Mówią na mnie Hawaj w skrócie Hawi, ksywka ta powstała spontanicznie jakieś 10 lat temu w czasach gdy chodziłem w koszulach hawajskich i głosiłem wszem i wobec że jestem gorącym ziomem. Mimo uśmiechów kolegów sam w to uwierzyłem a później stało się to faktem. Stawało się rzeczywistością z każdym dniem, zacząłem interesować się historią i kulturą Hawajów, gdy czytałem hawajską hunę myślałem sobie no przecież ja tak właśnie robię zanim jeszcze zacząłem cokolwiek czytać na ten temat.Ludzie mówili mi że mam tyle pozytywnej energii że mógłbym obdarować wiele osób - tak właśnie staram się czynić dzięki czemu sam również nie miewam kiepskich dni - jestem optymistą bo jak mówi Łona - fruzie wolą optymistów.Nigdy jednak tak racjonalnie nie myślałem że trafię na Hawaje, kiedyś jedynie z ciekawości sprawdziłem w jakimś biurze podróży za ile można odbyć taką podróż, odpisali mi na maila i tyle, chwilowa ciekawość została zaspokojona ale pojawiło się kolejne pytanie poczatkującego podróżnika - ciekawe jaki byłby koszt gdybym sam wszystko opracował pomijając biuro. Zacząłem hobbystyczne rozeznanie i obliczenia i wyszło sporo ale pomyślałem że mógłbym w sumie uzbierać tyle i spełnić swoje marzenie. Muszę zaznaczyć że lwią część mojego życia poświęcam rapowaniu, razem z przyjacielem tworzymy duet BEER BEER(nazwa powstała spontanicznie na imprezie również 10 lat temu) po co o tym wspominam? - już mówię. W trakcie zbierania pieniędzy czytałem sobie książkę znawcy Huny - Maxa Freedom Longa gdzie wyczytałem następującą ciekawostkę. Okazuje się że zwrotów i formuł magicznych używanych przez dawnych hawajczyków używało jeszcze tylko jedno plemię, jedno na całej kuli ziemskiej. A było to plemie z północnej Afryki - Berberowie :) Słabo?
Ale idźmy dalej albo siedźmy...pewnego szarego dnia siedzę sobie w pracy za biurkiem, dzień jak codzień, dzwoni telefon, jakas babka chce sie budować, potem drugi telefon ktoś chce sie rozbudować, trzeci ktoś chce podzielić działkę czwarty dzwoni mówi " Aloha Panie Jakubie gdzie Pan jest, już wszyscy tu czekamy"
-Ale gdzie co?
- No w Honolulu na lotnisku mamy tu polską flagę, wszyscy już są na miejscu tylko Pana nie ma.
- Ale jak to, jak ja w pracy
chwila konsternacji
- A przepraszam czy dodzowniłem się do Pana Jakuba...i tu podał zbliżone naziwsko do mojego ale jednak inne:(
-Imię się zgadza ale nazwisko niestety nie to.
-Oj to przepraszam musiał się nam chochlik wkraść do systemu i nie ten numer wybraliśmy.

Był to facet z tego biura w którym dowiadywalem się o cenę , widocznie wpisali mnie do systemu. Chochlik jakiś, pomyłka? Ależ jak miło było usłyszeć głos z drugiej strony świata, z wymarzonego miejsca. I tak można powiedzieć że to nic nie znaczące zbiegi okoliczności tyle że ja wierzę że nie ma czegoś takiego jak zbiegi okolicznosci. Wierzę że wrzechświat daje znaki trzeba tylko umieć je czytać, a to było zaproszenie i potwierdzenie że droga którą właśnie obrałem jest słuszna. Planowanie podróży zacząłem na początku 2012 roku,żeby wyszło jak najtaniej  musiałem znaleźć conajmniej 3 osoby chętne do podróży zemną żeby dzielić koszty noclegów, wypożyczenia samochodu i benzyny. Najpierw szukałem wśród najbliższych znajomych, później wśród dalszych, część była zainteresowana ale nie na tyle żeby podjąć jakieś konkretne decyzje, wtedy ja podjąłem decyzję że nic nie stanie mi na drodze do spełnienia mojego marzenia, i taka kłoda jak brak chętnych nadaje się tylko i wyłącznie do tego by ją przeskoczyć. Tak więc dałem ogłoszenie na internet na różne portale podróżnicze i fora. Ludzie sie odzywali, łącznie ze 20 osób , wkońcu udało mi się zebrać ekipę składającą się z 4 nieznających się facetów w różnym wieku z różnych części kraju. Wszyscy byli bardziej doświadczeni odemnie podróżniczo i starsi ale to ja byłem mózgiem przedsięwziecia:)
Nigdy nie sądziłem dokąd mnie ta droga zaprowadzi z Grodziska na Okęcie - samolotem na Hawaii.
Cała nasza czwórka miała spotkac się dopiero na miejscu, ja leciałem z Radkiem gdyż obaj kupiliśmy bilety w promocji KLM-u, Zbyszek zaś wyleciał przed nami Lufthansą i miał na nas czekać na lotnisku i nas powitać, wiele razy o tym przypominał:) Piotruś zaś miał dolecieć dzień po nas. 6:20 rozpoczelismy lot z Warszawy do Amsterdamu następnie nad skutą lodem Grenladią do Seattle gdzie mieliśmy chwilę czasu żeby poszwędać się i liznąć miasta - miasta które miało kiedyś drużynę koszykówki której bardzo kibicowałem w latach młodzieńczych - Seattle Super Sonics. "Payton do Shawna Kempa i akcja zakończona pięknym alley upem " obecnie Seattle zostało pozbawione drużyny występującej w NBA na rzecz Oklahomy której kibicuję obecnie z całych sił - THE TEAM IS ONE. A co do miasta? spoczko, dużo dziwaków, freaków i bezdomnych na ulicach. najlepsze co widziałem ? Ulica taka na wzniesieniu , nagle pojawia się koleś na wózku inwalidzkim robi pare piruetów a następnie z całą prędkością zjeżdża w dół i przejeżdża na oślep przez skrzyżowanie deaaaam pomyślałem że to było niesamowite ale teraz tak myśle że może to była próba samobójcza  hmm zostańmy przy tym że było to deaaam niesamowite :)
  • Pierwszy raz na amerykańskiej ziemii
  • Seattle Police
  • The Blue Trees
  • Seattle Downtown
  • Uliczny grajek
  • Seattle Downtown
  • Symbol Seattle: wieża Space Needle
  • Delta Airlines

Często witałem was mówiąc WELCOME TO HAWAII tym razem to mnie tak powitano :)Poleciałem daleko, dalej się nie da. Gdybym poleciał dalej byłbym już tylko bliżej.

