Meksyk  fascynuje!    Dziejami  ludzi,  wielkimi  odkryciami archeologicznymi  i  zderzeniem  się  z  faktami,  które  budzą  dreszcz emocji  i  często  wprawiają  w  zdumienie.  I  chociaż  wielokrotnie   zdumienie    graniczy  z  niesmakiem,  to  mimo  tego    Meksyk  pozostawia zadziwiająco  dobre  wrażenie.    

CHAMULA   to  jedno  z  miejsc,  które  broni  się  przed  cywilizacją  i   pozostaje  w  swoim  własnym  świecie. I  chociaż  turystycznie  wioska  jest  znana,  to  jej  mieszkańcy  nie  są  turystom  przychylni.  

W  czasie  gdy  ja  byłam  w  Chamuli,  mieszkańcy  coś  celebrowali,    dlatego  był  zakaz  fotografowania  wszystkiego.   Chamula  słynie  z  kościoła,  w  którym   obrzędy  odprawiane  przez  mieszkańców  wprawiają  w  osłupienie  i  nawet  rozśmieszają,  a  których  pod  groźbą  więzienia  nie  wolno  fotografować.  W  kościele  można  chodzić,  oglądać,  przyglądać  się  odprawianym  obrządkom,  ale  pod  czujnym  okiem  obserwatorów.  

 Udało  mi  się  zrobić  tylko  kilka  fotek,  bo  nie  dość,  że  odbywająca  się  ich   ceremonia   zabraniała  robienia  zdjęć  na  dworze,  to  jeszcze  przyczepił  się  do  mnie  upojony  poshem  Indianin  i  skutecznie  mi  utrudniał  w  Chamuli  pobyt.  Dręczyła  go  ciekawość  skąd  jestem.  Nie  przyjmował  do  wiadomości,  że  z  Polski,  upierał  się  przy  Włoszcze,  Hiszpance, Rumunce, Bułgarce  i  Żydówce.   Nie  mam  żadnych  uprzedzeń  do  wymienionych  ani  obaw  w  sensie  egzystencjalnym,  ale  takie  namolne  wciskanie  mnie  w  nieswoją  narodowość  zaczynała  być  męcząca.    Cóż,  aparat  trzeba  było  zamknąć,  udać  obojętność   i   przejść  się  wzdłuż  głównej  alei,  zaglądając  do  sklepików.  W  efekcie  tego  kupiłam  ,,łapacza  snów" ,  który  sprawił  spory  kłopot  w  transporcie,  bo  trzeba  było  ten  zakup  tak  zapakować,  by  piórka  nie  straciły  na  urodzie;  trud  sie  opłacił,  bo  teraz  efektownie  wygląda  na  ścianie.

  • San Juan Chamula.
  • San Juan Chamula.
  • San Juan Chamula.
  • ,,Łapacz snów"  z  Chamuli.

                Chamula  to  egzotyka,  która  może  przygnębiać,  ale  którą  warto  zobaczyć,  tym  bardziej,  że  w  okolicy  jest   urocze  miasto  SAN CRISTOBAL  De  Las  CASAS,  które  równoważy  zmysły  i  w  którym   egzotyką  można  sie  delektować.  Miasto  z  kolorowymi  kamieniczkami  przy  wąskich  uliczkach,   otoczone  wyniosłymi  górami  ma  swoisty  urok.  SAN  CRISTOBAL  De  Las  CASAS  jest  licznie  odwiedzane  przez  turystów,  co  wcale  nie  dziwi,  gdyż  niepowtarzalność  miejsca  nie  tylko  dostrzega  się,  ale  przede  wszystkim  czuje.  To  jedno  z  tych  miejsc,  których  wyjątkowości  człowiek  jest  świadomy,  a  których  obraz  niedostatecznie  potrafi  oddać.

  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.
  • San Cristobal.

                Doświadczając  silnego  działania  smutnej  rzeczywistości  Chamuli  i  niezbyt  pięknych  azteckich  obrzędów  i  zwyczajów  trzeba,  dla  wzmocnienia  optymistyczną  energią,  zażyć  kąpieli  w  błękitnych  wodach  malowniczych  wodospadów  AGUA  AZUL.  

