2013-12-31

Podróż Tajlandia część I

Opisywane miejsca: Phuket, Surat Thani, Krabi (129 km)
Typ: Album z opisami
W naszej podróży po świecie nie mieliśmy ustalonego planu. Zdecydowaliśmy się dać ponieść naszej fantazji. Ma to z jednej strony dobre strony, gdyż kolejne etapy były niespodzianką dla nas samych, ale i złe strony również, gdyż urzędnicy imigracyjni zwłaszcza w krajach Azji Środkowej, ale również Chin i Rosji fantazji pozbawieni są  zupełnie. O tym jednak jeszcze nie wiedzieliśmy, gdy byliśmy w Kuala Lumpur. Tymczasowy plan był taki, że dostaniemy się do Bangkoku i tam złożymy wnioski wizowe do Chin, Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu, Uzbekistanu, Turkmenistanu i Rosji i taką drogą dostaniemy się do Polski. Alternatywą była droga przez Laos, Wietnam, Chiny i Syberię. Na razie jednak musieliśmy jakoś dotrzeć do Bangkoku. Oczywiscie z KL łatwo tam dolecieć tanim samolotem. Jednak my nie byliśmy nastawieni na "łatwo". Raczej chcieliśmy dostać się po ziemi. Najbardziej pasował nam pociąg, ale...na północnych rubieżach Malezji kolej wcale nie jest taka dobra, jak w centrum i na południu kraju. Po drugie wzajemne animozje Malezji i Tajlandii zaowocowały również i tym, że poza słynnym i piekielnie drogim orientalnym ekspresem pociągi nie przekraczają granicy. Jednym się do niej dociera, po czym po przekroczeniu granicy na piechotę drugim jedzie się dalej na północ Tajlandii. Oczywiście pociągi "skoordynowane" są w tak zabawny sposób, żeby czas oczekiwania na przesiadkę był najdłuższy, jak to tylko możliwe. Zdecydowanie lepsza była alternatywa autobusowa, ale "lepsza" nie oznacza "dobra". Weszliśmy więc na stronę AirAsia, a tam widzimy bilety z KL na Phuket za jedyne 35 USD. Z przyczyn czysto ekonomicznych pogodziliśmy się wię z rezygnacją z naszej hard core podróży i 2 dni później usiedliśmy w wygodnych fotelach Airbusa, który w nieco ponad godzinę zabrał nas na najpopularniejszą z tajskich wysp. Wcześniej poprzez stronę Agoda zarezerwowaliśmy sobie bungalow w małym, tanim hoteliku ok 20 km od lotniska. Po wylądowaniu szybko przeszliśmy kontrolę graniczną. To była już połowa kwietnia, więc turystów jak na to miejsce 1/3 tego, co w pełnym sezonie, tak więc miejscowi "wopiści" pracy nie mieli zbyt wiele. Jeszcze tylko 25 minutowa jazda taksówką i już mogliśmy rozpakować bagaże w naszym pokoiku tuż obok basenu. Upał dawał się mocno we znaki, więc pierwsze, co zrobiliśmy w Tajlandii, to było krótkie pływanko. Czekał już na nas skuter, który wynajęliśmy w recepcji hotelu, zanim jeszcze doszliśmy do naszego bungalowu. Po kąpieli szybko więc wskoczyliśmy na naszego rumaka i pognaliśmy przed siebie. Było już późne popołudnie i słońce chyliło się ku linii horyzontu nad Morzem Andamańskim. My zwiedzaliśmy najbliższą okolicę. Tak więc zaczęliśmy od miejscowego bazaru na wolnym powietrzu. Tam uzupełniliśmy braki w garderobie, po czym poszukaliśmy restauracji w której moglibyśmy przełknąć jakąś kolację. Dla mnie Tajlandia była zupełnie nowym światem. Marek był już tu , jak twierdzi więcej, niż 50 razy i czuł się w tym kraju jak w domu.Przed powrotem do hotelu znaleźliśmy większy sklep  spożywczy i tam kupiliśmy kolekcję lokalnych piw na degustacyjny wieczór. Naszym ucieszonym oczom ukazało się również znakomite piwo z Adelaide - Cooper's pale ale, któremu pomimo raczej zaporowej ceny nie mogliśmy się oprzeć. Prawda jest taka, że nawet najlepsze piwa azjatyckie po ponad miesiącu stają się niezbyt dobrze strawne, więc nasz ulubiony Cooper's był wybawieniem :)Degustacja przerywana pławieniem się w basenie nie trwała zbyt długo i zmęczeni poszliśmy spać.
