2013-10-24

Podróż Bornholm - wyspa słońca i spokoju

Opisywane miejsca: Ronne, Nexø, Allinge, Aakirkeby (3955 km)
Typ: Album z opisami
           

„Gdy Bóg zakończył stwarzanie Skandynawii,
zostało mu trochę z wszystkich pięknych rzeczy Północy.
Wrzucił je do Bałtyku i tu powstał Bornholm.”

Bornholm – duńska wyspa w południowo-zachodniej części Bałtyku.

Oddalona o 100 km na północ od wybrzeży polskich, 37 km na południe od wybrzeży szwedzkich, 88 km na północ od wybrzeży niemieckich i 135 km na wschód od najbliższego odcinka wybrzeża duńskiego.

Nazwa wyspy pochodzi od nazwy zamieszkującego ją w przeszłości germańskiego plemienia Burgundów.

 

Pomysł wyjazdu na Bornholm dość długo kręcił mi się po głowie, lecz wciąż był odsuwany, ponieważ trzeba tam płynąć promem. Z moją chorobą morską taka podróż to niezbyt przyjemne doświadczenie.

Ale w końcu pomyślałam, że co tam, dam radę i decyzja zapadła.

 Doczytałam że wyspa ma w sobie coś przyciągającego. Przede wszystkim niezwykłą atmosferę pozwalającą czuć się jak u siebie w domu. Ludzie przyjaźni i mili.

Z każdej strony wyspa jest inna. Na północy klify opadające wprost do morza. Centrum wyspy to las Almindingen, który jest jednym z największych kompleksów leśnych w Danii. Miejsce magiczne. Wśród bukowych drzew dzikie partie skał i liczne jeziorka. Na wschodzie malownicze małe miasteczka przytulone do brzegu morza, a południe to prawdziwy raj dla plażowiczów, gdzie ciągną się kilometry piaszczystych plaż.

 

 

Przygotowań do podróży nie poczyniliśmy zbyt wiele. Doszliśmy do wniosku, że najważniejsze to zakupić bilety na prom, a dalej to już się jakoś ułoży.

Przewertowaliśmy internetowe oferty sprzedaży biletów. Z Kołobrzegu pływają katamarany jednak one nie zabierają samochodów i jest jeszcze ryzyko że przy silnym wietrze katamaran nie wypłynie. W związku z tym najlepszym rozwiązaniem wydało nam się wypłynięcie z Sassnitz, położonego na niemieckiej wyspie Rugia. Przy okazji można przecież będzie zobaczyć słynne białe klify na Rugii i przepiękne molo w Sellin, którego zdjęcie gdzieś kiedyś zobaczyłam i od tej pory moim marzeniem stało się zobaczyć go na własne oczy.

Kupując bilety trzeba zwrócić uwagę na to w jaki dzień chcemy płynąć, bo ceny są dość mocno  zróżnicowane.

 Z domu wyjechaliśmy w czwartek wieczorem, żeby w piątek rano wsiąść na prom.

Rejs promem trwa ok. 3,5 godziny.

Pogoda była ładna, słoneczna a morze spokojne, co dla mnie było najważniejsze bo nie będzie kołysać.

Pomału zostawialiśmy za sobą wybrzeża Rugii i odsłoniły się majestatyczne białe klify. Od strony morza wyglądające jak wielkie białe ściany opadające wprost do wody.

Dopóki widać było linię brzegową, było ciekawie, lecz na pełnym morzu trochę na tym promie nudno- z każdej strony jak okiem sięgnąć tylko woda. Słońce mocno grzało więc się opalaliśmy. Kiedy dopłynęliśmy do Ronne zdążyliśmy się już nieco zaczerwienić.