Już  samo  przebywanie  pośród  spienionych  kaskad  tworzących  jeziorka wśród  bujnej  tropikalnej  zieleni  działa,  w  ogólnym  rozrachunku,   korzystnie dla  całego  organizmu.  

W  Agua Azul  kupiłam  maleńkie  banany,  które  choć  smaczne,  to niekorzystnie   wpłynęły  na  moje  samopoczucie.  I  na  nic  się  zdała  świadomość  słabej  odporności  na  meksykańską  florę  bakteryjną,  bo  zawiodła  ostrożność;  przeniosłam  bakterie  ze  skórki  na  miąższ  banana.  Tyle  wystarczyło,  by  mieć  nieprzespaną  noc.   Ale  rzecz  wiadoma  przecież,  że  na  tego  typu  dolegliwości  najlepsza   Pepsi Cola,  a  tego  akurat  w  Meksyku  nie  brakuje.  Samopoczucie  trzeba  było  ekspresowo  poprawić,  bo  następnego  dnia,  w  stanie  Chiapas,  czekało  tajemnicze  Palenque,  a  po  nim  droga  na  półwysep  Jukatan,  do  kolejnych  interesujących  atrakcji  i  ruin  Majów.

  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.
  • Agua  Azul.

       Monumentalne  ruiny  miasta  Majów  PALENQUE  leżą  u  stóp  wzgórza    wiecznie  pokrytego  gęstym  lasem  tropikalnym.  To  ukryte  miasto  w  dżungli  odkryte  zostało  dopiero  w 1952 r. Poszczególne  budowle  Palenque  pochodzące  z  VII-VIII w.n.e.  zachowały  się  w  dość  dobrym  stanie  i  są  chwałą  króla  Pacala,  prawdopodobnie  najbardziej  znanego  władcy  Majów.

                Przypuszcza  się,  że  pierwsze  stałe  osady  Majów  powstawały  już  w  pierwszym  tysiącleciu  p.n.e.  Do  ok. 500 r. p.n.e.  główne  ośrodki  powstawały  w  centrum  Meksyku,  dopiero  potem  na  południowych  wyżynach  i  północnych  częściach  Jukatanu.

 W  Palenque   do  granic  wykorzystano  potencjał  sztuki  jako  środka  manipulowania  historią.  Na  kamiennych  tablicach  wyryto  nie  tylko  teksty  gloryfikujące  życie  i  historię  rodu  króla  Pacala  ale    przedstawiono  go  również  w  centrum  kosmosu  Majów,  co  sugeruje,  że  według  Majów  władca  posiadał  niezwykłe  cechy,  a  mianowicie  umiejętność  wyjścia  poza  ziemskie  sprawy  i  zdolność  komunikowania  się  z  bóstwami  i  przodkami.  No  i  że   cechowało  go  wyjątkowe  męstwo.

Ciekawą  rzeczą  jest,  że  na  tronie  w  Palenque  zasiadały  aż  dwie kobiety,  co  było  raczej  sprawą  niespotykaną  na  terenach  Majów.   Pierwsza  Yohl  Ik,nal  królowała  w  latach  583-604  n.e. ,  drugą  była  Sak  K,uk,  która  po  trzech  latach  królowania  oddała  tron  swojemu  synowi  Pakalowi,  który  stał  sie  najpotężniejszym  władcą  Palenque.

  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.
  • Palenque.

 Konkwista  rozdarła  MEKSYK  prowokując   do  bratobójczych  walk,  rewolucja  kraj    zjednoczyła   dając  nadzieję  na  lepszy  los,  ale   zamiast   niwelowania  pogłębiających  się  kontrastów  społecznych,  w  siłę  urosły  kartele  narkotykowe  i  zorganizowana  przestępczość.  

Przebywając  trasę  z  Palenque  do  Campeche  mogłam zobaczyć  jak  żyją  zwyczajni  ludzie.   I  chociaż  spotyka  się  tu  stare  z  nowym,  to  jednak  życie  dzisiejszych  Meksykan  jest  głęboko  zakorzenione  w  tradycji.

