Podróż W Kraju Ajatollachow
Niniejszy blog opisuje etap iranski wyprawy na Bliski Wschod, ktora odbylem z grupa bliskich przyjaciol na poczatku obecnego roku (2009). Tekst powstal juz po powrocie z wyjazdu, wiec ma charakter reportazu, a nie dziennika wyprawowego. Ogolnie rzecz biorac blog laczy historie z naszej podrozy i obserwacje na temat zycia w Iranie. Mam nadzieje, ze wiekszosc wpisow jest ciekawa, to znaczy czasami zabawna, a czasami zawierajaca jakies interesujace informacje.
Czesc fotografii oraz fragmenty tekstow sa piora Pawla Luberadzkiego. Wiecej materialow dotyczacych naszej podrozy przez Bliski Wschod (zdjec, dzwiekow i tekstow o innych krajach) mozna znalezc na blogu wyprawowym pod adresem: www.iran09.blogspot.com.
(text by fl)
Tak jest, Panie Ministrze! 2009-01-05
Przy wyjazdach w "ciekawe" regiony swiata zazwyczaj staram sie chociaz pobieznie przejrzec opisy krajow bedacych celem kolejnej podrozy przygotowne przez sekcje konsularne polskiego i brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych. Oczywiscie, takie dokumenty trzeba czytac z odpowiednim dystansem, aby nie dostac zawalu serca. Oto kilka zdan z dokumentu Foreign and Commonwealth Office dotyczacego Iranu:
There is a general threat from terrorism. Explosions have killed a number of people since 2005. Attacks could be indiscriminate, including in places frequented by expatriate and foreign travellers, and you should remain vigilant.
You should avoid demonstrations and similar large public gatherings, as some may turn violent.
If you are planning to travel to Iran you should monitor political developments closely and check this advice regularly.
A series of incidents in recent years have demonstrated that there is a risk of arbitrary arrest and detention by the Iranian authorities. In these and other cases involving foreign nationals, the Iranian authorities do not always fully meet their international consular obligations.
Iran has one of the highest rates of road accidents in the world.
(text by fl)
Wszystkie drogi prowadza do Teheranu 2009-01-06
Czas w Kurdystanie odgrywa role drugoplanowa, ale po wydostaniu sie ze wschodniej Turcji chcielismy nadrobic chociaz czesc strat wzgledem naszego oryginalnego planu wyprawy, ktory i tak byl juz kompletna abstrakcja. Niestety bilety lotnicze relacji Orumiyeh - Teheran, po 35 dolarow za sztuke, rozeszly sie jak cieple buleczki i pozostal nam transport ladowy. Sluchajac naganiaczy na dworcu autobusowym w Orumieh, mozna bylo odniesc wrazenie, ze wszystkie drogi prowadza do Teheranu.
Jeszcze w trakcie pertraktacji z obsluga naziemna lotniska, Bela zapoznal Amira, liberalnego (jak chyba każdy student) studenta architektury, ktory wprowadzil nas w szczegoly tej drugiej, "ciemnej" (jasnej) strony Iranu. Juz podczas wspolnego posilku z nim i jego ojcem ujawnil sie ich prawdziwy stosunek do rezimu. Ojciec opowiadal z blyskiem w oku o swojej winnicy (w kraju, gdzie za posiadanie alkoholu grozi wiezienie i grzywny), a Amir na pytanie Bartka czy na wszystkich banknotach znajduje sie podobizna Chomeiniego odpowiedzial, ze skoro udalo mu sie w 10 lat zrujnowac caly kraj, to chyba na to zasluzyl.
W trakcie podrozy doszly tez historie, o paleniu trawy, przekupywaniu policji i zaciąganiu Iranek do lozka, co pozwolilo nam juz w ciagu pierwszych godzin pobytu wykrystalizowac swoje poglady co do realnego modus operandi calego narodu.
Nie tylko spotkalismy ciekawych ludzi, ale takze posmakowalismy chyba najlepszych kebabow w calej podrozy sowicie zakrapianych Ajranem, lokalna odmiana kefiru. Na zdjeciu Papa w kaszkiecie i Amir-podrywacz.