 Na tym etapie kończyło się nasze przygotowanie do pobytu na wyspie. Mieliśmy tylko kilka adresów campingów i postanowiliśmy zacząć szukać noclegów właśnie od campingu. Po zjechaniu z promu i wyjechaniu z portu nie bardzo wiedzieliśmy w którą stronę się udać. Na skrzyżowaniu było w prawo lub w lewo – no to jedziemy w lewo !

I zaraz ukazał się naszym oczom wielki napis „Camping”. Muszę powiedzieć, że mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu trafiając na ten camping. Wysiedliśmy z samochodu i słyszymy za plecami – „A czego państwo szukają?”  Okazało się że to Polak tam pracujący.

Pierwsze zdanie jakie od niego usłyszeliśmy to było że trzeba być bardzo odważnym przyjeżdżając w lipcu na Bornholm nie mając zarezerwowanego noclegu, kiedy tu jest najwyższy sezon turystyczny.

W tym czasie wyspę odwiedza najwięcej Norwegów i Szwedów, a także samych Duńczyków.

Ale nie jest źle. Jeden czteroosobowy domek jest wolny i możemy go wynająć. Domek malutki, dwa łóżka piętrowe, aneks kuchenny, stół – i nic więcej nam nie trzeba. Tylko pościel trzeba mieć swoją. Pościeli nie mamy, bo nastawialiśmy się na jakąś prywatną kwaterę, ale to też nie jest problem bo takową można zakupić w recepcji – pościel z flizeliny (coś takiego jak w szpitalu jednorazowe fartuchy dla odwiedzających, tyle ze biała )

Miły młody człowiek pokazał nam cały camping, opowiedział o zasadach i zwyczajach panujących na wyspie i już nam się bardzo podobało. Do momentu kiedy trzeba było płacić. Mieliśmy euro w kieszeni i myśleliśmy ze tak jak w całej Europie wymienimy w kantorze. A tu się okazuje, że kantorów nie ma. Jedyna możliwość wymiany to bank, ale banki pobierają bardzo wysokie prowizje i wymiana w banku kompletnie nam się nie opłaca. Już lepiej wypłacić w bankomacie, bądź płacić kartą.

W tym momencie troszkę nam mina zrzedła, że tak na „żywioł” się wybraliśmy.

Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło, zaoszczędzimy euro na kolejną wyprawę

 

                                Szybko się rozpakowaliśmy, zjedliśmy i wsiedliśmy na rowery żeby zobaczyć Ronne. Miasteczko nas urzekło. Urocze małe domki, bardzo kolorowe, mnóstwo kwiatów, czyściutko i taki jakiś błogi spokój dający się odczuć w atmosferze miasteczka.

Ronne  to największe miasto wyspy, mieszka w nim ok. 15 tysięcy mieszkańców. Stanowi ono centrum kulturalno-administracyjne wyspy. Znajduje się tu największy port na Bornholmie.

Budowę miasta rozpoczęto już w 1327 roku i miasto szybko się rozwijało.

Pod koniec II wojny światowej radzieckie lotnictwo zbombardowało miasto co doprowadziło do znacznych zniszczeń. Miasto odbudowano dzięki bardzo dużej pomocy Szwecji.

Z pewnością miasteczko jest warte uwagi, na jego zwiedzenie wystarczą minimum 2 godziny.

Pełni wrażeń wieczorem wróciliśmy do naszego małego duńskiego domku.

 

  • Sassnitz
  • Sassnitz
  • Sassnitz
  • Sassnitz
  • Sassnitz
  • Sassnitz
  • Sassnitz
  • Sassnitz
  • Sassnitz
  • Sassnitz
  • Sassnitz
  • Ronne
  • Na promie
  • Na promie
  • Ronne
  • Ronne
  • Ronne
  • Ronne
  • Ronne
  • Ronne
  • Ronne
  • Ronne
  • Ronne
  • Ronne
  • Ronne
  • Ronne
  • Ronne
  • Ronne
  • Ronne
  • Ronne
  • Ronne
  • Na promie
  • Na promie
  • Na promie

Sobota – 6.07.2013

Nasz domek rano jest w cieniu. O 6.30 wychodzę i widzę że świeci słońce, na niebie nie ma ani jednej chmurki. Idę poszukać plaży, bo uwielbiam poranne spacery pustą plażą.