  • Air Asia
  • Pod nami już Tajlandia
Następnego dnia obudziliśmy się bardzo wcześnie. Marek wyszedł na zewnątrz i z wielką niechęcią zauważył, że niebo zaciągnięte jest chmurami. To oznacza brak spektakularnego światła o wschodzie słońca, tak więc zyskaliśmy bez mała 2 godziny snu więcej. Wstaliśmy tuż przed śniadaniem. Szybka wyżerka w hotelu i już siedzieliśmy na skuterku pędząc na południe wyspy.Po jakiś 20 minutach jazdy naszym oczom ukazała się świątynia. Oczywiście postanawiamy ją zwiedzić. Okazało się,że trafiliśmy na największą świątynię wyspy Wat Chalong. Ja jestem zauroczona. Podoba mi się strzelistość tajskich świątyń, tysiące, jeśli nie miliony świecidełek, które ozdabiają ich ściany, dziesiątki figurek. Marek raczej nie jest fanem tego , jak to określa "kiczu".Ja całkowicie się z nim nie zgadzam. Jaki kicz?...no ale to przecież mój pierwszy dzień w Tajlandii. Po zobaczeniu kilkuset świątyń niemal bliźniaczo zdobionych doszłam do wniosku, że może ma on trochę racji :)Zaraz po wyjeździe z Wat Chalong naszym oczom ukazuje się wielka figura siedzącego Buddy na szczycie dalekiego wzgórza. Oczywiście postanawiamy odnaleźć drogę i tam pojechać. Po pół godzinie jesteśmy na miejscu.Tutaj potworny tajski kicz denerwuje nawet mnie. Big Buddha - tak zwyczajnie nazywa się ta figura jest faktycznie wielki i stanowi niezłą konkurencję dla pewnej statuy ze Świebodzina :) Wogóle zaczynam dostrzegać bardzo mocną korelację, czym biedniejszy jest naród, tym większy procent swojego dochodu zdecydowany jest przeznaczyć na sacrum, a tym samym tym większe wypaczenia religii. Myślę, że skromny Budda, czy Jezus byliby oburzeni widząc,że robi się z nich megalomanów. Ta skłonność niezamożnych nacji do religijnej gigantomanii w zasadzie jest przypisana odmianom buddyzmu i chrześcijaństwa. Ścisłe przestrzeganie zakazu robienia wizerunków Boga, czy ludzi w islamie na razie uchroniło  muzułman od wznoszenia podobnych potworności. Jest rok 2012. Nie tak dawno ten rejon nawiedziło potworne tsunami, które wielu mieszkańcom odebrało życie natychmiast, a wielu skazało na powolną agonię ekonomiczną, a tutaj coś takiego? Ta statua budowana przecież głównie z datków miejscowej ludności kosztowała wiele, wiele milionów...Ruszamy w dół. Po drodze zatrzymujemy się w uroczo położonej knajpce, oferującej wspaniały widok na odległe o jakieś 5 km morze i plaże. Kontemplujemy widok popijając mocno zmrożone lokalne piwo Singha.Po chwili ponownie siedzimy na naszym skuterku i tym razem jedziemy na południowy skraj wyspy. Tu podziwiamy piękny widok i tu po raz pierwszy widzę coś cudownego...wspaniale rozkwitnięte na jaskrawo czerwono-pomarańczowy kolor drzewa poincjany. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, ale te drzewa będą mi towarzyszyć przez całą naszą trasę po Tajlandii i Laosie. Marek zna je z Australii, gdzie kwitną w październiku i listopadzie w północnych częściach kraju.Gdy kwitną, to drzewa te należą do najbardziej spektakularnych wśród wszystkich drzew świata.Z tego miejsca zaczynamy nasz powrót do hotelu, starając się trzymać wschodniego wybrzeża wyspy. Przejeżdżamy przez szereg chaotycznych miasteczek pełnych smogu i brudu. Zastanawiam się co turyści widzą w tej wyspie, że tak masowo tu przyjeżdżają. Z całą pewnością ze 20-30 lat