Podróż Bienvenido a Miami
Moje lata 80te w szarej polskiej rzeczywistosci to byl okres biegania do podstawowki, kopania pilki przed betonowym blokiem na betonowym osiedlu i wieczory spedzone na kanapie ogladajac Dona Johnsona jako "policjanta z jajami", serialowego gliniarza z "Miami Vice". Ah! To byly czasy, film dodawal zyciu kolorystyki w kazdy czwartkowy wieczor. Palmy, piasek, lazur wody, kolorowe jedwabne garnitury od Versace , extra szybkie samochody, boskie kobiety,opalone pachnace olejkiem kokosowym ciala.... hmmm, wszyscy wzdychalismy, wszyscy pranelismy tego koloru, luzu i slonca. Pamietam, to wlasnie byl okres kiedy Miami, utrwalilo sie w mojej pamieci jako miasto pachnace bryza oceanu, cygarami i kolorowymi cocktailami. Jezdzilem paluchem po globusie szkajac, odmierzajac i marzac.... Minelo 15 lat kiedy po raz pierwszy skonfrontowalem moje wspomnienia pijac gigantycznego Mai Tai w jednnej z knajpek przy Ocean Drive. To bylo Miami, ktore zapamietalem z serialu. Miasto pastelowych kolorow, stylu art deco, miasto muzyki, kubanskich rytmow, zlotych piaskow i drinkow z parasolka :) Miami nie jest Nowym Jorkiem, nie ma do zaoferowania tej ilosci muzeow, galerii i atrakcji co "big apple", ale trudno mu odmowic klimatu przepelnionego emocjami, przygoda i wiszacym w powietrzu seksem. Wielokrotnie wracalem na Floryde, a w sierpniu ubieglego roku razem z paczka znajomych wynajelismy mieszkanie na caly urlop. Zasada byla jedna: duzo slonca, muzyki i zabawy. Byc moze to zbyt hedonistyczne podejscie do planu wakacyjnego, ale tego wlasnie potrzebowalismy. Malo? Z perspektywy czasu tylko utwierdzam sie w przekonaniu, ze wlasnie hedonistyczne smakowanie Miami, daje pelnie przygody, smaku i emocji jaka dostarcza zycie (nie tylko nocne) w Miami. Zycie w Miami koncentruje sie na piachu....Ci, ktorzy pracuja, spedzaja dnie w klimatyzowanych pomieszczeniach, a wszyscy pozostali uzywaja zycia :) Centrum zycia popoludniowego i rozrywki nocnej w glownej mierze koncentruje sie w Miami Beach wzdluz slynnej Ocean Drive. Ulice wlasciwie otwiera slynny hotel Delano, z jedna z lepszych restauracji w miescie , ktorej wspolwlascicielka jest Madonna, a saczac 20 dolarowego drinka przy barze mozna spotkac Gisele Bundchen czy Beyonce. Ocean Drive to ulica barow, restauracji, gdzie knajpa goni knajpe a przed hotelami parkuja najnowsze modele Astona Martina. Orginalne, w pastelowych barwach budynki stylu art deco to symbol Miami, palmy bujaja nad glowami biegajacych i smigajacych wrotkowiczow a kilkanascie krokow dalej wchodzimy na plaze. To centrum rozrywki, relaxu i plotek... to amerykanska Copacabana, gdzie liczy sie "look i styl", gdzie nie ma miejsca na obtluszczony brzuszek i niemodne bermudy.
Wakacyjne Miami, to oprocz hulaszczego wieczornego zycia, litrow cocktailow przelanych przez watrobe i pozbywania sie kaca w pornannym bieganiu, smazenia pod palma i lowienia ryb, to rowniez miejce z ktorego mozna uciec.... Na inne plaze i pod inna plame. Opcji jest wiele, a jedna z nich jest slynny Key West. Dwie godziny jazdy autostrada do slonca ( lub autostrada w chumry, w przypadku ataku Irene). Oslawione, sielsko anielskie zycie na wyspie zrobilo swoje wabiac turystow. Mozna odpoczac i wyjechac, moza kupic rozowy arkadowy domek, zaadoptowac kota i zostac :) Taki wabik kusi, stad tabuny turysow, ciekawskich, plazowiczow i....emerytow kazdego roku kieruje sie w strone Florida Keys. Kazdy chce poczuc i odkryc co tak bardzo zakrecilo i oczarowalo "wuja Ernesta", ze spedzil tam ponad 10 lat lowiac marliny i popijajac rum w istniejcym do dzis i zbijajacym kase na legendzie Hemingwaya Sloppy's Joe barze. Ja na Key West pojechalem w poszukiwaniu idealnego ciasta limonkowego, jednego z cudow i przysmakow kuchni na Florydzie. Slynny "Key Lime Pie" nie ma sobie rownych od Miami, az po Key West. Najlepiej jest weszyc, probowac, smakowac i testujac szukac swojego faworyta. Ja znalazlem w drodze powrotnej do Miami Beach. Koniecznie chcialem zobaczyc filmowe Key Largo. Bajeczny odcien turkusu, dlugie jak nogi modelki palmy witaja w miejscu, ktore robilo za plan filmowy w slynnym klasyku kina noir Johna Hustona z 1948. Wystepujac w"Key Largo" Lauren Bacall i Humphrey Bogart rozslawili mala rybacka wioske, podobnie jak 20 lat pozniej Liz Tylor i Barton na zawsze zmienili anonimowe meksykanskie Puerto Vallarta.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Obejrzałem i przeczytałem z dużym zainteresowaniem, bo na tegoroczne wakacje wybieramy się między innymi w te strony. Twoje zdjęcia zapowiadają fajną ucztę dla ducha i ciała. Pozdrawiam.
-
Masz rację ja też zawszę czekałem na czwartkowe wieczory żeby obejżeć Miami Vice.Fajna podróż marzenie z dzieciństwa w końcu się spełniło.
-
...jeszcze wrócę!