Podróż kryzysowa narzeczona
o trudnym romansie z ojczyzną. o sceptycyzmie, dumie, wątpliwościach, wstydzie, pewności, względności historii, ksenofobii, patriotyzmie... ;) o tym nie.
będzie o miejscach. kilku. o zachwycie. lub nie. o byciu tu i teraz. czasem bardzo, a czasem tylko trochę.
tu zaczyna się wszystko, zawsze 2007-10-12
Tu zaczyna się wszysko, absolutnie. Tu też się kończy. Każda podróż. Jeśli jest jakaś ojczyzna, to ta, najmniejsza. Nie abstrakcyjna, nie wydumana, tylko ta, którą czuje się pod skórą, niesie się wszędzie, widzi po zamknięciu oczu. Lekko stęchły zapach kamienic, brukowane ulice, kilka wzgórz, drzewa, rzeka, która tak samo dzieli, jak i łączy, dźwięki, świąteczne ciasteczka, kilka legend, własny język, w którym przegląda się parę innych, poplątane ścieżki historii, trudne związki, kilka religii, łąki, i zawsze, zawsze gdzieś na horyzoncie góry. góry zawsze w zasięgu wzroku.
wielkie miasto ;) 2004-08-13
miasto, które mieści w sobie wiele całych światów...
utknęłam, nie żałuję
pewnie nawrzucam tu trochę dziwnych treści, a co tam ;)
to ma być "moja" warszawa ;)
poznań iz fajn 2007-07-01
pielgrzymka do ikon 2009-02-15
na przekór paskudnej pogodzie - mała wycieczka do miasteczka. też małego. i sennego, w to zimne niedzielne popołudnie - wymarłego właściwie. mróz i depresja hulały po rynku, aż miło.
była to także pielgrzymka do największego w polsce zbioru ikon... dość skromnego zresztą, ale jednak. z przemytu, większość. no i sam szamotulski zameczek - oczień prijatnyj.
za to szamotulskie sanktuarium - ogromna pustka i zimno.
w poszukiwaniu łowickich kolorów ;) 2008-05-11
szukałysmy folkloru, i znalazłyśmy ;) rowerowy ;)
prócz tego wspaniałą senność małego miasteczka.
chochołowska 2009-04-18
krokusy... krokusy. i krokusy?
ja wiem, że to nudne - i niech sobie nudne będzie. nie umiem się opanować... ;)
kiedyś cię znajdę 2008-06-07
to znaczy: kiedyś do ciebie dotrę i poznam lub choć omiotę wzrokiem kąty. tymczasem - przejazdem. na korytarzu... ale za darmo, bo konduktor był nie w stanie - pewnie spał (czego niestety nie można było powiedzieć o dzieciach jadących na zieloną szkołę) ;)))
p-ustka 2008-06-08
są takie chwilie w życiu każdego portowego miasteczka, kiedy znika ono z map, powierzchni ziemi, a nawet - być może - świadomości ich mieszkańców...
fale biją o brzeg w białej pustce, kutry śpią przytulone do brzegu i siebie na wzajem, ulice wyludniają się, milknie gwar smażalni ryb i straganów z pamiątkami. wszystko znika w białej mgle. jest cicho...
ustka - dwa dni słońca wyrwane codzienności i biała fala ciszy.
gdańsk dla początkujących 2008-06-07
no tak - oto, co zostało mi z krótkiej wycieczki. zawstydzająco niewiele ;)
no ale może kiedyś tam wrócę ;)
tam, gdzie wiosna daje drugą szansę 2008-06-21
albo wiosna dla spóźnialskich. wotever ;)
zacznę od jakichś niezbyt wydarzonych kwiatków i kiełków, ale będzie też kilka widoczków nie tylko dla kunia ;)
do czego przydaje się ciotka? 2009-07-13
no właśnie. co robić, gdy ma się trzynaście lat? no dobra - trzynaście jeszcze nie skończone. właściwie to dwanaście, ale już przecież trzynaście. w każdym razie - nie czternaście? jeszcze nie czternaście, choć zdecydowanie się na to zasługuje??! co robić, gdy taka jest dolna granica wieku umożliwiająca harce w parku linowym?
rozpacz. zawód. nos na kwintę.
no chyba że... światełko nadziei - chyba że ma się jakiegoś pełnoletniego łosia, dorosłego figuranta, pełnoletniego naiwniaka, który z nami pójdzie, podpisze glejt, wdzieje na siebie uprzęże i... chyba że ma się ciotkę, która co prawda sama wygląda na 13 lat, no ale jest już ciotką, ciotką we właściwym słowa tego znaczeniu, choć stateczną tylko z definicji. ciotkę, która da się namówić na większość głupstw.
można wtedy - po odpowiednich negocjacjach - wysłać ją na drzewo. bardzo praktyczna ciotka.
