2011-04-14

Podróż Peru- spełnienie marzeń

Opisywane miejsca: (1777 km)
Typ: Album z opisami

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. wbk
    wbk (04.03.2016 1:06)
    Z tym pechem z MP to nie do końca. Pora deszczowa,a tym samym możliwość obsunięć gruntów,trwa nawet do końca marca na tym terenie. Warto brać pod uwagę okres w którym podróżujemy,żeby do minimum ograniczyć tego typu problemy.
  2. wojtass83
    wojtass83 (16.09.2011 22:22) +1
    Wspaniała podróż rzeczywiście mieliście pecha z Machu Picchu ale jest powód do powrotu do Peru.Bardzo fajnie się czytało i oglądało zdjęcia.Pozdrawiam
  3. turysta1310
    turysta1310 (17.06.2011 13:08) +1
    Z dużą przyjemnością odbyłem drugą podróż do Peru. Byliśmy w tych samych miejscach. Pozdrawiam Tadek
  4. przedpole
    przedpole (16.06.2011 19:28) +1
    Gratuje spenienia maryenia.Ono wciaz przede mna
  5. lmichorowski
    lmichorowski (19.05.2011 11:08) +1
    Barwna relacja okraszona ciekawymi zdjęciami. Nawet bez Machu Picchu podróż jest godna pozazdroszczenia, choć oczywiście szkoda, że mieliście pecha i ominęła Was ta wisienka na peruwiańskim torcie. W każdym razie - tak jak stwierdziłaś w tytule podróży - Peru to Twoje spełnione marzenie. Moje jeszcze nie, choć na liście miejsc, które chciałbym odwiedzić zajmuje jedno z czołowych miejsc. Pozdrawiam.
  6. marinik
    marinik (13.05.2011 13:09) +3
    Aniu - z wielkim zainteresowaniem przeczytalem relacje - Peru to takze moje niespelnione jeszcze marzenie.Ech eliminacja z programu Machu Picchu to wielki pech niestety. Ale i tak zazdrosze wspanialych wrazen
  7. bartek_sleczka
    bartek_sleczka (13.05.2011 8:37) +3
    Dooglądałem zdjęcia. Jest na co popatrzeć :) Fajnie było powrócić także do swoich wspomnień. Tekst super. Co do ilości gatunków ziemniaków, nie podejmuję się dyskutować z Autorytetami. Cóż, życzę jeszcze powrotu co Machu Picchu i kolejnych ciekawych relacji.
    Pzdr/bARtek
  8. s.wawelski
    s.wawelski (11.05.2011 23:00) +3
    Czyta sie jednym tchem! zamieścilas również duzo ciekawych informacji historyczno-kulturowych, ktore dodatkowo uatrakcyjniaja i dowartościowują opowieść. Jedynym moim zastrzezeniem jest podana przez Ciebie ilość gatunków ziemniaków :-) Z moich badań w tym kierunku wynika, ze ta liczba oscyluje gdzieś między 200 a 300.
  9. s.wawelski
    s.wawelski (11.05.2011 6:41) +3
    Ze zdjeciami dojechalem do konca, a tekst jeszcze sobie dozuję :-) Z Tym Machu Picchu to rzeczywiscie wielki pech, ale za to byla przygoda :-) Z Twoich zdjec wnioskuje, ze wciaz macie sporo do zobaczenia w okolicach Cuzco, jak Salinas, Puca Pucara, Maras...Nie wiem tez jaka porcje Pisac przeszliscie, bo ruiny ciagna sie w gorach wzdluz sciezki wykutej w skale. Sa jeszcze ciekawe ruiny na polnoc od Limy jak Trujillo. Mam tu na mysli, ze jesli postanowicie kiedys wrocic do Peru, to nie bedzie sie Wam nudzilo :-))

    Ja mam niestety bardzo malo materialu zdjeciowego z Peru, bo sie wowczas bardzo nastawilem na filmowanie, wiec z przyjemnoscia obejrzalem Wasze zdjecia. Ladnie Wam powychodzily zdjecia z Nazca mimo lekkiej mgielki.

    Co do smakow, to cuy jakos nam nie podszedl, ale za to alpaca jak najbardziej :-)
  10. bartek_sleczka
    bartek_sleczka (09.05.2011 21:50) +3
    Aniu, poczułem się dumny i chyba się nawet zaczerwieniłem :) Cieszę się, że choć niewielki wpływ miałem na to, że pojawiłaś się na Kolumberze :) Mam nadzieję, że Machu Picchu jeszcze nawinie się Wam przed obiektyw :)
    Pzdr/bARtek
  11. neiven
    neiven (09.05.2011 14:03) +3
    Aniu, Ciekawa relacja, obfitująca w wiele szczegółów.

