym chciała się tam kiedyś wybrać :) super zdjęcia :)
-
Cztery miesiące. Nie dam rady. Może jednak w maju.
-
Dobrze liczysz!:) Pozdrawiam.
-
Liczę zatem na to, że czerwcową wizytę w sercu Toskanii zaplanuję perfekcyjnie dzięki Twojej podróży.
PS. Nie dorastajcie, nie warto :)