Meksyk  jest  wyzwaniem  dla  turystów,  ale  przede  wszystkim  dla  jego mieszkańców.  Może  właśnie  dlatego  mówi  się,  że  największym  skarbem  Meksyku,  są  jego  mieszkańcy.

  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • .W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • .W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.
  • W drodze do Campeche.

Jeden  z  jukatańskich  klejnotów ....  UXMAL  - ruiny  miasta  Majów  i  boga  deszczu  Chaca.  
Chac,  obiekt  ubóstwiania  jak  i  lęku,  był  dla  Majów  bogiem  deszczu,  piorunów  i  błyskawic.  Przynosząc  deszcz  umożliwiał  wzrost  zbóż,  lecz  zbyt  obfitymi  opadami  jak  i  burzami  niósł  zniszczenie  i  śmierć.

 Znaczenie  Chaca,  bóstwa  deszczu,  jest  wyraźnie  widoczne  na  rzeźbionych  fasadach   budowli  w  Uxmal.   Chac  jest  jednym  z  najstarszych  i  najdłużej  czczonych  bogów  panteonu  Majów.  Na  fasadach  budowli  w  Uxmal,  widać  rzeźbione  wizerunki  węża  ponieważ  bóg  deszczu  Chac  zazwyczaj  kojarzony  był  z  wężem.

Uxmal  było  jednym  z  najważniejszych  ośrodków  cywilizacji  Majów  aż  do  połowy  XV wieku.

Świątynia Czarownika, Dom Mniszek, Dom Żółwi, Pałac Gubernatora, Dom Starej Kobiety  i  boisko  do  gry  w  piłkę  to  niezwykłe  obiekty,  ozdobione  żłobieniami  przedstawiającymi  motywy  roślinne  i  bóstwo  Chaca.  Uxmal  uważa  się  za  najbardziej  urokliwe  miasto  Majów,  ale  mniej  badane  w  porównaniu  z  innymi  ważnymi  ośrodkami  w  Meksyku.

  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.
  • Uxmal.

       Po  urokliwym  i   tonącym  w  tropikalnym  słońcu  starożytnym  mieście  Uxmal,  fajnie  popłynąć  łodzią  do  namorzynowego   lasu  Rezerwatu   Biosfery  CELESTUN.   Udaje  się   podejrzeć  różnego  rodzaju  ptactwo,  m.in.  kolonię  koralowo  upierzonych  flamingów  i  nawet  zrobić  zdjęcia.  Nie  korzystam  ze  spcjalistycznych  urządzeń,  dlatego  moje  fotki  nie  powalają,  ale   świetnie  udało  mi  się  utrwalić  miejsce  w  pamięci  i  to  mi  wystarczy,  bo  do  miłośników  ornitologii  nie  zaliczam  siebie  raczej.

 W  namorzynowym  lesie  znajduje  się  słodkowodne  żródło,  w  którym  miejscowi  i  turyści  kąpią  się.  

Dla  mnie  wyprawa  do  tych  namorzyn  była  fajną  sprawa,  ponieważ  tak malownicze  mangrowia  widziałam  po  raz  pierwszy.

  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Manrowia  w  Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.
  • Celestun.

SISAL  to  ponętna  rybacka  wieś  z  ładną  plażą.  Miejsce  świetne  na  relaks  i  wzmocnienie  akumulatorów.  Dla  smakoszy  czeka  przyjemna  z  wyglądu  restauracyjka  z  owocami  morza,  a  dla  miłośników  kąpieli  słonecznych  i  morskich   urocza  niezatłoczona  piaszczysta  plaża,  oblewana  mieniącymi  się  w  różnym  odcieniu  zieleni  wodami  Zatoki Meksykańskiej.

  • Sisal.
  • Sisal.
  • Sisal.
  • Sisal.
  • Sisal.
  • Sisal.
  • Sisal.
  • Sisal.
  • Sisal.
  • Sisal.
  • Sisal.
  • Sisal.
  • Sisal.
  • Sisal.
  • Sisal.
  • Sisal.
  • Sisal.
  • Sisal.

