Podróż Malta - niezwykłe wyspy pod wodą i na powierzchni
Zakwaterowałem się w niedrogim hostelu w dawnym sierocińcu Św. Józefa w Ghajnsielem, dwa przystanki autobusem z przystani promowej w Mgarr na Gozo. Czułem się tam najpierw trochę dziwnie, jak w jakimś klasztorze, ale po poznaniu miłych gospodarzy i wielu sympatycznych ludzi z całego świata, z którymi nieźle się bawiliśmy wieczorami, miejsce to stało się swego rodzaju klubem z domową atmosferą.
Miałem tu przyjechać z kolegą, by razem ponurkować, ale się w ostatniej chwili rozchorował i wylądował w szpitalu. Nic to. Dotarłem tu sam i mam zostać na Gozo 5 dni, a potem na dwa dni na Maltę. Rano i wczesnym popołudniem nurkowałem, a po 15.00 zwiedzałem wyspę. Zobaczyłem wiele, dzięki maltańskim autobusom, nowym komfortowym mercedesom, które zastąpiły dosłownie miesiąc temu stylowe, choć mało wygodne "ogórki". Za 12 euro kupiłem sobie bilet na 7 dni, dostałem mapę połączeń i codziennie gdzieś jeździłem. A to klify koło Marsalform i solne wyrobiska, a to megalityczna świątynia Ggantija. Kolejnego dnia Xlendi, gdzie znalazłem bazę nurkową i odkryłem lokalny napój Kinnie, od którego się uzależniłem, z gorzkich pomarańczy i ziół. Zawsze przesiadałem się w Rabacie (Victoria), stolicy wyspy, gdzie na wzgórzu dominuje obwarowana Cytadela. Oczywiście zajrzałem też do jaskini Calypso obok znanej Ramla Bay. To tutaj zbłądził Odyseusz.
Ale to wszystko blednie przy największej atrakcji Gozo - Azur Window i Blue Hole. Niesamowita formacja skalna i błekitna dziura pełna krystalicznie czystej wody - wspaniała do pływania i nurkowania. Dodatkowo w pobliżu znajduje się Fungus Rock i Crocodile Rock oraz Inland Sea. To miejsce koniecznie trzeba odwiedzić, a wiele osób z całego świata przylatuje na Maltę tylko po to, by ujrzeć to na własne oczy i zrobić sobie tu fotkę.
W hostelu poznałem francuską parę Romana i Delfinę, z którymi trochę razem zwiedzaliśmy, a wieczorem urządzaliśmy sobie wystawne kolacje w iście francuskim stylu. Dołączyła do nas Niemka Nina, która pomagała przez wakacje w naszym hostelu. W moje urodziny 4 sierpnia nie byłem sam. Na imprezę dotarli nie tylko poznani Francuzi, ich znajomy, miła Niemka, ale także...cała drużyna rugby, damsko-męska. Było przezabawnie. Przesympatyczni ludzie z całego świata, wiele z Australii, ale też Palestyny i Londynu. All Stars. Zapraszali nas na mecz w sobotę, ale, mimo całej sympatii do nich i chęci kibicowania, wybrałem nurkowanie w Blue Hole ;)
Spełniło się jedno z moich marzeń, udało mi się zanurkować na Malcie, a właściwie na Gozo, jednej z kilku malatańskich wysp, w Blue Hole i Cathedral Cave. Niesamowite miejsca. Inny świat. Brakuje słów by opisać wrażenia. Niestety zdjęcia też nie oddają ich całej niezwykłości, a jedynie mały wycinek tego co można tam zobaczyć...
Inne miejsca nurkowe na Gozo też oferują ciekawe doznania. Można zobaczyć wiele wraków, i te co same zatonęły i mają swoją smutną historię, i te co zatopiono specjalnie jako nurkowe atrakcje. Podwodny świat fauny i flory też jest bogaty, choć nazywanie przez miejscowych, co prawda, kolorowych narośli rafą jest pewną przesadą. Udało mi się zobaczyć po raz pierwszy w życiu koniki morskie i latające ryby oraz tuńczyki, barakudy, scorpionfish, meduzy, krewetki, stonogowate robaki, płaszczki, mureny, papugoryby, flądry i wiele innych stworzeń.
