Dzień II 2012-06-24
Dziś zaczynamy zwiedzanie juz zgodnie z moją rozpiską. Pierwsze kroki kierujemy z powrotem na Stare Miasto tym razem zwiedzając wszystko po widoku i dokładnie. Trafiamy również do Artbanka Museum Of Young Art: No w takim muzeum nigdy nie byłem jeszcze. Było pare szokujących ekspozycji zapadających w pamięć. Miejsce to można poznać po 4 wielkich pistoletach zawieszonych u wejścia.Ogólnie w Pradze warto mieć legitymację studencką nawet nieważną, nikt na to nie zwraca uwagi a cena wstepu maleje o połowę.Następnie udaliśmy się do dzielnicy żydowskiej - Juzefov, w której cały czas rzucały nam się w oczy nazwy markowych ekskluzywnych sklepów, Gucci, Prada i wiele innych - zakupów nie robilismy bo i tak wygladamy jakbyśmy oskubali z szafirów Madagaskar:). Wiele czytałem o Cmentarzu Praskim jako jednnej z najcenniejszych nekropolii w skali całego świata Szacuje się, że w ciągu kilkuset lat jego funkcjonowania pochowano tu około stu tysięcy zmarłych. Przyznam szczerze że wyobrażenia miałem całkiem inne i spokojnie mogliśmy darować sobie i obejrzeć go przez bramę a do reszty zabytków żydowskich nie wchodzić zważywszy że była to najdroższa atrakcja w Pradze. Kasjerka tu była nieco bardziej przebiegła dopytując mnie ile mam lat i chcąc jeszcze dowód ale nie mogła nic poradzić gdy powiedziałem że 25 a dowodu nie mam przy sobie:) Zauważyłem też że wszystkie informacje były w 8 językach ale polskiego wśród nich zabrakło:/ Z ciekawostek to właśnie w Pradze Hitler miał zamysł żeby stworzyć muzeum ... "Muzeum wymarłej rasy".
Większość zwiedzających swoje pierwsze kroki skierowała by na Most Karola, ja jednak moich towarzyszy jeszcze troche potrzymałem w napięciu wyciągając ich an drugą strone Wełtawy na Letenske Sady skąd rozpościerała się przyjemna panorama na miasto.Jednakże było mi mało i coraz dalej oddalaliśmy sie od centrum wchodząc do największego parku w Pradze - Stromovka. W XIII wieku był to zwierzyniec - królewskie tereny łowieckie. Spacerując doszliśmy do miejsca docelowego, ciężko było tam trafić, jest nie oznakowane, zakamuflowane mowa o Křižíkovej Fontannie gdzie jak czytałem i oglądałem zdjęcia odbywają się wspaniałe spektakle na skale europejską. Teren który trzeba było przejść żeby dostać się do fontanny przypominał opuszczone miasto, albo teren z gry FPP gdzie nei ma żywego ducha i za chwile coś wyskoczy by spuścić z ciebie trochę krwi.Mijaliśmy wielkie puste budynki, skład nikomu nie potrzebnych rzeźb tak posępnych że ciary po plecach przechodziły aż wkońcu doszliśmy do jakiejś kasy gdzie stała garstka ludzi a obok kramik z hot dogami otworzyła babina.Widok przerażająco komunistyczny tam zobaczyłem i wreszcie mimo poczatkowego napalenia sie na ten spektakl zrezygnowaliśmy udając sie do metra. To kilku poziomowe metro też ma swój specyficzny szorstki klimat szczególnie jak człowiek sobie przypomni film "Kontrolerzy" i sfazowane imprezy na peronie.
Dzień III 2012-09-01
Ku uciesze wszystkich dziś jest dzień kiedy wreszcie zabieram wszystkich na Most Karola.Pocieramy Jana Napomucena i pstrykamy foty przy wybranych świętych, ja wybieram Św. patrona tancerzy. Kierujemy się w kierunku Zamku Praskiego. Duże wrażenie robi na mnie Katedra Św.Wita Z zamkowego Wzgórza zobaczyliśmy wielce osobliwy widok i o dziwo zauważyła to moja dziewczyna, z daleka wygladało to na coś w podobie armii terakotowej tylko mniej kształtne i zlane w jedna całosc.Gdy zeszlismy na dół pokazywaliśmy zdjęcie tego czegoś ludziom miejscowym na dole.Myśleli że robimy i zgadywanki i twierdzili że to nie jest zdjecie z Pragi.Wkońcu ktoś nas pokierował w dobrą stronę, bedąc już nieopodal miejscowi napotkani po drodze nadal nie kojarzyli.Trafiliśmy wkońcu do Ogrodu Wallensteina a ów coś co przykuło naszą Uwagę z góry to sztuczna grota z imitacją nacieków skalnych z których kształtuja się twarze potworów.Ostatni punkt programu to Kampa
uznana przez znany turystyczny portal VirualTourist za druga najpiękniejsza miejską wyspę świata, uznawana jest za najbardziej romantyczne miejsce w Pradze, a według niektórych wygląda tak cudownie że aż nieprawdziwie.
To chyba przesada ale naprawde przyjemne miejsce.Znajduje się tu ściana upamietniająca osobę Johna Lennona, zawiodłem się na jej wyglądzie i szybko poszedłem dalej ale gdy obejrzałem zdjęcie koleżanki która zrobiła je sobie na jej tle to zawiodłem sie poraz drugi że sam nie wpadłem na ten pomysł.