Plaża jest zaraz za campingiem. Trzeba zejść dość stromym zboczem. Plaża nie jest za szeroka ale piaszczysta. Niestety rano w cieniu ( wysoki brzeg zasłania słońce).

Kilka dni temu był sztorm i morze wyrzuciło na brzeg dużo różnego rodzaju zielska, które teraz zalega na plaży.

Ale przecież nie przyjechaliśmy tu leżeć na plaży, tylko zaznać tego rowerowego raju.

Bierzemy z recepcji mapkę tras rowerowych Bornholmu i decydujemy, że dziś jedziemy do Nexo.

 

To drugie pod względem wielkości miasto wyspy, mieszka w nim ok. 4000 mieszkańców.

Znajduje się tu największy port rybacki na wyspie.

Miasteczko przeżyło wiele tragedii, począwszy od najazdów szwedzkich w XVII i XVIII wieku, przez pożar w 1756 roku, do zbombardowania go w 1945 roku przez rosyjskie lotnictwo. Miasto było całkowicie zrujnowane. Przy jego odbudowie bardzo dużo pomagali Szwedzi.

 

 

Trasa prowadzi wzdłuż wybrzeża, częściowo lasem, częściowo wzdłuż drogi i co jakiś czas naszym oczom pokazuje się brzeg morza.

Dojeżdżamy do Dueodde.

To jedna z najlepszych i najbielszych plaż. Nieskazitelnie biały, czysty piasek ciągnie się na długości kilkunastu kilometrów, szerokością sięga od 50 do prawie 150 metrów. Na Dueodde czuć wolność.

Zostawiamy rowery by poprzez pasmo wydm dojść do plaży.

W tym miejscu zaznaczę, że z zostawianiem rowerów w którymkolwiek miejscu na Bornholmie nie ma żadnego problemu. Tam rowery stoją wszędzie, niczym nie przypięte. Wydawało nam się że jeśli udało nam się spotkać jakieś spięte rowery to należały one do Polaków.

Po pięknych zakamarkach wydm można wędrować, zbiegać w dół z jednej po to by  znów wspinać się na kolejną. Prawie jak góry na plaży. Ale żeby móc popływać trzeba wyjść na 20-30m od brzegu.

Po krótkim odpoczynku na plaży udajemy się w dalszą drogę.

Dojeżdżamy do Nexo. Tu czeka na nas przygoda która najpierw zmraża nam krew w żyłach, by później na własnej skórze  przekonać się o słynnej uczciwości Duńczyków.

Wjeżdżamy na rynek, mały i urokliwy. Na rynku restauracja, kawiarnia, ławeczki, skusiliśmy się na lody.

W międzyczasie podziwiamy uroki Nexo.

Później jeździmy trochę po miasteczku zauroczeni schludnymi, kolorowymi uliczkami.

 Spotykamy sympatyczne małżeństwo z Głogowa, z którym zamieniamy kilka zdań. Po jakichś dwóch godzinach od czasu zjedzenia lodów na rynku, kiedy jesteśmy już za miastem, Adam odkrywa że nie ma portfela. Portfela, w którym ma wszystkie nasze pieniądze, dokumenty, karty – zamieramy……

Natychmiast wracamy na rynek. Siedzieliśmy przecież na takim podeście (jakiejś chyba scenie) i jedliśmy lody.

Pan z cukierni od razu do nas podchodzi i pyta czy szukamy portfela? Ktoś przyniósł ten portfel do cukierni.

Kiedy ochłonęliśmy, ruszyliśmy dalej.

Jedziemy wśród lasów Almindingen.

Zaczynają się górki, skałki, lasy i piękna zieleń dookoła.

