Kowary – miasto sztolni i miniatur
Mimo że Kowary nie są tak znane jak sąsiednie Karpacz i Szklarska Poręba, tak naprawdę mają do „zaoferowania” więcej zabytków i atrakcji. Na pierwszy plan wybijają się sztolnie uranowe i Park Miniatur Dolnego Śląska.
Historia Kowar od zawsze związana była z wydobywaniem różnych skał lub minerałów. Po raz pierwszy odkryto tu złoża rudy żelaza w 1148 roku. Dokonać miał tego na wpół waloński legendarny gwarek – Laurentius Angelus. Odkrycia te nie są jednak potwierdzone pisemnie. Prawdopodobnie wtedy powstała osada utrzymująca się z wydobywania skał z okolicznych gór. O jej istnieniu mamy potwierdzone informacje dopiero z XIV wieku. W 1355 i 1368 roku miejscowość określano jako osadę górniczą będącą własnością, podobnie jak okoliczne majątki, potężnej rodziny Schaffgotschów. Teren ten należał w tym czasie do Czech, a przywilej lokacyjny miasta wydał w 1513 roku król Czech i Węgier Władysław Jagiellończyk. W tych latach Kowary prowadziły rywalizację z sąsiednią Jelenią Górą o prawo handlu solą, suknem i piwem. Niezależność ekonomiczna i uzyskanie statusu wolnego miasta górniczego przyszły w 1528 roku.
Szczęśliwe lata XVI i XVII wieku przerwała w Kowarach, tak jak w innych miastach śląskich, wojna trzydziestoletnia. W 1622 roku miasto najechał oddział lisowszczyków, a ponad 10 lat później odebrano je Hansowi Ulrichowi Schaffgotschowi, po czym przeszło ono na ręce cesarza Ferdynanda II, a następnie do rodu Czernin. Pod koniec wojny zalano i zniszczono kopalnie, w których coraz bardziej kończyły się złoża rudy żelaza. Kowary przestawiły się więc na produkcję sukna. Tradycja tkactwa utrzymywała się tu bardzo długo i jest kontynuowana po dziś dzień.
W 1742 roku Kowary przeszły na własność Prus. Zbiegło się to z wykupieniem miasta z rąk Czerninów i uznaniem je za królewskie w 1747 roku. Wiek XIX objawił się w Kowarach rozwojem produkcji tkackiej – w połowie stulecia założono fabrykę dywanów smyrneńskich, jak i powrotem do dawnej działalności wydobywczej. Była ona kontynuowana po II wojnie światowej, w której czasie miasto nie zostało zniszczone. Z tym, że wydobywano uran na potrzeby Związku Radzieckiego. Prac kopalnianych zaprzestano dopiero w 1972 roku.
Zwiedzanie miasta najlepiej zacząć od głównej ulicy 1 Maja i od kościoła parafialnego. Do tego miejsca można dojechać samochodem, dalej główna ulica miasta jest zamknięta dla ruchu kołowego. Kościół Najświętszej Marii Panny powstał po 1549 roku i stanowi fundację mieszkańców-ewangelików. Do budowy świątyni wykorzystali oni część murów naw, przyziemie wieży i prezbiterium z XIV wieku. Z tego czasu pochodzą malowidła gotyckie znajdujące się w dolnej partii wieży. Przedstawiają one Koronację Matki Boskiej i chór świętych. O sto lat późniejsza jest ciekawa figura Matki Boskiej nad głową potwora umieszczona na wieży.
Ewangelicy kowarscy zdążyli jeszcze odbudować kościół po pożarze w 1633 roku, zanim świątynia została im odebrana. Po 1654 roku zaczęto usuwać z niej stare wyposażenie, po którym został tylko jeden manierystyczny ołtarz boczny. Dziesięć lat po przejęciu kościoła przez katolików, wnętrze przykryto nowym stropem, który pomalował dopiero sto lat później malarz Johann Lorenz. Na potężnej powierzchni przedstawił między innymi Sceny: Pokłonu Trzech Króli, Trójcy Świętej i kilka przedstawień symbolicznych – jak np. budynek kościoła, który opiera się burzy z piorunami i powodzi. Niektóre malowidła mogą się wydawać naiwne i proste, ale taka była w tym okresie tradycja dekorowania dużych powierzchni stropów. W tym samym czasie, co stropy, powstała także reszta wyposażenia świątyni – wspaniałe ołtarze i ambona, wykonane w znacznej mierze przez genialnego rzeźbiarza czeskiego Antona Dorazila. Był to ten sam artysta, który stworzył większość dzieł w kościele Wniebowzięcia NMP w Krzeszowie. Organy w Kowarach wyszły z pracowni Eberhardta ze Szprotawy – jednego z najwybitniejszych organmistrzów śląskich w XVIII wieku. Warto jeszcze zwrócić uwagę na pierwszy ołtarz przy lewym filarze przy wejściu. Stoją na nim figury św. Ekspedyta i św. Sebastiana.
