Podróż Porto, czyli widok na Atlantyk po raz pierwszy
W drodze do Maroko, miałem przesiadkę w Porto. Chciałem przy tej okazji poznać choć trochę miasto i zobaczyć Atlantyk nie tylko z samolotu, więc zdecydowałem się na jeden nocleg, dzięki czemu miałem czas na spokojne zwiedzenie miasta wieczorem i następnego dnia. Wieczorny widok z mostu na wybrzeże Ribeira to zachwycające doznanie, nie tylko dla fotografa. Jedynym problemem było zejście w dół na owo wybrzeże właśnie. Jednak krążąc wąskimi, skąpanymi w półmroku uliczkami kierując się cały czas w dół po kilkunastu minutach jestem na słynnym nadbrzeżu. Życie w kawiarenkach tętni tu o tej porze na całego. Nie mogę sobie odmówić przyjemności skosztowania firmowego trunku jakim jest oczywiście kieliszek wybornego porto.
Na wybrzeże Ribeira docieram także rankiem. Wygląda inaczej niż po zmierzchu, ale równie interesująco. W sklepikach z pamiątkami i ulicznych straganikach wszędzie widać wizerunek koguta z olbrzymim czerwonym grzebieniem. Kupuję obrus z owym symbolem kojarzącym mi się bardziej z francuską drużyną piłki nożnej niż Portugalią. Ale to tylko moja ignorancja. Podróże uczą, także o kogutach...
Spaceruję trochę mieście, ale patrząc na mapę decyduję się na dojazd metrem na plażę nad Atlantykiem, gdzie zamierzam spędzić resztę czasu przed wieczornym odlotem do Marakeszu.
Popołudnie spędziłem na plaży w Porto, najpierw tej piaskowej, obserwując serferów mierzących się z wysokimi falami. Ale im bardziej spacerowałem na lewo wybrzeże zmieniało swoje oblicze. Dotarłem w końcu do skalistego nadbrzeża, które okazało się dużo ciekawsze, a i wiele osób rozkładało się tam na rdzawych skałach, by wśród szumu fal oddawać się naturaterapii.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Ładna podróż, pozdrawiam
-
Nie zmarnowałeś tego dnia i chyba o to Ci chodziło, a nam sprawiłeś radość. Pozdrawiam.
-
Nie ukrywam, że z ciekawością obserwuję "rywalizację" dwóch miast z mojej galeri Porto i Madrytu. Na razie jest remis 10:10 ;)
-
Piękne miasto fajna wyprawa
-
W Portugalii, w tym w Porto miałam być w sierpniu, ale nie wyszło :( Dzięki Tobie chociaż mogłam przyjemnie pospacerować po Porto i nad oceanem. Dzięki :)) A co do Paryża zgadzam się - niestety ....
-
jak dotąd jedynie Skopje w Macedonii dorobiło się u mnie sceptycznej opinii...ale kto wie czy tam kiedyś też nie wrócę i nie ujrzę tego miasta w lepszym świetle...wszędzie indziej mi się podobało, tylko trzeba trochę się poszwędać ;)
-
nad Atlantyk jeszcze wrócę. Ale już muszę się przyznać, że zastanawiać się zaczęłam czy moja ubiegłoroczna opinia o Porto nie była zbyt kategoryczna. Z Twoich zdjęć wynika że warto dać temu miastu drugą szansę ...
-
od Paryża na pewno nie ;)
-
tender_woman zapraszam do smakowania także Dublina - Guiness i whiskey Jamesona w niczym nie ustępują porto...może kiedyś w realu będzie nam dane posmakować czegoś podobnego, może 10 września w Krakowie?