Kiedy docieramy do naszego domku jest już godzina 21.00 a na licznikach rowerowych mamy 100 km.

  Jak na pierwszy dzień to zrobiliśmy sobie niezłą przejażdżkę.

 

  • okolice Ronne
  • gdzieś po drodze
  • gdzieś po drodze
  • okolice Ronne
  • Dueode
  • Dueode
  • Snogebaek
  • Snogebaek
  • Snogebaek
  • Snogebaek
  • Snogebaek
  • Snogebaek
  • Snogebaek
  • Nexo
  • Nexo
  • Nexo
  • Nexo
  • Almindingen
  • Almindingen
  • Almindingen
  • Almindingen
  • Almindingen
  • Almindingen
  • Almindingen
  • gdzieś po drodze

Niedziela – 7.07.2013

Dziś kierujemy się w stronę Allinge.

Trasa prowadzi wzdłuż wybrzeża, jednak teren nie jest tak płaski jak wczoraj. Zaczynają się skałki i wzniesienia.

Po kilku kilometrach docieramy do Hasle – miasteczka które swoje prawa miejskie otrzymało w XVI wieku.

Ma ono zabudowę bardzo podobną do innych miasteczek na wyspie : kolorowe, niskie domki, wąskie uliczki. Nie da się w Hasle nie zauważyć portu z cumującymi w nim pięknymi jachtami. Ale to nie one przyciągają wzrok, ale rząd nowoczesnych, piętrowych budynków usytuowanych przy samej marinie. Są to prywatne mieszkania bogatych turystów i apartamenty do wynajęcia.

Niektórzy twierdzą, że psują one krajobraz, innym się podobają – najlepiej jednak ocenić to samemu.

Najbardziej jednak charakterystyczne dla Hasle są białe kominy wędzarni ryb. To największy tego typu kompleks na wyspie. W jednym z budynków można poznać historię rybołówstwa bornholmskiego, w kolejnym przyjrzeć się procesowi wędzenia i na końcu spróbować świeżo wędzonego śledzia.

Dodatkowym atutem tego miejsca jest to że wędzarnia usytuowana jest na wysokiej skarpie skąd rozciąga się przepiękny widok na błękitne morze.

Niestety śledzia nie spróbowaliśmy, bo byliśmy zbyt wcześnie i  jeszcze się wędziły.

 

Dalej nasza trasa prowadzi wysokim klifem. Zmierzamy do Jons Kapel.

Po drodze napotykamy najtrudniejszy podjazd na wyspie. Trzeba zejść z roweru i prowadzić go po stromo pochylonym zboczu. Współczuję tym, którzy po wyspie podróżują z całym ekwipunkiem, bo ja ledwie wciągnęłam tam swój rower niczym nie obciążony.

Jons Kapel to wysoka, granitowa turnia, która według legendy swoją nazwę wzięła od imienia mnicha Jona, który z tej 20 metrowej skały próbował nawracać Bornholmczyków na chrześcijaństwo. Zamieszkał w jednej ze znajdujących się tam jaskiń. Schodami o 108 stopniach schodzimy w dół i ukazuje nam się ogromna, biała turnia, o którą uderzają morskie fale.

W miejscu tym rozbijało się o skały wiele przepływających statków, dlatego też w złą pogodę światłami latarń strażnicy ostrzegali żeglarzy.

Po krótkim odpoczynku jedziemy dalej w stronę Allinge.

W średniowieczu wybudowano tam małą przystań rybacką, którą później rozbudowano. Wokół powstałego portu zaczęli osiedlać się mieszkańcy i tak powstało miasteczko, które dziś jest atrakcją turystyczną.

Powstało tu wiele hoteli, pensjonatów i campingów.

Obrzeża miasta są ciche i spokojne, jednak kiedy docieramy do portu zaczyna się ruch.

