2009-12-18

Podróż Bałkański kalejdoskop - Macedonia

Opisywane miejsca: Ohrid
Typ: Blog z podróży

Ohrid to nasze bałkańskie odkrycie, piszę „Ohrid”, w oryginale, gdyż nie lubię polskiego odpowiednika „Ochryd”, a tym bardziej „Ochryda”.       

 

Docieramy tam w środku nocy, mimo zapewnień w informacji autobusowej, że będziemy już nad ranem. Wydaje nam się zbyt ciemno, żeby gdziekolwiek się ruszyć, odnaleźć właściwy kierunek i drogę do centrum, resztkę nocy spędzamy więc na dworcowej ławce, wpatrując się w nieliczne, oddalone światła miast i gwiazdy. Co przyniesie ten dzień?       

 

O wschodzie słońca wyruszamy odkrywać Ohrid i okazuje się to jedną z najmilszych chwil podróży. Docieramy do centrum,  a wciąż uśpione i puste uliczki starego miasta i portu ukazują nam cały swój urok. Niesamowita cisza i spokój, słońce wstające nad jeziorem i rozświetlające je. Mewy śpiące na przycumowanych przy brzegu łodziach. Widok na jezioro i wzgóre usłane domami o pomarańczowych dachach, na którego szczycie wznosi się twierdza i powiewa flaga Macedońska, żółto-czerwona, przywodząca na myśl słońce. Siadamy na ławce, od tej pory miasto zawładnęło naszymi sercami. Powoli budzi się do życia. Pierwsi ludzie pojawiają się przy swoich barach i kawiarniach, leniwie rozglądają się, wycierają stoliki i rozstawiają krzesła. Wkrótce przechodnie pojawiają się na ulicach, otwierają się sklepy, a my wracamy w stronę dworca, żeby znaleźć nocleg. Będziemy spać u pewnej serbskiej kobiety, która wynajmuje nam pokój, w którym jednak staramy spędzać się jak najmniej czasu – szkoda siedzieć w pokoju, gdy na zewnątrz jest tak ciekawie.     

 

A w Ohridzie jest co robić, zmierzamy do centralnej części miasta – deptaku pełnego knajpek, ciągnącego się aż do brzegów jeziora. Jezioro otoczone jest wzgórzami, a na jednym z nich wznosi się Stare Miasto. Można tam zgubić się w wąskich uliczkach, podziwiając staromiejską architekturę niewielkich domków i obserwując codzienne życie ludzi. Ma wyciągnięcie ręki mają egzotyczne owoce – mandarynki i cytryny w balkonowych doniczkach czy altanka porośnięta kiwi, które zwieszają się niczym winorośle.      

 

Na razie jednak siadamy w małej knajpce, zamiast czarnej herbaty nie wiedząc czemu dostajemy rumianek – ale już się przyzwyczailiśmy, prawie na całych Bałkanach tak było, że proponowano nam herbaty owocowe, różane, ziołowe, miętowe, podczas gdy czarnej często nie mieli. Uświadamiamy sobie, że chociaż jesteśmy tak daleko od naszego kraju, to czasem łatwiej porozumieć się po... polsku niż po angielsku. Macedoński język należy do rodziny słowiańskiej, w związku z czym wiele słów jest bardzo podobnych, a przy odrobinie dobrej woli, można się w ten sposób dogadać na podstawowym poziomie, a przynajmniej zamówić coś w knajpie. np „proszę jedną wodę” Tak też rozmawialiśmy z naszą gospodynią, która udzieliła nam noclegu. Ona mówiła po serbsku lub macedońsku, my po rosyjsku lub polsku i w końcu dochodziliśmy do względnego porozumienia ;)      

 

Zresztą języki słowiańskie mają Ohridowi wiele do zawdzięczenia. Tutaj, w jednym z monasterów, mieszkał i działał Kliment (Klemens) Ochrydzki, uczeń św. Cyryla. W 893 założył w Ohridzie pierwszy uniwersytet słowiański. To jemu niektórzy przypisują stworzenie cyrylicy. Przypomina o tym pomnik, stojący tuż przy promenadzie, gdy zejdzie się deptakiem aż na brzeg Jeziora Ochrydzkiego.        