Do  MERIDY,  kolonialnego  miasteczka  stolicy  Jukatanu,    przybyłam  późnym  popołudniem.  Niewiele  czasu  miałam  na  poznanie  miasta  w  świetle  dziennym.  Zakwaterowanie   i  odświeżenie  jeszcze  ten  czas  skróciło.

Żałuję,  że  zdecydowałam  się  na  przejażdżkę  po  mieście  dorożką.  Trafiłam  na  taką,  która  co  rusz  łapała  gumę.     Na  wybrukowanych  ulicach  trzęsło  na  tyle,  że  robienie  zdjęć  sobie  darowałam,  bo  nie   wychodziły  w  przyzwoitej  jakości.  Do  Pomnika  Narodowego  dojechaliśmy  późno  no  i  ze  zdjęć  tam  zrobionych  raczej  nie  jestem  dumna. 

Jednak  w  ogólnym  rozrachunku  nie  było  tragicznie.  Meksykańską  Meridę  zobaczyłam,  a  że    nie  napstrykałam  fotek,  cóż  nie  wszystko  musi  być  utrwalone  na  kartach sd;  ważne,  że  wspomnienia  wciąż  żyją  w  pamięci.

  • Merida.
  • Merida
  • Merida.
  • Merida.
  • Merida.
  • Merida.
  • Merida.
  • Merida.
  • Merida.
  • Merida.
  • Merida.
  • Merida.
  • Merida.

W  historycznym  IZAMAL  zatrzymujemy  się,   by  zwiedzić  klasztor  św. Antoniego  z  Padwy ( Conwento de San Antonio de Padua).  Właściwie  jest  to  klasztor  z  kościołem,   który  wzniesiono   na   miejscu  piramidy   przeznaczonej  dla  boga  niebios  - Itzamna,  i  który zbudowano  z  kamieni  pozyskanych   z  rozebranej   piramidy. 

Według  lokalnych  przewodników  IZAMAL,  to  jedyne  miasto  Majów,  które  nie  zostało  opuszczone  przez  mieszkańców.  Natomiast,  w  niektórych  naszych  przewodnikach  można  wyczytać,  że  Hiszpanie  zastali  miasto  praktycznie  niezamieszkane.  Faktem  jednak  jest,  że  większość  mieszkańców  miasta  mówi  w  języku  maya.

Jako  ciekawostkę  dodam,  że  w  atrium  klasztoru  w  1993 r.  mszę  odprawił  papież J.P.II,  na  którą  zaproszono  rdzennych  mieszkańców  całego  kontynentu  i  na  której  poprosił  Indian  o  przebaczenie  krzywd  wyrządzonych  im  przez  kościół.   

  • Izamal.
  • Izamal.
  • Izamal.
  • Izamal.
  • Izamal.
  • Izamal.
  • Izamal.
  • Izamal.
  • Izamal.
  • Izamal.
  • Izamal.
  • Izamal.
  • Izamal.
  • Izamal.
  • Izamal.

       CHICHEN  ITZA,  najbardziej  rozpoznawalny  tego  typu  zabytek  na  świecie,  jest  najlepiej  zachowanym  i   największym   miastem  Majów.  To  najbardziej  majestatyczne  i  intrygujące  miasto  Majów,  na  całym  półwyspie  Jukatan,  zajmuje  ponad  100 km kwadratowych (samo  stanowisko  archeologiczne  zajmuje  2,5 km kwadratowych).  Malowidła  ścienne  i  stele  pełne  wojowników,  scen bitewnych  i  składania  ofiar  z  ludzi  nadają  miastu  charakter  wojskowy  i zaprzeczają  jakoby  Majowie  byli  narodem  pacyfistów.

Chcąc  zobaczyć  jak  najwięcej,   trzeba  przybyć  do  Chichen  Itza  z  rana,  ponieważ  poszczególne  obiekty  są  od  siebie  oddalone  w  pewnych  odległościach,  a  do  studni  ofiarnej (cenote),  do  której  nie  kazdy  zwiedzający  się  udaje,   jest  ponad  kilometr  i  koniecznie  trzeba  mieć  z  sobą   sporą  ilość  napoju,  by  panujący  tam  upał  nie  zmącił  uroku  zwiedzania.  

  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.
  • Chichen  Itza.

