2008-04-14
Podróż Biura podróży to masakra
Opisywane miejsca:
Typ: Ranking
Opis: Najgorsze w podróżach z biurem
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Na szczęście, nigdy nie podróżowałem z biurem. Zawsze wolę podróż organizować sobie sam. Jadę tam gdzie chcę, zwiedzam to, co mnie interesuje, jem to, co lubię i z reguły kosztuje mnie to znacznie taniej. Jedyne wyjazdy "zorganizowane", w których miałem okazję uczestniczyć to wyjazd do Betlejem i Jerozolimy oraz objazd Galilei (w czasie targów, na których byłem w Tel-Avivie) oraz wykupiona na Hawajach wycieczka (ale uczestniczyło w niej tylko kilka osób) na szczyt Mauna Kea.
-
ja nie mam jakiegoś ideologicznego podejścia do podróży z biurami. po prostu uważam, że to głupota, wyrzucanie pieniędzy i rzacz absolutnie nie dla mnie. owszem, sam czasem korzystam z namiastek zorganizowanego podróżowania: jakies objazdówki w miejscach, w których zatrzymuję się tylko na chwilę; bukowanie lotu wraz z hotelem, jeśli wiem, że jadę do jednego miasta, z którego będę wyjeżdżał rano, a wracał wieczorem - zazwyczaj taka opcja wychodzi dużo taniej, niż osobne rezerwacje. jednak wizja jazdy autobusemlotu samolotem z bandą rozwrzeszczanych dzieciaków i pijanych rodziców najzwyczajniej w świecie mnie przeraża!
bardziej zastanawiają mnie motywacje ludzi, którzy godzą sie na takie warunki i takie traktowanie (choćby jak to wspomniane przez "biurapodrozytozlo". pomijam już nawet fakt, że wakacje to w założeniu czas swobody, ale wielokrotnie natykając się gdzieś w świecie na zorganizowane grupy, ze zdziwieniem stwierdzałem, że większość ich uczestników wyglądała na przygnębionych, znudzonych, zmęczonych...
i jeszcze jedna sprawa... krorty na całym świecie praktycznie nie różnią się od siebie. po co wiec płacić grubą kasę za wyjazdy do... meksyku, czy inne malediwy, skoro w chorwacji czy na ibizie jest dokładnie to samo? a poźniej okazuje się, że najwiekszą atrakcją tunezji (przynajmniej na podstawie zdjęć) jest usmiechnięta, różowa, cycata blobdyna. albo ta sama w basenie... albo na wielbłądzie... albo w innej sytuacji.
hmmm...
-
Śmieszne to pewnie trochę, ale nigdy nie byłam nigdzie z biurem podróży
-
a jak na wycieczkach fakultatywnych zdzierają...
-
Podziwiam tych, ktorzy podrozuja z mass-biurami. Naprawde. Ja bym nie potrafil...