2011-01-23

Podróż Egipt- Góra Mojżesza

Opisywane miejsca: Egipt
Typ: Blog z podróży

Siedzimy na krawężniku przed hotelem czekając na autobus z biura podróży.Umówieni jesteśmy na 21. Nie mogłam wyjść z podziwu kiedy bus faktycznie podjechał pod hotel punkt 21. Z taką punktualnościa z reguły wyluzowanych egipcjan jeszcze sie nie spotkałam.Wsiadamy zadowolone i ruszymay po kolejnych uczestników, ale po drodze da sie słyszeć rozmowy przewodnika. Oczywiscie nic nie rozumiem, ale z tonu wynika że troszkę jest zdenerwownany i zaklopotany.Wrótce dowaidujemy sie jaki jest powód nerwów: busik, który popdjechal pod hotel wczesniej, zabrał jakąś parę zamiast nas i w rezultacie jedziemy sobie z zupelnie innym biurem podróży. W sumie ani zaskoczona ani zmartwiona za bardzo nie jestem.Cała grupa już zebrana , mozna ruszać dalej.Pod klasztor św.Katarzyny docieramy około północy.Wysiadamy z autobusu i od razu dopada nas gromada miejscowych ''handlarzy''. Mimo że mam na sobie czapke, szalik i rekawiczki każdy próbuje sprzedac mi wlaśnie te rzeczy.Jeszcze tylko kontrola plecaka, przejście przez bramki wykrywające metal i można zacząć wspinaczkę z naszym nowym beduińskim przewodnikiem.Być może w tym miejscu wypadałoby napisac cos o widokach, ale jest potwornie ciemno a przydzielona na dwie osoby jedna latarka nie oświetla zbyt wiele. Jedynym widokiem, ale za to niepowtarzalnym, jest niebo usypane miliardem gwiazd. Jest ich tak dużo, że ma sie werażenie że niebo sie obniżyło,a gwiazdy spadają tak często, że trudno jest nadążyć  z wymyslaniem nowych życzen.Co jakiś czas potykam sie o kamienie lub wszędzie pokładające sie wielbłądy, ale poza tym i (marudną grupą), nic nie zakłóca wspinaczki.Po jakims czasie marszu odpoczywamy w ''kawiarni'' popijając beduińską czarną herbatkę. Robi sie coraz zimniej i mimo systemu ubrania ''na cebulkę'' i zimowej kurtki zaczynam przemarzać.Ruszamy w dalszą droge więc znów robi sie ciepło. Idziemy, potem przerwa na herbatkę i odpoczynek, i tak klilka razy. w sumie 6 km drogi pod górę.Przewodnik postawil sobie za cel aby dosłownie wciągnąć nas na szczyt jako pierwsze zebysmy mialy najlepszy widok, tak więc zamiast jak pozostali ludzie (i wielbłądy) iśc wytyczona scieżką, ciągał nas jakimiś poboczami. W ogóle jeśli juz mowa o naszym przewodniku i wszystkich pozostałych beduinskich przewodnikach to przyznac trzeba, że są niesamowici- w adidaskach, po ciemku, poboczami i w zawrotnym wręcz tempie skaczą po tych górach jak szaleni.    Ostatni etap wspinaczki, na którym wypozyczyc brudny i nie najładniej pachnący koc. Z powodu wspomnianych wcześniej przymiotów koca nie wypożyczam, co okazuje sie później duzym błędem.Idziemy...ciemno....zimno...wieje.....A kocyk mozna było wziąć.  Wreszcie dochodzimy na szczyt. Przewodnik zaprowadza nas w ''swoje miejsce''. Mamy niemalże lożę :) wgłebienie w skale gdzie można sobie wygodnie usiąść, nie wieje no i na dodatek dostajemy koc!No i zaczyna sie półgodzinne oczekiwanie na wschód słońca - poł godziny, w ciągu której zmarzłam bardziej niz w ciągu całej zimy. Ale co tu dużo mówić - było warto!Wreszczie niebo zaczyna nabierac koloru granatowo- niebieskiego, wylania sie powoli pomarańczowy pasek. Chmury powolutku sie opuszczją odsłaniając szczyty gór.Powoli, jakby specjanie budując napięcie, slońce wschodzi ukazując naszym oczom tak piękne widoki , ze trudno to opisac węc nie będe nawet próbowac.skały nabierają ciepłego, pomarańczowego koloru. Wszystko zalane jest słońcem...... Bajka... Juz dawno zapomniałam o zimnie czy zmęczeniu. Jest tak niesamowicie pieknie, aż nie chce sie schodzić. Ale zejśc trzeba więc do dzieła. Kolejka ludzi spora, mamy do wyboru dwie opcje: albo schodzimy drogą łatwiejszą i szybszą, zwaną droga wielbłądów, albo dłuższa i trudniejszą. Z powodu nie za dużej sympatii do wielbłądów Wybieramy opcję nr2. Patrząc w dzien na trasę jaką pokonaliśmy w nocy jakos nie moge sie nadziwić , że wszyscy żyjemy. Stromo, wąsko, zadnych zabezpieczeń. W sumie to dobrze, że nie wiedziałam jaka droga idę.Schodzimy skalnymi schodkami. Co jakis czas dołącza do nas przewodnik, chwile pogada i dosłownie biegnie dalej. Dodam, że skały są oszronione, miejscami oblodzone, a on w tych adidasach biega.Lekkie zmęczenie nóg daje sie we znaki, ale sceneria wszystko wynagradza.Dochodzimy do klasztoru św. Katarzyny gdzie przerwa na śniadanie, szybkie zwiedzanie i powrót do hotelu.Czasu na odpoczynek i regenerację nie było jedank zbyt wiele bo o 21 tego samego wieczora czekać ma na nas busik; tym razem do Jerozolimy.....

