2009-04-17

Podróż Korona Ziemi - ja to widzę inaczej: Spitsbergen

Opisywane miejsca: Spitsbergen
Typ: Album z opisami

Dlaczego projekt Korona Ziemi?  

 

Głównym i niezaprzeczalnym motywatorem w stronę gór był, jest i będzie mój przyjaciel Kuba Jakubczyk, oraz inni moi przyjaciele z pasją do sportów ekstremalnych i wypraw wysokogórskich.  

 

Jadąc na moją pierwszą wyprawę w styczniu 2007 roku na Aconcagua w Argentynie, nie myślałem o zdobyciu Korony Ziemi. Wiedziałem, że Acocagua jest najwyższym szczytem obu Ameryk, ale było to wyzwanie same w sobie. Moją ciekawość skupiałem na fakcie czy jakaś inna osoba niewidoma była już na samej Aconcagule. Jedyna informacja, która znalazłem to projekt niewidomego Amerykanina, który zdobył Koronę Ziemi. Fakt ten utwierdził mnie w przekonaniu, że warto jechać i że mój pomysł zmierzenia się z góra nie jest nierealny.

 

Aktywny sportowy tryb życia nie był dla mnie obcy. Podczas stypendium w Norwegii zacząłem się wspinać na skałkach, jeździć na nartach i kilkakrotnie wyjeżdżałem na zimowe biwaki czy wyjścia w góry. Wyjazd na Aconcagua był moim pierwszym wjazdem na poważne wejście wysokogórskie. Pokonując kolejne podejścia i trawersy miałem na celu to, co każdy uczestnik wyprawy – wejść na szczyt. Niesamowite opowieści Kuby Jakubczyka z jego licznych wypraw budowały mi obraz wspaniałej przygody, ale też wyzwania sportowego, jakie miałem przed oczami. Wszystko potęgowała atmosfera w naszej grupie – bardzo partnerska i motywująca z dużą ilością dobrej zabawy. Ostateczny koniec wyprawy, – czyli kontuzja kolana nie zniechęciły mnie do dalszych wyjazdów. Byłem świadomy, że doszedłem do mniej więcej 5600 metrów, co na pierwszy wyjazd było dobrym wynikiem. Poznałem swoje możliwości i na własnej skórze przekonałem się, co to znaczy spać w namiocie przy -30 stopniach, iść prawie 11 godzin z dość pokaźnym plecakiem i doświadczyć obecności niesamowitych ludzi.

 

Po roku czasu pojawił się pomysł wyjazdu na Kilimanjaro. Pojechałem, zdobyłem szczyt w niemal jednakowym składzie z Aconcagua. Wtedy to już bardzo głośno i wyraźnie zaczęliśmy mówić o Koronie Ziemi. Nasze plany bardzo szybko się zmaterializowały i już w czerwcu wyjechaliśmy na Elbrus. Góry tym razem nie zdobyłem ze względu na trudną pogodę, ale wspólnie z moimi przyjaciółmi szliśmy do przodu. W styczniu 2009 roku stanąłem na szczycie Góry Kościuszki w Australii, – czyli zdobyłem drugi szczyt Korony Ziemi.

 

Odpowiadając na pytanie, dlaczego projekt Korona Ziemi, mogę szczerze powiedzieć:

Korona Ziemi, dlatego, że jest to przygoda i duże wyzwanie sportowe, które można realizować w świetnym zespole. Każdy wyjazd coś zmienia i przekłada się na lepsze życie, tu na dole w zwyczajnej codzienności. Mam też nadzieję i szczerą chęć pokazania alternatywnego podejścia do życia przez optymistyczne i sportowe podejście do niego, które jest dostępne dla każdego – nie musi to być Korona Ziemi – wystarczy aktywność na własną miarę.

 

Paweł Urbański

  • Korona Ziemi

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż