2003-10-22 - 2003-11-19
Podróż Meksyk... mój pierwszy raz
niecodzienne podróże wymiana alkohol kuchnia rozrywki zwyczaje meksyk zocalo zabytki metro taxi tequila puebla mexico święta kluby i kawiarnie zócalo templo mayor tlatelolco muzeum anahuacalli casa azul diego rivera frida kahlo murale sztuka meksykańska pieszo wspinaczka śladami sławnych morze plaża samolot samotna
Opisywane miejsca:
(369 km)
Typ: Blog z podróży
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
....że przedwczoraj dostaliśmy zaproszenie na wielką bibę z okazji 50. rocznicy ślubu moich meksykańskich dziadków?:-D
-
Mój pierwszy raz nie był taki fajny. I już wiem czemu- bo nie w Meksyku.
A tak serio ... łzy w oczach na pożegnanie tej podróży. A całkiem serio ... zagryzam zęby z zazdrości, że Meksyk, że już w 2003, że tak się fajnie czyta , że ... -
@hopper: przeszło mi to przez myśl, ale gdzie ja znajdę takiego wydawcę-hazardzistę, który uwierzy w mój sukces?:-)
@sława: to tylko pierwsza z kilku podróży do najpiękniejszego miejsca na ziemi:-) pełno tu błędów i niepoważnych spostrzeżeń. ale właśnie jako taka ta relacja mi się podoba. jeśli człowiek zauważa własne braki, znaczy że się rozwija, prawda?:-) zapraszam do lektury pozostałych historii meksykańskich... -
Zfierzu, dzięki za tę relację, przeczytałam prawie dokładnie ;), mam nadzieje do tego wrócić. Meksyk znam z relacji mojej córki, nawet galerię jej zdjęć robiłam i stąd niektóre miejsca mi są znajome, ale potem - wirus zjadł galerię, archiwum się nie zachowało... Dlatego dzięki:)
-
loca - mil gracias!:-)
-
zfiesz - de nada :))
-
Wiesz zfieszu jak to jest, ja byłem w przygnębiającym Cancun :)) Wcale mnie ono nie przygnębiło, bo wypożyczyliśmy samochód i jeździliśmy sobie po Jukatanie. Ja tam poleciałem, żeby zobaczyć Chichen Itza i to się udało. Potem doczytam resztę.
Trochę Ci się dostało za to Cancun :) -
Nie no, zfieszu, tyle czytania to ja na pewno nie podołam, ale daję Ci plusa za wytrwałość :-)
-
Kurcze, ile tego :))) Masakra jakaś :)
-
muchas gracias dino:-)
-
dlatego napisałem "kiedys":-) no chyba że kłamstwo mialoby czaić sie w opinii. wtedy bądx pewny, że każdą krytykę zniosę z podniesioną głową:-)
-
Oj, ja nie lubię kłamać :))
-
widzę, ze i mi się dziś z voyagerowego rozdzielnika oberwało plusem:-) dzieki sławek, ale obiecaj, że kiedys przeczytasz i powiesz co myślisz!
-
witaj dzudit:-) i ciebie tu zagnalo?
co do negatywnych opinii... dzieki, ale niezbyt sie nimi przejmuje. szczegolnie jesli pisza je osoby zachwycajace sie cancun i innymi miejscami wybudowanymi specjalnie dla turystow. bawcie sie dobrze.
i proponuje pocwiczyc czytanie ze zrozumieniem. juz we wstepie pisze wyraznie, ze dzis na wiele rzeczy patrze inaczej, i ze jadac do meksyku po raz pierwszy bylem zdecydowanie niedoinformowany. m.in. w tym upatruje zalety tego tekstu (nieskromnie) - wiekszosc z nas jadac gdzies pierwszy raz, ma raczej nikle (nawet jesli oparte na lekturze) pojecie o odwiedzanych miejscach. a... podroze ksztalca:-)
jesli chodzi o jedzenie... jadlem w bardzo roznych miejscach. w tych drogich rowniez, ale podtrzymuje opinie, ze "meksyk najlepiej smakuje na ulicy".
relacja z poprzedniego wyjazdu do meksyku juz prawie skonczona. a kolejny wyjazd... juz za trzy tygodnie:-) -
Jak wyżej - tzn. za kikk i jarek.