Zaczynamy zwiedzanie - na poczatek jedziemy na Pearl Harbor, wchodzimy na łódź podwodną USS BOWFIN za 10 dolców jest okej ale żeby dopłynąć do pomnika upamiętniającego zatopione USS Arizona i USS Misouri to już nam się nie chciało. Myślałem że wchodzi się też na ten okręt zacumowany w porcie ale nie było chyba takiej opcji. Także Pearl Harbor zaliczone i tyle. Następnie zwiedzamy Pałac Lolani, odwiedzamy posąg Kamehamehy i kierujemy sie na lotnisko odebrać Piotrusia.Czas wkońcu coś zjeść - po pierwsze trzeba zasmakować miejscowej hawajskiej kuchni, wg mojej rozpiski polecaną restauracją jest ONO restaurant zamawiamy jakieś świniaki i kurczaki, zupki i tradycyjne poi które spróbowałem i więcej nie tknąłem. Najedliśmy sie ale jakoś specjalnie nas nie urzekło, bardziej moją uwage zwróciły zdjęcia na ścianach kto jadał w tej knajpie przed laty.Dzieliłem siedzenie razem z Muhammedem Alim tyle że w innym czasie. Następnie udajemy się na Waikiki Beach , w tle góruje Diamond Head a woda w Pacyfiku ma 20 stopni celsjusza...tymczasem w Polsce śnieg i zawierucha, co rymuje sie? mówiłem że jestem raperem :)
  • Pearl Harbor
  • Pearl Harbor
  • U.S.S. Bowfin
  • Pearl Harbor U.S.S. Bowfin
  • Pearl Harbor U.S.S. Bowfin
  • Pearl Harbor U.S.S. Bowfin
  • Kamehameha I
  • Pałac Lolani
  • Godło Hawajów
  • Drzewa Mangrowe
  • ONO Restaurant
  • Waikiki Beach
  • Waikiki Beach
  • Waikiki Beach
  • Waikiki Beach
  • Waikiki Beach Walk
Komu w droge temu czas - dziś zaczynamy objazd wyspy, kierujemy sie najpierw do Hanauma Bay lecz widnieje napis że juz mają fulla i więcej im nie potrzeba, obiecujemy sobie że tu wrócimy i jedziemy na następną plażę Sandy Beach gdzie wiszą czerwone flagi ale ludzie się kąpią co znaczy że my też możemy powalczyć troche  z falami.
Mieliśmy zaplanowane zwiedzanie świątyń ale jednej nie mogliśmy znaleźć a z drugiej zrezygnowaliśmy by jak najszybciej dojechać do Laie gdzie mieliśmy wykupione bilety do Centrum Kultury Polinezyjskiej (bilet po 220zł obejmował równiez kolację oraz wielkie show najwspanialsze na Hawajach). W centrum polinezyjskim można obejrzeć odwzorowane wioski z różnych wysp polinezyjskich Hawaii, Samoa, Thaiti, Tonga, Fiji, Wyspy Wielkanocnej. Można obejrzeć chaty, narzedzia, stroje przepłynąć łódką i posłuchać o życiu ówczesnych plemion. Tradycyjną hawajską kolację umilały nam tancerki hula. Czas na gwóźdź programu, wielkie osławione show w amfiteatrze. Show było naprawdę fajne jednakże troszkę za długie jak dla nas, głowy nam leciały a Radek całą drugą część przespał. O dziwo Zbyszek który rozsiadł sie w pierwszym rzędzie nie przysnął, zamiast tego dostał nagane od ochrony za filmowanie. Mnie zaczepił jakiś miejscowy fan tatuaży polinezyjskich z prośbą czy może sobie sfotografować mój tatoo dodatkowo objaśnił mi który wzór z mojego tatuażu pochodzi z której wyspy, także podejrzenie co po niektórych że wydziargałem sobie coś z powietrza nie mającego związku z Hawajami zostało rozwjane:)
Po skończonym przedstawieniu pojechaliśmy do naszej noclegowni, wspaniały bungalow na plaży Sunset. Bungalow był 3 osobowy a my pojechaliśmy w 4 mimo to właściciel nie widział żadnego problemu w tym, i nawet nie doliczył nam nic za czwartą osobę. Rozbiegając się na tarasie byłbym po 30 metrach w Pacyfiku.
Mimo to Bungalow ów był naszym najdroższym noclegiem - wychodziło 220zł na głowe.
  • Oahu
  • Sandy Beach
  • Sandy Beach
  • Sandy Beach
  • Sandy Beach
  • Sandy Beach
  • Oahu
  • Oahu
  • Oahu
  • Oahu
  • Oahu
  • Oahu
  • Centrum Kultury Polinezyjskiej - Laie
  • Centrum Kultury Polinezyjskiej - Laie
  • Centrum Kultury Polinezyjskiej - Laie
  • Centrum Kultury Polinezyjskiej - Laie
  • Centrum Kultury Polinezyjskiej - Laie
  • Centrum Kultury Polinezyjskiej - Laie
  • Centrum Kultury Polinezyjskiej - Laie
  • Centrum Kultury Polinezyjskiej - Laie
  • Centrum Kultury Polinezyjskiej - Laie
  • Centrum Kultury Polinezyjskiej - Laie
  • Bungalow na Sunset Beach
Wizje z moich marzeń zepsuła pogoda, cały ranek padało, przez co kąpiel w Pacyfiku była nieco szara ale za to miotały mną największe fale jakie w życiu widziałem. Ich moc jest naprawdę duża, zaparło mi dech w piersi jak mnie jedna walnęła.Nic z rana nie jedliśmy gdyż mieliśmy w planie wypłynąć na ocean i spotkać się oko w oko z rekinami.Chcieliśmy wyglądać na wychudzonych co by nas nie capnęły. Jedynie Zbyszek coś jadł w środku nocy ale on miał akurat zamysł by pozbawić rekina zęba. Oczywiście pływaliśmy w klatce, nie powiem przyjemna atrakcja, ale nie znalazła miejsca w moim TOP 3. Zbyszkowi za to skoczył poziom adrenaliny i typuje to doznanie jako the best of all. Istaniała szansa że płynąc tam może uda nam się zobaczyc delfiny lub wieloryby, bardzo był tym zainteresowany Zbyszek jednakże gdy wszyscy rzucili się do burty by faktycznie zobaczyć przepływającego w zasięgu wzroku wieloryba, Zbyszek był zajęty nagrywaniem na swoją kamerkę reklamy chipsów o smaku burrito i chyba jako jedyny ze statku nie wiedział nawet że ominęło go spotkanie z wielorybem:) Miasteczko z którego wypływaliśmy nazywa się Haleiwa, to tutaj mieści się sławna lodziarnia Matsumoto o której rozpisują się przewodniki. Kolejka jest tam bardzo długa mimo że obok w budce kolejki nie ma wogóle a lody robią takie same - poszatkowany lód oblany jakimiś słodkimi barwnikami. Wziąłem odrazu dużą porcję co by nie latać dwa razy i nie stawać znowu w kolejce. Połowe osławionego lodu jednakże wypieprzyłem do śmieci, nie jestem fanem słodyczy tym bardziej napewno tych lodów. Naszą uwagę zwrócił rożen na którym piekło się naraz chyba z 20 kurczakó ślinka ciekła ale pomyśleliśmy ze kupimy następnym razem jak trafimy na coś podobnego. Nic bardziej mylnego - jeśli masz na coś ochote to kupuj póki to jest bo później może być różnie, kurczaków z rożna nie widzieliśmy już ani raz , podobnie jak ciężarówek serwujących różne fajne i tanie rarytasy.(były tylko na Oahu na innych wyspach zero). A później już tylko zostały nam ananasy na Plantacji Dole'a, świetna pułapka na turystów, mozna tu kupić wszystko z ananasem w tle.
Wróciliśmy do naszego Hostelu do Honolulu, check-in'ując sie usłyszeliśmy za sobą polski język. Rodacy przyjechali z NY na tydzień, przybiliśmy pjony i daliśmy parę wskazówek, mielismy nawet razem iść do klubu ale najpierw był problem ze znalezieniem jakiegokolwiek, później z klapkami a później już sie chłopaków zaczął wzywać Morfeusz i wkońcu im się odechciało.Paradoksem jest ze taki gość jak ja w podróży marzeń nie był ani razu na party - no ale nie to było priorytetem dla mnie.
  • North Shore - Sunset Beach
  • North Shore - Sunset Beach
  • North Shore - Sunset Beach
  • North Shore - Sunset Beach
  • Haleiwa
  • Haleiwa
  • Haleiwa
  • Haleiwa
  • Haleiwa
  • Haleiwa
  • Haleiwa
  • Haleiwa
  • Haleiwa
  • Haleiwa
  • Plantacja Dole'a
  • Plantacja Dole'a
W moim przewodniku rozpisywali się bardzo przychylnie na temat Hanauma Bay do której zachęceni się udaliśmy. Wejście tam kosztowało 6$ na głowe a później trzeba było odczekać swoje i obejrzeć filmik instruktarzowy jak zachowywać się na plaży i w wodzie. Okazało się że rafa koralowa jest tu całkowicie zniszczona i osoby które zasmakowały nurkowania np. w Egipcie gdzie dostęp do rafy jest darmowy, nie mają tu czego szukać więc po niecałej godzince zmieniliśmy miejscówke. Dojechaliśmy do miejscowości Kailua gdzie znajdowała się najpiękniejsza plaża jaką dane mi było widzieć na Hawajach. Niesamowita cieplutka woda w turkusowym kolorze sprawiła że niemal rozpłynąłem się w nirwanie:)
Po południu udaliśmy się na wygasły krater wulkanu Diamond Head który góruje nad plażą Waikiki i decyduje o jej wyjątkowości bo przecież nie te hotele dookoła. Droga na szczyt zabiera około 30 minut, przewodniki piszą by wziąć ze sobą latarkę i butelkę wody ale w sumie nie wiem po co, jest tam niby jakiś tunel ale jest przecież oświetlony. No nieważne, widok ze szczytu na Honolulu i jego okolice jest bardzo miły dla oka.  