W otoczeniu kościoła powstały trzy barokowe kaplice. Te przy wieży, zbudowane w latach 1728-34, należą do rodziny Herbstów. Natomiast kaplica przy murze upamiętnia ród Buchwald-Bunter i powstała pięć lat później od poprzednich. Umieszczony na górze Chrystus Zmartwychwstały daje zmarłym wiarę w zbawienie i życie wieczne.
Z kościoła parafialnego warto przejść się główną ulicą 1 Maja. Wkraczamy w teren zabytkowych kamienic, powstałych w większości w XVIII wieku w ramach odbudowy miasta po pożarach w latach 1746 i 1792. Szczególnie ciekawa jest kamienica nr 15 z rokokową fasadą. Nieco dalej stoi ratusz, zbudowany na miejscu dawnego domu sądowego. Obecny budynek powstał w latach 1786-88 i zaprojektował go architekt z Poczdamu Christian Valentin Schultze. Klasycystyczny budynek niedawno odzyskał swój dawny blask, między innymi dzięki zupełnemu odnowieniu detali architektonicznych. Ratusz nadal pełni swoje pierwotne funkcje.
Wyżej położoną część miejscowości lepiej zwiedzić samochodem. Niestety, nie zobaczymy już potężnego kościoła ewangelickiego. Ta barokowa budowla z XVIII wieku została podpalona i rozebrana w 1959 roku. Podobnie skończyło wiele ewangelickich kościołów na Dolnym Śląsku. We wnętrzu ewangelickiej świątyni znajdowało się niesamowicie cenne wyposażenie. Należały do nich bez wątpienia organy, dzieło Englerów: Michaela Starszego i Michaela Młodszego. Był to jeden z największych prospektów organowych na Śląsku, a powstał przed 1764 rokiem. Bogatą dekorację rzeźbiarską nieistniejącej świątyni wykonał warsztat Dorazila z Krzeszowa.
Istnieje za to ciekawa kaplica św. Anny na Wzgórzu Kaplicznym. Znajduje się ona przy drodze do sztolni. Powstała w 1727 roku według planów budowniczego Kacpra Jentscha z Jeleniej Góry. Podobnych kaplic powstało w okolicy kilka, jedna z nich znajduje się nad Miłkowem. Charakterystyczne są ich owalne plany i nakrycie kopułą. W środku zachowało się późnobarokowe wyposażenie, jednak kaplica jest bardzo często zamknięta.
Z zabytków sakralnych przenosimy się w zgoła świat odmienny. W miejsce, które do lat 70. było pod ścisłym nadzorem wojsk radzieckich i zamknięte dla zwykłych obywateli. Mowa tu o sztolniach uranowych, udostępnionych parę lat temu do zwiedzania. Sztolnie te zostały stworzone przez Niemców poszukujących uranu do wyprodukowania bomby atomowej. W 1945 roku zostały przejęte przez Rosjan. Wydobycie uranu znacznie wzrosło – zaczęto też kopać nowe chodniki. W sumie przez niecałe 30 lat stworzono tu ponad 24 sztolnie o łącznej długości 74 kilometrów. Większość z nich miała charakter poszukiwawczy, ale z niektórych wywożono sporo rud uranu. Na początku transportowano je do Związku Radzieckiego samolotami, miały bowiem posłużyć do jak najszybszego stworzenia bomby atomowej przez wschodnie imperium. Zajmowały się tym Zakłady Przemysłowe R-1.