PS skoro jest tu już żabadance, mogą być i tańce na linach ;)
rzadko kiedy opuszczam okazję, żeby zrobić z siebie idiotkę - a już na pewno nie, gdy prosi któryś z moich chrześniaków ;)
pazdrawliaju z parku linowego na równicy w ustroniu ;)
wyśmienita zabawa ;)
wielki granat i inne historie 2010-10-09
pomyślałam, że coś się tej mojej narzyczonej należy. może mamy i kryzys, ale narzyczona to narzyczona. pomyślałam, jak psu buda normalnie, więc - oto jestem.
miało być w czerni i bieli, tymczasem był to wyjazd kolorów. takich jak lubię.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Piękny temat. Poznajcie nasze góry od Ustrzyk do Świeradowa, z atrakcjami, zabytki, kultura, wierzenia. Pomorze od Szczecina do Krynicy. Mazury, Jurę i itd. a potem jedżcie do Egiptu..Tunezji i Grecji....
-
Cześć:) Sądząc po fotkach masz już zaszczepionego bakcyla górskiego i pozostaje mi trzymać kciuki za jego dalszy nieopanowany rozwój:) Jeszcze raz dziękuję za miłe komentarze:)
-
coś tam wypaliło, ale jeszcze nie zrobiłam odbitek ;) no i nie wiem, czy się nadaje do przedstawienia szacownemu gremium ;)
-
...granat w czerni i bieli nie wypalił?
-
Zakręcona podróż (co potwierdza mapka)
Ale fajna. -
Szukałam wiosny, a znalazłam wiosenkę. Jak mi przyjemnie !
-
;)))
-
...no właśnie, mam tyły niepoklikane...
-
no właśnie w szoku jestem, jak to możliwe, że wynalazłeś jeszcze coś przez ciebie nieoklikanego! ;)))
dziękuję! ;) -
Rebelko, chyba trzeba się przyzwyczaić, że co i rusz wrzucasz swoje dzieła i wracać do Twoich galerii. Ot, znowu znalazłem coś ciekawskiego w Tatrach! ...ech... :-( ...
-
cóż za urozmaicenie :) różne miejsca, różne pory roku :) wiele wspomnień :)
-
Odwiedziłaś me rodzinne strony, podwójny + :)
-
dziękuję, piotrze. uwielbiam te twoje zmyślne komplementy ;) od razu widać, że masz niemałą wprawę ;)
powsinóżko, a jelenie? odbiór. -
...widzę Rebelko, że nawet jak Cię głód przyciśnie to z kolektywem i tak dzielisz się zapasami...
...a tak na marginesie, po obejrzeniu Twoich bagiennych zdjęć to nazwanie czegoś bagnem, o na przykład PZPNu, może być odczytane jako uznanie... -
Dopłynęłam do Helu. Foki obecne. Odbiór.
-
bugiem a prawdą - zauważyłam ;) miło!
-
(Byłam nad Bugiem, tak tylko - w temacie :) )
-
Ja uwielbiam psy, i mam kota:)
Rebel, ja nie chcę na zawsze, tylko na troszkę, zajrzeć, rozejrzeć się, ale gdzie nam będzie tak dobrze jak u Ciebie:) -
...zwabianie na etykietki etykieta zapewne dopuszcza i tu Arnold zapewne też poza kodeks Boziewicza nie wychodzi; takie podejście do sprawy tylko dobrze o nim świadczy, zwłaszcza jak wziąć pod uwagę na co zwabiał sąsiad, ...wcale nie ten od kolekcjonowania rzeźb pod folią...
-
Nie na zawsze - na orzechy! :)
-
chcecie sobie ode mnie iść do arnolda?? na zawsze??
-
Uwielbiam psy, ale mam kota :) Też go uwielbiam :)
Na szczęście już coś dziś zakopał w Kuwejcie :) -
Z Puszczy do Jachranki nieco daleko jest... mój zwierz aż się szczerzy na taki długi spacer, ale moje nogi mówią stanowcze NIE!