Wnioski: Nie miałem żadnych wygórowanych oczekiwań wobec Hawaii więc też nie ma mowy o jakimś rozczarowaniu, jest za to zaskoczenie i zweryfikowanie rzeczywistości. Z obserwacji wynika że
większość turystów tutaj to japończycy a amerykanie to głównie starsze towarzystwo, pary, nowożeńcy i surferzy. Na głównym deptaku Waikiki nie ma na kim zawiesić oka, nie ma lansu, szyku, stylu tego co kojarzone z Ameryką. A w dodatku nie ma pięknych kobiet, przez cały pobyt tam widziałem 5 naprawdę ładnych. Ale nie o to chodzi facetów którzy by przykuwali wzrok również specjalnie nie było widać. Myślałem że może podpatrzę jakieś nowe hiphopowe trendy ale gdzie tam, to chyba ja wygladałem tam najbardziej amerykańsko. Obsługa lotniska zaglądając w paszport mówiła ze zdziwieniem że byli pewni że z innego stanu poprostu przyleciałem. Brak klubów i zycia nocnego w stolicy również był dla mnie zaskoczeniem tak jak zaciemniona i cicha plaża Waikiki na której po zmroku nie było nikogo prócz bezdomnych. Pod tym względem kurort ten nie umywa się do Mielna - "czy jasno czy ciemno, nasze jest to Mielno" :) Na szczęście tym razem nie szukałem żadnej z tych atrakcji a to co chciałem przeżyć i zobaczyć udało mi się niemal w 100%:)
  • Honolulu
  • Hanauma bay
  • Oahu
  • Kailua
  • Kailua
  • Kailua Beach
  • Kailua Beach
  • Kailua Beach
  • Kailua Beach
  • Kailua Beach
  • Kailua Beach
  • Widok z Diamond Head
  • Widok z Diamond Head
  • Widok z Diamond Head
  • Widok z Diamond Head
  • Widok z Diamond Head
  • Widok z Diamond Head
  • Widok z Diamond Head
Opuszczamy dziś Oahu i lecimy na Kauai - najbardziej zieloną wyspę - wyspę ogród.
Dodam że pojawianie się zbyt wczesne na lotnisku nie jest konieczne, wszystko tu idzie bardzo sprawnie, bez jakiś mega kontroli bagażowych. Checkinujemy sie w naszym hotelu,pytam czy jest tu jakiś McDonalds ale babka w okienku udaje że nie rozumie , po chwili wymawia ze swym amerykańskim wykrzywionym akcentem, róznica minimalna była ale bez przesady żeby nie zrozumieć? Tak wiec jesteśmy w Kauai Palms Hotel (38$ /120zł ) pokoje dwu osobowe, lodóweczka telwizorek, a w telewizorku kilka kanałów sportowych głównie z meczami NBA, no to jestem w domu, Zbyszek ma przerąbane niczym moja dziewczyna gdyż żyję swoim życiem prowadzonym w Polsce:)
Na ten dzień mieliśmy zaplanowane pływanie kajakami po rzece w kierunku wodospadu, jednakże czekaliśmy na checkin, później jedliśmy później zaczeło padać a na kajaki zrobiło się i tak za późno. Wniosek - gdy zmienia się wyspy, trzeba liczyć się z tym że tego dnia za dużo jednak sie nie da zdziałać.
  • Lecimy na Kauai
  • Kauai
  • Kauai
  • Kauai
  • Kauai
  • Kauai
Czas na przetestowanie plaż na Kauai trafiamy na Poipu Beach i jest to strzał w 10. Nie próbowałem surfingu ale miałem taką małą deskę do body surfingu na której się kładzie i czeka na fale, Pierwsza fala zmyła mi bezpowrotnie okulary, później już je troche ujarzmiłem i pare metrów do brzegu udało sie posurfować. W oczekiwaniu na fale pojawiły się wielkie żółwie wokół nas z którymi sobie popływaliśmy troche - Na Hawajach codziennie działo się dla mnie coś niesamowitego coś czego nigdy wcześniej nie robiłem:) Niebo się przychmurzyło lekko -nieszkodzi- jedziemy do Kanionu Waimea tzw. Wielki Kanion Pacyfiku.
Miasto w którym stacjonujemy to Lihue, klimat tu jak i na całej wyspie znacznie się różni od tego co widzieliśmy na Oahu. Zdecydowana większość samochodów tutaj to pick upy, miasto jak wiele amerykańskich małych miasteczek które widziałeś w filmach, jedna główna droga wokół której znajduje się pare sklepów, fast foodów czynnych do 21 i usług. Symbolem wyspy pojawiającym sie na t-shirtach i innych gadżetach jest dziki kogut. Kury tu biegają na każdym kroku po całej wyspie czego raczej nie uświadczysz na pozostałych.Panuje tu klimat wiejski, w jedynym barze jaki znaleźliśmy, dziewczyny śpiewały hity country na karaokee a co poniektórzy mężczyźni przyszli odpicowani w kowbojskie kapelusze podrywać dziewczęta.
  • Koloa
  • Koloa
  • Poipu Beach
  • Poipu Beach
  • Poipu Beach
  • Poipu Beach
  • Kanion Waimea
  • Kanion Waimea
  • Kanion Waimea
  • Kanion Waimea
  • Kanion Waimea
  • Img 0507
  • Everybody have surfing - surfing U.S.A.
  • Odbija mi Palma
Trafiliśmy na szlak wiodący przez las tropikalny, wzdłuż wybrzeża, z lewej góry z prawej fale rozbijają się o skały. Zdjęcia tego nie oddają ale piałem z zachwytu będąc tam, czułem się jak jeden z bohaterów serialu LOST - Zagubieni który był kręcony na Hawajach.Piałem z zachwytu a dopiero później doszliśmy do strumyka i plaży do której nie było inego dostępu jak przejście tym 1,5h szlakiem.RE-WE-(wait for it) -LACJA jakby powiedział Barney Stinson :)
Obok znajduje się piękna plaża na wybrzeżu Na Pali kąpiemy sie i ruszamy do miasteczka coś zjeść. Tego dnia jakoś tak wykombinowałem że jeszcze nic nie jadłem, a zrobiła się już godzina 18:00 - nie wiedziałem że tak potrafię wogóle:) no ale skoro tak pościłem to chce zjeśc wreszcie coś extra. Poszedłem do restauracji Kalypso i zamówiłem danie które widziałem w lokalnej telewizji czyli paste z krewetkami posypane żółtym serem w pysznym sosiku z chlebem czosnkowym - 24$ takie danie i zdecydowanie warto.
Trzeba pamietać o tym że po 21:00 raczej się nie znajdzie niczego do jedzenia oprócz Mc Donaldsa, stąd często jadaliśmy w Macu, który ma tzw. 1$ menu (4 kanapki do wyboru) i co źle?, super:)
  • Bizony
  • Kauai
  • Kauai
  • Na Pali Coast
  • Na Pali Coast
  • Na Pali Coast
  • Na Pali Coast
  • Na Pali Coast
  • Na Pali Coast
  • Na Pali Coast
  • Na Pali Coast
  • Na Pali Coast
  • Na Pali Coast
  • Na Pali Coast
  • Na Pali Coast
  • Na Pali Coast
  • Na Pali Coast
  • Hanakapiai Beach
  • Hanakapiai Beach
  • Hanakapiai Beach
  • Hanakapiai Beach
  • Hanakapiai Beach
  • Hanakapiai Beach
  • Hanakapiai Beach
  • Hanakapiai Beach
  • Hanakapiai Beach
  • Hanakapiai Beach
  • Hanakapiai Beach
  • Na Pali Coast
  • Na Pali Coast
  • Na Pali Coast
  • Waioli Huiia
  • Hanalei
  • Hanalei
  • Img 0623
  • Anini Beach Park
  • Anini Beach Park
  • Anini Beach Park
  • Anini Beach Park
  • Latarnia Morska
  • Latarnia Morska
  • Latarnia Morska
Dziś Lot helikopterem , pierwszy lot w życiu za grubą kasę, ale nieważne, stwierdziliśmy że możemy oszczędzać na noclegach i jedzeniu ale napewno nie na atrakcjach. Także wzięliśmy najdroższy możliwy lot z lądowaniem w terenie zamkniętym przy wodospadzie, gdzie kręcono Jurrasic Park. Fajnie było ale drugi raz był nie wziął tej opcji tylko jakąs najtańszą.
Wyspa Kauai to najbardziej polecana wyspa do odbywania takich lotów.
  • Wybrzeże Kokosowe
  • Wybrzeże Kokosowe
  • Wybrzeże Kokosowe
  • Wybrzeże Kokosowe
  • Wybrzeże Kokosowe
  • Lot helikopterem
  • Lot helikopterem
  • Lot helikopterem nad Kauai
  • Lot helikopterem nad Kauai
  • Lot helikopterem nad Kauai
  • Manawaiopuna Falls
  • Kanion Waimea widziany z helikoptera
  • Lot helikopterem nad Kauai
  • Lot helikopterem nad Kauai
  • Lot helikopterem nad Kauai
  • Lot helikopterem nad Kauai
  • Lot helikopterem nad Kauai
  • Lot helikopterem nad Kauai
  • Lot helikopterem nad Kauai
  • Lot helikopterem nad Kauai
  • Kauai
  • Kapaa
  • Kapaa
  • Kapaa
Lecimy na Big Island która ma wielkość pozostałych wysp zebranych do kupy. Hostel mamy w centrum starej stolicy Hawaii - Hilo. Jako pierwsi z Radkiem sie checkinujemy, i idziemy do samochodu po bagaże, czekamy na dwóch pozostałych jegomości czekamy chcemy jak najszybciej ogarnąc się i wyjść na miasto ale czekamy dalej. Poszedłem wkońcu po nich, okazało się że zwiedzali hostel i cwaniaczki pozajmowali sobie najlepsze łóżka, no nie ma tak, to nie tak działa :) Hostel bardzo przyjemny, podobało mi się tam, polska flaga nawet wisiała w korytarzu, w gablotach zaś leżały rzeczy zostawione przez ludzi typu karty do gry, poduszka do samolotu za grosze ale zapomniałem kupić.Idziemy w miasto gdy światła dnia zgasną, trafiliśmy do meksykańskiej knajpy ewidentnie kuchnia meksykańska nie należy do moich ulubionych - nie byłem zadowolony ale obsługa bardzo miła. Przez cały pobyt na Hawajach nie byłem w żadnym klubie zamiast tego trafiłem do Taverny w Hilo, gdzie jakaś kapela grała znane (dla mnie nieznane) przeboje rockowe min.Led Zeplin. Zbyszek w siódmym niebie, kameruje wszystko dookoła, czuje sie jak w domu ale to nie on jest tym razem największym krejzolem w pomieszczeniu. Starsi Rockmeni, hipisi , harleyowcy i szaleńcy pląsają właśnie pod sceną a ja modlę się by na kamerze było to uchwycone. Przysiada sie do mnie lekko wstawiony facet, zagaduje do mnie że wyglądam na sportowca. Jestem ubrany w niebiesko białą bejbolówkę charakterystyczną dla sportowców w collegach oraz mam na głowie czapke Dallas Cowboys.Nie chce mi sie tłumaczyć facetowi więc przytakuje że faktycznie gram w kosza, on na to twierdzi ze jestem troche niski ale mówie że na pozycji point guard idzie sie odnależć przy wzroście 180cm. Okej teraz on mi każe zgadywać na kogo wgląda, nie mam pojęcia ale nalega, okej niech będzie że tenisista jakiś. Obśmiał się i daje mi pierwszą podpowiedź: Saturday Night coś tam czy mamy w Polsce Staurday Night coś tam - nie wiem o co chodzi jest głośo on gada w innym języku - amerykańsko pijackim. Nie stary nie mamy. Obśmiał się i niedowierza ale daje mi drugą podpowiedź. Bełkocze coś jakby Danna Ferry , Damen Damer. Powiedzmy że miałem przebłysk ale nie powiedziałem tego na głos bo nie chciałem sie wygłupić. Tak więc zgrywus  daje mi trzecią podpowiedź." Pet detective" okej to zrozumiałem :) i poprzednie podpowiedzi zarazem. Druga to by poprostu zabełkotany Jim Carrey - Dump and Dumper , a Saturday Night hmm chodziło mu o trailer do filmu Noc w Roxbury gdzie Jim carrey z bohaterami filmu kiwa głową przez 10 minut:)
Tak więc w hawajskiej tawernie poznałem sobowtóra Jima Carreya albo nawet jego samego tylko wychudzonego nieco, tego sie nie dowiem już :)