  • Img 3434
  • Img 3438
  • Img 3444
  • Img 3447
  • Img 3450
  • Img 3451
  • Img 3453
  • Img 3457
  • Img 3464
  • Img 3465
  • Img 3470
  • Img 3473
  • Img 3476
  • Img 3483
  • Img 3485
  • Img 3517
  • Img 3520
  • Img 3523

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. lmichorowski
    lmichorowski (06.02.2011 20:45)
    Piękne zdjęcia i wspaniała wycieczka. Tylko konia z rzędem temu, kto potrafi wytłumaczyć mi dlaczego Kolumber jako lokalizację Góry Mojżesza pokazuje Afrykę? Leży ona wprawdzie w Egipcie, którego niemal całe terytorium leży w Afryce, ale nie dotyczy to Półwyspu Synaj, który geograficznie należy do Azji. Ale cóż, podobne niespodzianki lokalizator Kolumbera sprawiał wcześniej - sam tego doświadczyłem, gdy Moskwę umieścił mi w Azji, a Hawaje - w Ameryce Północnej. Pozdrawiam.
  2. zosfik
    zosfik (27.01.2011 12:46)
    Czytam i... tak jak bym siebie słyszała opowiadającą te wszystkie wrażenia po powrocie z pielgrzymki dwa lata temu. To jest przeżycie,które we mnie pozostanie na zawsze.
    Niestety, podróże z egipskimi przewoźnikami to był koszmar, o którym wolałabym zapomnieć.
  3. rysiowa_krolowa
    rysiowa_krolowa (26.01.2011 21:17)
    Tiira tu motywacja do wstawania nie jest potrzebna bo przez całą noc się nie kładziesz :)
  4. tiira
    tiira (25.01.2011 22:34)
    Piekne widoki, szkoda ze ja nigdy nie mam motywacji wstawac na wschod slonca ;)
  5. siuniek
    siuniek (25.01.2011 9:07) +1
    zgadzam się - widoki są niezapomniane i szybko pozawalają zapomnieć o trudzie i chłodzie.
  6. rysiowa_krolowa
    rysiowa_krolowa (24.01.2011 22:56) +1
    Wszystkie niewygody podróży są wynagrodzone ( z nawiązką) widokami :)

    Dziękuję za radę milanello
    pozdrawiam :)
  7. milanello80
    milanello80 (24.01.2011 22:13) +1
    piękne miejsce. Przypomniała mi się wnet moja nocna wspinaczka i oczekiwanie na wschód słońca na Adam's Peak na Sri Lance. Było przeraźliwie zimno, a do tego zawodziła z głośników buddyjska modlitwa. Widoków tak piorunujących jak Ty nawet w 20 % nie miałem. Więc nic tylko pogratulować.
    P.S. Polecam podzielić tekst akapitami, by lepiej się czytało.
    Pozdrawiam
  8. rysiowa_krolowa
    rysiowa_krolowa (24.01.2011 16:55) +1
    Bardzo fajne i mimo wszystko chętnie weszłabym jeszcze raz :)
    pozdrawiam