 

W drodze powrotnej odwiedzamy wysoki na 20 m, największy wodospad na wyspie.

Muszę przyznać, że dość długo go szukaliśmy wchodząc coraz wyżej w las i oprócz maleńkiej strużki wody nic więcej nie zobaczyliśmy. Później dopiero doczytaliśmy w przewodniku, że Bornholm ma bardzo małe zasoby wód gruntowych i wodospad swój czar i urok oferuje dopiero po dużych opadach deszczu. My jednak na Bornholmie deszczu nie widzieliśmy.

 

 

 

  • W drodze
  • W drodze
  • W drodze
  • Hasle
  • Hasle
  • Hasle
  • Hasle
  • Hasle
  • Hasle
  • Hasle
  • Hasle
  • Hasle
  • W drodze
  • Jons Kapel
  • Jons Kapel
  • Jons Kapel
  • Jons Kapel
  • Allinge
  • Allinge
  • Allinge
  • Allinge
  • Allinge
  • Allinge
  • Allinge
  • Allinge
  • Allinge
  • Allinge
  • Allinge
  • Allinge
  • Dondam
  • Ro
  • Ro
  • W drodze

Poniedziałek – 8.07.2013

Dziś wybieramy się w głąb wyspy do starożytnej stolicy Bornholmu Aakirkeby.

Jest to trzecie co do wielkości miasto na wyspie.

Centralnym punktem miasta jest kościół Aa Kirke pw. Św. Jana do dziś największa budowla sakralna na wyspie. Posiada on charakterystyczną podwójną wieżę, a wewnątrz zobaczyć można romańską chrzcielnicę i renesansowy ołtarz.

W mieście znajduje się również jedyny na wyspie kościół katolicki (Kościół Różańca Świętego).

Na rynku podziwiamy mozaikę ułożoną ze skał tworzących skorupę wyspy i przdstawiającą mapę w kształcie Bornholmu.

Naszą uwagę zwracają również ustawione na rynku cztery odlane z brązu gęsi, które według legendy ostrzegały mieszkańców przed pożarami i innymi niebezpieczeństwami.

 

Po drodze odwiedzamy Nylars Kirke – kościół w Nylars pod wezwaniem Św. Mikołaja, patrona żeglarzy i rybaków. Znajdują się tu również malowidła ścienne pochodzące z 1250 roku (najstarsze tego typu malowidła na wyspie) przedstawiające sceny stworzenia świata, grzechu pierworodnego i wygnania Adama i Ewy z raju.

Kościół ten to kościół rotundowy. Na Bornholmie są cztery takie kościoły. Zbudowane są na planie koła. Początkowo pełniły rolę kościołów obronnych, o czym świadczy trzypoziomowa konstrukcja i wąskie schodki między kondygnacjami. Najniższe piętro to kaplica, środkowe to miejsce gdzie przechowywano zapasy żywności, a najwyższe piętro było punktem obserwacyjnym, stąd też przeprowadzano atak na nieprzyjaciela.

 

Dzisiejsza trasa wyniosła niewiele ponad 40 km wiec resztę dnia spędzamy leniuchując na naszym campingu. Pławimy się w ciepłym słoneczku, a wieczorem idziemy na plażę podziwiać bornholmski zachód słońca.

Jest to niestety nasz ostatni dzień na tej pięknej, zielonej wyspie. Zdecydowanie za mało. Czujemy niedosyt.

 Na uwagę zasługuje fakt, że przy każdym gospodarstwie widnieje wysoki maszt z flagą Danii.

Nie sposób też nie wspomnieć o przydrożnych kramikach z różnymi artykułami. Nie ma przy nich obsługi. Na każdym artykule przyklejona jest karteczka z ceną, a na półce stoi skarbonka na pieniądze. Na takich kramikach można się zaopatrzyć w warzywa, owoce, kwiaty, książki, wazoniki, figurki, a nawet ubrania, czy buty -  Czyli takie 1001 drobiazgów.