Wniosek: To co powiedział mi Radek: nie należy się obawiać rozmowy z kimś, ludzie są tam cierpliwi i jeśli nie zrozumiesz ich, to użyją innych słów by ci objaśnić. Pozatym ludzie są tam bardzo serdeczni, otwarci, chętnie zagadują, chcą sie dowiedzieć skąd jesteś, spodziewają się zazwyczaj że wymienisz jeden ze stanów a wtedy powiedzą " Ouuuu mamy ciocie z Massachustes a sami jestesmy z  Kansas" takie rozmowy sie słyszy wokoło ale gdy odpowiadasz Poland no to zaimponowałeś bracie, i wzbudziłeś podziw zwłaszcza jeśli prowadzisz taką rozmowe na rzadziej odwiedzanych wyspach Kauai i Maui. Tak, tak to my byliśmy tam najbardziej egzotyczni:) O dziwo z kim nie rozmawialiśmy to się okazywało że mają polskie korzenie aczkolwiek w Polsce nie byli nigdy.
  • Wailua Falls
  • Wailua Falls
  • ALOHA
  • Hostel w Hilo
  • Tavern in Hilo
  • Tavern in Hilo
Zaczynamy od śniadanka we francuskiej knajpie, gdzie serwowano jajka z polską kiełbaską oraz polskie naleśniki, miło ale nie wiem na ile to polskie wyroby. Czym dalej się oddalamy od Hilo tym pogoda robi się coraz gorsza i klimat ponury - zmierzamy do Narodowego Parku Wulkanów Hawajskich. Otacza nas krajobraz księżycowy - coś nowego, niewątpliwie, ciekawego jasne, ale nieładnego,przemierzanie pustkowii pokrytych lawą zaczyna mi się dłużyć, po przejściu jednego ze szlaków mam dosyć.Jedziemy do Pahoa gdzie mamy wykupioną jedną z atrakcji. Wsiadamy na łódź którą płyniemy do miejsca gdzie lawa bezpośrednio wpływa do oceanu. Do ostatniej chwilii nie wiedzieliśmy czy będziemy świadkami tego zjawiska, nikt nie mógł nam zagwarantować że to ujrzymy, nikt tym nie steruje jak się domyślasz drogi czytelniku nikt inny jak Pele - bogini wulkanów. Pozostawało nam trzymać kciuki, najmocniej trzymał Radek dla którego priorytetem w podróży na Hawaje było właśnie zobaczenie lawy. Mieliśmy farta, udało nam się być bezposrednio świadkami tworzenia się lądu, rozrastania się wyspy Big ISland. Faktycznie robi to niesamowite wrażenie i plasuje się w moim TOP 3 wyjazdu :)
  • Hilo
  • Park Narodowy Wulkanów Hawajskich
  • Park Narodowy Wulkanów Hawajskich
  • Park Narodowy Wulkanów Hawajskich
  • Park Narodowy Wulkanów Hawajskich
  • Park Narodowy Wulkanów Hawajskich
  • Park Narodowy Wulkanów Hawajskich
  • Park Narodowy Wulkanów Hawajskich
  • Park Narodowy Wulkanów Hawajskich
  • Park Narodowy Wulkanów Hawajskich
  • Park Narodowy Wulkanów Hawajskich
  • img_0812
  • img_0813
  • img_0814
  • Lava Boat Trip
  • Lava Boat Trip
  • Lava Boat Trip
  • Lava Boat Trip
  • Lava Boat Trip
  • Lava Boat Trip
  • Lava Boat Trip
  • Lava Boat Trip
  • Lava Boat Trip
  • Lava Boat Trip
Atakujemy dziś szczyt Mauna Kea 4200 m.n.p.m.- nigdy nie byłem na takiej wysokości i za wczasu nie przemyślałem z czym sie to może wiązać. Dzień wcześniej pewni Kandayjczycy za pośrednictwem Radka przekazali nam,że już tam byli, dojechali do punktu informacyjnego i zawrócili bo mieli straszne zawroty głowy i się kiepsko czuli. Radek który prowadził samochód przestrzegał że może nam sie przytrafić coś takiego i będziemy musieli zawrócić, wogóle niewiadomo jaka tam jest droga wiodąca na szczyt i z tego względu możliwe że też będziemy musieli zawrócić. Byłem niepocieszony no ale kierowca ma głos decydujący:) Okazało się że punkt informacyjny jest na samym początku drogi i wogóle niewiadomo o co tym kanadyjczykom chodziło, dalej na szczyt wiodła droga szutrowa, trzeba było jechać bardzo powoli żeby kamienie nie poobijały nam samochodu. Daliśmy radę jak najbardziej i dopiero na szczycie przekonałem się jakie to uczucie i jak wpływa na organizm zmiana ciśnienia.Temperatura na szczycie była poniżej zera, wiało wiatrzysko i po pstryknieciu paru zdjęć, ręce cierpiały mimo to musiałem wykonać jedno zdjęcie w skoku a żeby dobrze wyszło to musiałem na krawędzi skoczyć z 10 razy mając przy tym miękkie nogi i zawroty głowy.
Wiele razy widziałem mgłe i w niej jechałem, ale nigdy nie jechałem w chmurze aż do tego dnia, chmura osiadła sobie u podnóża Mauna Kea i w drodze powrotnej około 20 minut w niej jechaliśmy także - jazda w chmurze-zaliczona:)
  • Mauna Kea
  • Mauna Kea
  • Mauna Kea
  • Mauna Kea
  • Mauna Kea
  • Mauna Kea
  • Mauna Kea
  • Mauna Kea
  • Mauna Kea
  • Mauna Kea
  • Mauna Kea
  • Richardson Beach Park
  • Richardson Beach Park
  • Richardson Beach Park
  • Richardson Beach Park
  • Coconut Island
Zmieniamy miejscówkę i jedziemy na drugą stronę wyspy do miejscowości Kona. Po drodze zatrzymujemy się przy najwyższym wodospadzie jaki dane mi było widzieć do tej pory- Akaka Falls mierzy 120 m. wysokości.Mijamy Waipio valley gdzie pstrykamy fotki na tle doliny, chwile zastanawiamy się czy zagłebiać się w nią ale jednak jedziemy dalej gdyż czasu by nam nie starczyło. Zatrzymujemy się na śniadanko w Honokaa gdzie znalazłem tylko jedno godne miejsce godne mojej obecności:) na śniadanie staram sie nie jadać fast foodów i dań obiadowych to musi być coś śniadaniowego. Pada na knajpkę Super Natural gdzie zamawiam Spicy Tuna Melt - ten smak był niesamowity, pałaszowałem jak mała świnka, nigdy nie wpadłem na to ani nikt mi o czymś takim nie mówił a były to poprostu tosty na ciepło z tuńczykiem pomidorkiem dwoma rodzajami sera żółtego, możliwe że coś jeszcze bo było to takie fajne słodziutkie . Mega, byłem tak zadowolony ze robiłem zdjęcia tej knajpie ale coś włascicielka miała chyba przeciwko, mówiłem że to tylko dla mnie ale nie wiem w sumie czy ją to uspokoiło. Później zauważyłem książki w stojącej tam biblioteczce dotyczące feng shui, przepływu energii i innych ciekawych tematów, możliwe że dlatego nie chciała żebym robił zdjęcia, że zakłóca to przepływ energii, lub kradnie dusze miejscu...co by nie było wkońcu wyszła do nas i zaproponowała żebyśmy zrobili sobie razem zdjęcie.Jej znajomi kojarzyli dobrze gdzie jest Polska byli kiedyś na Słowacji.
Zanim się zjawiłem na Hawajach myślałem o tym żeby mieć na e-czytniku wgraną mapkę Europy z zaznaczoną Polską jakby mnie pytali żeby dokladnie pokazywać ludziom jednakże wiele osób bardzo dobrze właśnie kojarzyło naszą baśniową krainę piwem i wódką płynącą i nie było to konieczne:) Jeden azjata bardzo był zainteresowany skąd jestem i niedyskretnie próbował rozszyfrować napis na paszporcie, gdy go oświeciłem że Poland wiedział o ce be dzięki Euro 2012 które śledził. Wielkie nadzieje wiązałem z miasteczkiem Hawi gdyż jak wiadomo wszem i wobec to moja ksywka:) Na centrum miasteczka składało sie raptem pare budynków z różnymi fast foodami, lodziarniami i gadżetami niestety koszulki z napisem Hawi właśnie się skończyły a w zasadzie nie było niczego z tą nazwą więc kupiłem loda i tyle. Na szczęście plan by zrobić sobie ujęcie do klipu na tle znaku informacyjnego "Hawi Town" wypalił:)
Wieczorem mieliśmy zaplanowane pływanie z mantami, wypłynęliśmy jachtem w ocean płynęlismy godzinę i o dziwo znależlismy sie 100 metrów od przystani z której startowaliśmy, powrót trwał już raptem 10 minut:) Taki pic na wode żeby bylo za co wziąć więcej hajsu no ale nie ważne bo wrażenia były niesamowite - kolejna atrakcja wpisująca się w moje TOP 3. Dostaliśmy stroje, maski i rurki oraz makaron - gabke którą wkłada się miedzy nogi by utrzymać się płasko na powierzchni. Było mówione żeby włożyć gąbkę patrzec przed siebie i nie kombinować by nie zakłócać oglądania innym , oraz by nie dotykac mant nieprawdaż Zbyszku?:)
Zibi chciał widzieć lepiej więc zaczął się kierdosić, nie mógł zapanować nad nogami więc uciekały mu wprost na ludzi z naprzeciwka stąd pośród ciszy oceanu można było usłyszeć głosy : "Who is that guy? what is he doing?" :) No ale leże na wodzie zaglądam pod nią , widze na dnie nurków którzy nąświetlają plankton żeby zwabić manty,nigdy nie nurkowałem więc samo patrzenie na nich i na wypuszczane przez nich powietrze w postaci bąbelków robi na mnie duże wrażenie, zupełnie inny świat sie przedemną ukazuje. Czekam sobie czekam czekam aż nagle z tyłu podemną wypływa piękna manta, rozłożysta na jakieś 3 metry może 4, płynie powoli, majestatycznie z lewa do prawa ciesząc oczy wszystkich zebranych na tym spektaklu i znika za chwile za kotarą ciemnej głębi. Czytałem że jest to doświadczenie transcendentalne ...cokolwiek... jest niesamowite a zwierzę to jest zupełnie z innego świata. Pojawiła się jeszcze parę razy i gdy czas już nam się kończył, pojawiła się tuż obok na wyciągnięcie ręki i zaczęła robić fikołki, pokazując dokładnie swoje wnętrze i podbrzusze tak jakby wiedziała że czas na gwóźdź programu  - główną atrakcję.
  • Big Island
  • Kahuna Falls
  • Kahuna Falls
  • Akaka Falls
  • Akaka Falls
  • Akaka Falls
  • Akaka Falls
  • Laupahoehoe Point
  • Laupahoehoe Point
  • Simply Natural
  • Simply Natural
  • Simply Natural
  • Waipio Valley
  • Waipio Valley
  • Img 1062
  • Hawi Town
  • Hawi Town
  • Hapuna Beach State Park
  • Kailua Kona
  • Kailua Kona
  • Kailua Kona
  • Kailua Kona
  • Kailua Kona
  • Kailua Kona
  • Kailua Kona
  • Kailua Kona
  • Kailua Kona
  • Kailua Kona
Od zawsze marzyło mi się żeby skoczyć, z czegokolwiek tak poprostu lecieć i wpaść do wody.Niestety przez tyle lat nie miałem okazji by to zrobić,dodatkowo od małęgo miałem wpojony przez rodziców strach do skakania, także nie nauczyłem się skakać na główkę. Zaświtała mi nad głową żaróweczka że na Hawajach może być ku temu okazja. Przypomniał mi się jeden teledysk z przed 15 lat którym się mocno jarałem, i niedoścignionym marzeniem było mieć podobne ujęcie, mowa o Hierogliphics " You never know". Włączyłem go sobie ostatnio i znów z podziwem patrzyłem jak Pesto nawija swoją zwrotkę i na sam jej koniec zeskakuje ze skarpy do wody pośród lasy tropikalnego. Fajnie naprawde. I gdy tak oglądałem ten klip zmieniały się lokalizacje na sam koniec cała ekipa Hierogliphics usiadła i dopiero wtedy się przyjrzałem że wszyscy oni mają na sobie koszulki z napisem HAWAII '98. Od razu zacząłem szukać tego miejsca i to z powodzeniem, nazywa się ono Maunawilli.Idzie się szlakiem przez las tropikalny i dochodzi do wodospadziku i małego jeziorka do którego można skakać.Utwór który nagrałem z okazji tej podróży odwołuje się bezpośrednio do utworu zespołu Hierogliphics i momentu w którym jeden z nich skacze w tym samym momencie ja w moim klipie który kręciłem teraz na Hawajach miałem wykonać identyczny skok w tym samym miejscu. Marzenie było na wyciągnięcie ręki to miał być HIT! Miał być...gdy pojechaliśmy w to miejsce okazało się że jest po deszczu i nie jesteśmy w stanie przejść przez las tropikalny - ugrzęźniemy w nim:/
Załamałem się lekko ale Radek powiedział mi kolejną cenną rzecz, że nigdy nie zrealizuje się planu w 100% i trzeba brać to jako coś normalnego, jemu kiedyś nie było dane zobaczyć Machu Pichu ze względu na
pogodę.
No nic trudno polecieliśmy wtedy na drugą wyspę Kauai. W wypożyczalni samochodów leciał na telebimie filmik promujący wyspę, gdzie pokazywali podobne miejsce w lesie , gdzie ludzie sobie skaczą do wody :) Rewelacja odrazy zacząłęm szukać tego miejsca Kipu Falls, w hostelu niewiedzieli ale znalazłem w necie. W komentarzach miejscowi pisali ze faktycznie miejsce jest świetne skaczą tam od małego ale turystom odradzają. Okazało się że w ciągu ostatnich 5 lat zginęło tam 5 oób w tym jeden tubylec. Mimo to pojechaliśmy w to miejsce. Okazało się że jest ogrodzone i nie ma do niego wstępu. Tym razem nie byłem aż tak bardzo zdołowany, troche ulgę poczułem że zachowam swe życie:) Polecieliśmy na trzecią wyspę - Big Island, podczas płynięcia jachtem na spotkanie z mantami, kapitan opowiadał o okolicy. Słuchałem wyrywkowo ale wyłapałem "cliff jumping" :) wróciwszy do hostelu zacząłem szukać tego miejsca, znalazłem nawet filmiki na youtubie a właściciel hostelu zaznaczył mi na mapce te dwa miejsca także ruszyliśmy na południe, pierwszą miejscówke w jakiś sposób ominęliśmy, później troche mnie zmuliło i przysnąłem w samochodzie a obudziłem się dopiero na jakimś punkcie widokowym. Jak się okazało to była ta miejscówka z filmiku klif do którego podchodziłem na czworaka oraz wielka dziura wśród skał w którą się niby skacze ale weź tu człowieku wycyrkluj tak żeby o nic nie zawadzić jak masz zdretwiałe nogi i skaczesz pierwszy raz w życiu z czegokolwiek. Poszedłem jednak popstrykać zdjęcia. Zagadałem takiego małego chłopaczka wędkującego na klifie: "Czy ludzie tu skaczą naprawde? - naprawde skaczą , a ty też skaczesz?  - i ja również skaczę, A nie jest to niebezpieczne? - nie nie jest, uśmiechnął się i poszedł. Okej ten gnojek skacze tutaj ale w tej chwili nikt nie skacze żeby wogle podpatrzec, podpytac co i jak. Biłem się z myślami lecz wkońcu zdrefiłem :( Poszliśmy do samochodu by ruszyć dalej na południe, w tym momencie zjawiło się pare osób które stanęły na krawędzi otworu. Poszedłem zobaczyć. Dziewczyna miała zamiar skoczyć do tego otworu wśród skał ale zeszła sobie na najniższą półkę, za to jej koledzy z samej góry walili, wyczekiwali na odpowiedni moment aż będzie przypływ i woda pokryje skały. Dziewczyna również skoczyła ale ten otwór nie  przekonywał mnie nadal. Chłopaki stojąc nad otworem odwracali się na pięcie i biegli do krawędzi klifu skacząc również z niego bezpośrednio do oceanu. Zacząłem zastanawiac się nad tą opcją, burza mózgu trwała, na wszelki wypadek pozdejmowałęm wszystkie gadżety które miałem na sobie. Na wszelki wypadek stanąłem na krawędzi 12 metrowego klifu, na wszelki wypadek dałem Piotrusiowi aparat żeby mnie nagrywał, na wszelki wypadek zacząłem rapowac swoją zwrotkę skupiając się tylko na tym zeby pamietać kolejny wers, wiedziałem ze  teraz to jest gra, ujęcie do klipu, a w momencie wypowiedzenia ostatnich wersów ma nastąpić skok tak jak w tamtym klipie raperów z przed 15 lat, nawijam
"Marzyciele to nie inny gatunek ludzi
nigdy nie wiesz czy, twoje stopy już dziś
nie staną tam gdzie siegały tylko sny
nigdy nie wiesz - jak Hierogliphics" chwila mocy jest tu i teraz - SKACZĘ!!!