   Jeśli  przeżyliśmy  pobyt  w  Chichen Itza,  to  szczęśliwi  i  urzeczeni  wielką  mozaiką  kultury,  obyczajów  i  ludzkich  losów  udajemy  się  do  miejsca,  w  którym  poczujemy  bliskość  z  naturą.  Niedaleko  Chichen  Itza  znajduje  się  przepiękna  cenote  IL  KIL,  która  pozwoli  nieco  ochłonąć (można w  tej  studni  zarzyć  kąpieli ),  a  specyficzne  piękno  miejsca   dostarczy  pewnego  rodzaju  przekazu  energetycznego,  jeśli  komuś,  po  archeologicznych  stanowiskach,    taka  potrzeba  jest  niezbędna.

 Cenote,  to   rodzaj   naturalnej  studni  krasowej  utworzonej  w  skale  wapiennej.   Niektóre  z  nich  pełniły    ważną  rolę  rytualną,  związaną  z  kultem  boga  deszczu  i  wody  Chaca.  Majowie  wierzyli,  że  studnie  te  prowadzą  w  zaświaty.

  • Cenote  Il Kil.
  • Cenote  Il Kil.
  • Cenote  Il Kil.
  • Cenote  Il Kil.
  • Cenote  Il Kil.
  • Cenote  Il Kil.
  • Cenote  Il Kil.
  • Cenote  Il Kil.
  • Cenote  Il Kil.
  • Cenote  Il Kil.
  • Cenote  Il Kil.
  • Cenote  Il Kil.
  • Cenote  Il Kil.
  • Cenote  Il Kil.
  • Cenote  Il Kil.
  • Cenote  Il Kil.
  • Cenote  Il Kil.

       Cóż,   w  CANCUN  zatrzymałam  się  by  nabrać  tchu... ,

po  trudach  zwiedzania  specjalistycznych  atrakcji  meksykańskich  i  przed  zbliżającym  się  powrotem  do  domu.   

Z  Cancun  miałam  lot  do  Mexico City.  Po  kilku  godzinach  oczekiwania  na  lotnisku  odleciałam  z  Meksyku  do  Amsterdamu,  które  pożegnałam  po  5 godzinach  oczekiwania  na  samolot  do  Warszawy. 

  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
  • Cancun.
Na  lotnisku  w  Mexico  City    oczekiwałam  na  swój  lot  do  Amsterdamu.
  • Mexico City.
  • Mexico City.
W  Amsterdamie  oczekiwanie  na  samolot  do  Warszawy  trwało  5 godz. Trochę  długo,  ale  na  lotnisku  w  Amsterdamie  jest  świetne  SPA,  które  przyjemnie  może  skrócić  czas  oczekiwania.  Sklepy,  punkty  barowe  świetnie  zaopatrzone,  ewentualnie  można   wyjść  na  krótki  spacerek   i przywitać  się  z  miastem.
  • Widok z samolotu.
  • Widok  z  samolotu.
  • Widok  z  samolotu.

No  i  jestem  już  w  kraju.  W  stolicy  byłam  blisko  północy,  miałam  zarezerwowany  pokój  w  hotelu  w  okolicy  lotniska,  więc  dotarcie  doń  zajęło  już  niewiele  czasu.  

W  hotelu  zobaczyłam,  że  sprawdzono  mi  dokładnie  całą  zawartość  mojej  walizki.  Kłódka  była  przepiłowana  a  wewnątrz  wszystko  ,,ułożone"  nie  po  mojemu.  Przegląd  musiał  być  w  Amsterdamie,  ponieważ  nic  nie  zginęło.  To  prawdopodobnie  z  uwagi  na  narkotyki.  Nie,  nie  ja  narkotyków  ani  podobnego  towaru   nie  posiadałam.  Chociaż  na  meksykańskich  plażach  zdażały  się  oferty  sprzedaży  narkotyków.

 Narkotyki  to  rzecz  wiadoma,  nie  wolno  ani  wwozić  ani  przywozić,  ale  oprócz  tego  szkodliwego  towaru  z  Meksyku  nie  wolno  wywozić   skarbów  zaliczanych  jako  narodowe  Do  takich  np.  zalicza  się  muszelki.   Wszystko,  co  ma  muszelki,  tj. wisiorki, naszyjniki,  bransoletki  będą  skonfiskowane  w  trakcie  kontroli.  