Zauroczeni wszechobecnym niesamowitym kolorem zieleni, równiutko przystrzyżoną trawką, schludnymi obejściami domów, ciszą, spokojem i bornholmskim słońcem, we wtorek odpływamy z wyspy z nadzieją, że uda nam się na nią jeszcze wrócić.

 

  • W drodze
  • W drodze
  • W drodze
  • W drodze
  • W drodze
  • Nylars Kirke
  • Nylars Kirke
  • Nylars Kirke
  • Nylars Kirke
  • Nylars Kirke
  • Nylars Kirke
  • Nylars Kirke
  • Nylars
  • Nylars
  • Nylars
  • Nylars
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Aakirkeby
  • Przydrożne kramy
  • Przydrożne kramy
  • Ronne
  • Ronne
  • Ronne
  • Ronne

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. albert
    albert (01.10.2020 20:10)
    Dużo by pisać o Bornholmie i na pewno nie da się tego zrobić w jednym artykule czy komentarzu. Jeśli chcecie zobaczyć bogactwo Bornholmu wystarczy zaznaczyć na interaktywnej mapie Bornholmu atrakcje które nas interesują https://visitbornholm.com/pl/mapa
  2. bocian44
    bocian44 (13.01.2014 20:19) +1
    Elu- uważam, że to był bardzo dobry pomysł z wyjazdem do Danii. W planach odległych też mam tam wyjazd. Nie wiem tylko czy moja rodzina da radę jeżdzić na rowerach takie kilometry jak wy. Miałaś bardzo fajną pogodę. Podaj jeszcze tylko orientacyjne ceny za kemping itd., wiem, że Dania jest droga, dlatego, też te informacje będą bardzo przydatne.
  3. kahlan77
    kahlan77 (11.01.2014 8:16) +1
    Wspaniała podróz po wyspie Bornholm,dziekuje barzo za spacer.Zycze Wszystkiego dobrego w Nowym Roku 2014.Pozdrawiam serdecznie.
  4. eli_ko
    eli_ko (20.12.2013 20:24)
    Dziękuję Sławku i również cieplutko pozdrawiam :)
  5. snickers1958
    snickers1958 (20.12.2013 11:28) +2
    Witaj Elu ponownie, wróciłem tu bo skierował mnie tu jakiś link. Wróciłem i troszkę pogaworzyłem. Jak zwykle było niesamowicie miło przeżywać to marzenie raz jeszcze. Drugi raz zaplusować nie można ale chociaż +++++++++++++ :)Pozdrawiam cieplutko.
  6. bocian44
    bocian44 (16.12.2013 22:34) +4
    Elu jeżeli się kąpałaś napisz coś o wodzie- czy taka zimna jak nasz Bałtyk?
  7. eli_ko
    eli_ko (16.12.2013 20:24) +3
    Marku - obowiązkowo trzeba było się wykąpać w morzu :))
    W małym domku? Piętrowe łóżeczka, miło i przytulnie :)
  8. bocian44
    bocian44 (15.12.2013 21:47) +4
    przygoda z portfelem- dobrze, że zakończyła się pomyślnie. Miałem podobną wile lat temu w Polsce. W pociągu wąskotorówki ze Żnina do Biskupina zostawiłem kurtkę z portfelem i kluczykami do samochodu. Kurtka zrobiła kilka kursów pociągiem, na szczęście nikt jej nie wziął.
  9. bocian44
    bocian44 (11.12.2013 21:16) +4
    jestem po drugim dniu podróży- napisz Elu czy kąpaliście się w morzu?, pogoda na zdjęciach doskonała
    no i jak pierwsza nocka w małym domku?
  10. bocian44
    bocian44 (09.12.2013 17:35) +4
    Przeczytałem, na razie tylko pierwszy etap podróży.
    Bardzo dużo informacji, ciekawa narracja. Nie wiedziałem, że w Danii nie ma euro.
    Dobra informacja o konieczności wcześniejszej rezerwacji na kempingu.
    Nie mogę doczekać się dalszej części.
  11. amused.to.death
    amused.to.death (21.11.2013 18:38) +3
    Bornholm jest super - bardzo miło wspominam swoją podróż, chociaż czytająć Twoją opowieść nie do końca jestem sobie w stanie przypomnieć w których dokładnie miejscach byłam - napedałowałam się jednak dużo.