Uderzając o taflę wody miałem tylko jedną myśl, czy aby napewno nie dolece do jakiś skał, ale nie, wyporność była bardzo duża odrazu znalazłem się an powierzchni.Udało sie przeżyłem skok do Pacyfiku z 12 metrów. Duspko boli niesamowicie, nie wiem czy kiedykolwiek przestanie, nie wiem czy czego sobie nie uszkodziłem, rozgląda się czy aby napewno zwieracze nie puściły, słysałem że różne rzeczy sie dzieją. wchodze na drabinke i się okazuję że moje ciało było zaskoczone skokiem na górze, tam niczego nei odczuwałem, teraz cały się trzęsę, nogi i ręce latają mi jak szalone, wydaje mi się że nie dam rady w tym stanie wejść po tej drabinie. Ból stopniowo ustąpił, wyszedłem na góre i przestałęm się telepać. Ogarnąłem to co się stało i nie mogłem uwierzyć, a moja radość w tym momencie sięgnęła zenitu, osiągnąłem swój Mont Everest szczęścia :D Zaliczone , możemy jechać dalej..chwila chwila trzeba zrobić dubla do teledysku tak na wszelki wypadek :) Skoczyłem drugi raz, było już lepiej, wiedziałem że dupsko przestanie boleć a i wspinaczce po drabinie sprostam bez problemu, nawet już się tak nie trzęsłem po skoku. Zadowolenie 1000 - możemy jechać dalej. Dzięki wielkie Ukraincom za instrukcje dotyczące skoku:)

