2009-12-31
Podróż Gemona del Friuli 1999 - Laboratorio Internazionale della Comunicazione
lab kranj padwa wenecja gemona del friuli gemona bruno de marchi maski internet friuli carnia tagliamento
Opisywane miejsca:
(384 km)
Typ: Album z opisami
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Jedź, jedź tam koniecznie jak tylko możesz!
-
Sławannko, w ubiegłym roku byłam b. blisko wylądowania w Gemonie, ale zamiast tego trafiłam tu: http://turystyka.gazeta.pl/Turystyka/1,82269,8332423,Wlochy__Riviera_dei_Limoni___cytrynowa_riwiera.html
Nie tracę jednak nadziei na uczestnictwo w Lab, a Twoja relacja dodatkowo mnie w tym utwierdza, dziękuję b! -
A, rozumiem, o co chodzi z tymi zdjęciami :)
-
Friuli...
Daniele pochodzi z Friuli i chce tam wrócić, szuka domu lub mieszkania...
a jak znajdzie, bede do nich tam przyjeżdżać...
choć Dozza tez jest urocza i chyba niepowtarzalna -
Sława,
nie ma zdjęcia twojego autka, policjantów, samej Ciebie biegnącej przez dworzec w Wiedniu z plecakiem, roweru, itd...
to miałam na myśli... -
Dzięki, Gosiu, ale jak to mimo braku zdjęć??? Może chodziło o mało zdjęć, no bo zdjęcia są!
PS. Nawet plusiki dałaś, a już się wystraszyłam, że coś ze zdjęciami nie tak :) -
Sława,
fantastyczne opowiadanie, jesteś bardzo ekspresyjna..
Mimo braku zdjęć można zobaczyć to co robisz i ogladasz...
Też zachorowałam na Włochy, ścislej na Friuli, to moje marzenie...
-
Zajrzałam dziś na Kolumbera tylko na chwilę, a tu Twoja podróż mnie całkowicie pochłonęła! Fantastyczna! Z mocnym początkiem, prawie jak z filmu sensacyjnego:)
I bardzo mnie wzruszył ten fragment o Twoim przyjacielu. Jak ważne jest to kogo udaje nam się spotkać na naszej drodze....
Pozdrawiam:) -
no dobrze, kiedy uniemozliwiają, to mówi się trudno. ale gdy tylko trochę przeszkadzają, to ich przezwyciężanie jest przygodą samą w sobie!:-)
poza tym, podobnie jak dla ciebie, wszelkie "wypadki przy pracy" są dla mnie miłym (choć gdy się dzieją, bywa z tym różnie:-) dodatkiem do podróży. gdybym myslał inaczej, zdawałbym się na biura, które wszystko załatwią, wszędzie podwiozą, pokażą, nakarmią, napoją i położą spać. ba! na zyczenie zapewnią nawet kontrolowany "dreszczyk emocji". ale chyba nie o to chodzi:-)
-
Nie, no, doceniam się chyba - troszeczkę:)
Sprawy drugorzędne - fakt, tylko weź pod uwagę, że czasami te sprawy praktycznie uniemożliwiają jakąkolwiek przygodę...
A z drugiej strony, jest jeszcze faktem, że dla mnie te różne "wypadki przy pracy" są dopełnieniem przygody, a dla kogoś mogłyby być jedynie wkurzającym wydarzeniem, o którym chce się zapomnieć. Każdy z nas miewa takie przypadki, tylko nie każdy może o nich pamięta, lub też ma ochotę opowiedzieć, i oswoić pamięć o nich. A ja uważam, że wszystko ma swoje dobre i złe strony, i po to mi ukradli samochód, żeby sam wyjazd był tym bardziej wielkim, całkiem nieprawdopodobnym osiągnięciem. -
etam... nie chcę się bawić w domorosłego psychologa, ale myślę, że czasem zwyczajnie się nie doceniasz:-) kasa i czas to rzeczy, mimo wszystko, drugorzędne. a kuchnia i dzieci poczekają! nie będę ci słodził... sama wiesz, że jestes pozytywnie zakręcona!:-)
a co do chorób... wychodzi na to, że najlepiej byłoby zakochac się w san marino, albo innym monaco;-)
-
Rozgryzłeś mnie:)
Ale tak ciut bardziej na serio - ja myślę, że to nie do końca jest tak, po prostu, jak ktoś cichutko sobie siedzi przed telewizorem to mu najwyżej koc z kolan może się zsunąć, a jak ktoś ryzykuje, coś robi, gdzieś się pcha, na przekór niemożliwościom, no to się takie rzeczy dzieją... Bo większość moich przygód wynika z faktu, że w zasadzie, powinnam siedzieć w domu i zajmować się kuchnią i dziećmi a nie gdzieś tam latać, albo pcham się gdzieś skądś nie umiem wrócić, albo wybieram się w podróż, na którą nie mam ani kasy ani czasu...
Czyli, wracając do początku - oczywiście, masz rację! Prowokuję!
Nieuleczalna choroba na Włochy - fakt! Ale wiesz, ja bym pojechała i gdzie indziej, tylko musząc wybierać - wolę tam, bo to trochę tak jak układanie puzzla, coraz więcej robi się jasne na mapie Włoch. A na globusie to by śladu nie było jakbym próbowała coś ułożyć z moich podróży... -
czasem - po lekturze większości twoich historii - wydaje mi się, że ty sama, sławko, prowokujesz te wszystkie niezwykłe zdarzenia. te kradzieże, spóźnienia, włażenie na góry, z których nie da się zejść, ciernie w wargach, itp, itd... bo ty po prostu tego potrzebujesz!:-) można wsiąść na konia, pojeździć po padoku i mieć z tego frajdę, ale można też wybrać 'wielką pardubicką', a tak właśnie - dla mnie - wyglądają twoje przygody:-)
i jeszcze jedno... jeśli ja jestem 'chory na meksyk', to nie wiem jak określić twój stosunek do włoch!:-) to już jakieś stadium absolutnie nieuleczalne! poza tym, czasem wydaje mi się (ten wieczny pośpiech, emocjonalność, pozorne niezorganizowanie, rodzina, itp), że ty właściwie jesteś włoszką. tylko przypadkiem urodziłaś się w polsce:-) -
Dziękuję:)
-
Sławannko, dziękuję, że mogłam poznać tak przejmująco opisaną kolejną opowieść z Twojego życia.
slawannka
Sława, czyli: www.jedziemynasycylie.pl
Punkty: 146741
Punkty: 146741
- 39 podróży
- 5811 zdjęć
- 6182 komentarze