temu, kiedy ruch turystyczny był 20-30 razy mniejszy było to miejsce pełne uroku. Teraz jednak urok jest ostatnim określeniem, jakie przyszłoby mi do głowy, gdybym miała opisać Phuket. Plaże nawet w milionowej części nie równają się  z tymi na Lombok, nie mówiąc już o bardziej wschodnich wyspach Indonezji. Wapienne formacje skalne owszem urocze, ale gwar i hałas skutecznie eliminuja możliwość jakiejkolwiek kontemplacji.W 2008 roku wyspę odwiedziło 3.3 mln turystów, średnio spędzając to bez mała 6 dni. To w sumie ponad 18mln osobodni rocznie, choć obecnie głównie dzięki bezpośrednim połączeniom lotniczym z wieloma miastami Rosji jest to zapewne bardziej zbliżone do 30mln osobodni. Przy tak gigantycznym wzroście ruchu infrastruktura wyspy jest typowym obrazem całej Tajlandii - zaniedbana i niedofinansowana w każdym swoim aspekcie.Jeszcze przed dojazdem do hotelu zajeżdżamy do wypożyczalni samochodów i zamawiamy na następne 6 dni Toyote Corolle. Zamierzamy od następnego dnia pojeździć po południowej Tajlandii.
  • Wat Chalong
  • Wat Chalong
  • Wat Chalong
  • Wat Chalong
  • Wat Chalong
  • Wat Chalong
  • Wat Chalong
  • W oddali widzimy wielką statuę Buddy
  • Wat Chalong
  • Wat Chalong
  • Wat Chalong
  • Wielki Budda
  • Wielki Budda
  • Towarzystwo  Wielkiego Buddy
  • Wielki Budda
  • Wielki Budda
  • Przylądek Prom
  • Widok z przylądka
  • Widok z przylądka
  • Widok z przylądka
  • Ko Kaeo Yai i Ko Kaeo Noi
  • Słonie na przylądku....drewniane-)
  • Drzewo poincjana
  • Plaża w drodze powrotnej
  • Plaża w drodze powrotnej
  • Morze Andamańskie
  • Morze Andamańskie
Rano odbieramy auto i w drogę! Nasz pierwszy etap to Khao Sok National Park. Park położony jest w górach Półwyspu Malajskiego.  W tej części zjawiska krasowe są głównym czynnikiem geograficznym kształtującym teren. Nie bez kozery okolica nazywana jest tajski Guilin. Główną różnicą w stosunku  do chińskiego pierwowzoru jest dominacja roślinności tropikalnej w Khao Sok i to, że najpiękniejsze tereny położone są nad sztucznie spiętrzonym jeziorem, a nie nad rzeką. Jedna z ciekawych opcji spędzenia czasu jest nocleg w pływającym bungalow w jednym z 2 hoteli na jeziorze, ale jeśli uwzględnić dowóz łodzią ( innej opcji nie ma), to nawet tańszy z tych hoteli kosztuje dla 2 osób sporo ponad 100dol, a droższy zbliża się do 300. Pewnie gdybyśmy wyjechali na 2 tygodnie, czy nawet miesiąc, to z przyjemnością byśmy z takiej możliwości skorzystali, jednak w wielomiesięcznej podróży budżet trzeba liczyć dosyć skrupulatnie  i mimo tego, że serce rwało się na wodę, to rozsądek mówił nam stanowcze "nie!"Zamiast tego zjeździliśmy w zasadzie wszystkie drogi w pobliżu jeziora. Trafiliśmy przy tym na coś zadziwiającego. Jezioro Patchaprapa spiętrzone jest nie jedną, ale wieloma  tamami. Po wschodniej stronie tam wjechaliśmy do czegoś, co przypominało luksusowy ośrodek wypoczynkowy. Znajdowało się na tym terenie również kilka domów prywatnych. Wszędzie dookoła pustka. W zasadzie poza kilkoma pracownikami nie widzieliśmy żywego ducha. Okolice przepiękne, a tu zupełnie nikogo - wszystko dla nas. Całkiem jak nie Tajlandia :)Nocujemy wprawdzie nie na wodzie, ale znaleźliśmy doprawdy bajkowy hotelik. Uwielbiamy takie miejsca i w sumie już nie żałujemy,że nie nocujemy na jeziorze.