Chłopaki też chcieli się przekąpać ale miejsce w którym się zatrzymaliśmy służyło do wodowania kutrów, mimo to Zbyszek poleciał tam pływać z rurką. Jak to zwykle bywało tam gdzie Zbyszek szedł sam to twierdził że było fantastycznie, ryby piękne i wszystko ohh ahh, ciężko było go stamtąd wyciągnąć nawet jak kuter przypłynął i Zibi blokował mu drogę :)
  • Kailua Kona
  • Kailua Kona
  • Kailua Kona
  • Kailua Kona
  • Kailua Kona
  • Southpoint
  • Southpoint
  • Southpoint
  • Southpoint
  • Southpoint
  • Southpoint
  • Southpoint
  • Kona
  • Kona
  • Kona

Tak wogóle to po tej stronie wyspy mieliśmy hostel o charakterze open co znaczy, że nie mieliśmy kluczy i nie było sejfów. Klimat był iście hipisowski, ludzie grali na gitarach bujając się w hamakach, nie było wiadomo kto jest gościem, gospodarzem a kto wpadł tylko na chwilę i dlaczego później śpi na podłodze w salonie.Gdy weszliśmy do naszego pokoju jedno łóżko było już zajęte, a wokół niego był niesamowity bałagan. Jak się okazało jego twórcą był niemiec który wyglądał jak siedem nieszczęść,w górnej szczęce miał z 6 zębów a pod nosem rysował mu się dziewiczy wąsik mimo że wiekowo był posunięty, na sobie miał nieco brudne ciuchy, dziurawe skarpetki w których biegał po ulicy a następnie w tym całym opakowaniu kładł sie do łóżka.
Zdecydowanie wyglądał jak skrzywdzony przez los...ale był na Hawajach mało tego on był w podróży pół rocznej po świecie, zaliczył min. Australię, Nową Zelandię, Wyspy Cooka,Fiji, Thaiti,Californię, Azję i nie pamiętam reszty.Jak się okazało pracował online dla niemieckiej strony internetowej dotyczącej tanich lotów.A wspominam o nim tylko dla tego że mimo wszystko jest potwierdzeniem tezy, że CHCIEĆ TO MÓC !! :D