Spróbujemy w takim razie kolumberowo, trochę nogami trochę klikami... Pa, spadamy w puszczę! -
Nie powtarzaj! Idź z psem do Jachranki, tam akurat kocurów nie ma - jest tylko ten Wiewiór, ale szuka orzechów, więc nie przeszkodzi, i zobacz, jak tam fajnie: swojsko, rodzinnie etc. Tylko te etykiety omijaj, wiesz?...
-
No, myślę... infekcja... 'kryzysowa' w końcu... i też wyszła z Kolumbera... się wspomóc...
-
one są takie malutkie, takie słodziutkie, kto by je tam jadł!
Do Arnolda powiadasz? Hm... A co mój pies na to? Stoi mi tu ze smycza w pysku i mówi... mówi... co mówi, to nie będę powtarzać, bo porządna kobieta jestem... -
Rebel na saneczkach???? Latem???? To jakiaś chyba , jakaś grypa, albo inna infekcja????
-
Myślę, Slawannko, że meloniki są w sam raz do racuchów, bo na przykład takie cylindry... Kto by tak szeroko gębę roztworzył?... Ja w każdym razie nie pojadłabym sobie, oj, nie!
Zerknij do Arnolda, jak on tam chłopaków zwabia do Jachranki na etykiety, phi :) -
Sprawozdanie z melonikarni - rozmnażają się jak króliki! Parę się schowało pod liśćmi, jejku, ale fajnie! Normalnie jakby się szczeniaczki hodowało!
Noga zamiast buzi... no tak, to jest problem... na logikę - do avatarka?
Piotr, ty się tak za bardzo nie wpomagaj, żebyś za wcześnie nie odpadł;)
Racuchy z melonikami, no to jest myśl... -
... do Arnolda, wiem :)
-
...też się zgadzam, że bez wspomagania nie rozbieriosz, ...na moment wyskoczę się wspomóc!
-
Czyli tak:
1. To Piotr w meloniku daje Slawannce etacik (vide: rozwożenie CV).
2. Ale Slawannka z kolei daje podwyżki w racuchach z melonikami.
3. Rebel zjeżdża u Powsinogi na saneczkach.
4. Powsinoga szuka nogi, aby umieścić miast buzi.
Mamoooo, kto to pojmie???!!!
(Podpowiedzi na różnych profilach, pod różnymi zdjęciami etc.) -
Ja rozwożę cv mojego syna, to mogę i Twoje przy okazji, Piotrze!:) Ale dopisałeś gotowość odziania się w melonik i użycia rewolweru? Bo z pewnością znalazłaby się motywująca praca...
-
Koleżanko Powsinogo45,
nie pytany, bez kozery odpowiadam. Motywacji zawszeć u mnie pod dostatkiem było!
Jednakowoż, jeśli Koleżanka mnie trochę lubi, a mniemam w zarozumiałości swojej, że i owszem, to nie zada mi koleżanka pytania o wyniki powyższej. Uwolni mnie Koleżanka od konieczności wejścia na drogę pokrętną i niewykluczone, iż w kierunku manowców prowadzącą! -
Toż to... list motywacyjny!!! :)
-
Kochane Koleżanki,
daję słowo honoru, nawet gdy zauważyłem, że moja fryzura zaczyna rzucać się w oczy - no dobra, dawać po oczach - nie podejmowałem żadnych działań ukierunkowanych na zamaskowanie tego faktu jak nie przymierzając jeden ze sprawozdawców meczów piłki nożnej w TVP (chociaż nawet on w końcu z tego zrezygnował). Tym samym użycie w tym celu melonika też nie wchodzi w grę. Niemniej zestawienie zaproponowane przez Rebelkę jest bardzo interesujące i bardziej mi pasuje niż zestawienie: wąsik, melonik, za duże buty, laseczka, choć w zasadzie nie jestem poważniejszy od postaci kojarzonej z tym wizerunkiem.
Tą deklaracją kończę niniejszy post, bo: po pierwsze na moment bieżący moja próżność została usatysfakcjonowana, po drugie i tak już jest dłuższy od moich cv wysyłanych tu i ówdzie.