Wszystkie te wrażenia zawdzięczam świetnej załodze z Centrum Nurkowego Utina w Xlendi. Małe grupy, przyjacielska atmosfera, życzliwość i pomoc podczas nurkowania. NA Gozo w Xlendi są 3 bazy nurkowe, a w Marsalforn aż 6. Niestety zabrakło mi czasu by zanurkować na Malcie, gdzie chciałem zobaczyć zatopioną statuę Chrystusa obok wraku Imperial Eagle. Przynajmniej jest pretekst by tam wrócić.
Ostatnie dwa dni zdecydowałem się spędzić na wyspie Malta, w stolicy kraju Valetta. Miałem zarezerwowany hostel w centrum miasta, ale musiałem tam dotrzeć z całym nurkowym ekwipunkiem i bagażem osobistym (w sumie 25 kg), najpierw autobusem do przystani, potem promem, później znów autobusem, a na końcu na piechotę szukając nieoznaczonego Palazzo St. Ursula.
Gdy mi się to w końcu udało byłem tak zmęczony, że nawet pomyślałem przez chwilę, że tego dnia odpuszczam sobie zwiedzanie. Ale po dwugodzinnej drzemce udałem się na miasto. Valetta to wielka warownia. Te wszystkie forty, mury obronne i wieżyczki robią niezapomniane wrażenie. Do tego wąskie uliczki, schody, mnóstwo kościołów i domy z żółtego piaskowca. Specyficzna architektura i klimat.
Po nabraniu sił, wieczór postanowiłem spędzić w Marsaxlokk, małej rybackiej wiosce, gdzie w porcie cumuje kilkadziesiąt niezwykle kolorowych łodzi. To wspaniały krajobraz dla fotografów. W jednej z tamtejszych restauracyjek zjadłem smakowitego tuńczyka.
Kolejnego dnia udałem się na kolejną maltańską wyspę - Comino, słynącą z Błękitnej Laguny. To miejsce warte jest tej sławy. Blue Lagoon jest niezwykle piękna, jedynie natłok turystów przeszkadza w upajaniu się jej urokiem. Małe snurkowanie i plażowanie to zasłużony relaks po pięciu dniach instensywnego nurkowania i spacerowania w upale po Gozo.
Po południu znów objazdówka autobusem. Najpierw na trasie Mdina, obwarowane miasteczko na wzgórzu i Rabat (czyli jego przedmieścia), a stamtąd droga w kierunku okazałych Dingli Cliffs, by pod wieczór zobaczyć jeszcze znaną Blue Grotto.
Wiem, że na Malcie jest jeszcze dużo innych atrakcji, ale jak na jeden tydzień cieszę się, że i tak udało mi się zobaczyć najważniejsze z nich i na dodatek 6 razy zanurkować oraz wypocząć na plażach 3 wysp: Gozo, Malta i Comino.
Wieczorem, jak co dzień festiwal fajerwerków do 1.00 w nocy, które Maltańczycy ubóstwiają, mimo swej całej wspaniałości nie pozwala na spokojny sen przed porannym lotem powrotnym do kraju.
Niewyspany wysiadam z samolotu w Krakowie, gdzie jest niezwykle zimno, smutno, szaro i ponuro. Z politowaniem patrzę na grupki włoskich i hiszpańskich turystów, szukających w walizkach ciepłej odzieży, z zawodem jęczących: winter. Jakoś i napotkani ludzie wyglądają jak i ta pogoda. A jeszcze 2 godziny temu byłem nad błękitnym morzem, w wyspiarskim klimacie, z temperaturą powyżej 30-tki, słońcem i wśród uśmiechniętych mieszkańców...
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Super! Z przyjemnością zajrzałam tu po raz drugi. Tym razem dlatego, że własnie kupiłam bilety na Maltę:) i już się nie mogę doczekać, kiedy zobaczę te miejsca na własne oczy:)
-
Warto ;)
-
Klamka zapadła. Lecę na Maltę!
-
zosfik, dzięki za wsparcie merytoryczne, na to zwykle brakuje czasu ;)
-
Pozwoliłam sobie na dodanie kilku opisów pod zdjęciami.