Z  Warszawy  orzyjechałam  do  domu  i  to  był  koniec  mojej  podróży  do  Meksyku.

Wydawało  mi  się  wtedy,  że  nie  było  nikogo  szczęśliwszego  ode  mnie. 

DZIĘKUJĘ. 

  • Warszawa.

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. kahlan77
    kahlan77 (09.04.2015 13:29)
    Ladna podroz
  2. lmichorowski
    lmichorowski (21.01.2015 17:29)
    Piękna podróż. Naprawdę zazdroszczę... Pozdrawiam. :)
  3. lmichorowski
    lmichorowski (20.01.2015 19:40)
    Zacząłem zapoznawać się z ostatnią (?) odsłoną Twojej meksykańskiej podróży. Na razie zobaczyłem piękne zdjęcia z San Cristobal de las Casas i Agua Azul. Jeszcze tu wrócę... Pozdrawiam. :)
  4. eli_ko
    eli_ko (20.02.2014 21:34) +1
    Z wielką przyjemnością zatopiłam się w Twoim kolejnym poznawaniu tego świata i dostarczyło mi to niezwykłych wrażeń :)
  5. snickers1958
    snickers1958 (15.02.2014 15:37)
    :-)
  6. ippolita
    ippolita (15.02.2014 14:31) +1
    Hooltayka, Snickers było mi miło gościć Was w mojej galerii zdjęć o Meksyku.

    Oczywiście dziękuję również tym, którzy odwiedzili mój album zdjęć a zaznaczyli to w inny sposób.
    Podróżowanie w dzisiejszych czasach staje się coraz łatwiejsze, dlatego Wszystkim życzę, by pojechali tam, gdzie sięgają ich marzenia. Snickersie nigdy nic nie wiadomo, oby ziściło Ci się to, co na ten czas wydaje się niemożliwe. Wszystkim tego życzę,
    i sobie też.

  7. snickers1958
    snickers1958 (09.02.2014 13:07) +2
    Przebogaty opis w równie kolorowo-bogatej podróży. Może nigdy tam nie stanie moja noga zatem jest wielka okazja podziękować za to sympatyczne przedstawienie części Meksyku. Oczywiście piszę się na wcześniejsze relacje, które niewątpliwie porusza moją wyobraźnię. Dziękuję i pozdrawiam.
  8. hooltayka
    hooltayka (06.02.2014 13:45) +2
    Kolejna bardzo ciekawa relacja z Meksyku,którą oglądam na raty od kilku dni.
    Bardzo dużo się dowiedziałam i obejrzałam.
    Wszyscy,którzy byli w tym kraju wracają zachwyceni.
    Może i ja kiedyś tam trafię.
    Pozdrawiam-)
  9. ippolita
    ippolita (06.02.2014 8:56) +1
    Amused dziękuję.
    Tak też mi tam poradzono. Teraz wiem co jest niezbędnym elementem w walizce :-).
    W Meksyku byłam w marcu 2013 r., dobra pora na zwiedzanie tego ciekawego kraju, i pogoda mnie nie zawiodła.

    Korzystam obecnie nie ze swojego komputera, dlatego tak późno odpisuję i mało bywam w necie. Padł mi mój laptop, ale już na dniach będę miała nowy, więc prawdopodobnie częściej będę na KOLUMBERZE a co za tym idzie będę delektować się miejscami, które Wy odwiedziliście.

    Wszystkim życzę fajnego dnia.