  • Sad lateksowy
  • Plantacja drzew lateksowych
  • Plantacja drzew lateksowych
  • Khao Sok National Park
  • Khao Sok National Park
  • Khao Sok National Park
  • Khao Sok National Park
  • Khao Sok National Park
  • Khao Sok National Park
  • Khao Sok National Park
  • Khao Sok National Park
  • Khao Sok National Park
  • Khao Sok National Park
  • Khao Sok National Park
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Poincjana
  • Nad jeziorem
  • Nad jeziorem
  • Nad jeziorem
  • Tama
  • Jezioro
  • Świątynia na wzgórzu
  • Rzeka
  • Rzeka
  • Rzeka
  • Światynia nad rzeką
  • Krowa
  • Świątynia
  • Motyl
  • Inwazja mrówek
  • Kowboj w tajskim stylu
  • Słoń turystyczny
  • Słoń turystyczny
  • Woda
  • Woda
  • Woda
  • Lokalna dzieciarnia
  • Dzieciaki
  • W wodzie
  • Mecz
  • Bramkarz
  • Mecz
  • Inna akcja
  • ...i jeszcze inna...
  • ...a ta zupełnie inna, niż trzy poprzednie :)
  • W drodze
  • Droga
  • Khlong Phanom
  • Góry w okolicach Khlong Phanom
  • Mnisi
  • Wisząca forma skalna
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Tama na jeziorze
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Jezioro Ratchaprapha
  • Nad jeziorem
  • Nad jeziorem
  • Zachód słońca
  • Bungalow
  • Wejście do domku
  • Widok na okolice
  • Okienko
  • Domek
  • Domek
  • Widok z  domku
  • Domek w drzewie
  • Okno
  • Sypialnia
  • Łazienka
  • Ścieżka
  • Hotel
  • Dróżka
  • Tablica informacyjna
  • Frangipani
  • Hibiscus
  • Kwiat
  • W drodze
  • Słonie robocze
  • Słonie
  • Słoń
  • Słoń
  • W dżungli
  • Na targu
  • Kompozycja na targu
  • Tajski autobus
Od jeziora jedziemy do Surat Thani - miasta nie grzeszącego pięknością, ale stanowiącego "bramę" do dwóch najbardziej znanych i najczęściej odwiedzanych wysp Zatoki Syjamskiej - Ko Samui i Ko Phangan.Z miasta ruszamy na południe w kierunku Krabi. Po drodze staramy się dojechać do każdego wodospadu, do jakiego widzimy drogowskazy. Jest ich w tej okolicy wiele, a my uwielbiamy się pod nimi kąpać ( chociaż nie wszędzie jest to możliwe) zwłaszcza,że temperatura każdego dnia sporo przekracza 30 stC. Cały teren tej części Półwyspu Malajskiego pokryty jest wapiennymi górami i skałami ukształtowanymi przez bardzo intensywne w tej części świata zjawiska krasowe.Znajdujemy najpierw hotelik w Ao Nang, a później jedziemy w kierunku centrum Krabi. Robimy zakupy i wracamy do hotelu. Okazuje się, że pojechaliśmy nie tą drogą. Chcemy zawrócić. Droga nie jest za szeroka, więc do zawrócenia wykorzystujemy drogę dojazdową do jakiegoś domu. Gdy jesteśmy już po drugiej stronie drogi, połowa samochodu na dojazdówce i gotowi do cofania, nagle słyszymy potworny huk. Wyskakujemy z auta i widzimy że w tylne drzwi wbił się motocyklista, leżący teraz na drodze.  