Rajd w Bieszczadach w dniach 25-27 października 2011. Klub "Bez Nazwy" oraz Klub "Tramper" razem w drodze...
Chyba po raz pierwszy trzynastka (tyle nas w sumie tam pojechało) okazała się przynajmniej dla mnie szczęśliwa...dla kilku osób jednak nie - mandaty, obdarte stopy, bezsenność, kołaczące się po głowie słowa przaśnych pieśni etc. ;)
W nogach mamy wejścia na Rozsypaniec, Halicz, Tarnicę, Małą Rawkę, Wielką Rawkę i Kremenaros. Wieczorne granie na gitarze, spożywanie miejscowych trunków i specyjałów, jak piwo "Siekierezada" czy placki kapuściano-ziemniaczane tzw. fuczki. Wieczorny spacer po tamie w Solinie, przebiegające przez drogę przed samym autem sarny, jelenie, lisy i ....nutrie ;)
Uwaga na niedźwiedzie !!! Zabawny gość zwany "jedno oko na Maroko". Całe życie z wariatami ;)) Sułtańskie jaja, cipuleńka i chryzantemy złociste ;)
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Anioły były wszędzie dookoła ;)
-
... i nadal trwa :) właśnie wróciliśmy :( niestety :(
... piękna jest tegoroczna jesień w Bieszczadach :) -
No to byłam chwilę po Was - szaleństwo kolorów trwało ...
-
no popatrz, poznając Cię, nigdy bym nie powiedziała :)
jak to pozory mylą :D:D:D
-
Jesień to najlepsza pora na wypad w Bieszczady. Piękna galeria.Pozdrawiam Tadek
-
przedpole, zgadzam się...jesienią jest tam pięknie...treize...ze mnie zawsze był aniołek z kopytkiem ;)
-
Tomku, toś ładnie się zbiesił anielsko...;)))
-
Jesień to najlepsza pora na Bieszczady,co pokazuje dobitnie Twoja galeria.Pozdrawiam