-
Jak wyżej.
-
"Bzdury ignoranta pisze o jedzeniu
meksykanskim. Gdyby chociaz raz oderwal sie od zakurzonego ulicznego taniutkiego
taco to byc moze lekko by sie zdziwil. "
Ja się lekko dziwię, że ktoś, kto wymyśla innym od ignorantów, pisze takie rzeczy. Najlepsze meksykańskie jedzenie to właśnie domowe i uliczne - to co podają eleganckie restauracje to miernota uzdatniona pod europejskie gusta, często nijak się mająca do tradycyjnej meksykańskiej kuchni. W przypadku ulicznych tacos po prostu trzeba znać dobre miejsca, bo różnice w smaku (a nie w cenie) potrafią być kolosalne. Natomiast eleganckie restauracje podają wszystko tak samo, w smaku mdło, z dziesięciokrotnym (co najmniej) przebiciem cenowym.
-
zgadzam się z j.a.rek - łatwo krytykować, jak się samemu nic nie opisuje. Tekst jest subiektywny, jak szukasz "obiektywnych" (chociaż jestem głęboko przekonana, że takie w podróżach nie istnieją) to proponuję przewodniki. Za tekst daję plusa, bo "żyje" i nie jest suchym opisem miejsc i cen.
-
A propos "typowo polskich" zachowań, najlepiej tylko krytykować a samemu nic nie opisywać, nie dodawać swoich podróży ani zdjęć...Po co narażać sę na krytykę. W Cancun byłem tylko w Carrefourze, oraz na pobliskiej Isla Mujeres, czas był ograniczony i postanowiliśmy nie wjeżdżać w miasto zbudowane dla amerykańskich turystów, i skoncentrować się na naszym zdaniem ciekawszych miejscach :) oraz które mają jakąś historię... dłuższą niż trzydzieści kilka lat :)
-
Dotarlam do tej 'Antarktydy' i dalej dziekuje panie geograf
-
Zgadzam sie z Artemi. Glupawy i egzaltowany poczatek tekstu faceta ktory nie byl w Cancun
a juz ma wyrobiona typowo polska opinie i snuje opowiesci jednej tresci. Autor rozbujal
sie z swoim podeksytowaniu, tak, ze nazywa Cancun przygnebiajacym miejscem. Mial tez jakies inne przygnebiajace miejsca w Meksyku na mysli ale w calym tym "rzetelnym" i nadetym reportazu najwidoczniej zapomnial wymienic. Bzdury ignoranta pisze o jedzeniu
meksykanskim. Gdyby chociaz raz oderwal sie od zakurzonego ulicznego taniutkiego
taco to byc moze lekko by sie zdziwil. Kiepski i tendencyjnie nachylony. Smutno czyta sie
takie "mierda" teksty. -
"Nie była to jednak zwykła wycieczka - wakacje w Cancún czy innym przygnębiającym miejscu - ale miesięczny pobyt u meksykańskiej rodziny."
Trzeba przyznac ze bardzo glupi jest poczatek tekstu tego autora. Ja wielokrotnie bylam w Meksyku, czasami mieszkam u znajomych, czasami w hotelu. Cancun jest jednym z fajniejszych miejsc w Meksyku.
Bardzo typowym polskim zwyczajem, autor pisze ze Cancun jest przygnebiajacy, pomimo ze tam nigdy nie byl i dopiero byla to jego pierwsza podroz do tego kraju. Kiedy Polacy poprawia edukacje w szkolach i rozszerza horyzonty przecietnych ludzi???
-
Widać, że dawno pisane, dziś o wielu rzeczach mówisz zupełnie inaczej :-)
A co do jedzenia - dobrze zrobione frijoles refritos to fantastyczny dodatek, lepszy od naszych ugotowanych na sucho i byle jak potłuczonych ziemniaków!
Dziękuję za pracę włożoną w napisanie tu swoich wspomnień i pozdrawiam