Lecimy na czwartą, ostatnią wyspę naszej podróży czyli Maui. Terminal z którego jesteśmy odprawiani jest maleńki a samolocik linii Mokulele mieści raptem 10 osób więc atrakcje mamy już na starcie. Po pół godzinnym locie i drzemce - zawsze mnie tak ukołysze że zasypiam lądujemy w Kahului. Meldujemy się w hostelu, pukam do biura ale nie rozumiem co odpowiada kobicina, po 5 minutach otwiera drzwii i sie okazuje że owo biuro to jej pokój w którym stoi jedno wielkie łoże i pełno maneli leży na półkach, obok siedzi zahukany facet a ona dzierży laptopa na kolanach i sprawdza nasze rezerwacje.Dostajemy mały ale przyjazny pokój, tradycyjnie nie ma na co narzekać, Zbyszka mam znowu po swojej lewicy więc jak tylko chrapnie to dostanie przez łeb.Jedziemy do Doliny Iao to jakies 15 minut drogi,obskoczylibysmy to miejsce w 10 minut gdyby nie to że płynie tam górska rzeka w której można się pokąpać, zimna pieruńsko ale nigdy nie plywałem w górskiej rzece więc jestem do tego jak najbardziej. W drodze powrotnej zatrzymujemy sie na jakiejś pustej plaży tak że zaliczam wreszcie pierwszą kąpiel w Pacyfiku na golasa - dopiero rok temu odkryłem jaka to frajda, tyle wakacji zmarnowanych za mną:)

Wieczór tradycyjnie spędziliśmy w centrum handlowym , zakupy stały się naszym hobby a Piotruś największym zakupoholikiem zasłużył na to miano obkupując sie w 15 koszulek, 2 kamery i 2 telefony, o reszcie niewspomne:) Mnie urzekł sklep YNVC w którym wybór koszulki był bardzo trudny. Wkońcu zdecydowałem się na koszulkę produkowaną właśnie na Maui, w klimacie gangsta hiphop, z narysowaną ,wydziaraną Marilyn Monroe która ma zasłoniętą twarz bandaną (flagą hawajską) a z tyłu dodatkowo narysowane główne wyspy archipelagu Hawaii. Marilyn zrobiona w klimacie stuntin girl - MEGA!

Wnioski: Ludzie pytają mnie o ceny, mówią że ponoć drogo na Hawajach. Nie ma tragedii, serio. Elektronika tańsza niż u nas wiadomo. Ubrania tańsze, spokojnie można wziąć 3 t-shirty i  dokupić coś na miejscu. Jedzenie - liczyłem 100 zł dziennie wkońcu tego nie wydawałem nawet.
Atrakcje dodatkowe są całkiem drogie, no ale nie trzeba z wszystkich korzystać, plaże sa darmowe.

  • Lot na Maui
  • Lot na Maui
  • Lot na Maui
  • Lot na Maui
  • Lot na Maui
  • Lot na Maui
  • Maui - Wailuku
  • Iao Valley
  • Iao Valley
  • Iao Valley
  • Iao Valley
  • Iao Valley
  • Hookipa Park
  • Hookipa Park
  • Hookipa Park
  • Hookipa Park
  • Hookipa Park
  • YNVC Clothing
Wstaliśmy o 4 rano by zdąrzyć na wschód słońca.Mówiłem chłopakom by sie ciepło ubrali, ale Zbyszek założył wkońcu krótkie spodenki i nie wyszedł nawet z samochodu.Pozostała dwójka jakoś niemrawa jest do wychodzenia, no wiadomo że tam pissga ale co tam ide sam obejrzeć wschodzące słońce na Szczycie Haleakala na wysokości 3000 m.n.p.m . Halekala to w języku hawajskim - dom słońca. W mojej opinii pięknie to wyglądało, a stara Hawajka która się pojawiła i odśpiewała pieśń na cześć słońca w języku hawajskim nadała tej chwilii magii. Radek który sie spóźnił na wschód i nie był obecny przy pieśni chciał mnie przekonać że to nic specjalnego. Pozwolę sobie nie zgodzić się i być nadal zachwycony tą chwilą - Chwilo trwaj jesteś piękna:)

Mimo że wstaliśmy o 4 to właśnie dziś mamy w planie przejechać słynną drogą do Hany - 87 km, 607 zakrętów 57 jednokierunkowych mostów na nas czeka a dokładnieiej na Radka który prowadzi furę. Po zjechaniu z Haleakala zatrzymujemy się w miasteczku Makawo które jest utrzymane w klimacie Dzikiego Zachodu. Tutejsi kowboje zwani są Paniolo. Śniadanie pałaszujemy w najlepszej włoskiej knajpie w mieście, tak widnieje na banerach reklamowych w rzeczywistosci jest to jedyna knajpa włoska w mieście a może i nawet jedyna knajpa poprostu.
Droga do Hany wiedzie wzdłuż wybrzeża, poprzez las tropikalny, co chwiel mijamy jakies strumyczki i wodospady, pod jednym z nich jest mi nawet dane się wykąpać poczuć bliskość natury i podziękować. Gdy dojechaliśmy do Hany okazało się że do domu mamy jeszcze drugie tyle z tym że tu droga robi się nieco gorsza, kończy sie asfalt i trzeba jechać drogą szutrową. Droga jest wąska i często mieści sie tylko jeden samochód, najczęściej na zakrętach gdzie nie widać co za nimi jest i trzeba ciskać klakson żeby z naprzeciwka nie wjechał w ciebie rozpędzony tubylec.
Z tego miejsca chciałbym podziękować Radkowi który niedość że kierował samochód przez wszystkie dni naszego pobytu na Hawajach to jeszcze wstał tego dnia o 4 rano i pokonał nie łatwą Road to Hana...baa na lotnisku nawet widziałęm koszulki z napisami " I survive road to Hana - Przetrwałem podróż do Hany" :)
  • Haleakala
  • Haleakala
  • Haleakala
  • Haleakala
  • Haleakala
  • Makawao
  • Makawao
  • Makawao
  • Makawao
  • Hana Road
  • Hana Road
  • Hana Road
  • Hana Road
  • Hana Road
  • Hana Road
  • Hana Road
  • Hana Road
  • Hana Road
  • Hana Road
  • Hana Road
  • Hana Road
  • Hana Road
  • Hana Road
  • Hana Road
Dziś już można powiedzieć ostatnie podrygi. Chłopaki popłynęli oglądać wieloryby, ja poszedłęm na wypasione śniadanie Big Kahuna z widokiem na ocean, czekając na zamówienie wypatrywałem wielorybów gdyż na Maui są one widoczne z brzegu. Akurat w tym momencie nie było żadnego widać ale udało się gdy jechaliśmy samochodem wzdłóż wybrzeża.Ostatnia zarezerwowana dla nas atrakcja to przepłynięcie się łodzią podwodną Atlantis,zobaczyliśmy troche rybek i wrak jakiegoś statku czyli ogólnie bez podjarki. Drugi raz bym nie skorzystał z tej atrakcji, raczej wszyscy zgodnie się wynudziliśmy.
  • Lahaina
  • Lahaina
  • Lahaina
  • Lahaina
  • Lahaina
  • Lahaina
  • Lahaina
  • Lahaina
  • Lahaina
  • Lahaina
  • Lahaina
  • Lahaina
  • Lahaina
Zbyszek wyleciał sam z rana jako pierwszy obawiał się nieco jak uda mu się wrócić z bagażem do Warszawy ale okazuje się że niezły jest na migi. My wylatywaliśmy wieczorem, także zdarzyliśmy podjechać na jeszcze jedną plażę i godnie pożegnać się z oceanem. Piotrek zaś poleciał do Honolulu gdzie jeszcze przez 4 dni robił zakupy:)
  • Img 1280
  • Img 1281
W drodze powrotnej mamy przesiadkę w San Francisco. Takiej okazji nie możemy przegapić, mamy 6 godzin by liznąć choć miasto i zaliczyć największe atrakcje. Wsiadamy w słynne tramwaje (bilet całodobowy opłaca sie wziać) i jeździmy w górę i w dół ulicami San Francisco. San francisco to również miasto jednej z moich ulubionych drużyn NBA którym kibicuje - Golden State Warriors.
Radek miasto ma zaliczone i nie musi do niego wracać - natomiast nie jest powiedziane że ja w przyszłośći nie wymyślę by wziąć udział jako kibic w meczu każdej z moich ulubionych drużyn, wtedy będę musiał wrócić do SF. A póki co przeszliśmy cały Golden Gate, widzieliśmy z daleka Alcatraz , obeszliśmy miasto i jesteśmy bardzo zadowoleni z takiego bonusa.