 

Niektórzy mówią, że okolice Jeziora Ochrydzkiego kryją w sobie 365 kościołów. Może coś w tym być, bo w samym Ohridzie odnajdujemy wiele niesamowitych zabytków architektury sakralnej. Masywna Cerkiew Świętej Zofii z XI wieku, dawna siedziba arcybyskupów ochrydzkich, kryje w sobie ciekawe freski, wciąż zachowane, które stanowiły jedną z największych dekoracji ściennych w średniowiecznej Europie. Podziwiamy barwne freski na tle ceglanych ścian w chłodnym, ciemnym wnętrzu i ruszamy drogą jeszcze wyżej. Po jakimś czasie naszym oczom ukazuje się jedna z bardziej malowniczko położonych cerkwi, jakie mieliśmy okazję widzieć. Niewielki ceglany XIII-wieczny kościółek św. Jovana z Kaneo, w typowym dla Ohridu bizantyjskim stylu a wpływami ormiańskimi, położony na wysokim brzegu jeziora. To miejsce uważane jest chyba za bardzo romantyczne, bowiem wśród traw i niewielkich skał kryją się macedońskie pary zakochanych. Nie dziwię się, bo widok jest piękny, z każdej strony. Później widzimy jeszcze dwie charakterystyczne dla Ohridu cerkwie – św. Bogurodzicy oraz Monastyr św. Klimenta i Pantelejmona, która właśnie jest odbudowywana na fundamentach V-wiecznej bazyliki, a rekonstrukcja ma być identyczna jak oryginalny kościół stojący przed wiekami w tym samym miejscu.   

 

Idąc wnoszącymi się w górę uliczkami ohridzkiego Starego Miasta, przysiadamy wreszcie na kamiennych stopniach teatru antycznego, który powstał ponad 2000 lat temu. Kilkadziesiąt lat temu został odkryty i teraz pełni funkcję działającego amfiteatru. Niesamowite wrażenie, siedzieć na stopniach wzniesionych w początkach naszej ery...       

 

 

Wreszcie dochodzimy na sam szczyt, gdzie mieści się Twierdza Samuela, na której dumnie powiewa zółto-czerwona macedońska flaga, przywodząca na myśl promienie słońca. Cerkiew jest odbudowywana i najciekawsze, co jest warte wejścia tam, to spektakularny widok na całe miasto oraz jezioro. Podziwiamy go z każdej strony, przy dźwiękach prastarego macedońskiego instrumentu, jakim są dudy.   Po nacieszeniu oczu pięknymi widokami schodzimy na dół. Czas coś zjeść – a co się je na obiad w Ohridzie? Kuchnia macedońska to głównie skara, czyli grillowane mięso. Wszystko jest z grilla – mięso kurczaka, wieprzowina, wołowina, cevapceci i pljeskavica. Do tego warzywna sałatka: macedońska lub szopska, posypana jest białym lokalnym serem.     

 

Jeszcze tylko kupujemy małe buteleczki wina o pojemności 0,25 l i idziemy nad jezioro. Na Bałkanach nie ma zakazu picia alkoholu w miejscach publicznych, możemy usiąść więc gdziekolwiek. Wybieramy leśną polankę z widokiem nad jezioro i cieszymy się tym mijającym dniem. Wracając do centrum, podziwiamy wzgórze Ohridu w promieniach zachodzącego słońca. Tymczasem miasto ożywia się wieczorem, deptak i promenada tętnią życiem, a my dajemy wciągnąć się w tą atmosferę. A nad nami i nad jeziorem świeci  niewiarygodnie duży złoty księżyc.    

  • Port w Ohridzie
  • Cerkiew św. Zofii
  • Cerkiew św. Jovana z Kaneo
  • Cerkiew św. Jovana z Kaneo na tle jeziora
  • Cerkiew św. Jovana z Kaneo
  • Cerkiew św. Klimenta i Pantelejmona
  • Antyczny amfiteatr z początków naszej ery
  • Widok na Ohrid z twierdzy
  • Słoneczna macedońska flaga powiewająca na Twierdzy Samuela
  • Zachód słońca nad Ohridem

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. e.milia
    e.milia (22.12.2009 18:22)
    :) Polecam bardzo Ohrid. To takie miejsce, w którym każdy może znaleźć coś dla siebie, piękne widoki, niezwykłe zabytki, a jezioro stanowi namiastkę morza ;)
  2. city_hopper
    city_hopper (19.12.2009 0:20)
    Miejsce, do którego nas ciągnie od dłuższego czasu i Twoja relacja też ma w tym swój udział ;-)