(text by Pablo & fl)
Esencja szyickiej religijnosci 2009-01-07
Jednym z najwazniejszych swiat religijnych w kalendarzu szyickim jest Ashura, dzien upamnietniajacy meczenska smierc Husseina w bitwie pod Karbala. Z racji na wyjatkowy przebieg tych uroczystoci, kiedy to wierni maszerujac w pochodach zalobnych biczuja sie do krwi, zdjecia z tego wydarzenia czesto pojawiaja sie w swiatowych mediach. W Iranie, dzien ten jest swietem narodowym, wolnym od pracy, a wedlug wielu osob obchody Ashury swietnie wpisuja sie w mentalnosci i kulture perska.
Niestety za sprawa problemow z samochodem dzien Ashury, zamiast w Iranie, spedzilismy na bezdrozach tureckiego Kurdystanu. Kiedy wreszcie dotarlismy do Republiki Islamskiej przekonani, iz wszystkie ciekawe obchody religijne nas ominely, przypadkiem na bazarze teheranskim natrafilismy na marsze zalobne upamietniajace smierc Husseina. Jak sie pozniej okazalo, dzien Ashury jest jedynie kulminacja calego miesiaca wydarzen religijnych zwiazanych z bitwa pod Karbala.
Przez glowny pasaz na bazarze Teheranskim przechodzily kolejno grupy wiernych, prawdopodobnie zwiazane z roznymi meczetami, powtarzajac ten sam rytual. Na poczatku, osoba przewodzaca uroczystosci zawodzacym glosem opowiadala meczenska historie Husseina. Mowca regularnie przerywal, aby tlum mogl dac glosny wyraz swojemu zalowi. Czasami, w dramatycznych momentach historii, sam zanosil sie placzem. W ten oto sposob, uwaznie wsluchujac sie w historie meczenstwa i szlochajac na przemian tlum stopniowo wchodzil w trans. Na tym etapie, wszyscy mieli skupione, przepelnione smutkiem twarze, a wiekszosc osob lzy w oczach.
W pewnym momencie, jak gdyby przelala sie ostatnia kropla goryczy, w rytm okrzykow upamietniajacych smierc Husseina zgodnie z dokladnie wszystkim znanym ukladem tlum zaczynal bic sie w piersi i powoli przesuwac na przod. Po pietnastu minutach w tym samym miejscu pojawiala sie kolejna grupa zaczynajaca rytual od poczatku.
Calosci towarzyszyla specjalna, swiateczna atmosfera. Wszystkie sklepiki i stragany byly zamkniete, ale przy pasazu mozna bylo sie zaopatrzyc w filizanke herbaty, badz jakas mala przekaske. W okolicach glownego meczetu rozdawano jedzenie. Byly ziemniani, koresh z ryzem, a nawet banany. Dobrze sie zlozylo, gdyz nic nie jedlismy przez caly dzien, chociaz obserwujac uroczystosci nikt nie smial narzekac na glod.
(text by fl)
Szpiegowska nora wielkiego szatana 2009-01-08
Wtargniecie studentow iranskich na teren ambasady amerykanskiej w 1979 roku bylo punktem kulminacyjnym napietych stosunkow Iranu i USA w ciagu ostatnich 30 lat. Jednak zamiast historii, postanowilem poswiecic ten wpis obecnym wydarzeniom. Ponizej, zalaczam fragment listu gratulacyjnego, ktory prezydent Ahmedinejad wyslal do Baracka Obamy (tlumaczenie za Washington Post) oraz rysunek satyryczny dotyczacy nowej polityki amerykanskiej wzgledem Iranu (The Economist).
In the name of God, the Compassionate, the Merciful
Mr. Barack Obama
I congratulate you on having gained the majority of the votes of those who took part in the election. As you know, the chances that God gives to his subjects pass swiftly. They can be used for the perfection of humanity and to the benefit of nations or, God forbid, to the detriment of nations...
...the nations of the world expect an end to policies based on warmongering, invasion, bullying, trickery, the humiliation of other countries by the imposition of biased and unfair requirements, and a diplomatic approach that has bred hatred for America's leaders and undermined respect for its people. They want to see actions based on justice, respect for the rights of human beings and nations, friendship and non-intervention in the affairs of others...
In the sensitive Middle East region, in particular, the expectation is that the unjust actions of the past 60 years will give way to a policy encouraging full rights for all nations, especially the oppressed nations of Palestine, Iraq and Afghanistan.
The great civilization-building and justice-seeking nation of Iran would welcome major, fair and real changes, in policies and actions, especially in this region.
