2008-07-02

Podróż Apollo i emerytka

Opisywane miejsca: Heraklion
Typ: Inna
Hi,hi, kto by pomyślał? Przystojny, muskularny, opalony Grek klęczy u mych stóp. I uśmiecha się tak, że mam miękkie kolana:-) . Niby mam już swoje lata i choć wiem, że mimo to mogę się podobać facetom, to na takie zainteresowanie moją osobą nie liczyłam ;-). Nie powiem, gdy lądowałam na lotnisku w Heraklionie, przemknęła mi przez głowę myśl, że miło by było poznać jakiegoś pana. NO ALE NIE DWUDZIESTOLATKA!!! A tak siedzę teraz na turystycznym krzesełku i jestem główną atrakcją dla wszystkich plażowiczów. Właśnie przed chwilą, chcąc zażyć ożywczej kąpieli w Morzu Egejskim niezdarnie nadepnęłąm na ostrą skałę. Rana jest chyba głęboka, bo ból przyprawia o mdłości, no i dość mocno krwawię. Dobrze, że znalazł się ratownik z podręczną apteczką... Najpierw zdezynfekował skaleczone miejsce, a teraz zabiera się do zakładania opatrunku. Ach, co za tors... Całe szczęście w nieszczęściu, że stało się to w przedostatnim dniu moich najwspanialszych w życiu wakacji. Jakie są moje wrażenia ?
Najpierw były gorączkowe przygotowania. Kompletowanie strojów i przewodników zajęło mi całą wieczność. Jako, że był to mój pierwszy lot samolotem, z zainteresowaniem chłonęłam opowieści innych "doświadczonych lotników". A ilu mądrych rad musiałąm wysłuchać...,że jak samolot startuje, to trzeba schylić głowę, że jak ląduje, to trzeba ssać cukierka, że jak pierwszy lot to bankowo będzie wymiot i migrena. No i o co tyle krzyku ??? Wszystko minęło bez sensacji, a piloci z Centralwings z wdziękiem wylądowali na kreteńskim lotnisku. A pierwsze wrażenia na lądzie ? Gorąco, gorąco, bardzo gorąco ! Roślinność jest tu zupełnie inna niż w Polsce. Nie mogłam odmówić sobie tej przyjemności i pierwszą fotkę robię obowiązkowo pod największą w okolicy palmą. Piloci w końcu biorą nas do hotelu. Całkiem przyjemny pokoik... Jak się później okaże, również obsługa jest doskonała i nawet największy malkontent nie ma się do czego przyczepić.
Co najbardziej zachwyca ? Chyba ludzie... Uśmiechnięci, serdeczni, skorzy do zabawy, jak mało który naród w Europie. A jak porywająco tańczą zorbę... Poezja. W ogóle wieczorki tematyczne to mocny punkt programu. Można poznać tradycję, kulturę, dziedzictwo narodowe.
Codzienne wyjście na plaże to wielka celebra. Najpierw odpowiedni strój kąpielowy, co by nie nabawić się kompleksów, patrząc na inne plażowiczki, później tony kremów z wysokim filtrem wsmarowanych w całe ciało, bo tutejsze słońce jest cudne, ale może też zrobić krzywdę... No i obowiązkowo zestaw zimnych drinków do picia, bo bez tego nie byłoby prawdziwych wakacji ;-) Dla aktywnych największą atrakcją są sporty wodne: skitesurfing, windsurfing, żagłówki. Wstyd się przyznać, ale ja, stara baba, nie umiem pływać, i widzę, że dużo przez to tracę. Szkoda. A pal licho, niech chociaż młodzi szaleją...
Jednak nie samą plażą człowiek żyje. Trzeba też czasami coś zobaczyć. Na "pierwszy strzał" polecam wąwóz Samaria. Wędrówka jest długa i męcząca, lecz wrażenia warte największych poświęceń. Długi na 18 kilometrów wąwóz przyciąga od lat morze turystów. Niby jesteśmy daleko od miasta, ale ruch tu taki, jak na Marszałkowskiej w Warszawie w godzinach szczytu. Mimo wszystko dobrze jest iść w towarzystwie kilku piechurów. Licho wie, co może się kryć za najbliższą skałą... Jest mroczno, dziko, pięknie...