W pierwszej chwili mamy wrażenie, że nie żyje, jednak po chwili sprawdzamy puls i wydaje się w porządku. Krzyczymy do ludzi mieszkających w pobliskim domu, by wezwali ambulans. Staramy się trzymać naszego rannego w optymalnej pozycji. Całą twarz ma zakrwawioną, ale z pobieżnych oględzin wynika,że reszta jest prawdopodobnie w porządku. Zastanawiamy się jak mogło dojść do tego wypadku i żadne logiczne wyjaśnienie do głowy nam nie przychodzi. W miejscu w którym zawracaliśmy odjechaliśmy ok 150 metrów od ostatniego zakrętu. Byliśmy już po drugiej stronie, gdy motocyklista na nas najechał. Oczywiście używaliśmy kierunkowskazu, czego w tym kraju się ogólnie nie używa. Skręcaliśmy wjeżdżając najpierw na środek drogi, więc lewa strona była przejezdna ( w Tajlandii ruch jest lewostronny).Przede wszystkim zaś Marek dokładnie sprawdził, że nikogo nie ma na drodze zanim zaczął skręcać. Uderzenie w tył auta i gdy byliśmy już daleko po drugiej stronie drogi świadczy o tym , że motocyklista był prawdopodobnie zajęty czymś innym - jesteśmy przekonani, że operowaniem telefonu komórkowego. Po 15 minutach przyjechał ambulans i policja. Ratownicy zabrali naszego rannego, a policja nie bardzo zainteresowana tym, co mamy do powiedzenia poprosiła Marka o paszport i poprosiła o jazdę za radiowozem. Po kilku minutach dojechaliśmy do komisariatu w Krabi. Tam od razu zapytano Marka dlaczego spowodował wypadek i czy przyznaje sie do winy. Nikt nie był zainteresowany jakimikolwiek wyjaśnieniami z naszej strony. Bądźcie pewni, że w razie jakiegokolwiek wypadku w którym uczestniczy Taj i obcokrajowiec, winnym jest zawsze i bezwględnie ten ostatni...zawsze! Sąd? Tak - możecie prosić o roztrzygnięcie w sądzie, ale czekać trzeba najmniej miesiąc, a czasem i rok, a na ten czas paszport macie odebrany. Jedynym wyjściem jest przyznanie się do winy i koniecznie zapłacenie Tajowi rekompensaty za poniesione straty i utracone zarobki. W tym momencie okazuje sie, że w Tajlandii każdy zarabia po parę tysięcy dolarów miesięcznie. Nasza rada - jeśli wynajmujecie auto, to róbcie to wyłącznie w dużych firmach i bierzcie pełną opcję ubezpieczeniową. Małe firmy nie dają ubezpieczeń, a jedyna oferta, to "ubezpieczenie" za auto które wypożyczyliście od właściciela firmy. Żadnej odpowiedzialności cywilnej, czy kosztów leczenia takie "ubezpieczenie " nie pokrywa. Dla nas cała noc negocjacji i nerwów oraz wydatek ok 2 tys dolarów spowodowało w końcu oddanie paszportu i uwolnienie z komisariatu. Nasz ranny musiał w szpitalu pozostać na dwa dni. W połączeniu z kompletną nieznajomością przepisów ruchu, powszechnym prowadzeniem skuterów bez jakiegokolwiek prawa jazdy i zupełnym lekceważeniem zasad bezpieczeństwa ( jazda na motorach w japonkach i bez kasków) konsekwencje takiego stanu rzeczy zbierają krwawe żniwo na drogach Tajlandii.