  10. ippolita
    ippolita (06.02.2014 8:44) +1
    Smoku, dla mnie wycieczka musi być treściowa, dlatego wybieram takie miejsca, które wzbogacają mnie merytorycznie. Nie ograniczam jednak swoich wyjazdów do spraw wyłącznie ciekawych dziejowo; bywam też w miejscach ładnych tylko krajobrazowo, przy okazji ale bywam.
    Moja recenzja z pobytu w Chamuli kojarzy się z Dziadami A. Mickiewicza, ponieważ pomieszano tam obrzędy pogańskie z chrześcijańskimi, i ja wcale krytycznie się do tego nie odnoszę, przedstawiłam fakty i podzieliłam się swoją refleksją. Dla mnie jedynie zaskoczeniem było to, że prawdopodobnie Watykan zaakceptował taką formę obrzędów w tym kościele, kościele jakby nie było chrześcijańskim. Nie wiem, może i można jadłem i napojem przynieść sobie zbawienie.
    Napisałam o obrzędach w kościele, ale pominęłam sprawę panujących w Chamuli stosunków między ludźmi, które mnie zszokowały. To akurat przemilczałam, ponieważ takie postępowanie zaczyna być już stosowane i akceptowane wszędzie na całym świecie, chociaż zasługuje na potępienie.

    Rozśmieszyłeś mnie Smoku! Dzięki piękne za Twój czas i za chęć podzielenia się ze mną swoimi odczuciami.
    Co do zatruć, to był mój pierwszy raz, ale nie spaskudziło mi to dalszego pobytu w Meksyku, bo jak już wszyscy chyba wiedzą alkohol z colą robią cuda.

    Zakończyłam galerię o Meksyku. Kraj bardzo ciekawy, wszystkim polecam!
    Robienie galerii jest bardzo czasochłonne; nie wiem czy będą inne, może tylko pojedyncze miejsca :-).
    Pozdrawiam ciepło.
  11. amused.to.death
    amused.to.death (04.02.2014 21:45) +2
    Zgadzam się ze Smokiem jeśli chodzi o profilaktykę alkoholową (mówią co prawda, że gorąca herbata ma ten sam skutek, ale osobiście w tropikach wolę alkohol) - jeden jedyny raz (w tym roku) nie stosowałam i oczywiście miałam problemy (mówię oczywiście o drobnych problemach, a nie jakimś poważnym zatruciu).

    Zazdroszczę widoku Agua Azul w kolorze 'azul' - kiedy ja tam byłam w porze deszczowej to była raczej Agua Cafe;)
  12. s.wawelski
    s.wawelski (03.02.2014 14:33) +2
    Kazda czesc Twojej podrozy po Meksyku jest coraz lepsza. Podsumowujac calosc, to musze Ci pogratulowac bardzo ciekawej podrozy i pochwalic za wnikliwosc i ciekawosc tego wszystkiego, co po drodze widzialas. Podziwiam tu zwlaszcza Twoje niezmordowane sily i nieustajacy entuzjazm w przemierzaniu i zwiedzaniu tak duzego obszaru w tak krotkim czasie.

    Zatrucia pokarmowe w takich rejonach swiata jak Meksyk, sa dosc czeste i typowe. Ich najczestsza przyczyna jest lekkomyslnosc osob przygotowujacych posilki. Mycie czegos nieprzegotowana woda lub podanie nieswiezych produktow to najpopularniejsze przyczyny. Banany bym raczej wykluczyl jako mozliwosc zatrucia a wine bym zwalil na ktorys z tych dwoch elementow wczesniej wspomnianych. Na drugi raz podrozujac po krajach tropikalnych sprobuj wysokoprocentowy alkohol jak tequila czy rum, codziennie w malej ilosci jako profilaktyka. Bakteriobujcza jest tez zielona cytryna.

    Czekam niecierpliwie na Twoje nastepne relacje ze swiata :-)
  13. s.wawelski
    s.wawelski (03.02.2014 6:52) +1
    Ufff, na razie, pozniej dokoncze :-)
  14. s.wawelski
    s.wawelski (03.02.2014 2:06) +2
    Twoja opowiesc jest cos na wzor czterech czesci "Dziadow" Mickiewicza... Zaczalem czytac, ale juz mi sie wydaje najbardziej dramatyczna.

    Slusznie, ze schowalas aparat, bo grozba meksykanskeigo wiezienia tez by mnie napawala strachem...

    Jak ten facet byl taki namolny w wypytywaniu Cie o narodowosc, to trzeba mu bylo powiedziec, ze jestes z Puerto Rico, to napewno by Cie zostawil w spokoju :-)