    Szkoda, ze nie udało się wam spróbować wędzonego śledzia - z surowym żółtkiem i szczypiorkiem jest genialny:)
  12. pt.janicki
    pt.janicki (20.11.2013 20:44) +3
    ...Bornholm w świadomości peerelowskiej to było miejsce, gdzie zaczynał się lepszy świat i kusiło stosunkowo łatwą dostępnością. Ja się zmieniła nasza sytuacja!...
  13. pt.janicki
    pt.janicki (05.11.2013 20:57) +2
    ...wrócem, ale dziś staruszek Kolumber coś się buntuje i nie mam pewności, że wpisy przechodzą ... :-( ...
  14. snickers1958
    snickers1958 (05.11.2013 9:24) +3
    Zeszły rok zbudził we mnie plan zawitania na wyspę Bornholm. Dobrze jest oprzeć się wcześniej na doświadczeniach innych podróżników. Podróż twoja jest przesympatyczna i pełna radości. wielki plus za wstępny opis. Dziękuję i pozdrawiam.
  15. lmichorowski
    lmichorowski (04.11.2013 22:03) +2
    Nigdy nie byłem w Danii, choć to tak bliziutko. Twoja relacja sprawiła, że znowu zacząłem przymierzać ten kraj do swoich podróżniczych planów. Pozdrawiam.
  16. pan_hons
    pan_hons (02.11.2013 21:58) +2
    Z przyjemnością zapoznałem się z Twoją podróżą, tym bardziej, jako fan wycieczek rowerowych:) Bardzo ciekawie opisana podróż, jak i wiele tu ładnych zdjęć:) Super! Duży plus!

    Co do tras rowerowych, to polecam tą stronkę:

    http://cycling.waymarkedtrails.org/pl/#routes

    Tam widać, gdzie są jakie trasy i ile mają kilometrów:) Polecam na przyszłość przy kolejnych wypadach rowerowych:)
  17. przedpole
    przedpole (29.10.2013 7:00) +2
    Byłem tylko w Danii kontynentalnej i widze podobieństwa. Relacja bardzo zachęcająca. Pozdrawiam
  18. renata-1
    renata-1 (26.10.2013 22:36) +3
    dziękuję za przywołanie wspomnień z pobytu, miło się ogląda i czyta
  19. iwonka55h
    iwonka55h (26.10.2013 19:38) +5
    Super relacja, z wielką przyjemnością powspominałam mój pobyt na wyspie.
    Hooltayko, Bornholm jest stworzony do zwiedzania rowerem: nie za duży, mnóstwo ścieżek rowerowych, raj dla wycieczek rodzinnych z małymi dziećmi, przesympatyczni ludzie i krajobrazy...
  20. s.wawelski
    s.wawelski (26.10.2013 16:01) +3
    Tak, to duza frajda polaczyc rower z ladnymi widokami i jeszcze podroza w ciekawe miejsce...
  21. s.wawelski
    s.wawelski (25.10.2013 21:09) +3
    Juz sam wstep bardzo mi sie spodobal... :-) Czytam dalej :-)
  22. pt.janicki
    pt.janicki (25.10.2013 12:55) +5
    ...zerkłem i jeszcze wrócem!...
  23. hooltayka
    hooltayka (25.10.2013 12:45) +4
    Piękne miejsce i ciekawy pomysł na rowerową wycieczkę!
    Pozdrawiam-)