2009-05-19

Podróż Podróż po muzeach w czasie Nocy Muzeów w Łodzi

Opisywane miejsca: Łódź
Typ: Album z opisami

To była naprawdę szalona noc. Z 16 na 17 maja muzea prześcigały się w pomysłach, jak przyciągnąć rzesze zwiedzających. Otwarto też placówki, które do tej chwili nie były powszechnie dostępne. Z wielu propozycji wybraliśmy przede wszystkim własnie te. Tak naprawdę było niewiele czasu, bo tylko kilka godzin, a chcielismy być w wielu miejscach.  

Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy od Muzeum Uniwersytetu Medycznego na ul. Żeligowskiego 7/9. Już z daleka zobaczyliśmy budkę wartowniczą i żołnierza pełniącego wartę  Gdy weszliśmy do środka służby medyczne natychmiast zajęły się odważnymi i chętnymi do pomiaru ciśnienia i zbadaniu poziomu cukru we krwi. Trzeba było odwagi, żeby dać sobie "kujnąć" palec. Dla głodnych serwowano wojskową grochówkę. Wielu młodych ludzi ubranych w historyczne mundury żołnierzy i sanitariuszy z lat II RP sprawiało wrażenie jakbysmy przenieśli się w te casy.  

 W salach muzealnych mundury lekarzy z różnych epok, narzędzia chirurgiczne i opatrunki. Niektóre eksponaty można było nie tylko oglądać , ale nawet dotknąć, nie mówiąc o tym, że można też było wsiąść do sanitarki, a nawet kręcić kierownicą. Wielką frajdę miały dzieci i z pewnością długo będą pamiętały, jakie wspaniałe rzeczy działy sie w muzeum. Nie można ich było z tamtad wyciągnąć i dopiero obietnica, że zobaczą walki na miecze "prawdziwych" rycerzy w zbrojach poskutkowała.      

  • Polowa izba operacyjna.
  • Na dziedzińcu Muzeum Uniwersytetu Medycznego
  • Wspaniała zabawa
  • Mundur lekarza z czasów napoleońskich
  • Makieta "punktu sanitarnego".

Drużyna Zaciężna Księżnej Anny zawitała do Muzeum Tradycji Niepodległościowych,  ul.Gdańska 13.  Były potyczki rycerskie, a nawet można było za 2 złote rzucić pomidorem w skazańca zakutego w dyby.

I znowu było żal odchodzić.

 

  • Potyczki rycerskie
  • Zbrojni rycerze
  • Pokonany rycerz
  • Rycerze - waga ciężka.
  • Nieszczęśnik zakuty w dyby.

Następne było Muzeum Archeologiczno-Etnograficzne, Pl.Wolności 14. Tu z kolei bito okolicznościowe monety. I długaśna kolejka nie była żadną przeszkodą żeby zdobyć taką monetę.  Bardzo nowoczesna ekspozycja archeologiczna była w stanie zainteresować nawet czterolatka.

Wystawa etnograficzna wzbudziła wiele emocji.

  • Tak piękną biżuterię nosiły nasze pra, pra,pra pra,pra babki
  • Tak drzewiej bywało. Eksponat z XIV wieku.
  • Patynki z XIV wieku
To muzeum mieszczące się na ul.Wierzbowej 51 oblegane było tłumnie przez dzieci. Każde z nich  chciało  być "korbelkowym".
  • W muzeum jest fajnie..

Na koniec pojechaliśmy do Pałacu Biedermanna na ul.Franciszkańską 1/5. Była godzina 21,30. Przed wejściem zebrało sie kilkadziesiąt osób, ale niestety z żadnymi szansami żeby dostać sie do środka. My mieliśmy wejściówki po które byliśmy o godzinie osiemnastej.

Pałac nie jest placówką muzealną, lecz mieści się w nim Rektorat Uniwersytetu Łódzkiego. Owszem, jest tam jedno pomieszczenie poświęcone wybitnym profesorom uczelni łódzkiej. ale wnętrze pałacu samo w sobie stanowi atrakcję nie lada.

Byliśmy oczarowani tymi przepięknymi wnętrzami. Mój czteroletni wnuk, gdy usłyszał, że wracamy do domu rozpłakał się i nie dał się ubrać, tylko chciał koniecznie jeszcze wejść po schodach.

Popatrzcie sami. Czy można się było mu dziwić? Te schody są jak poezja.

  • Pałac Biedermanna
  • Jadalnia
  • Oryginalny sufit w jadalni.
  • Oryginalne zachowane "złote" klamki.
  • Kominek z piękną płaskorzeźbą.
  • Gabinet.
  • Kolejka chętnych do zwiedzania Pałcu Biedermanna
  • Schody jak poezja.

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. dino
    dino (25.08.2009 12:40) +1
    jak mi się nie chce spać w noce normalne to w taką muzealną.....po prostu same oczy się zamykają..... :))