If steps are taken in the path of righteousness, toward the goal of carrying out the teachings of the holy prophets, it is hoped that almighty God will help and that the enormous damage done in the past will be somewhat diminished.
I ask the high God to grant ... rulers and officials the ability to learn from the past and to use every chance to serve, to spread love and kindness, to eradicate oppression, to do justice and to follow the holy guidelines.
Mahmoud Ahmadiniejad
(text by fl)
Na narty w lata 60-te 2009-01-09
Na poludnie od Teheranu rozciaga sie pustynia, wiec nie wszyscy zdaja sobie sprawe, ze niecale dwie godziny drogi na polnoc, w gorach Albroz, mozna dobrze pojezdzic na nartach. Na nasza decyzje o udaniu sie do jednego z iranskich kurortow narciarskich zlozyla sie chec oddania sie bialemu szalenstwu, jak rowniez komentarz w naszym przewodniku opisujacy Dizin i Shemshak jako jedne z najbardziej liberalnych miejsc w Republice Islamskiej.
Wypad na narty okazal sie prawdziwa podroza w czasie. Na miejscu panowala atmosfera niczym z lat 60-tych. Infrastruktura narciarska w Iranie w wiekszosci pamieta jeszcze czasy ostatniego szacha i tak, na przyklad, glownymi wyciagami w Dizin sa przynajmniej 40-letnie gondle, ktore wygladaja jak stare, czerwone puszki i na pierwszy rzut oka troche strach nimi jezdzic. Oczywiscie, gondole trzeba zamykac samemu od srodka, ale poniewaz sa tak male, ze snowbordy ledwo do nich wchodza, najczesciej zostawia sie je uchylone, pozwalajac desce wystawac przez szpary.
W kazdym wagoniku znajduje sie tabliczka przypominajaca o tym, ze na stoku obowiazuje stroj muzulmanski. Jednak na nartach mezczyzni tez sa najczesciej zakutani w czapki i gogle, wiec pomimo ograniczen formalnie obowiazujacych tylko kobiety mozna odniesc wrazenie, ze w kurorcie panuje rownouprawnienie plci.
Starym wyciagom w wiekszosci towarzysza stare, nieprofilowane narty. Tylko nieliczni szczesciarze, a raczej najbogatsi mieszkancy Teheranu, ktorzy szlify narciarskie zdobywali gdzies w Europie, moga sie pochwalic para nart carvingowych.
Na zachodznie na rowni z infrastruktura narciarska wazna jest oferta rozrywkowa kurortu zbiorczo pojmowana jako apres-ski. Niestety w Dizin apres-ski ogranicza sie do herbaty z mieta i cichej muzyki instrumentalnej w tle.
(text by fl)
Spanie przy betoniarce 2009-01-10
Osoby pamietajace czasy sprzed rewolucji islamskiej stanowia w Iranie zdecydowana mniejszosc. Ponad 70% spoleczenstwa to ludzie mlodzi, nie majacy jeszcze 30 lat, ktorzy cale swoje zycie byli poddawani indoktrynacji przez iranskie media oraz w panstwowym systemie szkolnictwa. Ponizej, za Nasrin Alavi* cytuje fragment iranskiego bloga (rowniez zamieszczonego na bolggerze) chyba dobrze oddajacy wplyw nieustannej propoagandy na mlodsze pokolenia iranczykow, czasami nazywanymi „Dziecmi Rewolucji”:
8 August 2002
The other day I saw a construction worker fast asleep next to a cement mixer; he appeared to have developed a deaf ear to all that noise. After so many years of being bombarded with religious facts you just stop hearing them.
Source: http://lbahram.blogspot.com
*Nasrin Alavi, “We are Iran” (Portobello Books, 2005)
(text by fl)
Pustynne miasto z Jedwabnego Szlaku 2009-01-11
W ramach swojego wielkiego programu modernizacyjnego ostatni szach kazal zbudowac linie kolejowa z Teheranu do Yazd i dalej do portu Bander Abbas nad Zatoka Perska. Korzystajac z oswieconej polityki Mohammeda Rezy Pahlavi, z Teheranu do Yazd udalismy sie kuszetka, docierajac na miejsce niedlugo po swicie.