    A propos "ekstremalnych" smaków to dla mnie Bear Grylls nie ma sobie równych. To, co Bear pokazuje w programie "Ultimate Survival” sprawia, że mam ciarki na plecach, ale podziwiam go, że jest w stanie zjeść tyle nietypowych rzeczy, żeby pokazać innym, co zrobić, żeby przetrwać w ciężkich warunkach. Jak sam przyznał w jednym z wywiadów raz tylko nie wytrzymał i musiał "zwrócić światu" jądra bawoła, którymi poczęstowali go Berberowie ;)
    Świnka morska to przy tym "pestka" ;) Jeśli kiedyś będę miała okazję to myślę, że nie omieszkam jej spróbować...
  12. ye2bnik
    ye2bnik (09.05.2011 13:31) +4
    No dla mnie bomba! Przeczytane do ostatniej kropki, zdjęcia będę sobie dawkował :)

    Co do świnki morskiej - teraz inaczej spojrzałbym na Gucia mojej żony :)
  13. anna.amarasekara
    anna.amarasekara (09.05.2011 9:35) +5
    Bartku- to Ty jesteś mistrzem w opowieściach, " Twoje Peru " towarzyszyło nam przed wyjazdem , więc to że moja opowieść podobała Ci się to dla mnie bardzo duży komplement. Mało tego tak mi się spodobał Twój opis , że postanowiłam iść Twym śladem i też opisywać nasze podróże małe i duże. Jesteś więc moim kolumberowym " ojcem chrzestnym" ;)).

    Machu Picchu - może jeszcze kiedyś, całe życie przed nami, a marzymy z mężem o tym od czasu , jak poznaliśmy kiedyś w Kielcach nauczyciela, który za przysłowiowego 1 $ zwiedził całą Amerykę Południową, to wówczas aż wstyd dla mnie dowiedziałam się o Machu Picchu i od tego czasu co mi wejdzie w łapy o tym kontynencie to czytam.
    mamy koleżankę Boliwijkę, która pracuje w Płocku , więc ostatniego słowa nie powiedzieliśmy, tym bardziej , że na tej wycieczce właściwie Boliwii nie zwiedzaliśmy.

    Pozdrawiamy Smoczka i Bartka ;))
  14. anna.amarasekara
    anna.amarasekara (09.05.2011 9:23) +4
    Smoczku, - do tematu świnki podeszliśmy z mężem tak, 32 sole nie majątek , zamówimy i zobaczymy... mieliśmy wybór , mogliśmy zamówić bez ryjka i łapek, nawet byłoby taniej, ale ja uważałam, że jak próbować to po peruwiańsku. Bartek ma rację, nadziewane polskie prosiaczki tez wyglądają okrutnie, mój mąż - Sri Lańczyk wzdryga się na kaszankę i czerninę, bo jak to można zjeść coś z krwi ?
    świnka wyglądała jak szczurek, była brzydka , ale smakowała bardzo dobrze, jak młody kurczaczek, przysłowiowy chłop się nią nie naje, mało mięska. Jestem za tym, żeby próbować kuchni lokalnych.

    i jeszcze coś dodam, kiedyś stałam w sklepie po bułki, przede mną Pan Czarodziej zabawiał sprzedawczynię, mnie się nie spieszyło... Oglądał ten pan program o szkole przetrwania , jak to uczestnicy jedli jakieś robale, Pan się wzdrygał, Pani też , że jak można jeść takie paskudztwo i że oni nigdy w życiu. A moim zdaniem w ekstremalnych warunkach , kiedy w grę wchodzi żyć albo nie żyć zjedli by i jeszcze powiedzieli że pycha. Co nie omieszkałam im powiedzieć, jak mamy wybór to jemy co chcemy, ale Peru to biedny kraj i na pewno ludzie się cieszą, że choć małą świnkę morską mogą sobie hodować.

  15. s.wawelski
    s.wawelski (09.05.2011 7:22) +3
    Bartek, to juz 2 osoby :-) Moze po prostu trafilem na zlego kucharza :-)
  16. bartek_sleczka
    bartek_sleczka (08.05.2011 15:59) +4
    Z przyjemnością pooglądam Peru widziane Twoimi oczami i przypomnę sobie swoje przeżycia. Zdjęć sporo, więc po kawałeczku :)
    Szkoda, że ominęło Was Machu Picchu, bo jednak jest warte zobaczenia, choć mnie bARdzo podobało się takę Pisaq.
    Gratuluję ciekawej opowieści. Na razie plus za opowieść.
    Pzdr/bARtek

    PS. Smoku, Ania nie jest jedyną, której smakowała świnka morska, mnie także. A co do widoku na talerzu, to ja miałem duże problemy widząc kiedyś małą świnkę nafaszerowaną kaszą w polskiej restauracji...
  17. s.wawelski
    s.wawelski (07.05.2011 21:29) +5
    Pierwszy!! Gratuluję! Piękna opowieść z pięknej podróży. Peru to mój ulubiony kraj Ameryki Południowej. Zdjęcia będę sobie dawkował :-)

    Jesteś jedyną osobą, którą znam, która twierdzi, że jej smakowała cuy (świnka morska), bo tak rozumiem porównanie jej do kurczaczka :-) Mnie zmroził już sam wygląd biednego zwierzątka rozciągniętego na wielkim półmisku :-)

    Nie wiedziąłem, że quinoa doczekała się polskiego odpowiednika, kinła :-)

    Pozdrowienia :-)
anna.amarasekara

anna.amarasekara

Anna Amarasekara
Punkty: 88572