Z uwielbieniem dla Koleżanek
Piotrek -
nie wiem, co chce zakrywać piotr tym melonikiem, powsinóżko, ale mam nadzieję, że wąs pozostanie widoczny (ach, jakże to pasuje: wąs, melonik i rewolwer!)
-
Slawannko, Powsinóżko ++++++ obśmiałem się jak norka...
...tak na marginesie, widział kto kiedy śmiejącą się norkę? ...o ile w ogóle o tę norkę chodzi, bo od czasu jak się z Wami + Rebelką i ostatnio Deja.vu (chłopów już nie wymienię) zadaję, to już niczego nie jestem pewien... -
Tu już powinien wypowiedzieć się sam zainteresowany... zestresowany?...
-
Zaraz, rewolwer żeby zakryć fryzurę, czy rewolwer na sępy? Bo z pewnością nie zgodzę się na rewolwer na melonik, on jest za malutki żeby go tak surowo traktować i grzecznie rośnie!
-
Piotr chce melonik, żeby zakryć fryzurę... Tak mi wyszło...
A rewolwer? -
kto wie co...? Nie mów, że wpadniesz! U mnie są sępy. Co na stół to zaraz do brzucha! Jeszcze Cię pożrą! Tu panuje walka o przetrwanie (survival izabelicum)...
PS wypatrzyłam dwa meloniki całkiem widocznej wielkości a ten pierwszy w peletonie robi się coraz bardziej przystojny:) -
...a ja się przyznaję do przymawiania, ..a co! ...fasolka szparagowa też dla ludzi, ...a ponieważ po ludziach, a nie po krańcach świata, chodzą przypadki to kto wie...
-
Rebel, będziesz w okolicy to poprzemawiasz razem ze mną:) Jeśli chodzi o melona, to nie wiem - on, jak zdąży, to wejdzie w wiek dojrzały gdzieś we wrześniu...
Mówiłam Ci, że bajki są OK:) -
Racuszki bez jabłek to jak pierogi z jagodami bez jagód! BS (bez sensu!)
Przyroda jest najważniejsza, reszta to jakoś leci jak się dopasuje...
Tym filozoficznym akcentem zakończę kierując się w stronę kuchni (fasolka szparagowa, a co!) -
Rebelko, a co Ty zagryzasz? Zagryzanie jest co prawda istotnym elementem występków... artystycznych oczywiście...
-
że niby z cukrem pudrem? racja, to ostateczność ;)
i popieram piotra - przemawiaj czule do melona. bo ja lubię melony ;) i wcale się nie przymawiam, po prostu przypadkiem będę w okolicy... przymawia się piotruś. czule w dodatku. co natchnęło mnie do przemyśleń. ich owocem zaś jest pomysł, że skoro on tak czule, to może to jest myśl. żeby został przy tym meloniku zamiast podwiązek jednak. chyba że już się za bardzo przywiązał...? ;)
a tak w ogóle - chciałam powiedzieć, że jestem z was dumna. człowiek nie ma netu, siedzi w domu, zagryza (przygryza?) paznokcie, nie powiem, że tęskni, ale tak mu coś nieswojo... a tu kolektyw działa! sadzi, hoduje, racuszki planuje, inwestuje... przemawia czule, dziadami, chłopami i w ogóle. po prostu bajka ;)
dejavu.pl - zapraszam częściej, również do naszego kabaretu. mogą być występy gościnne, albowiem zaobserwowałam, że drzemie w tobie ogromny talent. można sobie wybrać rekwizyt (na razie mamy racuchy, podwiązki i melonik, zobaczymy, co się jeszcze urodzi).
pazdrawljaju! -
Slawannko nic Ci nie da zasłanianie się przyrodą. Co prawda bez konsultacji z kolektywem podpowiadam: racuchy mogą być bez jabłek, choć oczywiście jest to ostateczność!
-
Ciiiii! Wypatrzyłam wśród piachu i chwastów jeszcze kilka maleńkich! A ten zaczyna się upodabniać do arbuza - ma zielone paski, ale na torebce z ziarenkami było napisane MELON! To niech się zachowuje przyzwoicie!
Co do racuchów, to raczej niech przyroda utrzymuje właściwy kierunek - to znaczy idzie w stronę jabłek! Będą jabłka na drzewach, będą racuchy na patelni! -
Slawannko, utrzymuj ten kierunek. Aha, przemawiaj czule do melona, zresztą Ty chyba nie potrafisz inaczej...