Nieoczekiwanie, i pomimo zobaczenia kilku monumentalnych zabytkow, z wszystkich miejsc w Iranie najbardziej w pamiec zapadl mi Yazd. W tej niewielkiej, polozonej na skraju pustyni miejscowosci od pierwszej chwili czuc historie, nie poglos jakis wielkich wydarzen, tylko dlugowiecznosc wszystkich zabudowan i miasta.
Yazd, polozony na Jedwabnym Szlaku, swoje zlote lata zawdziecza rozkwitowi handlu na tej starozytnej trasie. Od tamtych odleglych czasow rozwoj wydarzen gospodarczych i politycznych pozostawil Yazd na uboczu, a miasto zmienilo sie w niewielkim stopniu. Chodzac po centrum miasta latwo oczami wyobrazni zobaczyc karawany i kupcow oraz samego Marco Polo, ktory podobno bardzo pochlebnie wyrazal sie o Yazdzie, zalatwiajacych swoje interesy na miejscowych placach w trakcie krotkiego postoju.
Jak przystalo na pustynna oaze dominuje niska zabudowa, a wiekszosc budynkow jest jednolitego, piaskowego koloru. Scisle centrum starego miasta to labirynt, nieprzeniknionych, wijacych sie we wszystkie strony, dzisiaj w wiekszosci zupelnie opustoszalych uliczek. Jedyna metoda na zwiedzenie tego miejsca jest puszczenie wodzy wyobrazni, nieustanne bladzenie i raz na jakis czas wspinanie sie na dachy, z ktorych ujrzec mozna panorame miasta z lasem badgirow (naturalnych kominow wentylacyjnych) na wszystkich budynkach.
Zauroczeni atmosfera tego miejsca przedluzylismy nasz pobyt w okolicach Yazdu o kolejny dzien, tym samym napinajac nasz dalszy harmonogram do granic mozliwosci. Na pewno bylo warto; teraz trzeba pamietac, zeby tam jeszcze kiedys wrocic.
(text by fl)
Snieg na pustyni 2009-01-11
Kazdy, raz na jakis czas, ma wielka ochote znalezc sie na zupelnym odludziu, w kompletnej gluszy. Podrozowanie przez pustkowia wywoluje u mnie cicha zadume o wszystkim i niczym. Paradoksalnie, przygladanie sie nieprzebytym, dramatycznym krajobrazom napelnia mnie spokojem. Dlatego tez bylem wyjatkowo podekscytowany, gdy rano wyjezdzalismy z Yazdu, aby spedzic caly dzien krazac po okolicznej pustyni.
Ku mojemu zaskoczeniu duze polacie pustyni Desht-e Lut tego dnia byly pokryte sniegiem, ktory nadawal otaczajacej nas scenerii jeszcze bardziej majestatyczny charakter. Na drodze czesto zakladlismy nowy slad w swiezych opadach sniegu, na horyzonice widnialy imponujace gory Zagros, a ja wspolnie z australijskim fotografem, ktory dolaczyl do nas na te wycieczke, z duza uwaga obserwowalem krajobraz, szukajac tego idealnego miejsca na zdjecie.
Miedzy innymi, tego dnia odwiedzilismy jedno z najwazniejszych miejsc pielgrzymek w religii zoroastrianskiej, miejscowosc Chak Chak. Okazalo sie, ze jest to niewielka osada polozona na stromym stoku wzgorza w nadzwyczajnym otoczeniu z zapierajacymi dech widokami. O tej porze roku miejscowosc byla zupelnia opuszczona, za wyjatkiem Shapura –straznika lokalnej swiatyni ognia. Zgodnie z naukami Zoroastra czczone powinny byc wszystkie zrodla swiatla. Poniewaz w przeszlosci jedynym zrodlem swiatla kontrolowanym przez czlowieka byl ogien, wiekszosc najwazniejszych swiatyn zoroastrianskich to miejsca gdzie od wiekow nieustannie podtrzymywany jest ogien. Odnioslem wrazenie, iz swiatynia ognia w dziwny, metafizyczny sposob pasowala do tego miejsca. Niestety, cala wizyta w Chak Chak uzmyslowila nam marginalizacje zoroastrianizmu w dzisiejszym Iranie, ktory wedle roznych szacunkow nadal posiada okolo 20,000 wyznawcow.