Obowiązkowym punktem programu podczas wyjazdu na Kretę jest także wyspa Santorini. Wprawdzie dojazd i wejście na wyspę są dosyć drogie, ale warto poświęcić kilkadziesiąt Euro, by się tu znaleźć. Santorini to mały archipelag pochodzenia wulkanicznego, powstały ok. 1600 w p.n.e w wyniku silnego wybuchu wulkanu. Po zejściu ze statku, od razu daje się odczuć specyficzną atmosferę. Cóż za niebanalna architektura! Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam naraz tylu błękitno-białych budynków. Na progach swych domostw uśmiechnięci ludzie oddają się swej ulubionej rozrywce - grają w Backgammonn. Nie zwracają przy tym uwagi na turystów, nie odwracają się od plansz. Zainteresowana wystrojem wnętrz (no cóż, zawodowe zboczenie) proszę "na migi" tubylca o wpuszczenie mnie choćby na próg jego domu. Śniady Grek patrzy na mnie nieco zdziwiony. Pewna odmowy mile się rozczarowuję...Przyjaźnie nastawiony starszy pan pokazuje sień, kuchnię i pokój. Co za orient! Jak na Dalekim Wschodzie! Człowiek z zapałem coś mi tłumaczy, jednak ja nic nie rozumiem. Choć go nie znam, czuję wobec niego szacunek. Chce się dzielić swoją "innością", nie zamyka się w skorupie niedostępności. To miłe... Widać, że życie płynie tu leniwie, nikt nigdzie się nie spieszy. Jednym słowem idylla. Człowiek zaczyna po pewnym czasie żyć tu w zgodzie z naturą, uspokaja się, odpoczywa. I nawet intensywny, nocny koncert cykad, początkowo tak irytujący, staje się z czasem znośny, ba, nawet uroczy. Chciałoby się rzec: CHWILO, TRWAJ !
Osobny, ale dla wielu najważniejszy temat dalekiej wyprawy to kulinaria. Na Krecie ilość knajp, restauracji, barów , wszelkiej kategorii jadłodajni przyprawia o zawrót głowy. Ale nie ilość się liczy, a jakość. A jakość jest równie imponująca. Takiego bogactwa moich ulubionych owoców morza nie ma chyba nigdzie. Małże, homary, krewetki, langusty - wszystko gustownie i smacznie podane, wprost raj dla podniebienia. Ubóstwiam tę chwilę, gdy aromatyczny sos spływa mi po brodzie, a ja nie mogąc się oprzeć pokusie, proszę o jeszcze... He, he, mimo wieku też jestem łasuchem:-)...
... ach, ale się rozmarzyłam, wspomnienia choć tak świeże, są piękne...
Czas jednak wrócić do rzeczywistości. Cóż, mój grecki Apollo już kończy swoją robotę. Nóżka owinięta w śnieżnobiały bandaż boli już jakby trochę mniej. Nie wiem, jak mam mu podziękować... Widząc moje niezdecydowanie, mruga okiem i nadstawia policzek. Nie waham się ani chwili. Wszak zasłużył na tego całusa. Hmmm, jest boski... Jak cała Kreta.

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. grekan
    grekan (05.07.2008 2:02)
    Piekny, autentyczny, wzruszajacy zapis pobytu na Krecie.Zupelnie podobne odczucia mialem , kiedy rowniez pierwszy raz lecialem na Cypr.Pokochalem Grecje , klimat, ludzi,dobre jedzenie, muzyke i od 20 lat kazdy urlop tam spedzam/oczywiscie zawsze na innej wyspie/.Opis pani wczasow jest retrospekja mojego pierwszego pobytu.
samotnax

samotnax

Zofia Krajewska
Punkty: 40