Śródmieście 2009-04-26
Zwiedzanie Wiednia zaczynamy od centralnego punktu starego miasta czyli katedry św. Szczepana (nie Stefana jak się często spotyka). Dojeżdża się tam czerwoną linią metra U1. Katedra robi wrażenie – gotycka i wielka. Stanowi punkt wyjścia do włóczenia się po uliczkach starego Wiednia. Większość z nich to po prostu galerie handlowe, na czele z Mariahilfer Straße na której można znaleźć butiki najdroższych marek. Jest też sporo zaułków po których można się kręcić bez końca. Szczególnie jak się nie ma mapy, tak jak my. Jednak nawet bez przewodnika da się zobaczyć wiele ciekawych rzeczy. Miłośnikom słodyczy można polecić tort Sachera który serwują w Hotelu Sacher Ładny widok na hotel jak i na pobliską operę wiedeńską jest z Albertinaplatz – plac koło galerii sztuki na który wjeżdża się ruchomymi schodami. Zaraz obok mieści się informacja turystyczna, ale jej oferta ogranicza się głównie do sprzedawania wycieczek i biletów. Folderów czy map nie stwierdzono.
Parlament 2009-04-26
Z placu którego pilnuje Franciszek Józef na rączym rumaku, tylnymi schodami można zejść do parku w którym mieści się austriacki parlament. Ten park to jedyne miejsce w Austrii które zrobiło na mnie niechlujne wrażenie. Park był pełen młodzieży. Nie wiem jak to się teraz nazywa, ale „za moich czasów” powiedziałoby się że byli to członkowie różnych subkultur. Było hałaśliwie i brudno. To jednak nie przeszkadza ludziom relaksować się w tym miejscu. Dodatkową atrakcją jest palmiarnia połączona z motylarnią – ładny budynek, ale niestety zdjęcie nie oddaje jego urody.
Hofburg 2009-04-26
Niedaleko parlamentarno-palmowych klimatów znajduje się inny robiący wrażenie budynek – pałac Hofburg. Jeżdżąc po Europie jestem pod wrażeniem wielkości siedzib tamtejszych władców. Nasz Wawel, nie wspominając o warszawskim Zamku Królewskim mogłyby robić za przybudówki wiedeńskich czy budapesztańskich zamków. Podobnie jest w przypadku dawnej siedziby Habsburgów, Habsburgów. W pałacu rezyduje też obecnie prezydent Austrii. Jako siedziba władców jest używany od XIII wieku.
Na drugi dzień wyprawy zostawiliśmy sobie Schönbrunn, Hundertwasserhaus i Prater.
Schönbrunn 2009-04-26
Hofburg robi wrażenie wielkością, ale dopiero w Schönbrunn można w pełni odczuć potęgę monarchii Habsburskiej. Ale po kolei. Do kompleksu pałacowo-parkowego dowiezie nas oczywiście metro – zielona linia U4. Pałac jest ogromny, otoczony robiącym wrażenie ogrodem. Widać że kolejni lokatorzy starali się go upiększać – w parku jest mnóstwo fontann, pomników, zoo a nawet labirynt. Jest to miejsce w którym ludzie spędzają wolny czas – oprócz turystów można spotkać biegaczy czy matki z dziećmi. Teren jest naprawdę duży. Naprzeciwko pałacu na wzgórzu jest Glorietta – jak dla mnie budynek o nieznanym przeznaczeniu. Pewnie służył ozdobie, obecnie mieści kawiarnię. Ze wzgórza jest piękny widok na Wiedeń i Schönbrunn. Wstęp do kompleksu jest darmowy. Kosztuje tylko zwiedzanie wnętrz pałacowych, zoo oraz labirynt.
Hundertwasserhaus 2009-04-26
Z Schönbrunn ruszamy na poszukiwania Hundertwasserhaus. Jest to specyficzny dom mieszkalny wybudowany w latach 80-tych XX wieku. Jego ideą jest harmonijne połączenie architektury i roślin. Drzewa rosną na każdym wolnym skrawku, balkony są przystrojone kwiatami. Byliśmy tam wiosną więc jeszcze nie wszystkie rośliny miały listki, ale dom i tak robi wrażenie. Przypomina mi trochę dzieła Antonio Gaudiego. Ściany są nieregularne, pełno jest ozdobników z kolorowego kamienia i ceramiki. Wnętrz niestety się nie zwiedza bo mieszkają tam ludzie (swoją drogą ciekawe jak znoszą codzienne tabuny wycieczkowiczów…) ale na tarasie jest restauracja z której można podziwiać budynek.
Prater 2009-04-26
Niedaleko Hundertwasserhaus jest Prater. W zasadzie jest to takie nasze Pole Mokotowskie z tym że gigantyczne i oferujące o niebo więcej atrakcji. Jedną z nich jest choćby wielki diabelski młyn z czymś w rodzaju wagonów zamiast gondoli. Jest też lunapark z niesamowitą karuzelą wznoszącą się na kilkadziesiąt metrów w górę. Ludzie uprawiają tam najróżniejsze sporty – od banalnych jak biegi, rolki czy piłka, po narty na kółkach (pierwszy raz coś takiego widziałam, może to ma jakąś profesjonalną nazwę?), chodzenie po linie, czy dziwna dyscyplina polegająca na podrzucaniu specjalnych kijków tak aby nie spadły na ziemię. Wstęp jest bezpłatny a na miejsce dowiezie nas oczywiście metro (U1 czerwone).