Tego dnia na drodze spotkala nas jeszcze jedna nietypowa sytuacja. Otoz za ktoryms z zakretow zobaczylismy lezace na dachu auto osobowe. Jak sie po chwili okazalo, samochod musial zsunac sie z drogi i kilkakrotnie przekoziolkowac doslownie kilka minut przed naszym przyjazdem. Autem tym podrozowalo czterech Iranczykow, ktorym chyba tylko cudem zupelnie nic sie nie stalo. Ku naszemu zaskoczeniu, po krotkiej rozmowie, poszkodowani poprosili nas o pomoc w ponownym postawieniu auta na kola. Samochod mial silnik dieslowy, wiec nie istniala grozba wybuchu i pomimo potencjalnego uszkodzenia nadwozia przy ponownym odwracaniu auta bez odpowiedniego sprzetu, zdecydowalismy sie pomoc. Przed wyjazdem do Iranu wielokrotnie slyszelismy, iz kraj ten jest wyjatkowo niebezpieczny jesli chodzi o liczbe wypadkow samochodowych. W zwiazku z tym, nalezy uznac za zrozumiale, albo i naturalne, ze w trakcie krotkiej wizyty w tym kraju odwrocilismy na kola jakies auto, ktore przed chwila dachowalo.
(text by fl)
Kobiece paradoksy w Republice Islamskiej 2009-01-13
Dyskryminujacy stosunek konserwatywnych ajatollahow do kobiet powoduje powszechne przeswiadczenie, ze w Iranie kobiety nie maja zadnych praw. W rzeczywistosci sytuacja kobiet w Republice Islamskiej jest zdecydowanie bardziej korzystna niz w wielu innych czesciach swiata muzulmanskiego. Na przyklad, jeszcze przed rewolucja islamska kobiety w Iranie otrzymaly prawo glosu (inna sprawa, ze wybory pozostawiaja sporo do zyczenia), podczas gdy w Arabii Saudyjskiej walka o takie prawa nawet sie jeszcze nie zaczela. Oprocz tego, Iranki moga sie ubiegac o wysokie stanowiska w administracji panstwowej (i robia to z powodzeniem) oraz stanowia wiekszosc wsrod studentow co roku konczacych nauke na krajowych uczelniach.
Oczywiscie, z drugiej strony, istnieje grupa regulacji prawnych opartych czesciowo na dogmatach religii, ktore dyskryminuja kobiety, badz nakladaja na nie uciazliwe restrykcje. Pomijajac nakaz przestrzegania zasad ubioru muzulmanskiego oznaczajacy, iz kazda kobieta musi nieustannie miec na sobie kilka metrow kwadratownych materialu, kobiety dyskryminowane sa, na przyklad, w salach sadowych badz w przypadku rozwodow. Zgodnie z kodeksem szarjatu glos mezczyzny w sadzie jest wart tyle co glos dwoch kobiet. Iranki moga zadac rozwodu jedynie w bardzo specyficznych okolicznosciach, a w przypadku rozpadu malzenstwa traca prawa do opieki nad wszystkimi dziecmi powyzej 7-ego roku zycia. Podsumowujac, swiat kobiet w Republice Islamskiej jest pelen paradoksow.
Nasze doswiadczenia z Irankami w trakcie podrozy byly bardzo ograniczone, ale zabawne. Oficjalnie prawo muzulmanskie nakazuje kobietom zakrywanie wszystkich kuszacych czesci ciala oraz spuszczanie wzroku, przy spotkaniach z mezczyznami. Rezultat jest oczywiscie przeciwny. Praktycznie z kazda ladna dziewczyna mozna nawiazac dluzszy, intensywny kontakt wzrokowy, ktory zazwyczaj konczy sie usmiechem, rumiencem, badz ogolnym poruszeniem. Ku mojemu zaskoczeniu, i chociaz naprawrde w Europie to mi sie nie zdarza, zostalem w Iranie kilka razy zaczepiony na ulicy przez dziewczyny okryte czadorami. Na Kubie, czy w Brazylii to rozumiem, ale w Iranie!
(text by fl)
Esfahan jest polowa swiata 2009-01-14
Podobno w szesnastym wieku, gdy Esfahan byl stolica Persji wladanej przez szachow z dynastii Safavidow czesto powtarzano nastepujacy pol-rym: „Esfahan nesf-e jahan” (Esfahan jest polowa swiata). W tym okresie w Esfahanie zaprojektowano, Imam Square –drugi najwiekszy plac na swiecie (po placu Tiananmen) oraz wiekszosc otaczajacych go budowli. Do dzisiaj meczety znajdujace sie w okolicach placu oraz zabudowania rozleglego bazaru zapewne naleza do najbardziej imponujacych kolekcji zabudowan w swiecie islamskim.