  • W  drodze do  Krabi
  • Khlong National Park
  • Khlong National Park
  • Khlong National Park
  • Khlong National Park
  • Khlong National Park
  • Khlong National Park
  • Khlong National Park
  • Widok z plaży w Ao Nang
  • Widok z plaży w Ao Nang
  • Droga do Krabi
  • Tak zgadliście! To faktycznie Krabi
  • Krabi
  • Emerald Pool
  • Emerald Pool
  • Emerald Pool
  • Emerald Pool
  • Emerald Pool
  • Emerald Pool
  • Emerald Pool
  • Emerald Pool
  • Emerald Pool
  • Emerald Pool
  • Emerald Pool
  • Emerald Pool
  • Emerald Pool
  • Nasze autko

Nastepnego dnia naszym nieco pokiereszowanym autem zaczęliśmy powrót na Phuket. Po drodze odbijamy jeszcze na północ, by zobaczyć pomnik ofiar tsunami z 2004 roku. Pomnik i samo miejsce robi na mnie ogromne  wrażenie.Nocujemy w tym samym hoteliku, w którym już byliśmy poprzednio. Następnego dnia oddaliśmy auto i po południu pojechaliśmy na dworzec autobusowy. W ostatniej chwili kupiliśmy bilet do Bangkoku na autobus z 36 miejscami. Standardowym jest autobus 48 miejscowy. Bilet w tym czasie w takim autobusie kosztował ok 16 dol. Nasz natomiast 24 dol. Różnica w standardzie i komforcie po prostu ogromna - zwłaszcza jeśli usiądziecie w dolnej kabinie. Fotele rozkładają się tu praktycznie do formy łóżka. Nieźle, jak na 900km trasę. Raniutko wjeżdżamy do Bangkoku - najcieplejszej metropolii świata.

Zdjęcia moje i Marka

  • Most łączący Phuket z lądem stałym
  • Most łączący Phuket z lądem stałym
  • Most
  • Ku pamięci Tsunami 2004
  • Ku pamięci Tsunami 2004
  • Ku pamięci Tsunami 2004
  • Mapa sytuacyjna
  • Pomnik
  • Pomnik
  • Morze Andamanskie
  • Budda przy niemieckim pomniku
  • Niemiecki pomnik ofiar tsunami
  • Tablica pamiątkowa
  • Tablica pamiątkowa
  • Tablica pamiątkowa
  • Tablica pamiątkowa
  • Tablica pamiątkowa
  • Tablica pamiątkowa
  • Tablica pamiątkowa
  • Tablica pamiątkowa
  • Pomnik
  • Pomnik
  • Pomnik
  • Fragment pomnika
  • Fragment pomnika
  • Sklepiki
  • Żółw

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. hooltayka
    hooltayka (14.01.2016 16:54)
    Dziękuję!
  2. koniczyna
    koniczyna (13.01.2016 23:19) +1
    Dziś wybrałam się do Tajlandii, najpierw z Neronkiem a teraz z Tobą.
    Nie żaluję bo jak zawsze piękne zdjęcia i ciekawy tekst.




  3. hooltayka
    hooltayka (09.09.2014 17:18)
    Tak...miałam to szczęście-)
  4. olaf43
    olaf43 (09.09.2014 13:11) +1
    W pięknych miejscach byłaś :)
  5. ramzesik1982
    ramzesik1982 (15.08.2014 12:07) +1
    Piękne miejsce, wspaniały krajobraz i architektura. Jednym słowem raj na ziemi...
  6. afra_88
    afra_88 (29.04.2014 17:25) +2
    Bardzo ciekawa podróż, na razie tylko obejrzałam, ale wieczorem poczytam:) Po obejrzeniu żałuję, że nie dotarłam w kilka miejsc, ale mam teraz powód by tam wrócić:)
  7. lanka
    lanka (29.04.2014 17:24) +1
    znów jestem z doskoku, ale trochę smutnie i niebezpiecznie tu było
  8. kahlan77
    kahlan77 (25.03.2014 16:57) +1
    Piekna Tajlandiia do pozostalych wroce pozniej
  9. pt.janicki
    pt.janicki (20.03.2014 20:28) +1
    ...daje się słyszeć określenie Tajlandii jako raju na Ziemi. Ostatni punkt podróży przypomina, że "rajskość" miewa różne oblicza...
