Jeden dzień w Berlinie, zimnym nieco, ale przed południem
słonecznym. Po drodze widzieliśmy oczywiście najwyższe "dokonanie" NRD, czyli iglicę wieży TV oraz ewenement światowy, czyli ocalały fragment muru berlińskiego. Następnie zobaczyliśmy Reichstag i spacerowaliśmy wewnątrz jego
kopuły. Trochę długo trwało zanim się tam dostaliśmy, ale warto było. Potem
spacerek do Bramy Brandenburskiej. Obowiązkowe zdjęcia.
Przed Reichstagiem duże wrażenie wywarli młodzi artyści animujący
różowego homo. Każdy z kilku animatorów „uruchamiał” inną część ciała różowego
człowieczka. Robili to naprawdę doskonale.
Od Bramy jazda do największej atrakcji tego wyjazdu, czyli Berliner Dom, imponująco i ... ciepło. Ogromne podziemia z mnóstwem trumien Hohenzollernów, spacer wokół kopuły i niespodzianka - zobaczyliśmy z góry to, co "wydeptali" idący szeregiem młodzi ludzie na trawniku.
Od ogromnego kościoła poszliśmy jeszcze na kubek wina i kawał pieczonego wursta na pobliski plac obok opery.
Jeszcze oczywiście wizyta na jarmarkach, wurst i gluwein i do domu. Nie da się jednak ukryć, że na niemiecką stolicę warto poświęcić co najmniej kilka dni.