Oczywiscie, dawny blask Imam Square z biegiem lat zdecydowanie przygasl, jakby uszla z niego czesc zycia. Siedzac o zachodzie slonca w kawiarni z widokiem na plac i pijac herbate o z dzbanuszka ozdobionego podobizna Abbasa I (najslynniejszego szacha wladajacego z Esfahanu), zastanawialismy sie jakby to miejsce wygladalo w innych realiach ekonomicznych i politycznych. Czesc statystyk ekonomicznych Iranu wyglada bardzo rozsadnie, na przyklad, zaledwie 10% spoleczenstwa zyje ponizej progu ubostwa, ale miedzynarodowe sankcje i pozostawiajaca wiele do zyczenia polityka wewnetrzna zrobily swoje. W rezultacie, podczas kiedy bogate w rope malenkie emiraty arabskie na potege angazuja sie w megalomanskie projekty, w kraju posiadajacym drugie najwieksze na swiecie zloza ropy, prawdziwe klejnoty kultury i historii islamskiej pokrywa coraz wieksza warstwa kurzu.
Po zaliczeniu zabytkow w centrum Esfahanu udalismy sie na zasluzony odpoczynek nad rzeke Zayandeh. Pomiedzy najbardziej malowniczymi, 16-wiecznymi mostami na obu brzegach rzeki znajduje sie starannie utrzymany pas zieleni. Na trawnikach i drozkach wszedzie bylo mnostwo par przechadzajacych sie spacerowym krokiem, a czasem nawet trzymajacych sie za reke. Chociaz nikt sie publicznie nie calowal, cale to miejsce emanowalo zaskakujaca normalnoscia jak na kraj, w ktorym panuja wyjatkowo rugorystyczne restrykcje moralne. Przeciez zycie musi sie jakos toczyc.
(text by fl)
Smierc Izraelowi! 2009-01-15
W godzinach przedpoludniowych spacerujac w okolicach cytadeli Karima Khana w Shiraz, napotkalismy na gestniejacy tlum. Byl to drugi tydzien atakow izraelskich na cele Hamasu w Gazie i natychmiast stalo sie jasne, ze za chwile rozpocznie sie demonstracja potepiajaca Izrael, jakich w tych dniach bylo mnostwo w swiecie arabskim i nie tylko.
Jak przystalo na rezim od 30 lat zaciekle zwalczajacy Izrael, cala demonstracja byla swietnie zoorganizowana. Byc moze w krotkich urywkach filmowych, jakie z takich wydarzen trafiaja do widzow na calym swiecie, demonstracja sprawiala wrazenie spontanicznego zrywu. Nic bardziej mylnego. W rzeczywistosci, wszystko bylo skrupulatnie przygotowane i nastepnie odegrane jak doskonale znana wszystkim sztuka.
Na wiecu pojawilo sie okolo 200 osob, a w tlumie latwo mozna bylo rozroznic poszczegolne grupy. W jednym miejscu staly kobiety ubrane w restrykcyjne czadory. Wysoki poziom zoorganizowania tej grupy, ktorego dowodem byla duza liczba solidnych transparentow oraz pokazny zasob ulotek do rozdania, sugerowal, ze panie reprezentowaly jakas konserwatywna organizacje kobiet. Po przeciwnej stronie byla grupa biednie ubranych, brodatych mezczyzn w srednim wieku. Kazdy z nich, wypisz wymaluj, przypominal stereotyp czlonka radykalnej organizacji islamskiej. Wreszcie pod prowizoryczna scena byla grupa kilkunastoletnich dziewczynek, chyba przed chwila przyprowadzonych z jakiejs szkoly muzulmanskiej.