  10. czarmir1
    czarmir1 (13.03.2014 10:52) +1
    Będąc w tej części Taj uważam, że na Phuket praktycznie wystarczy 2 dni, aby zobaczyć kilka ciekawych miejsc, natomiast na uwagę zasługuje właśnie Krabi. Tu nawet tydzień na to żeby zobaczyć najciekawsze miejsca nie jest czasem straconym.
    Bardzo ładne zdjęcia Irenko i oczywiście dobry, szczegółowy opis. A najważniejsze, że cało wyszliście z tej mało przyjemnej przygody.
    Serdecznie pozdrawiam :-)
  11. focus36
    focus36 (04.03.2014 7:58) +1
    Przypomnialem sobie kilka znajomych miejsc, dzieki za opis wypadku , przeczytalem ku wlasnej przestrodze.
  12. wojtass83
    wojtass83 (02.03.2014 20:22) +1
    Wspaniała wyprawa emocji w niej dużo wypadek i poruszające tablice upamiętniające ofiary Tsunami a wszystko ładnie opisane i pokazane na zdjęciach.Pozdrawiam
  13. avill
    avill (21.02.2014 8:30) +1
    Twoje podróże są zawsze bardzo ciekawe. Dla mnie, chyba, nieosiągalne, z różnych powodów.
    Dziękuję zatem, że mogę oko nacieszyć takim turystycznymi wspaniałościami.
    Pozdrawiam :)
  14. amused.to.death
    amused.to.death (04.02.2014 21:37) +1
    Historia z dreszczykiem. Widzę, że zaczęłam czytać od końca, ale i tak mi się podoba!
    Czasami czytając relacje z Tajlandii widzę, że miałam duże szczęście zaczynając zwiedzanie tego kraju od miesięcznego pobytu na dalekim poludniu gdzie nie było turystów - dlatego troche mi żal, kiedy niektórzy skreślają ten kraj. Trudno mi jednak nie zrozumieć, bo w turystycznych miejscach byłam pod wrażeniem (nie zawsze pozytywnym) tego jaki wpływ może mieć przemysł turystyczny na kraj...
  15. iwonka55h
    iwonka55h (04.02.2014 10:13) +1
    Irenko, cieszę się, że znalazłam wreszcie chwilkę dla zwiedzenia z Tobą Tajlandii. Podróż jak zwykle pięknie opisana i ładne zdjęcia.
  16. gawin2001
    gawin2001 (23.01.2014 15:52) +2
    Zazdroszczę umiejętności opisywania. Ja mam zawsze z tym problemy. Ciężko mi z siebie wydusić te kilka zdań.
  17. pt.janicki
    pt.janicki (23.01.2014 13:38) +2
    ...zacęcony przez jeden z wpisów poniżej przejrzałem kilka Twoich portretów. Na żadnym nie masz dwóch lic! Za to na każdym, podobnie jak na każdym z trzech awatarków ładnie wyglądasz!

    ... :-) ...

    ...wygląda, że autor/ka wpisu walnął/ęła jak chory w kubeł...
  18. turysta1310
    turysta1310 (19.01.2014 8:15) +3
    Znów piękna podróż, przyroda i zabytki. Miło było spędzić mglisty poranek w odległych rejonach naszego globu.

    Pozdrawiam Irenko.
  19. jolrop
    jolrop (18.01.2014 13:50) +3
    Dla świątyń tajskich i widoczków jak ten z przylądka Prom na wyspie Phuket warto. Z każdego miejsca świata można wziąć dla siebie coś pięknego. Coś co sprawi, że w smutne listopadowe dni i bezdennie długie wieczory pod powiekami zostanie obraz pięknego rozświetlonego słońcem nieba, szmaragdowej wody, miłych uśmiechniętych mimo trudów dnia ludzi. Wszędzie gdzie jesteśmy, jesteśmy tylko turystami, w niektórych miejscach na szczęście. A co do tsunami…Paradoksalnie raj na ziemi stał się wielkim cmentarzem ludzi z całego świata.