W podróż wziąłem ze sobą 3 swoje płytki co by podarowac komuś kogo poznam na tripie ale jakoś aż takich zażyłych relacji z nikim nie nawiązałem więc płyty mi zostały. Podarowałem je za to Radkowi i Piotrusiowi. Zbyszek wyszedł poprzedniego dnia jak spałem więc płyty nie dostał więc z tą jedną płytą wracałem do domu - co za niefart. W San Francisco podszedł do mnie jakiś miejscowy raperzyna który sprzedawał swoją płytę na ulicy. Chciał chyba 6$ ale miałem ostatnie 4 których chciałem się pozbyć, wziął i to i poszedł. Dopiero później mnie olśniło że mogłem mu dać właśnie ten ostatni egzemplarz płyty.Wróciłem się ale nie udało mi się go odnaleźć - ehh może by się jakaś współpraca z raperem z Californi rozpoczęła i trasy koncertowe po Stanach - pomarzyć zawsze można:) W każdym razie już w samolocie do Amsterdamu jak wracałem z łazienki zaczepił mnie jakis typek, pogadaliśmy troche o tatuażach i hawajach, bardzo sympatyczny gość mówi że ma coś dla mnei i daje mi taką naklejeczke z napisem ALOHA  która teraz wita interesantów u mnie w biurze. Tym razem za wczasu ruszyłem głową,ku jego zdziwieniu mówię że tez mam coś dla niego - trzecia płyta wreszcie znalazła swego właściciela:) Lot przebiegał  zgodnie z planem , Wszystko pod kontrolą

  • Image00003
  • Image00004
  • Image00005
  • Image00006
  • Image00007
  • Image00008
  • Image00009
  • Image00010
  • Image00011
  • Image00012
  • Image00013
  • Image00014
  • Image00015
  • Image00016
  • Image00017
  • Image00001
  • Image00018
  • Image00002
  • Image00019
  • Image00020
  • Image00021
  • Image00022

Cóż mogę powiedzieć na koniec jak nie przytoczyć słów mojego człowieka Venoma - Etenszyn: Drimz Kamyn Tru!! :D

Chciałbym z tego miejsca podziękować Radkowi za to podjął się prowadzenia samochodu przez cały trip, Piotrusiowi za cierpliwe kręcenie ujęć do mojego klipu, Zbyszkowi za element zaskoczenia który wprowadzał w naszym tripie...oraz Panu Leszkowi który udzielił mi wielu cennych rad i na którego planie z podróży się opierałem.Big UP :)

 Tak z pamięci to 13 tysi na wszystko łącznie z upominkami i kamerą na sprzedaż wydałem.
-Bilet na Hawaje i z powrotem 2 700zł
-18 noclegów wyniosło 1800zł przy czym najtańszy  80zł najdroższy 220zł
-loty miedzy wyspami okolo 350 dolców x 3,2= 1200zł
-wypożyczenie samochodów na wszystkie dni wyszło na głowe 600zł
-benzyne oplacalismy na bieżąco (okolo 400zł moze)
-wyżywienie liczyłem 100 zł dziennie ale mniej wydawałem wkońcu (ale powiedzmy 18 x 100)
-atrakcje dodatkowe okolo 3/4 tysie zł

Pewnie zastanawiacie sie czy taki Hawaj jak ja ma zamiar wrócić na Hawaje.
...zaskoczę was, nie mam na to czasu:) Gdzie by to nie było to nie ma co tracić czasu i latać wkółko w to samo miejsce, jest tyle pięknych innych że warto ciagle zmieniać kierunki podróży.
spotkalismy tu faceta które byl  47 raz na Hawajach bardzo fajnie, pięknie tu jest ale zapewne nie byl w 46 innych miejscach:)
Za jakieś 30 lat może i wpadnę tam ponownie ale narazie moja główna życiowa podróż została odbyta i teraz mogę już latać gdziekolwiek i w jakiejkolwiek kolejności, jesli tylko będzie hajsik i trafi się dogodna oferta.
A Hawaje? Hawaje mam już w sercu już na zawsze będą zemną :]

 

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. hawi28
    hawi28 (13.01.2014 21:56)
    Masz rację Marku nie zamierzam zostać fotografem, zabardzo bym sie skupiał na zrobieniu mega jakosci zdjęcia zamiast cieszyc sie tym co mnie otacza dookoła:)

    Kahlan nadal czekam an foty :)
  2. kahlan77
    kahlan77 (08.06.2013 8:26) +1
    Drogo Cie wyniosla podroz,ode mnie z Canady jest taniutko,milo bylo odwiedziec znowu Hawaii,ja bylem tam w zeszlym roku :).Kiedys dodam zdjecia narazie nie mam czasu.Pozdrawiam serdecznie z kraju klonowego liscia.
  3. marek55
    marek55 (06.05.2013 16:40) +1
    Z opowiescia udalo Ci sie fantastycznie, ale fotografem chyba nie zostaniesz. Z przyjemnoscia przeczytalem za to. Czy Blue Hawai bylo jakims natchnieniem do powstania jakiegos hip hopu?
  4. hawi28
    hawi28 (22.04.2013 22:26)
    Aaaa czyli udało mi sie zawrzeć w mojej opowieści ten pozytywny ładunek bo już sie bałem że flaki z olejem:)
    Chelsea - Bądź jak kamień :) daj adres to ci wyśle płyte bo jeszcze mi troche zostało :)
    http://www.youtube.com/watch?v=PrwzeZYY9lk

    Panie Leszku jeszcze raz wielkie dzięki za wskazówki które mi Pan przekazał!!
  5. lmichorowski
    lmichorowski (20.04.2013 23:52) +2
    Z dużym zainteresowaniem i prawdziwą przyjemnością zapoznałem się z relacją z czterech pięknych wysp, które miałem okazję odwiedzić 4 lata temu. Wiele fotek przypomniało mi moją podróż, ale były też i miejsca, których nie dane mi było zobaczyć. Dzięki! A tak w ogóle, to Hawaje są super - niekoniecznie trzeba latać tam 47 razy, jak wspomniany w tekście jegomość, ale wrócić na pewno warto. Pozdrawiam.
  6. hawi28
    hawi28 (18.04.2013 21:05) +2
    Hooltayu ty!! Mysle sobie co ona mi tu się do moich zdjęć dowala przecież nowy aparat kupiłem, zaraz wejdę na jej profil i zobacze jakie ona niby zdjęcia robi....łoooj no zwracam honor bo są naprawde mega !! teraz zerknąłem tylko na szybko ale będę musiał do nich przysiąść na dniach.
    Aloha with U :)
  7. hooltayka
    hooltayka (18.04.2013 9:28) +2
    Ogromny plus nalezy Ci się za fajny,pełen humoru i młodzieńczej spontaniczności tekst.
    Ze zdjęciami gorzej,ale tu nie konkurs.To dla Ciebie pamiątka.
    Rozumiem,że miałeś super przygodę,podróż i potrafisz się z niej cieszyć!
    Niech Hawaje zawsze będa w Twoim sercu.
    Pozdrowienia-)
  8. hawi28
    hawi28 (17.04.2013 16:55) +2
    ALOHA. Każdego dnia działo sie coś niesamowitego, coś co robiłem pierwszy raz w życiu:)
  9. s.wawelski
    s.wawelski (17.04.2013 2:56) +1
    Aloha! Urozmaicona podroz mieliscie :-)