Wiec rozpoczal sie, wedle naszych domyslow, od odczytania klamliwych tekstow z zachodniej prasy. Bylo to dla nas oczywiste, gdyz wsrod potoku slow w farsi, raz na jakis czas pojawiala sie nazwa klamliwego zrodla, na przyklad: The New York Times, albo Chicago Tribune etc. Nastepnie przyszla pora na dluzsza tyrade w farsi, przypuszczalnie glowne, ogniste przemowienie. Oczywiscie, slowa mowcy zostaly przyjete przez tlum z dokladnie kontrolowanym entuzjazmem. Wreszcie, na sygnal zaczelo sie skandownie kilku sloganow, przypuszczalnie tlum krzyczal slynne: Smierc Izrealowi i inne pokrewne hasla. Punktem kulminacyjnym demonstracji bylo spalenie amerykanskiej i izraelskiej flagi. Po dokladnym nakreceniu tego incydentu przez obecne kamery demonstracja sie zakonczyla, a tlum rozproszyl w oka mgnieniu. Wszystko trwalo moze 40 minut, ale jakby ktos pytal, czy byly demonstracje anty-izraelskie w Shiraz, to byly, pewnie jak w kazdym innym iranskim miescie tego dnia.
(text by fl)
Serce starozytnej Persji 2009-01-16
Planujac wypawe do Iranu, a dokladnie podejmujac decyzje jak daleko na poludnie kraju chcemy pojechac, potraktowalismy Persopolis priorytetowo. Jednak opuszczajac ruiny dawnej stolicy Persji, bylismy troche rozczarowani. Po raz kolejny okazalo sie, ze sama podroz jest czesto duzo wazniejsza od celu.
Historia imperium perskiego, ktore stalo sie swiatowa potega w VI w.p.n.e. w rownej mierze dzieki bardzo skutecznej dyplomacji jak i sile militarnej, jest niesamowita. Jeszcze bardziej niesamowita jest kultura i tozsamosc perska, z ktora dzisiejsi Iranczycy tak mocno sie identyfikuja. Moim zdaniem w porownaniu z wyzej wymienionymi rzeczami ruiny dawnej stolicy Persji, chociaz sa uznawane za jeden z najwiekszych zabytkow Iranu, robia duzo mniejsze wrazenie. Chociaz w tym miejscu musze dodac, ze nie jestesm fascynatem ani historii starozytnej, ani historii sztuki, ani archeologii.
Kilkakrotnie spotkalismy sie z opinia, ze ruiny rzymskie w Palmirze, ktore sa jedna z glownych atrakcji turystycznych Syrii robia duzo wieksze wrazenie niz Persopolis. W pelni podpisujemy sie pod tym stwierdzeniem.
(text by fl)
Allahu akbar, czyli post z meczetami 2009-01-17
W trakcie kilku tygodni na Bliskim Wschodzie wizyte w kazdym nowym miejscu zaczynalismy od przechadzki po lokalnym bazarze i spacerze po dziedzincu glownego meczetu.
Oczywiscie, meczety w odroznieniu od kosciolow sa miejscami pelnymi zycia spolecznego. W srodku dnia do meczetu mozna przyjsc aby, z dala od ulicznego zgielku, spokojnie zjesc maly posilek badz tez uciac sobie drzemke w cieniu dawanym przez kruzganki dziedzinca.
Poczatkowo przytloczeni ich wielkoscia i bogata ornamentalistyka do meczetow wchodzilismy ostroznie, bacznie obserwujac miny wszystkich dookola, niepewni co nam wolno, a czego nie powinnismy robic.
Zabawnym zrzadzeniem losu, tuz po chwili, gdy po raz pierwszy przekroczylismy granice Republiki Islamskiej, naszym glownym schronieniem stal sie... meczet. Na terminalu granicznym w Esendere-Sero pojawilismy sie pozno w nocy i, z racji na niepelny komplet dokumentow, zmuszeni bylismy poczekac na szefa miejscowego dzialu celnego, ktory rozpoczynal prace dopiero nastepnego ranka. Na zewnatrz panowal silny mroz, temperatura spadla do okolo minus 20 stopni, wiec na sama mysl o drzemce w aucie czlowieka przeszywaly dreszcze. Na szczescie, w tym momencie, po uprzejmej prosbie abysmy zachowywali sie z szacunkiem, zaproponowano nam nocleg w przygranicznym meczecie. Byl to niewielki pokoj, caly wylozony wykladzina z wzorami wskazujacymi modlacym sie kierunek Mekki, ale posiadal dokladnie cztery grzejniki, po jednym dla kazdego z nas. Ja spalem gleboko do samego rana.
Posumowujac, z czasem do meczetow zaczelismy wchodzic jak do siebie do domu, tylko mechanicznie zdejmujac buty i upewniajac sie, czy aby na pewno nie przechodzimy przez wejscie przeznaczone wylacznie dla kobiet. Acha, no i na dobre wzbogacilismy slownictwo o wyrazy takie jak: minaret, mihrab czy iwan.