-
Na Malcie byłam w marcu i miałam okazję jechać starym "ogórkiem". Ale jazda! Sznurki, dzwonki, brak drzwi, rozgadani kierowcy, brak rozkładów jazdy w Valetcie. Ale wszyscy uprzejmi i chętni do udzielania informacji. Mieszkałyśmy w m. Qawra i zwiedzałyśmy tylko Maltę, obiecując sobie,że jeszcze tam wrócimy, bo warto! Dzięki Twoim zdjęciom zobaczę więcej. Pozdrawiam.
-
wojtass83, wytrzymalem tydzien w Polsce, bo juz jestem znowu w drodze...Dublin, Porto, Maroko, Madryt...wrwuce cos po powrocie...dzieki...cukiereczki ;)
-
Tomku kolejna wspaniała podróż.Nie dziwię się że po powrocie do zimnej Polski zrobiło ci się smutno.
Podwodny świat to bajka ale Blue Lagoon na Comino to już raj na ziemi.Pozdrawiam -
żałuję że nie miałem okazji przejechac się starymi autobusami, nawet zrobiłem w tej sprawie prywatne śledztwo...niestety już po nich...na szczęście Malta ma też wiele innych atrakcji ;)
-
Mnie również szkoda starych maltańskich autobusów - miałam nadzieję, że kiedyś się nimi przejadę... :( Zgadzam się, że zastąpienie ich nowymi pojazdami sprawi, że to wyspa straci dużo na swoim klimacie...
-
Fajne spostrzeżenia, jeszcze lepsze zdjęcia. Brakuje magnesu Malty, choć nie Twoja to wina. Straszną głupotą i turystyczna krótkowzrocznością zarządców wyspy było wycofanie cudownych starych autobusów. Ich duch był duchem Malty. Z ich wycofaniem wyspa nieodwracalnie straciła wiele ze swego uroku. Ja pojechałem na Maltę specjalnie dla tych autobusów, gdy tylko dowiedziałem się o ich wycofywaniu. Cieszę się, że udało mi się jeszcze nimi pojeździć i to pewnie koło 50 razy. Gros turystów przyjezdzało na Maltę właśnie dla nich, zwłaszcza fotografowie. W ogóle Malta, i Ty to pokazałeś swoimi fotami, jest bardzo fotogeniczna. Cudowne luzzus z Marsaxlokk, piękne klify Dingli, cudowne zatoki wschodniego wybrzeża, bajkowe Popeye's Village, atrakcje Gozo - oj jest tu obiektów przymilających się fotografowi. Mnie Malta, w tej starej wersji, tchnącej swojskością, wyrażającej swą duszę i wspomnianymi autobusami, przypadła do gustu. Choć pewnie w lecie, gdy plaże pełne, trochę traci na uroku. Piękne jest i Gozo, może dlatego że jednak mniej zdeptane turystycznym buciorem.
P.S. Tylko wzięcie się za pisanie relacji jakoś nie idzie.
Pozdrawiam -
pigmejko, polecam Maltę Tobie i wszystkim...zdjęcia to tylko mały wycinek jak wiemy, rzeczywistość jest jeszcze przyjemniejsza ;)
-
Malta.... marzenie, które spełnię.... kiedyś ;o) dzięki za relację, do zdjęć powrócę.
-
Czyli ja jeszcze zdążyłem.Byłem na Malcie w lutym 2010 roku i dwukrotnie przejchałem się takim cudem.W całkiem dobrym stanie.Myślałem ,że jeszcze wiek pojeżdżą.
-
przedpole, niestety już nie ma tych stylowych autobusów, bo dokładnie miesiąc temu je wymieniono na nowiutkie mercedesy i wprowadzono całkiem nowy system transportu, trochę szkoda bo tamte miały wiele uroku
-
Piękna wyspa,atrakcyjna dla spragnionych relaksu,jak i obcowania z dobrami kultury.W galerii zabrakło mi słynnych,i stylowych autobusów.Pozdrawiam
-
Viva Malta! :-))
-
neiven, dokładnie tak było, aktywnie i ciekawie :)
-
Gozo w rolach głównych i eksploracja podwodnego świata sprawiają, że relacja jest nietypowa i pokazuje wyspy od trochę innej strony. Bardzo aktywnie i ciekawie spędzone 7 dni. Inspirujące!