Wydobycie uranu zakończono w 1973 roku, ze względu na skromne pokłady rudy, jakie zostały w tych górach. Wtedy kopalnie przeszły na własność Politechniki Wrocławskiej. Początkowo odbywały się tu praktyczne zajęcia dla studentów z użyciem materiałów wybuchowych. Później, gdy odkryto złoża radonu i potwierdzono jego lecznicze właściwości, stworzono w kopalniach inhalatorium. Funkcjonowało ono do końca PRL-u, a reaktywowano je dopiero po 2000 roku. Zbiegło się to w czasie z otworzeniem Podziemnej Trasy Turystycznej w sztolni Jelenia Struga.
Godzinna trasa przez kopalnię przechodzi przez jej najciekawsze miejsca. Wiele z nich zostało zaaranżowanych na potrzeby turystów – jak np. Skarbiec Królewski czy Safes Walonów. To ostatnie wiąże się z legendą strażnika Karkonoszy, który skarby gór może przekazać jedynie królowi polskiemu. Bardziej ciekawa jest jednak żyła uranu schowana za specjalną szybą pochłaniającą promieniowanie. Podczas zwiedzania przewodnik mierzy licznikiem Geigera natężenie promieniowania za i przed szybą. Dopiero teraz widzimy, jakie jest znaczenie zamontowanej ochrony. Równie duże wrażenie robią znajdujące się w głębi kopalni inhalatoria radonowe. Stare, nieużywane – skrywa antyczne leżaki z lat 70. Wyglądają one niesamowicie w ciemnym korytarzu. Bardziej przyjazne jest wyposażenie nowego inhalatorium – jednego z pięciu takich w Europie.
Z ponurych sztolni przenosimy się w świat bajkowy. Wjeżdżamy na tereny fabryki dywanów, gdzie znajduje się jedyny na Śląsku Park Miniatur. Założył go Marian Piasecki w 2003 roku. Na początku modele śląskich zabytków tworzył sam. Przez cztery lata park znacznie się rozrósł i dziś możemy podziwiać ponad 20 miniatur. Wszystkie zostały wykonane w skali 1:25 z niewiarygodną wręcz dokładnością. Do ich tworzenia wykorzystuje się dokumentację fotograficzną i pomiary architektoniczne, często udostępniane przez konserwatorów zabytków. Każdy z modeli budowany jest przez kilka miesięcy, a koszt jego wykonania waha się od kilkudziesięciu tysięcy złotych do sum kilkakrotnie większych. Wszystko zależy od wielkości budynku. Największymi spośród modeli są kościół NMP w Krzeszowie oraz zamek Książ. Są tak duże, że trudno je schować na zimę do hali. Obok nich znacznie mniejsze pałace Kotliny Jeleniogórskiej. Idąc od Krzeszowa zwiedzamy pałace w Łomnicy, Wojanowie, Dąbrowicy, wreszcie zamek w Karpnikach. W tle majaczy obserwatorium na Śnieżce, którą można bardzo łatwo zdobyć. Z drugiej strony – rynek w Jeleniej Górze. Pomiędzy tymi wszystkimi budowlami często buszuje jamnik Lumpi. Mniejszych modeli – w rodzaju schroniska Szwajcarka nie dosięgnie, ustawiono je bowiem na platformach. Wielką zaletą parku jest możliwość porównania wielkości budynków. Możemy się przekonać, że żaden pałac okolic Jeleniej Góry nie dorównuje wielkością zamkowi Książ. Z drugiej strony bazylika w Krzeszowie jest wielka niemal jak pół starego miasta w Jeleniej Górze. Inna ciekawostka – na modelach wreszcie możemy zobaczyć te fragmenty budowli, których nie widać „na żywo”. Do takich należy grupa Ukrzyżowania wmontowana w dach kościoła w Krzeszowie. Możemy także zrobić zdjęcie na wprost na hełm wieży. Niesamowity park w Kowarach będzie nadal rozbudowywany. Teraz w budowie jest zamek Chojnik, planuje się także powiększenie terenu parku. Po drugiej stronie drogi do centrum znajduje się już prawdziwy zabytek, a jest nim renesansowy pałac Nowy Dwór. Wzniesiony został około 1570 roku dla Kacpra von Schaffgotsch, ale był gruntownie rozbudowywany w XIX wieku. Niestety, nie można go zwiedzać, tak samo nie da się wejść do zadbanego parku. Pałac od kilku lat stanowi własność prywatną.
Odkrywamy ciekawe miejsca Polski i Europy: