Dymiące pole gejzerów tuż przed wschodem słońca, przy minusowych temperaturach, to niezapomniany widok. Położone na wysokości 4300 m. n.p.m. gejzery El Tatio można podziwiać w Chile, na ogromnej południowoamerykańskiej pustyni Atacama.

 

Obfitująca w bogate złoża mineralne i leżąca w północnej części Chile pustynia jest jednym z najbardziej suchych miejsc na ziemi. Ze względu na panującą tu mgłę, zwłaszcza u wybrzeży Oceanu Spokojnego, często określana jest mianem "mglistej pustyni". Naszym celem było miasteczko San Pedro de Atacama. Kiedy opuszczaliśmy położoną nad Pacyfikiem miejscowość Tocopilla, słońce chowało się za grubymi chmurami. Kilkadziesiąt kilometrów dalej i kilkaset metrów wyżej nad poziomem morza w kierunku pustyni, robiło się coraz cieplej. Słońce dosłownie prażyło, kiedy dotarliśmy do Calamy. To w pobliżu tego miasta znajduje się największa na świecie kopalnia rud miedzi Chuquicamata

 

Późnym wieczorem dotarliśmy do celu. I powiało chłodem... Klimat pustynny sprawia, że temperatury w dzień są bardzo wysokie (może być nawet ponad 30 stopni), w nocy natomiast spadają poniżej zera. Dokładnie o godzinie 18 zachodzi słońce. Od razu robi się zimno, a silny wiatr niejednokrotnie rwie czapki z głów. Ogrzewanie w mieszkaniach należy tutaj do rzadkości. Spaliśmy przykryci czterema kocami i wcale nie narzekaliśmy, że nam za gorąco.

 

San Pedro de Atacama tworzy pewnego rodzaju oazę na chilijskiej pustyni . Malownicze miasteczko leży na wysokości 2443 m n.p.m. i w ostatnich latach stało się "mekką dla turystów." O każdej porze roku, hotele i hostele są zawsze pełne. W mieście roi się od podróżników z całego świata. Miasteczko oczywiście dopasowało się do "portfeli" bogatych ciekawskich. Prawie wszystko jest tu dwa razy droższe.

 

W San Pedro de Atacama na każdym rogu można wypożyczyć rower i z mapą w ręce odkrywać pustynię, wspinać się na małe góry z soli, zaglądać w jaskinie lub obserwować zachód słońca na przepięknych wydmach piaskowych w "Dolinie Księżyca" (Valle de la Luna). 

 

Dwa tysiące metrów ponad miastem znajduje się pole z najwyżej położonymi na świecie gejzerami. Gejzery są najbardziej aktywne o wschodzie słońca, kiedy temperatura na zewnątrz jest ujemna. Aby być na miejscu punktualnie, należy wstać około trzeciej nad ranem. Krótko przed czwartą odjeżdżają minibusy z ochotnikami, którzy chcą zobaczyć dymiące pole. O tej godzinie na wysokości 4300 m n.p.m. temperatura powietrza wynosiła minus 15 stopni. Gejzery wyglądały jak malutkie wulkany, tylko zamiast lawą buchały gorącą wodą. Ochotnicy mogą wykąpać się w jednym z gorących źródeł. Należy tylko zdobyć się na odwagę i przy siarczystym mrozie rozebrać do stroju kąpielowego, by potem zanurzyć się w gorącej, momentami parzącej, słonej wodzie. 

 

W drodze powrotnej do cywilizacji podziwialiśmy żyjące tu nandu, lamy, alpaki i gwanako (guanacos). Na zakończenie wyprawy, w maleńkiej indiańskiej wiosce Machuca, która składa się z 10 pokrytych słomą domów, spróbowaliśmy szaszłyków z mięsa lamy oraz przepysznych, cieplutkich empanad z serem.

 

TEKST: AGATA SUŁKOWSKA   

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

bermudy

bermudy


Punkty: 820