(text by fl)
Zatoka Perska jak Pucka 2009-01-18
Po dniach spedzonych w 20-stopniowych mrozach i sniegu przyszedl czas na plaze. Jednak jakbysmy nie wymarzli dostatecznie wczesniej, ostatni odcinek podrozy nad Zatoke Perska przyszlo nam spedzic w autobusie z niedzialajacym ogrzewaniem. Nocna, blisko 10-godzinna podroz z Esfahanu do Bander Abbas w temperaturze pewnie okolo 2-3 stopni spedzilem ubrany we wszystkie polary, kurtke oraz czapke –nie wiem jakim cudem zasnalem. Niewazne, wreszcie bylismy nad Zatoka Perska.
Ograniczeni czasem oraz szukajac dobrego miejsca do nurkowania, zdecydowalismy sie pojechac na wyspe Qeshm. Po czesci swiadomie zrezygnowalismy z odwiedzenia slynniejszych kurortow iranskich, po czesci nie mielismy wyboru. Wyspa Qeshm okazala sie oaza idealnego, niczym niezmaconego spokoju. Pomimo znacznej liczby turystow, glownie wieloosobowych rodzin, za sprawa restrykcji dotyczacych zachowan w miejscach publicznych oraz blizej nam nie znanych zawilosci kultury perskiej mozna bylo odniesc wrazenie, ze jest sie samemu na wyspie. Na przyklad, Iranczycy w wiekszosci spedzali caly dzien na pikniku w znacznej odleglosci od morza, pozostawiajac cala plaze nam, jedynym turystom z zachodu. Podsumowujac, wyspa Qeshm byla idealnym miejscem do medytacji badz drobiazgowego przemyslenia wlasnego zycia.
Oczywiscie, dzien spokoju szybko zapelnilismy zajeciami, a dokladnie wykonalismy dwa nurkowania w Zatoce Perskiej. Pierwszy raz, dla samego doswiadczenia, zeszlismy pod wode w czerwonej lawicy (red tide). Szybko stalo sie jasne, dlaczego w takich warunkach sie nie nurkuje. Widocznosc momentami byla gorsza niz w zatoce Puckiej i nie sposob bylo odczytac wskazan wlasnego glebokosciomierza. Mozna powiedziec, ze w srodku dnia zaliczylismy nocne nurkowanie. Drugi raz, juz na dluzej, zanurkowalismy na rafie koralowej. Przejrzystosc wody oraz bogactwo zycia podwodnego nie zachwycalo (patrz wideo), ale zanurkowalismy rowniez po to aby postawic kropke nad i w naszej iranskiej podrozy. Zjechalismy Iran z polnocy na poludnie i ze wschodu na zachod. Jezdzilismy na nartach na wysokosci 3500 m. n.p.m. oraz zanurkowalismy na glebokosc okolo 25 metrow.
(text by fl)
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Ciekawa relacja. Mam nadzieję, że uda mi się odwiedzić Iran w jakiejś niedalekiej przyszłości. Fascynujący kraj...
-
dopisuję iran do listy:-)
-
bardzo ciekawa podroz, ale mnie zupelnie nie ciagnie ba Bliski Wschod... moze dlatego ze jsetm kobieta... wspaniale zdjecia!
-
ten kraj jest moim celem na jesien przyszlego roku (mam nadzieje, ze zobacze zarowno jesienne barwy, jak i snieg w gorach :D ) Z ogromna wiec przyjemnoscia czytam kazda relacje z tego zakatka. Nie wyrobilem sobie jeszcze opinii- czy dostanie sie tam z Polski wlasnym autem jest mozliwe? ...mam na mysli nie wylacznie w teorii, ale jak to wyglada w praktyce...czy moze wiesz?
Naprawde swietna relacja! -
naprawdę fajna, nienudna relacja, ciekawe zdjęcia. jest coś takiego w tej twojej podróży, co mnie przekonuje... ;)
-
Obejrzałam ponownie zdjęcia, nie potrafię powtórzyć komentarzy, ale niezmiennie powtarzam, że to niezwykle ciekawa relacja i piękne, sugestywne zdjęcia! Cieszę się, że wreszcie udało się ją prawidłowo opublikować!
Pozdrawiam-)