    Rzetelna relacja i piękne zdjęcia zasługują na duży plus. Dzięki Irenko :).
  20. snickers1958
    snickers1958 (18.01.2014 12:46) +2
    ...Irenko, bez urazy o te fotografie po tsunami. Bardzo dobrze, że to pokazałaś bo może ktoś wyciągnie dla siebie wniosek jak wspaniale mieszkać jest z dala od takich, codziennych trudności. To fantastyczne, że właśnie pokazujesz takie sceny, które w jakiś sposób POWINNY wywierać na człowieku reakcje szokowe. Chylę czoła z przykrością dla wszystkich, którzy ponieśli jakikolwiek uszczerbek na zdrowiu i życiu...
  21. hooltayka
    hooltayka (18.01.2014 2:40) +3
    Tsunami było ogromną tragedią i trudno o niej nie wspomnieć.
    Phuket nie jest sielankowym miejscem tak ,jak i cała Tajlandia.Owszem może zachwycić turystów,którzy schowają się w hotelu i piją drinki w basenie.Kiedy zwiedza się ten kraj na własną rękę widać jego drugie oblicze.
    Co do wypadków jest ich tutaj ogromna ilość.
  22. snickers1958
    snickers1958 (17.01.2014 20:38) +2
    Przepiękna i malownicza podróż , jak zwykle bardzo egzotyczna, szkoda tylko, że zakończona (fotograficznie) takim przykrym wydarzeniem jak to tsunami z 2004 i incydentem z nierozważnym motocyklistą. Dziękuję Irenko za kolejną dozę miłych wrażeń. Pozdrawiam.
  23. lmichorowski
    lmichorowski (16.01.2014 21:47) +3
    Wspaniała wyprawa i - jak zwykle - przepiękne zdjęcia. Współczuję incydentu z motocyklistą i pozdrawiam.
  24. eli_ko
    eli_ko (16.01.2014 10:47) +3
    Irenko - przepięknie !!!
    Szkoda że wydarzył się ten incydent z motorkiem, ale cóż takie życie :))
    pozdrawiam :)
  25. hooltayka
    hooltayka (16.01.2014 7:30) +1
    To była bardzo ciekawa wyprawa.
    W Bangkoku wypożyczyliśmy już inny samochód i zwiedzaliśmy Tajlandię Północną.
    Incydent z motorkiem kosztował troszkę nerwów,ale potem zapomnieliśmy o tym.
  26. andremuc71
    andremuc71 (16.01.2014 5:04) +2
    Gdyby nie ten motorek to ciekawa wyprawa :)
  27. hooltayka
    hooltayka (15.01.2014 14:42) +2
    Być może pare lat temu,było tam pięknie,tak jak w folderach biur podróży.
    Ja byłam w 2012 roku.
    Było brudno,śmierdziało okropnie.Plaże brudne.Tajowie nieuprzejmi.
    W sklepach na Phuket napisy po tajsku i rosyjsku.Wszędzie słychać rosyjski.
    Nie mam nic przeciwko Rosjanom,niech sobie jeżdżą gdzie chcą.
    Bardzo biedni Tajowie i jeden z najbogatszych na świecie król.
    Tajlandia jest piękna i ma wiele cudownych miejsc,które odkryłam.
    Ale jednak gdym miała wybrać to wybrałabym Indonezję.
  28. voyager747
    voyager747 (15.01.2014 13:53) +4
    to nie jadę tam :)
  29. hooltayka
    hooltayka (14.01.2014 20:16) +3
    Krzysiek,no właśnie w Tajlandii się przekonałam,że tylko Taj ma rację!
    Choćby mnie przejechał,a ja bym umarła to i tak moja wina.
    Nie polubiłam Tajlandii,nie tylko przez ten wypadek.

  30. hooltayka
    hooltayka (14.01.2014 20:12) +2
    Michał,w czasie mojej podróży zwiedziałam 11 krajów.
    Troszkę się nzabierało-)